Skip to main content

Waggler method - czyli metoda spławikowa

  • Utworzono

Łowienie wagglerem to najskuteczniejsza z technik spławikowych. Jej poznanie to gwarancja sukcesów nad wodą!

Metoda spławikowa to jedna z najstarszych i najbardziej popularnych technik wędkarskich. Praktycznie każdy wędkarz zaczyna właśnie od niej – łowiąc mniejsze ryby, czy to batem czy wędką z kołowrotkiem.

Wydawałoby się, że wszystko tutaj zostało powiedziane – jednak w Polsce z jakiegoś powodu najskuteczniejsza z technik spławikowych – z użyciem spławika typu waggler została pominięta i większość wędkarzy jej po prostu nie zna. Wydaje mi się, że jest to spowodowane kopiowaniem technik z międzynarodowych zawodów wędkarskich – gdzie używało się tyczki i w wypadku głębszego łowiska lub większych dystansów – odległościówki. Zwłaszcza ta druga metoda jest w naszym kraju dobrze znana i powszechnie stosowana. Dziwnym faktem jest to, iż odległościówka to nic innego jak wersja ‘wagglera’ na wody o większej głębokości. Jednak na tradycyjnych łowiskach – o głębokości do 3 metrów i dystansie do około 25 metrów waggler method jest na pewno skuteczniejszy.

Nie należy tutaj myśleć iż jest to jakaś czarodziejska technika. Tak naprawdę jest to zwykła metoda spławikowa, w której sam spławik odgrywa główną rolę. Jest on tutaj mocowany na stałe – i nie porusza się na żyłce jak w przypadku odległościówki (spławik do odległościówki nosi nazwę slider – od slide – czyli ślizgać się). Waggle z angielskiego znaczy kiwać się – i wagglerem ochrzczono spławik który zablokowany dwoma śrucinami w charakterystyczny sposób poruszał się na zmontowanym zestawie. Łowi się tutaj na odległościach do 20-30 metrów, jednak najczęściej do 15 metrów – gdzie skutecznie można nęcić ręką lub procą.

W metodzie tej najważniejszą rzeczą jest zatopienie żyłki, co jest możliwe dzięki mocowaniu spławika tylko w jego końcowej części. W tradycyjnym zestawie spławik jest mocowany w kilku miejscach i żyłka znajduje się nad jego korpusem – przez co również na tafli wody. W przypadku nawet małego uciągu wody, powszechnego na większości wód stojących, powodowanym przez wiatr, nagrzewanie sie wody, żyłka unosząca sie na powierzchni ciągnie z sobą spławik i resztę zestawu. Niestety taki ruch przynęty jest nienaturalny i zazwyczaj ryby omijają łukiem taka pułapkę. Po prostu nie ma brań. W przypadku spławika typu waggler żyłka zostaje zatopiona na całej praktycznie  długości i cały zestaw pozostaje nieruchomy. Dodatkowo specyficzny kształt spławika i odpowiednia budowa zestawu sprawia, że rejestrowane są nawet najdelikatniejsze brania. I nie tylko te tradycyjne – gdzie spławik jest zatapiany bądź ciągnięty. Widoczne są delikatne brania podnoszone, co bardzo zwiększa skuteczność a co za tym idzie i liczbę złowionych ryb. Tylko łowienie tyczką jest skuteczniejsze  – jednak wiąże się ono z koniecznością posiadania droższego osprzętu (nie licząc samej tyczki), kosza wędkarskiego i dużo większej ilości czasu potrzebnego na rozłożenie sprzętu, przygotowanie zanęt  - co w oczywisty sposób skraca czas samego łowienia. Czasami bat wydaje się lepszy – jednak tam nie damy sobie rady z większą rybą, nie możemy tez regulować dobrze odległości na której łowimy. W przypadku zestawu spławikowego możemy szukać dobrych miejsc do lokowania zanęt czy przynęty, którymi jest na przykład krawędź ‘półki’ podwodnej, głębsze miejsce itp. W przypadku bata możliwość ta jest mocno ograniczona (stały zestaw uzależniony od długości) i na wielu łowiskach nie będziemy mieli szans na dobry wynik z tego powodu. Im dłuższy bat tym gorzej się go używa, z racji wagi i długości staje się bowiem coraz mniej poręczny – w przypadku ‘matchówki’ nie mamy z tym problemem do czynienia.

Łowienie wagglerem odbywa się na kilka sposobów – można łowić w opadzie, toni lub tradycyjnie z przynętą umieszczoną na dnie. Odpowiednie rozmieszczenie śrucin sprawia, że zestaw od momentu zarzucenia rejestruje brania i pozwala na lokalizację ryb, które nie zawsze żerują przy dnie. Daje to szeroki wachlarz strategii na łowisku do wyboru, istotny do skutecznego wędkowania.

Wielu wędkarzy nie docenia i nie do końca rozumie jak ważny jest ‘opad’ przynęty. Jeżeli użyjemy drobnych śrucin, to po ich równomiernym rozmieszczeniu co np. 5 cm sprawiamy, że przynęta opada wolno na dno. Wiele ryb widzi ją i przechwytuje już w toni, inne obserwują ją z większej odległości i zmierzają do niej  jak najszybciej – i często brania następują zaraz po umieszczeniu przynęty na dnie. Poza tym ryby nie żerują tylko z dna! W zależności od pory roku przebywają one w różnych partiach wody, często wiosną wybierając środkowe i górne, najcieplejsze warstwy. Wiele osób mówi, że ryba się wygrzewa – jednak nie jest to coś, co można porównać do opalania się – po prostu znaczy to, że woda przy dnie jest zimna i ryba nie chce tam przebywać! Więc łowienie z opadu jest jak najbardziej słuszne i można łowić naprawdę wielkie ryby – w tym karpie i amury. Zmodyfikowana metoda do takiego połowu karpi nazywa się pellet wagglerem i zapewniam, że na łowiskach komercyjnych w UK od maja do września jest najskuteczniejszą z metod połowu karpi i powszechnie stosowaną.

