Autor Wątek: Myśliwi mogą, wędkarze nie mogą - dlaczego?  (Przeczytany 18132 razy)

Offline matchless

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 167
  • Reputacja: 356
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: tyczka
Odp: Myśliwi mogą, wędkarze nie mogą - dlaczego?
« Odpowiedź #30 dnia: 09.01.2018, 09:54 »
Mądrze piszesz, ale nie masz troszkę pojęcia o czym. Szanuję Twoją wiedzę, podejście i merytoryczną dyskusję. W wielu wątkach się zgadzamy, co nieraz było bardzo widoczne. Pisząc, że nie masz pojęcia, mam tutaj na myśli - jak to wygląda od środka. Ja też, kiedyś sobie myślałem, że fajnie będzie, dać taki przykład. Cholera, wędkarze płacą czyn społeczny, pokażmy, że się da - zapłaćmy i my (czyt. władze Koła). Było coś tam kiedyś finansowane w ramach całorocznej działalności społecznej (czyt. drobny poczęstunek na koniec roku - dosłownie, proszę bez uszczypliwości) - zapłaćmy z własnej kieszeni. Przykładów mógłbym dać jeszcze wiele. I wiesz co teraz myślę? Wiesz co wiem? Jaki byłem naiwny! Dzisiaj, pomimo tego, że moje zdanie w sprawach uczciwości, kultury działania stowarzyszenia się nie zmieniło, byłbym pierwszy, który będzie za tym, żeby każdemu kto uczciwie "pracował" cały rok wypłacić po 500 złotych za wykonaną pracę. Bo taka działalność w stowarzyszeniu, to nie tylko przyjście i podniesienie ręki na zabraniu. To siedzenie w domu w papierach, siedzenie godzinami nad różnymi sprawami, wyjazdy, poniesione koszta i straty, które ja w tym roku szacuję na jakieś 6-8 tysięcy złotych. Tyle straciłem przez rok swojej działalności. Przez pryzmat własnej osoby domyślam się, że i tam na górze nie spotykają się tylko na picie kawy i jedzenie ciasta. To, co trochę przykre, to fakt, że tych na dole traktuje się jak roboli - społeczniaków a sami na górze ustalają sobie jakieś diety. Mimo to, ja zawistny nie jestem. Wiem ile pracy to kosztuje i wyrzeczeń, więc nie mogę być nastawiony ANTY tylko dlatego, że ktoś mi chociaż w małym procencie nie rekompensuje poniesionych STRAT, bo nie mówię tu o jakichkolwiek zyskach. Więc te przykłady, te gesty pod publiczkę są dla mnie idiotyczne - mówię o pokazaniu, że my będziemy lepsi, pokażemy, że zamiast podnieść to zmniejszymy coś, zniesiemy "przywileje".
Piszę obiektywnie, rozsądnie i posiadając wiedzę na ten temat. Moim zdaniem, każdy działacz w PZW powinien mieć wypłacaną pensję i tyle. Bo PZW to nie jest już stowarzyszenie a zwykłe przedsiębiorstwo, firma. I nie dlatego, że uczynili tak działacze, to wędkarze przez swoją bierność sprawili, że grupa osób musi dźwigać na barkach 600 tysięczne niby stowarzyszenie. O takich gestach, o jakichś przykładach możesz pisać, mówiąc o kółku filatelistycznym czy stowarzyszeniu przyjaciół zabytkowej kapliczki we wsi w centralnej Polsce, gdzie jest 20 członków. Ale tutaj mamy do czynienia z olbrzymim stowarzyszeniem - nie wiem czy nie największym w Polsce - w którym to 99% członków jest zwykłymi klientami. Dlaczego więc, Ci, którzy obsługują tych klientów nie mają być traktowani jak osoby zatrudnione? Wszystkim się fajnie pisze, gada. Ja widzę jak to wygląda. Ciekaw jestem, czy Ci, którzy tak dzisiaj piszą o cudownym PZW i złych baronach, poświęcali by czas, rezygnowali z pracy, jeździli setki kilometrów po Polsce - za darmo. Taki zapał, opada średnio po 2-3 miesiącach, po roku ludzie mądrzeją.
W przypadku ludzi z ZG, większość nie jest z Warszawy. Przeliczcie sobie koszta dojazdu, ewentualnego zakwaterowania itp. A niech to będzie więcej niż jeden raz w miesiącu. Wszyscy tak piszą ale nie zdają sobie sprawy jak to wygląda w ogóle. Mam znajomego, który jest prezesem stowarzyszenia, które ma raptem około tysiąca członków. Mieszka na śląsku, jeździ do Warszawy. Dostaje dietę, zakwaterowanie, posiłek ewentualnie rozliczane są koszta przejazdu zamiast diety. My mamy 600 tysięcy członków i robimy się żebrakami.
Grzegorz

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 568
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Myśliwi mogą, wędkarze nie mogą - dlaczego?
« Odpowiedź #31 dnia: 09.01.2018, 10:50 »
Ja zdaję sobie sprawę z tego co piszę. Bardzo dobrze.

Po pierwsze. Skoro ludzie się nie udzielają i to 'nie działa' - to dlaczego czegoś nie zmienić? Po co iść droga która nie przynosi efektów? Kto powiedział, że wędkarze muszą się udzielać i działać? Lub kto powiedział, że nie muszą? Sorry Grzegorz - ale ta maszyna ma działać, nie zaś szwankować i działać byle jak. Jeżeli społecznictwo nie istnieje, to czas aby to zmienić. Jak można narzucać jeszcze tutaj coś więcej? Jak można podpinać pod to 'sport', skoro nie działa funkcjonowanie na poziomie koła? Ktoś nie potrafi przeskoczyć nisko zawieszonej poprzeczki, to się ją mu podnosi wyżej? To jest metoda?

