Metoda. Pellet. Dzikie jezioro.
A łyżka na to - niemożliwe.
Ale... To sam Skretting, czy jednak z konopiami i własnym miksem?
Ryby nie mają wiedzy na co mają brać,a na co nie,tylko kierują się,tak jak ludzie,tym co im zasmakuje 😉.
Zawsze powtarzam,wpierw poznanie akwenu,potem ścieżek migracji ryb,na końcu eksperymenty z zanętami,choć sam nie wierzę w cudowne działanie zanęty,a raczej w jej idealne podanie. Łowię na 105h jeziorze,które znam bardzo dobrze. Tak jak pisałem wcześniej, łowię za dużym pasem roślinności podwodnej,jakieś 2 m od mchu podwodnego. Długo sondowałem,aż znalazłem twardy blat,głębokości 1.5-2m. Wcześniej jest głębiej.
Odległość 38-40m od brzegu.
Skretting 2-4mm do metody. Wcześniej wstępnie nęcę ziarnami konopii,w ilości 0.5 l na start. Do tego trochę kukurydzy z puszki,1/3. Ziarna do wstępnego nęcenia koszykiem,zamykam własnym miksem,na bazie mielonych pelletów i spożywki.
Główna trudność to precyzja. Jeżeli uda mi się w punkt na blacie zanęcić,to połowię,bo ryba wychodzi z zielska,capnie pare ziaren i się chowa.
Miejsce to ma wielki plus,nawet jeżeli ktoś nas nas podsiądzie,nie zepsuje nam raczej łowiska,bo mało kto sonduje dno,a już w ogóle odpuszcza,jeśli widzi futro zieleni na dnie w głąb jeziora.
Taka mam nadzieję przynajmniej.