Inna dobra rzeczą jest możliwość takiego regulowania obciążenia – że możemy sami ustalać szybkość opadania przynęty – i szukać głębokości na której żerują ryby, zwłaszcza te większe.

Wprawny wędkarz będzie potrafił łowić równie dobrze jak tyczkarz, i to wcale nie tylko małe ryby. Waggler method – czyli metoda spławikowa  sprawdza sie do łowienia ryb różnej wielkości – i stosując odpowiednią taktykę nęcenia można łowić również duże karpie, liny i leszcze.

 

Jak należy dobrać sprzęt do tej metody? Wydawało by się to proste – jednak nie do końca...

Wędzisko

Kij poświęcony metodzie spławikowej nosi nazwę match lub float (z ang. spławik). Są to wędki o długości zazwyczaj 12 lub 13 stóp – czyli 3,60 i 3,90 metra. Zdecydowanie polecam wędki o długości 13 stóp – sa idealne zarówno do łowienia blisko brzegu jak i daleko. Są wygodniejsze w użyciu, łatwo też jest podebrać holowana rybę – co przy wędkach dłuższych stanowi kłopot.

Typowa wędka składa się z trzech części i ma kilkanaście przelotek. Jest ich dużo ponieważ żyłkę zatapia się poprzez zanurzenie szczytówki i zwinięcie zestawu pod wodą na odpowiednią długość. Małe odległości miedzy przelotkami sprawiają, że żyłka nie przykleja się do szczytówki i nie sprawia problemów podczas zarzutów. Dlatego zwykłe ‘teleskopy’ i bolonki się po prostu nie sprawdzą dobrze  – ponieważ nie da się uniknąć takiego efektu – przelotek jest kilka – w zależności od ilości składów. Dodatkowo wędki teleskopowe ‘nie lubią’ częstego zanurzania – mogą bowiem wystąpić problemy ze składaniem lub mocowaniem przelotek.

Wędki typu match mają zazwyczaj mały ciężar wyrzutu. Nie musimy się tym w ogóle kierować przy zakupie – ponieważ typowe spławiki dedykowane tej metodzie ważą od 0,7 grama do 4 gram zaledwie. Ważniejsze jest to, iż zwykła ‘matchówka’ ma miękką akcję i lepiej się sprawdzi do łowienia mniejszych ryb. Jeżeli nastawiamy sie na większe ryby, powyżej kilku kilogramów – to wtedy lepiej sprawdzą się wędki które w nazwie mają słowa ‘carp’ lub ‘power’. Ciężar wyrzutu niekoniecznie musi być tu większy (lub podany), po prostu jest to wędka mocniejsza i sztywniejsza. I nie chodzi tu oczywiście o odporność na jej złamanie – sztywniejszy kij to szybszy i pewniejszy hol większej ryby. Wydaje mi się, iz w ogóle nie trzeba zwracać uwagi na cw. – sama nazwa mówi nam o typie wędziska. Ostrzegam natomiast przed wędkami mającymi w nazwie słowo ‘pellet’. Służą one do łowienia pellet wagglerem – specjalnym, ciężkim spławikiem (od 4 do 8 gram) i przeznaczone sa do łowienia karpi. Są mocne i sztywne i dzięki temu hol dużej ryby trwa o wiele krócej. Jednak nie są to wędki dobre do łowienia spławikowego. Inną istotna rzeczą jest cena wędki – zazwyczaj krótsze model są tańsze. Dlatego nie kierujmy się ceną – wędka typu match musi być odpowiednia – powtórzę – 3.90 metra jest najlepszą długością, dla niektórych 3.60  może być bardziej poręczniejsze.

Co do ceny… Tutaj istnieje prosta zależność. Cena wędki świadczy o jakości włókien węglowych, przelotek i innych materiałów użytych do jej budowy. Polecałbym droższe modele – ponieważ będą przyjemniejsze w użyciu. Według mnie za 200-300 PLN można zakupić już dobrej klasy sprzęt, służący nam wiele lat. Wyczynowe kije polecam bardziej wymagającym wędkarzom. Ich lekkość i siła sprawiają, że używa ich się bardzo dobrze nawet długi czas (waggler method to częste zarzuty!) – zaś ich akcja zazwyczaj sprawia, że mamy mniej ‘spadów’ i wypięć – w porównaniu do tańszych, sztywniejszych wędek.