Sprawa druga. Ja nie twierdzę, że ktoś kto pracuje w PZW nie powinien dostawać za to kasy, wręcz sądzę jak Ty, że powinien być opłacany. Koniec kropka. Ale to ma być zrobione z głową, przede wszystkim muszą być realizowane cele wędkarskie. Jeżeli jednak w PZW opłaca się cały szereg ludzi, nie zaś tych co potrafia kierować związkiem, ichtiologów - to o czym my rozmawiamy? Po jakiego grzyba nam takie rozbudowane komisje? Wystarczy trzech opłacanych gości d/s pracy z młodzieżą, drugie tyle d/s sportu i cześć jak czapka. Mają być wyniki, ma być zrobione. A tu mamy wielkie komisje i prawie trzydzieści osób ogarniających te sprawy. Ile na nich wydamy kasy suma sumarum? Czy będą tak efektywni jak etetowi pracownicy, siedzący w jednym miejscu przynajmniej kilka dni w tygodniu?

Sprawa trzecia. ZG podnosi sobie diety w miesiącu grudniu. A z jakiej okazji że się zapytam? Proszę to uzasadnić. I po sprawie. Nie widzę postępu, jeżeli ZG będzie podejmował uchwały, bez konsultacji rzeczy ze środowiskiem wędkarskim, na koniec się bulwersował, że ktoś robi burzę. A kto daje ciała? Dlaczego rzecznik nie miałby informować na bieżąco o czym dyskutowano i dlaczego? Przecież to nie jest prywatna firma jakiegoś biznesmena, co 'niczego nie musi'. Tu chodzi o pieniądze wędkarzy i o przyszłość związku.


Sprawa czwarta. Grzesiek, niczego nie załatwimy, zarzucając ludziom, że się nie udzielają w kole. Ludzi trzeba do pracy czymś zachęcić, wskazać im cele. Tak na przykład działa koło Dzierżno Duże, gdzie sporo się dzieje i jest zapał. Jeżeli prezes okręgu nie ma zapału i jest działaczem, co nie potrafi zarządzać, to co ja poradzę? Jak nie można ludziom tłumaczyć funkcji rejestrów, SSR, pracy z młodzieżą, pracy społecznej obniżającej koszt składek? Jak się wędkarzy nie edukuje, to jest później taki ugór. Dziwisz się? Bo ja nie. Ludzi trzeba zachęcić do tego aby zaczęli się udzielać. Poprzez wspólne zawody, imprezy, akcje uświadamiające - jak ulotki, smsy, maile do członków koła. Przecież to jest ABC zarządzania, kurs podstawowy. Więc może dochodzimy do miejsca, gdzie rzeczywiście zadać należy sobie pytanko - kto tam jest wybierany do tej komisji, zarządów, prezydiów? Czy potrzeba nam ludzi, co mówią, ze się nic nie da zrobić? Według mnie absolutnie, niech idą na emeryturę, zwalniając miejsce tym, co chcą zmian i nie boją się ich wprowadzić. I proszę - bez frazesów w stylu 'łatwo powiedzieć'. Bo póki co ja nie widzę wciąż zmian, ich początku, widzę jakąś może tam chęć, jednak obwarowaną wielkimi 'to nie moja działka', 'tego się nie da zrobić' , 'prawo stanowi, że...'.  To właśnie zarządy mają animować wędkarstwo i dążyć do jego wzrostu. Są polskie firmy skore do współpracy (ale dla nich opłacalnej), są związkowe wody, jest wcale niezłe zaplecze. Myśliwi mogą zmienić prawo a wędkarze nie. Jakie to dziwne -  tutaj zmienia się często argumentacja - z 'nie da się' na 'bo myśliwi są lepiej zorganizowani'. Czyli się jednak da, czyli trzeba się zorganizować? :D

Grzesiek - sam zobacz co się dzieje. Działasz dużo i wiele zmieniłeś, sam jednak chyba widzisz, ze to zasługa Twoja i tych z którymi współpracujesz. Nie masz wsparcia z góry, nie widzę żadnego. Dlatego zapewniam CIę, ze możemy wymagać. I chyba już pora porzucić troski o to, ze Bedyńscy powrócą do władz. Właśnie poprzez takie pokazywanie co się w PZW dzieje, jest to póki co mało realne. Gniew wędkarzy sprawi, ze delegaci nie zagłosują za betonem zbrojonym, bo sami będą obawiać się reakcji. To co się działo dotychczas, to nic innego jak nieliczenie się z opinią publiczną.

A wszystko można zamknąć tak. Chcemy i wspieramy zmiany w PZW zmierzające ku poprawie. Jeżeli ZG i prezes też są za tym i się w to pisują, popieramy tez ich. Jeżeli tego zaś nie robią, to ich nie popieramy. Nie ma sensu dawać komuś czasu. Sam dobrze wiesz, ze jak ruszy sezon to wędkarze są skupieni na łowieniu. Cały rok tak można stracić, a to smutna prawda. Dlatego warto stworzyć własnie instrument nacisku i dbać aby był jeszcze mocniejszy.
Lucjan

