Skip to main content

Milton Lake - czyli jesień kontra karasie i liny...

  • Utworzono

W piątek wybrałem się na Milton Lake, moje ulubione łowisko o tej porze roku. Jako, że jest tam spora populacja karasia i lina, można naprawdę się dobrze zrelaksować, łowiąc te dwa gatunki. O ile wiosna i lato to dobre wyniki, to już od września zaczyna się robić pod górkę. Karaś staje się chytry i przebiegły niczy lis, lin zaś wybredny jak francuski piesek. Często siedzi się godzinami, patrząc w nieruchomy spławik lub też nie-drgającą szczytówkę :)

Tak było i tym razem. Pomimo ostrego słońca i temperatury około 18 stopni, ryba ogłosiła strajk generalny. Znajomy wędkarz, powiedział, że w ciągu 5 godzin złowił zaledwie cztery karasie, a używał on tyczki. CO ciekawe, stosuje on ekspandery o roziarze 2,3 mm - są to najmniejsze dostępne na rynku. Pomimo takiego delikatnego łowienia nie szło mu dobrze. Ja rozpocząłem łowienie po 13 tej, więc miałem zaledwie pięć godzin łowienia.


Tak wygląda Milton Lake jesienią, lilie jeszcze są, ale zaczynaja obumierać...

Jak przystało na tę porę roku, łowiłem z kosza na wagglera i feedera - Metodą. Początek to absolutny brak brań. Dopiero po 40 minutach ożył picker - i piękny lin około 40 cm wylądował w podbieraku. Przynęta był dumbells ananasowy z Drennana, nim sprawdzam jak ryba reaguje na żółty kolor zawsze. Na wagglerze nęcenie mało i często  białymi robakami nie dawało efektów, przeszedłem więc na pellety 4 i 6 mm, zaś na hak dałem gotowe pellety haczykowe Yum Yum krabowo krylowe, tez z Drennana. Nie zrobiłem sobie ekspanderów, i postanowiłem uzywać zapasów przynętowych z lata. Po jakimś czasie miałem pierwsze brania, tak delikatne, że ledwo dało się je zauważyć. Zaciąłem jedno i pierwszy karaś zasilił moje konto.


Pierwszy lin sesji, piękna 'czterdziestka'!

Picker dał tego dnia jeszcze dwa liny, niestety Metoda nie działała dobrze. Ryby były naprawdę ospałe. Spławik dał więcej ryb - dzięki zmianie taktyki. Nęciłem bowiem linię zapasową przy trzcinach, i to tam zacząłęm łowić, zwłaszcza pod koniec sesji. Białe robaki w kolorze czerwonym, dwa na haku nr 16 z Kamasana, dały mi najwięcej ryb, pellety działały trochę gorzej. Zmiany pomiędzy liniami, przy ciągłym ich donęcaniu, pozwoliły złowić dwa karasie z 'pierwszej miejscówki ' jeszcze, reszta ryb już z tej zapasowej.


Jeden z największych karasi, już taki staruszek :) Te ryby pięknie walczą i są prawdziwym 'złotem'!

Ogólnie złowiłem 8 karasi, lina i dwie płocie na spławik, trzy liny zaś na Metodę. Używając spławika 1.5 grama Crystal insert z Drennana, mogłem dostrzec delikatne brania, jednak wskazana byłaby zmiana na 1 gram, tak ostrożnie karaś połykał przynętę. Dla mnie jest to jedna z najbardziej przebiegłych ryb. Potrafią skutecznie omijać to co jest na haku, zwłaszcza jak złowi się kilka sztuk. Już normą jest dla mnie zmienianie przynęt - z ekspanderów 4 mm na 6 mm, zakładanie dwóch 'czwórek'. To myli te ryby.  Słabo spisuje się zostawianie zestawu samego sobie, podrywanie przynęty co minutę lub dwie, daje o wiele więcej brań.

Jesień już w pełni. Powoli kończą się ciepłe dni, wkrótce będzie już zimno, zaś noce coraz częściej kończyć się będą przymrozkami. Pellety działać będą coraz słabiej, mięsna opcja powinna sprawdzać się coraz lepiej. Ryby zdecydowanie wybierają 'mięso' wraz ze zmniejszającą się temperaturą wody.

Nawet nie wiem kiedy minęła wiosna i lato, jak ten czas galopuje!

Ach moje ulubione Milton - jak dobrze było tam powrócić! :)