 

Kołowrotek

Tutaj potrzebny jest kołowrotek o stałej szpuli (łowić można również kołowrotkiem o ruchomej szpuli – jednak wymaga to dużej wprawy) o wielkości od 2000 do 4000,  z dobrym hamulcem, przednim lub tylnym. Idealnym rozmiarem będzie kołowrotek 3000 przeznaczony do łowienia spławikowego. Wydawałoby się, że każdy jest taki – jednak kluczową rzeczą jest tutaj głębokość szpuli. Żyłki przeznaczone do metody spławikowej są produkowane w większości przypadków w długościach 100 metrowych – i tyle powinniśmy mniej więcej zmieścić żyłki. Jest niezmierne ważne aby żyłka wypełniała szpulę aż do jej górnej krawędzi. Jest to najczęstszy błąd popełniany przez wędkarzy. Szpula pełna w połowie lub tylko jej części utrudnia zarzuty wędką. Żyłka blokuje się i potrzebna jest większa siła, aby zestaw szybował na potrzebna odległość. Przy prawidłowym napełnieniu szpuli zarzuty nie sprawiają żadnego problemu i zestaw ze spławikiem o ciężarze 2,5 grama przy kiju o długości 3.90 metra z łatwością osiąga dystans 30 metrów.

Jeżeli szpula jest głębsza – to warto nawinąć inną żyłkę wpierw – i dopiero później docelową. Można oczywiście również kupić żyłki na większych o długościach  300 metrów lub 1000.

Zazwyczaj na kołowrotku (samej szpuli) podane są ilości żyłki jakie można nawinąć – i tym powinniśmy sie kierować przy jego zakupie.

Kołowrotek musi posiadać dobrze pracujący hamulec. Zarówno przedni jak i tylny będą dobre.

 

Żyłka

Jest to kolejna istotna część zestawu. Musi być ona przede wszystkim tonąca. Jej grubość należy dostosować do danego łowiska i pory roku. Generalną zasadą jest używanie cieńszych żyłek do wody czystszej, a grubszych do bardziej mętnych. Im cieńsza żyłka tym bardziej finezyjny jest zestaw i więcej mamy brań. Oczywiście delikatny zestaw to ryzyko utraty większej ryby lub części zestawu przy zaczepach. Zazwyczaj w lecie używa się żyłek pomiędzy 0,15 – 0.22 mm (pamiętamy tu również na jakie ryby sie szykujemy) a w okresie jesień – zima – wczesna wiosna można zejść do grubości nawet 0.10 mm.

Polecam żyłki sprawdzonych firm. Zazwyczaj są one droższe i nie maja tak ‘cudownych’ parametrów jak te tańsze. Wielu producentów nie podaje rzeczywistych wartości – i kierowanie się samą wytrzymałością może się zemścić nad samą wodą. Wystarczy jeden zaczep albo hol większej ryby i tania żyłka może utracić swoje parametry – rozciągnie się lub zacznie ‘zwijać’. Dobra żyłka to podstawa sukcesu. Wielu producentów oszukuje podając nieprawdziwe parametry żyłek. W UK żyłki dziwnym trafem są dwukrotnie słabsze od tych w Polsce! Dlatego dobra firma i sprawdzony produkt to mniej problemów nad wodą jak również oszczędność. Łowiąc wiele ryb – droższą żyłkę można użytkować o wiele dłużej.

Ze swojej strony dodam, że warto odpowiednio żyłkę ‘przygotować’. Przed nawinięciem powinno się żyłkę zanurzyć w gorącej wodzie z detergentem (płyn do mycia naczyń, mydło w płynie, szampon) na godzinę lub dwie. Tak zmiękczona łatwiej da się nawinąć. Napełniona szpulę umieszczamy znów w ciepłej wodzie z detergentem na kilka – kilkanaście godzin. Następnego dnia nie mamy problemów z zarzutami i splątaniem – ponieważ żyłka praktycznie już ‘nie pamięta’ poprzedniego kształtu i się świetnie układa. Wymiana żyłki nad wodą to częste problemy i porwany zestaw.

 

Spławik

Tutaj temat jest dość obszerniejszy. W Wielkiej Brytanii sa dostępne przeróżne spławiki typu waggler. Najważniejsza jest jego budowa. Musi być to wąski i cylindryczny spławik, taki jak cienki ołówek. Na warunki gdzie mamy do czynienia z falą – stosujemy spławiki z ‘oliwką’ w dolnej części korpusu, co pozwala lepiej odczytać brania (końcówka pozostaje cały czas widoczna).

Najlepszymi według mojej opinii wagglerem jest spławik typu insert, gdzie antenka jest cieńsza od samego korpusu. Dzięki temu widać najczulsze z brań, co się oczywiście przekłada na wyniki.

 

Spławiki typu insert firmy Drennan. Obciążone i nie obciążone.

 

 

Spławiki proste - lepiej sprawujące się na lekkiej fali. 

 

Wyważony spławik powinien wystawać tylko centymetr lub dwa ponad powierzchnię wody. Cieniutka antenka sprawia, że ryba nie czuje dużego oporu i nawet najdelikatniejsze brania będą widoczne. W przypadku spławików odległościowych – czyli sliderów – ich ciężar musi być większy ponieważ sa przeznaczone do większych głębokości (głębokość determinuje wagę spławika), a sama antena odpowiednio duża aby dobrze widzieć ją z większej odległości. Także aby daleko nim zarzucać spławik ma inną budowę. Mając większą wyporność jest zawsze mniej czuły i co najważniejsze wiele ryb wyczuwając podejrzany opór wypluwa przynętę. Jest to częsty powód dla którego wielu wędkarzy nie odnotowuje dobrych wyników nad wodą - ponieważ nie stosują odpowiednio czułych spławików lub nie wyważają ich w prawidłowy sposób. Można zaopatrzyć się w specjalistyczne, ‘wyczynowe’ spławiki z drucianymi antenkami – ale wciąż – jest to spławik odległościowy…

 

Dotąd należy wyważyć spławik. Można jeszcze bardziej - i kwitować zacięciem każde zanurzanie się. 