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Myśliwi mogą, wędkarze nie mogą - dlaczego?
« Odpowiedź #32 dnia: 09.01.2018, 13:01 »
Nie chcę się wdawać w dyskusje liczącą kilkanaście stron. Powiem tylko tyle - bez zmian w statucie nic się nie zmieni w związku. Wędkarzom pozostaje patrzenie na "ręce" ZG i wytykanie błędów/nadużyć tak aby Pan Zdzisław z Katowic, czy też Pan Wojciech z Pcimia Dolnego czuli oddech na plecach, bo czym innym jest płacić komuś ze związkowej kasy (i to nawet hojnie) kto zawodowo będzie się trudnił zarządzaniem daną organizacją i za co można go z tego dokładnie rozliczyć, a czym innym jest płacenie komuś za jego "zasługi w terenie". Ja rozumiem matchless Twoje podejście bo wkładasz serce, swój czas, no i pieniądze w działalność PZW, ale dopóki nie będzie przejrzystych zasad działania PZW dopóty ten związek będzie właśnie funkcjonował tak jak teraz funkcjonuje, czyli Ty masz prawo się wkurzać, że wszyscy "cisną" po PZW, - gdy Ty tymczasem wykonujesz kawał świetnej roboty - a inni znów mają prawo cisnąć po PZW, bo widzą wokół siebie nadużycia, czy też niegospodarność.  Nie wiem czy zauważyliście, ale PZW przez film Fanatyk stał się medialnym pośmiewiskiem https://www.wykop.pl/link/4090777/news-o-pzw-w-polsat-news-rodem-z-pasty-o-fanatyku-wedkarstwa/  Trudno będzie w odbiorze społecznym zmienić to nastawienie. Już dwóch moich znajomych (niewędkujących) pytało się mnie czy "mnie to nie wkurza, że nie zarybiajo" ;) Trudno będzie choć trochę zbliżyć się do estymy jaką rządzący darzą chociażby PZŁ. A teraz przyjdzie trudny okres, gdzie brak skutecznego lobbingu PZW może przynieść opłakane skutki dla polskich wód. Nikogo bowiem nie będzie interesować to czy Pan Ziutek i Ździsiek dobrze zarządzają u siebie w terenie.

Edit. Na marginesie w dniu dzisiejszym w jednej z bardziej znanych łódzkich klubokawiarni "Niebostan" będą o 20stej wyświetlać Fanatyka.

Offline matchless

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 167
  • Reputacja: 356
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: tyczka
Odp: Myśliwi mogą, wędkarze nie mogą - dlaczego?
« Odpowiedź #33 dnia: 09.01.2018, 13:43 »
Wszystko racja. Ale w tym wypadku konstruujmy rzeczowe postulaty i merytorycznie dyskutujmy z PZW jako instytucją i ludźmi na czele tej organizacji.

Bo mnie osobiście, strasznie wkurza (a bardziej po prostu powoduje niesmak) dyskusja na poziomie ogólnikowym. Działacze są źli, ktoś nas oszukuje na czymś, podnoszą sobie diety, nic nie robią, nie potrafią zarządzać. I słyszę to w kółko od iluś lat, na tym forum także. Panowie! Sygnalizuję, że to nie ma sensu.

Zobaczcie na przykładzie podwyżki diet.

Pojawiają się w dyskusji najczęściej w związku z tym: nic nie robią, nie nadają się, podwyższają diety, jaki tego powód, błąd w uchwałach, brak wyjaśnienia, potrzeba wyjaśnień.

A czy nie prościej po prostu, wymusić w rzeczowym postulacie - my, wędkarze, żądamy przejrzystości finansowej oraz ujawnienia szczegółów finansowania pracowników oraz członków zarządów na szczeblu krajowym i okręgowym - i za co konkretnie te wynagrodzenia, diety itd.

Czy nie prościej? Merytoryczne żądanie, pytanie. A tak pojawia się wiele zarzutów, które tak naprawdę są moim zdaniem opiniami.


Wrócę do słów Lucjana z poprzedniego postu dot. DD.

Lucjanie, albo chcesz pewne sprawy przemilczeć w związku z tym kołem, albo nie masz o nich pojęcia. Ja do DD nic nie mam, wręcz przeciwnie, jednak okazuje się w dużym uogólnieniu, że grupa osób, która z tak dużym podnieceniem walczyła o powstanie tego koła już takiego zapału nie ma. W krótkim czasie zmieniło się tam tylko skarbników, ilu w przeciętnym kole zmienia się w ciągu 10 a może i 15 lat. Ilość członków nie zachwyca, jak na takie koło i z tak szczytnym celem. Okazuje się więc, że wędkarze wcale takich inicjatyw nie oczekują, co przykre niestety. Ta działalność moim skromnym zdaniem, choć okupiona wieloma wyrzeczeniami i poświęceniem nie bardzo odnosi skutki. Zarząd okręgu idzie im mocno na rękę, pomimo wielu wpadek i niedociągnięć. Być może Panom z DD otworzyły się oczy i okazało się, że prowadzenie koła to nie tylko mieć zbiornik, wywieźć proteinę łódką i czekać na branie. I nie piszę tego z żadną uszczypliwością - to samo życie. Ja im życzę powodzenia, bo wiem jak wiele problemów towarzyszy takiej działalności. Ale właśnie na przykładzie DD widać doskonale, jak ta działalność "społeczna" wygląda, że to nie jest żaden miód. Pokazuje to też, jak bardzo wyobrażenia typu - chcemy, zrobimy, będzie zajebiście - kończą się w perspektywie realnej działalności.

Fajnie jest pisać, co ktoś ma robić, jak ma robić. Ale postawcie się w perspektywie tych, którzy to robią. Gdyby nagle taki ZG powiedział - ustępujemy i przekazał władzę grupie osób "chcących zmian". Dam sobie rękę uciąć, że nie pociągnęło by to dłużej jak rok, może dwa. Na prawdę!

Dzierżno Duże, koło 29 otrzymało wodę. Chcieli i dostali. Tak naprawdę własne podwórko, własną wodę. Macie i gospodarzcie. Życie pokazało, że nie bardzo im to idzie. Przykro mi. Bo życie to nie tylko górnolotne postulaty. Zawsze trzeba po pierwsze mierzyć siły na zamiary, po drugie trzeba być świadomym funkcjonowania tego o czym się mówi. Ktoś dostał wodę, taką jaką chciał - no kill - i okazuje się, że to nie wystarcza. Koło ma wiele problemów jeśli chodzi o funkcjonowanie, sprawy organizacyjne czy też te najważniejsze, kluczowe - ilości członków. Bo wszyscy myśleli, że będzie miód i mleko, tylko dajcie nam wodę. Tylko nikt nie wziął pod uwagę, że PZW to ludzie. I nie wystarczy obiecywać, chcieć i dostać. Trzeba też wziąć pod uwagę tych drugich. Dlatego kłania się to, co cały czas powtarzam. To nie sztuka pisać wiecznie to samo, chcemy, oni są źli itd. Sztuką jest żądać kluczowych rzeczy ale też poddać analizie wszelkie możliwe opcje. Bo mnie się może wydawać, że mój pracodawca powinien płacić mi 10 000 zł. Może w końcu to wymuszę. Ale może się okazać, że wypłaci mi tę pensję ze dwa razy, a później będę szukał nowej pracy. Bo upadnie.