 

Na zdjęciach pokazane są typowe spławiki do tej metody. Można użyć oczywiście innych. Pamiętajmy, że wystawać powinna nam tylko i wyłącznie antenka – jej końcówka nad wodę. Spławik typu ‘ołówek’ nie stawia dużych oporów i taki sprawdzi się najlepiej. Grubość antenki to kolejna sprawa. W zależności od jakości naszego wzroku lub odległości na jakiej łowimy – stosujemy spławiki o odpowiednich grubościach anten.

Jeżeli nie widzimy dobrze – używajmy grubszych spławików prostych (straight wagglers)- wyważajmy je tak, aby sama końcówka wystawała ponad taflę wody. Doskonale widać zatonięcie – gorzej już z braniami podnoszonymi. Te spławiki stosuje się do połowu karpi, których brania są mocne i pozytywne.

Brania podnoszone to kolejna ważna kwestia. Wielu wędkarzy nawet nie ma pojęcia, że ma branie. Zbyt toporne zestawy, grube spławiki, zbyt duże haki – to częsty powód, że ryba wypluwa przynętę wyczuwając cos podejrzanego. Źle wyważony spławik tylko lekko się poruszy. Waggler natomiast zasygnalizuje już podniesienie przynęty z dna. Uniesienie spławika o kilka milimetrów  do kilku centymetrów to nic innego jak branie – i należy je zacinać! Ryby, które żeruja delikatnie to zwłaszcza karaś i płoć i większe sztuki są bardzo ostrożne. Również lin jest wyczulony na  ‘nieprawidłowości’ i błyskawicznie pozbywa sie przynęty. Dlatego bez rejestracji brań podnoszonych możemy łowić o wiele mniej ryb. Z mojego doświadczenia ( i charakteru moich łowisk) około połowa brań jest tego typu – w okresach jesień- zima, gdy brania sa delikatniejsze!

Spławiki typu waggler możemy podzielić na kilka rodzajów. Pierwszy to spławiki z obciążeniem własnym i bez obciążenia.

Przy łowieniu waggler method główna zasada mówi, że minimum 80% obciążenia musi znajdować sie w okolicy spławika. Dlatego jest wygodne użycie spławików specjalnie do tego wykonanych – z odpowiednia ilością obciążenia w dolnej części korpusu. W przypadku niedociążonego spławika musimy zablokować go po obu stronach śrucinami. Można użyć po jednej śrucinie z każdej strony, lub po dwie mniejsze. Jeżeli stosujemy spławik obciążony to blokujemy go po obydwu stronach gumowymi stoperami. I tutaj o wiele lepiej sprawdzi się ten typ spławika – jako, że jest to wygodniejsze w użyciu i nie niszczy żyłki. Gruntowanie jest bardziej problematyczne z zastosowaniem spławika niedociążonego – przesuwanie śrucin nie jest tak wygodne jak użycie gumowych stoperów.

 

 

Spławiki z balsy po lewej stronie i z plastiku po prawej.

 

Innym kryterium na jakie możemy podzielić spławiki to rodzaj materiału z jakiego zostały wykonane. W UK prym wiodą spławiki wykonane z plastiku – tzw. Crystal wagglers, z pawich piór (peacock wagglers) lub z balsy. Oczywiście używane sa też inne materiały – jednak te trzy sa najpopularniejsze.

Ja zdecydowanie polecam spławiki plastikowe. Są one produkowane przez czołowe firmy (Preston Innovations,. Drennan, Middy) i powstało wiele ich wersji. Mają masę zalet – przede wszystkim część z nich ma wymienne antenki. Jest to istotna sprawa, ponieważ łowiąc w różnych warunkach możemy nie widzieć dobrze czerwonej antenki. O wiele lepsza będzie czarna, rzadziej rażąco żółta. Wynika to z pozycji słońca i refleksu na wodzie. Spławiki plastikowe ponadto są odporne na działanie warunków atmosferycznych, w przeciwieństwie do spławików wykonanych z balsy, które mają pęknięcia – przez co spławik zwiększa swoją wagę i coraz bardziej się zanurza. Jest to spowodowane często różnicą temperatur – czarno pomalowany korpus balsy nagrzewa się w słońcu, woda natomiast jest chłodna... Dlatego spławiki tego typu trzeba smarować wazeliną w trakcie łowienia (lub inna substancją – oczywiście tylko część antenki wystającej ponad wodę) lub zmniejszać  obciążenie co jest znów straszliwie niewygodne i frustrujące. Dlatego polecam każdy spławik z balsy po zakupie dodatkowo ‘przemalować’ dobrym lakierem wodoodpornym.

Spławiki wykonane z pawich lotek spisują sie równie dobrze jak ’plastiki’ – jednak nie mają możliwości wymiany antenek. Należy więc zaopatrzyć się w kilka spławików jednego rodzaju aby móc go wymienić na taki z czarną antenką. Nie trzeba ich malować farbą – wystarczy zaopatrzyć się w niezmywalny czarny pisak. Świetnie się sprawdzi do tego celu.

Spławiki do waggler method powinny mieć niewielka wagę. Od 0.7 grama do około 4. W ten sposób można ‘pokryć’ praktycznie wszystkie sytuacje na łowisku. Oczywiście im cięższy spławik tym dalej możemy swobodnie zarzucać zestaw, kosztem czułości niestety... Podstawowym wymiarem powinien być 1.5, 2 i 2.5 gramowy waggler.

 

Spławiki które stanowią 80% mojego łowienia - crystal inserty i giant inserty z Drennana.

 

Spławiki montujemy za pomącą specjalnych łączników. Sa one do kupienia w większości dobrych sklepów wędkarskich. Jest to zwykła gumowa rurka z krętlikiem na końcu. Wymiana spławika trwa kilka sekund. Jeżeli nie mamy takiej możliwości wtedy wystarczy zwykła agrafka z krętlikiem. Instalowanie spławików na stałe jest uciążliwe i stanowczo odradzam takie rozwiązanie.

 

Obciążenie

Jest to kolejna ważna rzecz jaką należy opanować i zrozumieć aby skutecznie łowic metodą spławikową. Nieprawidłowe rozstawienie śrucin wiąże sie ze złą rejestracja brań, plątaniem zestawu  a także z niewłaściwą prezentacją przynęty podczas jej ‘opadu’ na dno.

Najczęściej stosowanymi ciężarkami są śruciny nacinane dostępne w kilku-kilkunastu rozmiarach. Warto mieć ich cały zestaw – ponieważ pomoże nam to dopasować sie do każdej sytuacji nad wodą. Najlepszymi z śrucin są te które maja odpowiednie nacięcia i są miękkie. Można je zacisnąć palcami i nie uszkadzają one żyłki. Po zaciśnięciu można je przesuwać po żyłce. Jest to istotne, ponieważ zbyt twarde śruciny osłabiają żyłkę. Najlepiej jest stosować obciążenia typu soft egg lub super soft (np. z firmy Dinsmores).

Aby skutecznie łowić musimy zaopatrzyć się w śruciny małe. Odpowiednie wyważenie spławika jest bardzo ważne – i nie da sie tego zrobić mając do dyspozycji skromny wybór większych ciężarków.

Ja nie wyobrażam sobie łowienia bez specjalnych śrucin typu Stotz z Prestona. Okrągłe śruciny często spadają, zwłaszcza podczas holu ryb wypinają się, gdy znajda się w podbieraku i lekko zahacza o oczka jego siatki. Stotz’e maja inny kształt i są bardzo mocne. W UK zdecydowana większość wyczynowców używa właśnie tych ciężarków z Prestona - straty śrucin mogą być naprawdę frustrujące!

 

Ciężarki Stotz firmy Preston Innovation. Absolutna rewelacja!

 

Oto tabela kodów jakich używa się w Europie do oznaczania rozmiarów i wagi obciążeń.

SSG = 2 x śrucina AAA = 1.6 g

AAA = 2 x śrucina BB = 0.8 g

BB = 2 x śrucina nr 4 = 0.4 g

Nr 1 = 3 x śrucina nr 6 = 0.3 g

Nr 3 = 2 x śrucina nr 6 = 0.25 g

Nr 4 = 3 x śrucina nr 8 = 0.2 g

Nr 5 = 2 x śrucina nr 8 = 0.15 g

Nr 6 = 2 x śrucina nr 10 = 0.1 g

Nr 8 = 0.06 g

Nr 10 = 0.04 g

W wędkarstwie wyczynowym stosuje się jeszcze mniejsze śruciny.

Najlepszym zestawem śrucin jest taki który zawiera zarówno rozmiar SSG jak i nr 8. Pozwoli on nam na idealne wyważenie praktycznie każdego spławika typu waggler.

Bardzo istotnym rozmiarem jest nr 8 i nr 6 – których warto posiadać odpowiednio więcej, o czym mowa będzie w dalszej części.


Haczyki i przypony

Do łowienia tą metoda używa się haków różnej wielkości, ponieważ jednak jego wielkość decyduje o ilości brań, powinny być one małe – w rozmiarach od 12 do 20. Idealnym rozmiarem jest nr 16 który w moim przypadku pokrywa większość sytuacji nad wodą. Im mniejszy haczyk – tym większa jest ilość brań!  Mały haczyk - jest to rzecz, na którą często polski wędkarz nie zapatruje się pozytywnie. Jestem pewien, że wpływa to na ilość brań i przekłada sie bezpośrednio na ilość złowionych ryb. Oczywiście haki powinny być mocne i solidne. Druciaki które można z łatwością rozprostować palcami nie wchodzą absolutnie w grę.

W zeszłym sezonie złowiłem kilka karpi powyzej 7 kilogramów na haczyk nr 16, a na nr 18 jednego o wadze 7,5 kilograma! Dodam jeszcze, ze były to haki bezzadziorowe...

Przypon powinien mieć długość około 30 centymetrów. Średnica żyłki delikatnie mniejsza od żyłki głównej. Jeżeli nasza żyłka główna ma grubość 0.15 mm przypon może mieć od 0.14 do 0.10 mm. 

Niektórym wydają sie takie zestawy bardzo delikatne, przeznaczone do łowienia małych ryb – uklei, krąpi, płoci. Nic bardziej mylnego. Oczywiście, że jeżeli nastawiamy sie na liny to używamy mocniejszych zestawów – jednak wędka typu match, kołowrotek ze sprawnym hamulcem pozwalają na hol dużych ryb.