Teraz realnie. Co takiego zrobili Ci włodarze DD? Mają no kill, łowią i pilnują wody.
Jak zachęcają do wstąpienia do swojego koła? Jest jakaś zamknięta grupa na facebooku, chyba elitarny klub karpiarzy i tyle. Dlaczego ja mam wstępować do grupy, żeby widzieć co oferuje mi to koło?
Nie muszą zakładać specjalnie strony, jeśli nie chcą. Mają możliwość prowadzić ją na serwerze PZW. Strona wygląda tak:

http://www.pzw.org.pl/dzierzno_duze/

Gdyby tak wyglądała strona okręgu czy ZG, to byście ich zjedli. Tutaj jest okej? Bo mają profil na fejsie i zamkniętą grupę? Super!

Ogłoszenia jakieś, zawody, szkółka, strona internetowa? Coś się dzieje w tym temacie, coś przegapiłem?

A tutaj Lucjan zarzuca ZG, że nie ma informacji, coś jest źle zarządzane itd., itd. Jak ma się to w zderzeniu z czymś, co teoretycznie powinno funkcjonować idealnie. Bo prowadzą to pasjonaci, bo jest no kill, bo robią to na własnym podwórku więc mają na to realny wpływ. No i życie pokazuje, że w tym przypadku, który podawany jest jako IDEAŁ na tym forum, jest dokładnie to samo co w ZG. Halo, tu Ziemia!

Wielka beka i afera na forum, że ZG coś pomylił z uchwałami, coś tam było źle.

Wpis z ubogiej strony Koła 29:

Cytuj
Od dnia 01.01.2018 r. składki za kartę wędkarską

Oni chyba nie wiedzą, jakie składki się pobiera. Pierwszy raz widzę, by ktoś płacił składki na kartę wędkarską. Jak widać, w kole 29 wszystko jest możliwe!

Skarbnik Koła - żona prezesa? Ooo to ładnie, powiedziano by tutaj, gdyby tak sekretarką w ZG była żona Rudnika (jeśli ma, bo nie wiem). I za chwilę liczne komentarze i afera na całego. I nikt się nawet nie zapyta dlaczego, kto to, może jest w zarządzie, może nie było innego chętnego. Dlaczego nie ma informacji na stronie koła? A, zapomniałem, koło nie ma strony. Ludzie no, opanujmy się. Mnie to po prostu drażni.

Uważam po prostu, że to głupie, takie idiotyczne czepianie się, żeby tylko się czepić. Macie przykład, EXTRA funkcjonowania w kole, które jest przykładem na tym forum. Nie chcę pisać o innych rzeczach, bo nie robię tego ze złośliwości względem tego koła - chcę jedynie pokazać - hmm, hipokryzję w ocenie sytuacji. Jak łatwo przychodzą słowa - nie nadają się, są źli, okradają nas, itd. A często nie mamy pojęcia jaki jest stan faktyczny.

Reasumując wrócę na początek mojej wypowiedzi. Istotna dla mnie jest merytoryczna krytyka i konstruktywne wnioski. Opinie, szczególnie jeśli godzą w drugą osobę powinniśmy zachować dla siebie.
Bo pisanie o dietach, kiedy ktoś poświęca swój czas i pieniądze jest po prostu nie na miejscu. Bo podwyżki sobie robią. A może byli dwa razy w grudniu. Nikt nie bierze pod uwagę, że trzeba dojechać, liczmy ze śląska dwa razy tam i z powrotem, obliczcie koszta paliwa. Do tego zakwaterowanie może. Cokolwiek. I teraz nagle, rzecznik PZW ma uzasadniać i tłumaczyć się z tego, że ktoś wydał tyle czy tyle na paliwo i stracił tyle i tyle czasu?
A Panowie z DD, tacy idealiści, rozumiem, że wszystkie sprawy załatwiają za darmo. Nie biorą zwrotu kosztów przejazdu, zrzekli się ulgi w pracy na rzecz koła, która przysługuje członkom zarządu? Kogo o tym informują?

Ostatecznie! Może tam też komuś trzeba patrzeć na ręce? Bo słyszałem, że pieniędzy doliczyć się nie umieli? Prawda to?

Bądźmy kurde sprawiedliwi!

Tyle się tu pisze o aktywizacji PZW, o zachęcaniu młodzieży. Same zarzuty, w kółko. Brak edukacji, brak tego czy tamtego.
A gdzie ta edukacja, gdzie to zachęcanie młodzieży, gdzie ta liczna informacja w kole 29?
Ja szukając informacji ogólno dostępnych dowiedziałem się kto jest członkiem zarządu i kiedy są kasowania w 2018. No rzeczywiście, mistrzostwo informacji.