Rozmiar haczyka i grubość żyłki – zwłaszcza przyponowej odgrywa bardzo ważną rolę w łowieniu ryb tą techniką. Im większe stosujemy haki, grubsza żyłkę – tym trudniej jest nam  je oszukać. Dlatego powinniśmy zrozumieć, że prezentacja przynęty jest niesłychanie istotna. Stosując właściwy styl nęcenia musimy sprawić aby to co jest na haczyku wyglądało jak najbardziej naturalnie. Im mniejszy hak tym przynęta wygląda mniej podejrzanie. Cieńsza żyłka jest bardziej ‘niezauważalna’ – zwłaszcza podczas opadu przynęty.

 

Budowa zestawu

Łowienie spławikiem typu waggler musi sprowadzać się do kilku rzeczy. Jedną z pierwszych jest prawidłowa budowa zestawu i rozmieszczenie śrucin w zależności od sytuacji, z którą mamy do czynienia nad wodą.

 

 

Składniki do budowy zestawu wagglerowego.

 

Jeżeli montujemy spławik wstępnie dociążony, to używamy gumowych stoperów po obydwu jego stronach. Zalecam użycie dwóch przed jak i za spławikiem. Przede wszystkim przy mocniejszych zarzutach nie przesuwa sie on na żyłce. Przy gruntowaniu zaś lub podczas łowienia można jeden stoper zostawic w danym miejscu na żyłce, aby oznaczyć głębokość sąsiedniego miejsca, głębszego na przykład.

 

    

 

Większość ryb spokojnego żeru – takich jak płoć, leszcz, krąp, karp, okoń żerują w różnych partiach wody. O ile lin i karaś pobierają pokarm głównie z dna to inne gatunki mogą żerować przy powierzchni lub w toni. Wpływ ma na to ma głównie temperatura wody. Im cieplej – tym większe prawdopodobieństwo, ze ryby będą bliżej powierzchni. Dlatego zawsze musimy je odpowiednio ‘lokalizować’.

Nasz zestaw wygląda podobnie – jednak rozmieszczenie śrucin ma tutaj kluczową rolę. W większości przypadków łowić będziemy umieszczając przynętę na dnie łowiska. O ile łowiąc batem lub tyczką można umieścić ja nad samym dnem lub dokładnie na nim, to tutaj trzeba wziąźć pod uwagę uciąg wody. Jeżeli przynęta zacznie sie przesuwać wraz z zestawem, ryby to zauważą i liczba brań zmniejszy się drastycznie lub nie będzie ich w ogóle. Dlatego najlepiej jest ułożyć przynętę wraz z 5-10 centymetrami przyponu na dnie. To sprawi, że zestaw jest odpowiednio ‘zakotwiczony’. Nad dnem, w odległości kilku- kilkunastu centymetrów znajduje się pierwsza śrucina sygnalizacyjna. Najlepiej nr 8. W odległości 15 centymetrów od niej – nad przyponem, druga, w tym samym rozmiarze. Resztę śrucin umieszczamy mniej więcej w połowie odległości między mocowaniem spławika a haczykiem. Śruciny sygnalizacyjne stosujemy przy spławikach typu insert – i naprawdę taki zestaw jest bardzo zbliżony do tyczkowego i również bardzo czuły. Przy połowie spławikiem prostym – łowiąc karpie na przykład – śruciny nr 8 mogą okazać się zbyt małe i należy je zastąpić odpowiednio większymi (nr 6 lub 4 powiedzmy).

Jak juz wspomniałem 80% obciążenia (minimum – może być to więcej) znajduje sie w okolicy spławika!

Tak zbudowany zestaw jest ‘antysplątaniowy’. Spławik po zarzucie  zawsze ląduje w wodzie pierwszy – a za nim cała reszta. To sprawia, że praktycznie nie ma możliwości plątania się czegoś. Teraz, jeżeli chcemy łowić z opadu – to możemy rozmieścić śruciny z pozostałych 20% w równych odległościach od siebie. Wtedy haczyk i jego zawartość opadają bardzo naturalnie. Jeżeli ryby żerują przy samym dnie – wtedy grupujemy śruciny razem (oprócz tych sygnalizacyjnych) aby jak najszybciej przynęta dotarła na dno.

Śruciny sygnalizacyjne powinny mieć rozmiar nr 8 (przy mniejszych spławikach), gdzie  nr 6 sprawdzi się lepiej jeżeli używamy większych spławików i łowimy na większych odległościach.  Reszta śrucin najlepiej jeżeli również jest mała – w rozmiarze tych sygnalizacyjnych. Wtedy używamy ich kilka, np 6-8 sztuk jedna nad drugą. Zestaw lepiej ‘pracuje’ w wodzie – i w przypadku ruchu ryb z dna w stronę powierzchni możemy rozstawić je w równych odległościach (opad zestawu jest bardziej naturalny).

Śruciny sygnalizacyjne pełnią ważną rolę. Jeżeli ryba podniesie przynętę z dna – uniesie również śrucinę (lub dwie) sygnalizacyjną. Jest to widoczne jako branie ‘podnoszone’. Antenka wynurza się o około centymetr lub bardziej. Należy wtedy zacinać! Ten typ brań jest powszechny i płoć, karaś, lin i leszcz często własnie żerują w ten sposób, delikatnie zasysając pokarm z dna. Jeżeli nie zatniemy w porę – w większości przypadków ryba wyczuwając haczyk pozbywa się naszej ‘pułapki’.

Jeżeli po zarzuceniu, brania następują zanim przynęta dotrze do dna – mamy informacje, iż ryby żerują w wyższej partii wody. Często dobrym rozwiązaniem jest usunięcie wtedy śruciny sygnalizacyjnej z przyponu i umieszczenie jej razem z reszta obciążenia. Haczyk z jego zawartością (np. biały robak) opada wtedy o wiele wolniej. Jeżeli możemy stwierdzić, że ryby zgrupowane są w jednym miejscu – wtedy można dokonać odpowiedniej korekty gruntu. Łowimy wtedy z lub w ‘toni’.

Przypon możemy mocować z żyłką główną stosując tzw ‘węzeł w węzeł’. Jeżeli łowimy z użyciem białych robaków, dendrobeny, to przypon podczas zwijania zestawu może skręcać się. Wtedy dobrze jest zastosować mały krętlik – który na stałe wiążemy do żyłki głównej – a do niego przypon.

 

Gruntowanie

Nie da się skutecznie wędkować, jeżeli nie znamy dokładnie głębokości łowiska. Każda nasza wizyta nad woda musi się zaczynać właśnie od tego – gruntowania.

Używa sie do tego przyrządów zwanych po prostu gruntomierzami. Jest ich kilka rodzajów. W większości przypadków będziemy mieli do czynienia  z ołowianym ciężarkiem z uszkiem, i kawałkiem korka umieszczonym w jego dolnej części. Przed przystąpieniem do badania głębokości zdejmujemy śruciny z obciążenia głównego. Spławik wtedy wynurza sie normalnie ponad korpus. Po założeniu gruntomierza spławik powinien zniknąć pod wodą. Badamy dane miejsce (w którym mamy zamiar łowić), zwiększając odległość spławika od haczyka tak, aż ukaże się on nad powierzchnią. Powinien wystawać dokładnie tyle nad wodą ile chcemy - czyli np. centymetr lub dwa. Mając tak zmierzoną głębokość oznaczamy ją na wędce za pomocą korektora biurowego lub specjalnego pisaka. Haczyk wbijamy wtedy w oznaczone miejsce u podstawy wędziska, a na samym kiju malujemy linię w miejscu gdzie antenka spławika wynurza się z wody. Tak mamy ustawioną głębokość na ‘0’. Teraz wystarczy ‘przegruntować’ zestaw czyli przesunąć spławik o 5-10 cm do góry, tak aby haczyk i część przyponu spoczywała na dnie. Jeżeli mamy do czynienia z silniejszym uciągiem to należy całość przegruntować mocniej – tak aby cały zestaw nie przesuwał się wraz z ruchem wody.

Gruntowanie powinno być przeprowadzone nie tylko w jednym miejscu – powinno się poznać uksztaltowanie dna również w innych jego częściach. Warto sprawdzić gdzie znajdują sie jakieś dołki, wypłycenia lub styk półki i spadu. Właśnie to miejsce jest dobre do umieszczenia naszego zestawu. Na gruntowanie powinno się przeznaczyć odpowiednią ilość czasu. Im lepiej znamy kształt dna tym lepiej jest nam ustalić miejsca w których będziemy łowić. Pośpiech nie jest tutaj wskazany!

Jest to niezmiernie ważne z kilku powodów. Po pierwsze – nie powinniśmy łowić tylko w jednym miejscu. Oczywiście, jeżeli mamy brania przez cały czas to wszystko jest w porządku. Ryby jednak często przemieszczają się w inne miejsce – głównie na skutek spłoszenia podczas holu lub gdy zbyt dużo zanęty znajduje się na dnie. Musimy mieć wtedy inne miejsce – gdzie zaczynamy nęcić i łowić. Dlatego poznanie dna pozwala nam na dobre zaplanowanie naszej sesji i nie wymaga robienia tego podczas jej trwania.

W przypadku gdy dno jest muliste cięższy gruntomierz może zapaść się w muł dając fałszywy pomiar głębokości. W takich przypadkach lepiej jest zastosować śrucinę SSG – którą umieszczamy tuż nad haczykiem. Procedura jest ta sama,  z ta różnicą, że śrucina nie zapadając się głęboko w muł daje dokładniejsze dane.

 

Zarzucanie i ustawienie odległości

Kiedy mamy juz wygruntowane dno i jesteśmy gotowi do łowienia, powinniśmy oznaczyć miejsce w którym będziemy łowić. Musimy być jak najbardziej dokładni – im bardziej, tym więcej bedzie brań. Do tego celu znów używamy korektora.

Jeżeli nasz cały zestaw został zmontowany we właściwy sposób to przy lekkim zarzucie powinien szybować na dużą odległość. W przypadku 2,5 gramowego spławika i wędki o długości 3.90 metra bez problemu powinno być to 20-30 metrów. Łowimy zawsze bliżej niż wynosi nasz zasięg!

Aby zarzucać w to samo miejsce musimy wcześniej wybrać jakiś cel na drugim brzegu łowiska. Zaczynamy od tego, aby umieścić nasz zestaw w wybranej przez nas lokalizacji. Na żyłce pomiędzy kołowrotkiem a pierwszą przelotką korektorem oznaczamy kilka centymetrów żyłki. Czekamy chwilę az wyschnie i zarzucamy ponownie.