Po raz kolejny podkreślę. Nie mam nic do DD. Uświadamiam jedynie, że wymagania i oczekiwania nie zawsze idą w parze z rzeczywistością i funkcjonowaniem pewnych instytucji. I to nie wina ludzi, to wina systemu.
Bo i tam pewnie było dziesiątki chętnych na no kill, ale do pracy pewnie zostało kilku. A nie łatwo ciągnąć to wszystko. Do wszystkiego trzeba tylko realnego podejścia. To co napisałem wyżej to nie uszczypliwość. Pokazałem jedynie kilka możliwości, jak można się czepiać w nieskończoność głupot. Bo tak naprawdę nikt nie ujmuje ogromu pracy, jaką Ci ludzie włożyli w to Koło i jego powstanie, w ochronę tej wody itd. Tylko ktoś, kto nie ma pojęcia o tej pracy i wyzwaniach jakie ona stawia przed takimi ludźmi, nie jest w stanie realnie ocenić takiej działalności. I dokładnie taką samą głupotą jest dla mnie czepianie się, że garstka ludzi, którzy zarządzają 600 tysięczną organizacją nie tłumaczy się, dlaczego w grudniu podwyższa diety - co z resztą nie jest nowością, bo to było praktykowane od lat.
 

Chcemy zmian, dobrych zmian? Okej.

Lobbujmy za zmianą przepisów, ustawy o rybactwie śródlądowym.
Lobbujmy za przejrzystością w PZW - dotyczącą min, wydatków.
Lobbujmy wciąż za powrotem do ordynacji wyborczej.
Lobbujmy za łowiskami no kill.

Ale nie piszmy bzdur, tylko, żeby pisać. Bo ten wziął dietę i jest zły. Bo się nie wytłumaczył! A to on się ma tłumaczyć, że coś robi, tak? Nie, przepraszam. Ma się tłumaczyć, że coś rekompensuje poniesione przez niego straty. Bo ten podpisał ciąg dalszy umowy na fileciarnie - jest zły. Ale pojęcia i wiedzy w temacie brak. Ale są źli i tyle. I jeśli komuś się wydaje, że takie pisanie wpłynie na kogoś to jest w błędzie. Bo każdy rozsądny człowiek lubi dyskutować z drugim rozsądnym, partnerem do rozmowy. Gdybym ja słyszał takie bzdury to wziął bym takich ludzi tylko za jedno - za oszołomów. Jeśli na tym nam tutaj zależy - okej. Nie mam więcej nic do powiedzenia.




Grzegorz

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 568
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Myśliwi mogą, wędkarze nie mogą - dlaczego?
« Odpowiedź #34 dnia: 09.01.2018, 16:42 »
Grzesiek, wg mnie ta dyskusja nie ma sensu. Tak naprawdę myślimy podobnie z pewnymi małymi różnicami. Pisanie elaboratów nie prowadzi do niczego, jeżeli mamy swoje zdania na pewne tematy :)

Co do Dzierżna Dużego - ta woda ma potencjał ale też jest bardzo trudna w prowadzeniu. Na dodatek nie ma wcale w kole nr 29 wielu wędkarzy, to jedno z najmniej licznych kół w okręgu, na dodatek wielu tam zapisanych zrobiło to 'dla sprawy', i nie mieszkają nawet na miejscu. Co gorsza, woda ta pomimo rozmiarów wcale nie jest równa, ryba gromadzi się w jednej części głównie, gdzie trudno znaleźć miejsce do wędkowania, po maju zaczyna się rozwój zielska. Podnoszenie się stanu zbiornika i śmieci wpływające z Kłodnicy sprawiają, że często po opadzie wód linia brzegowa to śmietnik. Tak więc to trudna woda do opiekowania się. W porównaniu do Twojego koła - myślę że i roboty jest znacznie więcej, jak też i ludzi mniej. Jako, że Dzierżno to woda karpiowa, prowadzą ją karpiarze. To też ma swój wydźwięk.

Co do tych diet, to też się nie rozumiemy. Uważam, ze mamy prawo wiedzieć, dlaczego są podnoszone. Również uważam, że mamy prawo wiedzieć ile wynoszą zarobki prezesów, zastępców i tak dalej i dalej (czyli znać rozliczenie ZG roczne). Ile diet jest w miesiącu. Jeżeli zarabia się mało, można nawet lobbować o podwyższenie ich.  Jeżeli jednak nie wiemy jak wyglądają rozliczenia w PZW, to trudno aby wszystko aprobować. Wiedzieć, nie znaczy oponować przeciwko nim.

Grzesiek, proste pytanie. W kole jeżeli by prezes dostawał pieniężną gratyfikację za pracę, i członkowie zarządu również, mowa o Twoim, to czy wędkarze mieli by prawo wiedzieć ile dostajecie kasy? Czy  wszelkie Wasze uchwały powinny być przyjęte bez mrugnięcia oka przez członków? Bo przecież Wam się należy za pracę. Uważasz, że to słuszny mechanizm? Bo na pewno nim nie jest. Ktoś to musi kontrolować, i powinni robić to ludzie płacący składki właśnie. Nie bez kozery znamy zarobki urzędników (w przybliżeniu) - jak myślisz dlaczego? Mieli by sami sobie ustanawiać wypłaty i premie, społeczeństwo zaś nie miało by prawa wiedzieć ile one wynoszą? Wiesz co by się działo?

Uważam, że bardzo złą rzeczą jest niekomentowanie tego co robi ZG. Jeżeli nie będziemy patrzeć im na ręce, to jaką mamy pewność, że coś się zmieni? Czy należy im zaufać? Dlaczego? 

To o czym dyskutujemy to trochę fikcja. Ani Ty ani ja nie wiemy kto jest w ZG i co tam takiego robi. Jednak Ty uważasz, że diety im się należą za ciężką pracę. Ja natomiast  chciałbym poznać kulisy tej pracy. Bardzo jestem ciekawy o czym się tam tyle deliberuje i dlaczego musi to być 15 osób a nie 3 lub 5. Druga zaś sprawa to prosty brak nacisku. Jak się nikt nie rzuca o podwyżki, to może za chwile będą następne, i jeszcze jedne... Dlaczego jednak nie pokazać jak fukncjonuje ZG?  Lub zarząd okręgu?