Po zarzucie kilka metrów dalej zwijamy zestaw trzymając szczytówkę wędki pod wodą. Żyłka zostaje zatopiona, a my przestajemy zwijać kiedy oznaczony odcinek żyłki znajduje się znowu miedzy kołowrotkiem a pierwszą przelotką. Spławik wynurza się i jest to nasze dokładne miejsce gdzie powinniśmy nęcić. Można wysunąć z kołowrotka jeszcze kilkadziesiąt centymetrów żyłki, i odłożyć wędkę na podpórki (luz zapobiega przesuwaniu zestawu).

Spławik powinniśmy lokować w obszarze koła o średnicy około jednego metra, co przy odrobinie wprawy nie jest takie trudne.

Taka finezja i precyzja zawsze przynoszą efekty w postaci większej ilości brań. Nie ma miejsca tutaj na zarzuty na oko lub na chybił trafił. W miejsce gdzie znajduje sie nasz spławik powinny trafiać kule zanętowe lub wystrzeliwane z procy (lub rzucane ręką przy mniejszych odległościach) białe robaki, kukurydza itp.

 

Łowienie

Najlepszą taktyka, jaką możemy stosować przy łowieniu wagglerem jest nęcenie ‘mało i często’. Samo wprowadzanie kul zanętowych jest opcją – która nie zawsze się sprawdza!

Nęcenie ‘mało i często’ polega na rzucaniu, co pewien okres czasu w okolice spławika kilku, kilkunastu białych robaków, pelletów, ziaren konopi itp. Opadanie ich na dno, plusk jaki wydają przy kontakcie z wodą świetnie wabi ryby. Co najważniejsze – utrzymuje je ciągle w łowisku, i wprowadza w stan wzmożonej aktywności. Spowodowane jest to rywalizacją – gdyż ryby zaczynają konkurować o pokarm, stając się mniej uważne. Brania są często bardziej agresywne i pozytywne.

To co należy ustalić to tempo z jakim przynęty lecą do wody. Jeżeli jest zbyt słabe – ryby odpłyną, jeżeli zbyt częste – można je przekarmić lub sprawić, że brań będzie mniej.

Tak więc sytuacja w której nęci się stale – co minutę, dwie, pięć – a brania są cały czas – jest idealna. W przeciwieństwie do nęcenia kulami to od nas zależy ile wprowadzamy ‘towaru’. Możemy się przystosować do ryb i ich ‘humoru’. Nie ma tutaj zagrywki ‘vabank’ – w której ryby będą lub nie (często większe porcje zanęty działają odstraszająco na ryby) – sami bowiem dopasowujemy się do łowiska.

Do tego typu nęcenia potrzebujemy zazwyczaj procy. O ile do 5-8 metrów możemy dorzucić przynęty ręką – to na dalszy dystans jest ona nieodzowna. Powinna być delikatna, o cienkich gumkach – takie, bowiem są najlepsze do łowienia wagglerem. Zdecydowanym liderem tutaj jest firma Drennan i polecam ich produkty. Radzę wybrać procę o najsłabszych gumach, bez problemu strzela się nimi białe robaki czy pellety na dystans 20-25 metrów.

Jeżeli chcemy nęcić kulami – proponuję zachowanie umiaru. Kilka kul powinno wystarczyć na początek, później, co pewien czas możemy donęcać małą ilością zanęty – formując mniejsze kule – wielkości mandarynki.

Na koniec chcę zaznaczyć, że rzadko kiedy udaje się łowić non-stop w jednym miejscu. O ile nie natrafimy na tak dobry dzień – ryby po pewnym czasie odsuwają się, płoszone holem lub zbyt dużą ilością pokarmu. Wtedy powinniśmy zmienić miejsce nęcenia – i zacząć wszystko od początku. Zazwyczaj po kilku –kilkunastu minutach nowe miejsce daje dużo pozytywnych brań! Dlatego po gruntowaniu najlepiej ustalić i zaplanować sobie dwa lub trzy miejsca, w których będziemy łowić, i wraz z rozwojem sytuacji je zmieniać. Czasami wystarczy dać jednej lokalizacji dać odpocząć przez 30-60 minut, aby znowu mieć tam dużo brań. Najgorszą rzeczą jest obfite nęcenie jednego miejsca i trzymanie się go przez całą sesję. Taka taktyka rzadko kiedy jest skuteczna!

Warto więc myśleć jak ryba – i wyczuwać kiedy zaczyna się płoszyć, kiedy zaś żeruje pozytywnie. Rozumieć jak ważna jest prezentacja przynęty – kiedy wygląda ona naturalnie a kiedy podejrzanie. To ‘dopasowywanie’ się do łowiska, czyli ryb, jest gwarancją sukcesu! To dlatego jedni zawsze łowią więcej od tych drugich…

 

Podsumowanie

Waggler method jest jedną z najskuteczniejszych technik spławikowych. Jak dla mnie tylko tyczka jest skuteczniejsza, i to nie zawsze! Zestaw z wagglerem możemy adoptować świetnie do warunków, jakie spotykamy nad wodą i stosować bardziej zaawansowane techniki – jak chociażby łowienie z opadu pelletem szukając ryb i obławiając różne części łowiska. Można też łowić skutecznie umieszczając przynętę na dnie…

Opanowanie tej metody gwarantuje nam lepsze wyniki. I to wcale nie mniejsze ryby się łowi tą metodą. Większe liny, karasie, leszcze i karpie jak najbardziej są osiągalne!

 

Jeżeli masz jakieś pytania, sugestie lub spostrzeżenia odnośnie łowienia wagglerem - zapraszam do tego działu na forum:

http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?board=3.0