Lucjan

Offline matchless

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 167
  • Reputacja: 356
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: tyczka
Odp: Myśliwi mogą, wędkarze nie mogą - dlaczego?
« Odpowiedź #35 dnia: 09.01.2018, 22:25 »
Oczywiście, że mamy podobne zdanie. Nawet jak się różnią, to też nic złego, w końcu każdy ma do tego prawo. W kwestiach istotnych jednak, nie sądzę, byśmy się znacznie różnili jeśli chodzi o założenia, cele, idee etc.

Tutaj doszedłeś do sedna Lucjan w swojej ostatniej wypowiedzi. Oczywiście. Mamy prawo wiedzieć i powinniśmy wiedzieć co, gdzie i za ile. Napisałem to wyżej. Ale twórzmy w takim razie tematy obiektywne i prowadźmy obiektywną dyskusję. Zadawajmy działaczom odpowiednie pytania, pokażmy, że wędkarzy pewne kwestie interesują i nie przejdą bez echa.

Ale nie twórzmy tematów, które mają z góry negatywny wydźwięk, gdyż od razu w nim zakładamy, że coś jest złe. I tutaj, tylko w tym szczególe się nie zgadzam i uważam, że to jest po prostu niesprawiedliwe - ideowo. Nie ważne czy to dotyczy działaczy ZG, ZO czy po prostu innych tematów, wędkarzy. Nic nie stoi na przeszkodzie by podnieść temat, wywołać do tablicy odpowiednich ludzi i zadać rzeczowe pytania. Niestety odbywa się to na zasadzie przedstawiania wszystkiego z góry w określonym świetle. Czyli np. tutaj przywołany temat DD - gdzie koło jest idealizowane na przykład a przy obecnej dyskusji dot. diet czy tych slynnych już fileciarni od razu podany jest wyrok, pisze się, że ludzie się nie nadają, napychają kieszenie czy tam nie realizują tego co obiecywali. A nikt z nas nie ma pełnego obrazu sprawy, wiedzy. Zadawajmy więc pytania, ale nie wyrokujmy w ten sposób. To jest złe, z założenia, mnie się to nie podoba. Było tutaj całkiem niedawno jeszcze kilka tematów, które wcale nie dotyczyły działaczy PZW i również nie podobały mi się ich nazwy czy prowadzenie dyskusji, ponieważ z góry były ukierunkowane na negatywny wydźwięk.

Tutaj nie ma odpowiedniego pytania, nie ma konstruktywnej analizy jest od razu wyrok, bo nie podoba nam się decyzja. Ale przyglądając się bliżej czy analizując problem tak naprawdę nie wiemy, dlaczego podwyższono diety (i czy w ogóle jest w tym coś złego), czy tam realizuje się te projekty z filetami w tle.

Dam Ci przykład jak można pewne fakty zmanipulować na zasadzie delegacji w kołach. Delegacje to chyba jedne z nielicznych, hmm, nie nazwę to gratyfikacji bo to tylko zwroty poniesionych kosztów ale nazwijmy je formami finansowania działaczy w kole.

Nagle pod koniec roku okazuje się (strzelam, bo nie znam tych wyliczeń), że jakieś koło przeznaczyło 3000 zł na delegacje. Utwórzmy teraz temat, że działacze w kole przejadają pieniądze wędkarzy, "wypłacając sobie wielotysięczne delegacje". Ktoś powie - warto zadawać pytania itd. Kto inny powie, że ch*je się dobrze bawią za nasze pieniądze. Pewnie jeżdżą po restauracjach i wpier*alają homary. Teraz spójrz. Skarbnik jedzie do ZO na szkolenie. Jeździ tam z rozliczeniami czy innymi papierami. Niech ma tam 50 km w obie strony. Niech sobie jedzie tam 2 razy w miesiącu, razy 12 miesięcy to masz +/- 600 złotych licząc 50 złotych wyjazd. Własnym samochodem, który trzeba nie tylko tankować ale trzeba utrzymywać, wymieniać filtry i oleje, coś się psuje, coś zużywa. A to tylko jedna osoba. Policz teraz innych, prezesów, jakieś szkolenia (nie, bez homarów i bez zabaw w Gołębiewskim), jazdy SSR - bo też się jeździ swoimi samochodami i ostatecznie wychodzi jakaś suma, która jakby nie było wydaje się spora. Nazywa się to delegacją, więc dodatkowo dolewa się oliwy do ognia. Ktoś to sobie czyta i mówi no fajnie się bawią. Ale nikt nie spojrzy na to, że ktoś robi to za free a tak naprawdę są mu zwracane koszta, które już poniósł z własnej kieszeni. Oczywiście ktoś może jeszcze powiedzieć, że można jechać autobusem a strażnicy mogą patrolować zbiorniki na rowerach. I ostatecznie, ja nie wyobrażam sobie, żebym miał czy kto inny spowiadać się szczegółowo gdzie był, co robił, ile minut czy kilometrów - to było by chore. Bo nie dość, że mam kupę roboty to jeszcze mam się z niej tłumaczyć. Przenosząc to na diety dla ZG - podwyższyli w grudniu, dali informację do publicznej wiadomości. Mają nam rachunki przedstawiać?


I cały czas spoko. Popieram przyglądanie się poczynaniom takich ludzi. Popieram to, żeby im uświadamiać, że patrzy się im na ręce. Ale znów nie róbmy afery czy nie przedstawiajmy spraw od razu w z góry narzuconym, złym świetle. Bo to nie jest fair. Obojętnie kogo dotyczy.



W zasadzie to tyle.
Grzegorz

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 568
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Myśliwi mogą, wędkarze nie mogą - dlaczego?
« Odpowiedź #36 dnia: 09.01.2018, 23:48 »
Grzesiek, ale co to znaczy wg Ciebie, że ZG dał informację do publicznej wiadomości? Pojawiła się uchwała, to nie jest informowanie ludzi. To jest dostępne dla tych co grzebią w necie. Jak najbardziej masz rację co do prac ludzi, ja nie mam zamiaru wnikać dokładnie na co poszła kasa. Ale wytłumaczyć można. Skoro dieta wynosi np. 450 zeta, to dlaczego w grudniu jest o 200 złotych wyższa? Paliwo podrożało? Może więcej roboty było? Więc napisać i po sprawie... Właśnie nie upublicznianie takich wiadomości prowadzi do domysłów. Nie wspominam o fatalnym brzmieniu ustawy, niedokładnym jej nazwaniu, usuwaniu punktu uchwalonego dzień wcześniej, z numerami cholera wie skąd. Sama podwyżka jest jakąś formą premii? Czy po prostu jak piszesz tak robił poprzedni zarząd, więc jest to taki zwyczaj?

Trudno usprawnić coś, jeżeli będziemy zamiatali pod dywan pewne rzeczy. Wg mnie najlepiej jest przeciąć wrzód i pozwolić się ropie wylać. Upublicznić to co się dzieje wewnątrz PZW, co za poprzednich zarządów robiono z sieciowaniem, jak wygląda sprawa Zalewu Zegrzyńskiego, wędkarzy okręgów gdzie pracują rybacy, jak wyglądają dokładnie finanse. Czegoś takiego nie ma. Są obiecanki prezesa i uśmiechy, 'wywiady i wizyty w zakładach pracy' a żadnych zmian nie widać. Po co kłamać lub ukrywać prawdę? Król jest nagi, chyba każdy to widzi...

Ja powoli się zastanawiam, czy warto inwestować w taki związek. Odechciewa mi się babrania w tych układach, polityce wędkarskiej, zakłamaniu, ściemach o sporcie, wychowaniu młodzieży w związku, pieprzeniu o dobrych rybakach, wybieraniu niczym kormorany ryb które się właśnie wpuściło. Za komuny się mówiło, że rząd lub partia udaje że płaci a ludzie udają że pracują. Tak jest w PZW. Ilość komisji i ludzi w nich zasiadających jest nieadekwatna do tego z czym mamy do czynienia, cholera wie jak to jest możliwe, że nie ma ryb w wodach. Jedyny taki kraj w Europie. Największa organizacja wędkarska i najgorsze wody. Czy ktoś nie pomyślał skąd się to bierze? :facepalm:

Lucjan

Offline Enzo

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 729
  • Reputacja: 302
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gliwice
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: Myśliwi mogą, wędkarze nie mogą - dlaczego?
« Odpowiedź #37 dnia: 10.01.2018, 10:46 »
Brawo Grzegorz , jaśniej się tego nie dało napisać. A co do Dzierżna Dużego to mam do dziś ich plan naprawczy i rozwoju  zbiornika, niestety "chłopaki" rozbili się o rzeczywistość i pewnie zapału też już brakuję.
A co do tematu głównego to tak pokrótce; myśliwi to "celebryci " a wędkarze " gumofilce " Przepraszam za porównanie ale takie są realia.
-" wyczyn wg mnie stanowi o sile wędkarstwa - Luk "


Janusz

Offline mirek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 234
  • Reputacja: 80
Odp: Myśliwi mogą, wędkarze nie mogą - dlaczego?
« Odpowiedź #38 dnia: 10.01.2018, 10:47 »
Jak się zastanowić kto jest myśliwym w naszym kraju to nic dziwnego że mogą dużo więcej załatwić.

Offline koras

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 797
  • Reputacja: 196
  • Płeć: Mężczyzna
  • Więcej sprzętu niż talentu :D
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Myśliwi mogą, wędkarze nie mogą - dlaczego?
« Odpowiedź #39 dnia: 10.01.2018, 10:54 »
Praktycznie w każdym rządzie w Polsce był jakiś myśliwy na ważnym stołku. Np. prezydent Bronek.
Wędkarzy pewnie też jest wielu i co z tego mamy?
Marcin

Offline ptaku_1

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 894
  • Reputacja: 145
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Jabłonna
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Myśliwi mogą, wędkarze nie mogą - dlaczego?
« Odpowiedź #40 dnia: 10.01.2018, 11:18 »
Pewnie Posłowie/Senatorzy którzy wędkują jeżdżą na komercje :)
Pzdr. Paweł

"PZW jest jak ZUS, płacisz i nic z tego nie masz, jeśli potrzeba to i tak się leczysz na komercji"

Lubię zegarki https://www.youtube.com/playlist?list=PL6Tg8Td6x60FxfdbXAUGGYUyv0nzDZtAP

Offline didek_b

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 699
  • Reputacja: 73
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Myśliwi mogą, wędkarze nie mogą - dlaczego?
« Odpowiedź #41 dnia: 10.01.2018, 12:02 »
Jak śledzę wątek, to mam takie odczucia, że myśliwi a wędkarze to coś tak jakby taki lepszy Drennan i tańszy Jaxon. :-X upsss... Ja nic nie mówiłem ;)
"...Ryby pływają na niby..."
     Pozdrawiam:  Dawid.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 568
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Myśliwi mogą, wędkarze nie mogą - dlaczego?
« Odpowiedź #42 dnia: 10.01.2018, 12:03 »
A co do tematu głównego to tak pokrótce; myśliwi to "celebryci " a wędkarze " gumofilce " Przepraszam za porównanie ale takie są realia.

Nie do końca się zgodzę. Tutaj myśliwi lobbują tak mocno, że przenikają w struktury polityczne. Dlaczego Kaczyński z Brudzińskim łowią ryby, prezydent Duda również, pewnie masa innych polityków też wędkuje, ale nie ma tam nikogo z PZW? Bo PZW nie lobbuje, bo ludzie w związku to w wielu wypadkach goście co zasiedlili struktury wraz z przemianą systemową w 1990 roku. Jak nie generał SB, to wysocy lub niższego stopnia partyjni funkcjonariusze. Nic mi do czyichś poglądów politycznych, bardziej jednak widzę co takie osoby robiły. Sekretarze partyjni tez pracowali 'dla ludu' :)

Kolejna rzecz. PZW zamotany jest w przedziwną działalność. Z jednej strony związek sportowy, w którym nie ma 1% 'sportowców' - z jednoczesnymi opłatami za wędkowanie ( tym bardziej za uprawianie sportu), z drugiej prowadzący działalność rybacką, a nawet 'produkcyjną' (ośrodki zarybieniowe). Składki nie są opodatkowane, wszystko się 'ślizga' na krawędzi prawa. Nie ma więc się co dziwić, że taktyką ZG było chowanie się, z okresowym podlizywaniem się politykom (jak dożynki). Pewnie jak diabeł święconej wody bali się (i boją) aby ktoś z z rządu nie rzucił baczniejszym okiem na ten bastion PRLu, jeden z ostatnich.

No i powód jakże istotny. Myśliwi mają co łowić, wędkarze ząś mają gdzie łowić. Bardzo duża różnica. Jakby na dużym polowaniu wynikiem był bażant i dwa zające zamiast wielu dzików, saren, jeleni - wtedy myślistwo nie byłoby takie popularne, nieprawdaż? U nas nie ma co łowić. Więc wizyty polityków na takich mazurskich wodach mogą spowodować, że jeden z drugim zacznie wnikać dlaczego nic nie łowi. Z tego tytułu nie ma się co dziwić, że PZW nie ma jak się zareklamować. Jedynie poprzez rybackie osiągnięcia na dożynkach. Bo z marszu w wodzie PZW można złapać przeziębienie co najwyżej. Smutna prawda.

Dlatego Panowie rozbierzcie wszystko na czynniki pierwsze. Z jakiegoś powodu wędkarze to 'gumofilce'. Sami myśliwi to też nie elita intelektualna, ze średnim IQ 140. Tam też masy to swojego rodzaju 'gumofilce'. Jednak aby być myśliwymi, muszą zaakceptować pewne prawa, musza zdać egzaminy, wykazać się. Tam nie ma sytuacji, gdzie myśliwi żądają, aby wytłuc wszelkiego zwierza w lesie bo im się należy. Tam dokładnie monitoruje się ilość zwierzyny, dokarmia zimą. Tam nie akceptuje się kłusowników, dla których liczy się mięso, zaś kary za łamanie przepisów są dotkliwe. Wszystko się więc zamyka w tym, że tam trzyma się sztywno przepisów i założeń, w wędkarstwie zaś pozwala na wszystko. Dlatego mamy teraz jako zdecydowana większość wędkarzy, którzy uważają, ze należy brać w wszystko,  bo się należy. W innych krajach wędkarze to głównie 'klasa robotnicza' - i jakoś trzymają poziom, u nas jakoś się nie da. Mamy zatrważająco niski poziom edukacji wędkarskiej - gdzie większość twierdzi, ze ryb nie ma, bo PZW nie zarybia :facepalm: Nie uważam, że wędkarz powinien być tak edukowany jak myśliwy, ale przynajmniej w połowie... Powinno się naciskać na kształcenie, docieranie do ludzi, wymagać od nich i karać. A tu luz blues. Kontroli nie ma i robisz nad wodą co chcesz, łącznie z zostawieniem po sobie chlewu. Ktoś tu mocno zawalił, co? :facepalm:

I jeszcze raz - myśliwi budzą o wiele większe kontrowersje niż wędkarze. Mają przeciwko sobie znaczną część społeczeństwa, która nie akceptuje idei zabijania (mniejsza z tym że nie rozumieją co PZŁ robi). My wędkarze zaś,  pomimo, że nie mamy praktycznie oponentów, osiągamy mocno żenujący poziom. Mamy najgorsze wody w Europie. Co ciekawe mamy świetne lasy pełne zwierząt. Jak więc to jest?

Lucjan

Offline mirek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 234
  • Reputacja: 80
Odp: Myśliwi mogą, wędkarze nie mogą - dlaczego?
« Odpowiedź #43 dnia: 10.01.2018, 13:20 »
Na polowaniu spotyka się adwokat,sędzia,prokurator,minister a bywało i Prezydent.Ludzie biznesu itd,Rozmawiają o problemach związanych z myślistwem i zastanawiają się jak to rozwiązać.Tam jest krótka piłka,ja zadzwonię do Stacha zobaczę co da się zrobić a ty do Zdzicha on dużo może a z resztą jemu zależy na tej nowej ustawie.Tak to się załatwia.Jak spotkają się gumofilce  nad wodą to co oni mogą  g......no mogą.Taka jest prawda,niema jedności między wędkarzami a jest liczne grono.Z słabym przeciwnikiem nikt nie będzie dyskutował.Na obecny stan prawny bez zmiany statutu jak pisał szanowny kolega selektor nic nie da się zrobić.

Offline Enzo

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 729
  • Reputacja: 302
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gliwice
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: Myśliwi mogą, wędkarze nie mogą - dlaczego?
« Odpowiedź #44 dnia: 10.01.2018, 14:51 »
A co do tematu głównego to tak pokrótce; myśliwi to "celebryci " a wędkarze " gumofilce " Przepraszam za porównanie ale takie są realia.

Nie do końca się zgodzę. Tutaj myśliwi lobbują tak mocno, że przenikają w struktury polityczne. Dlaczego Kaczyński z Brudzińskim łowią ryby, prezydent Duda również, pewnie masa innych polityków też wędkuje, ale nie ma tam nikogo z PZW? Bo PZW nie lobbuje, bo ludzie w związku to w wielu wypadkach goście co zasiedlili struktury wraz z przemianą systemową w 1990 roku. Jak nie generał SB, to wysocy lub niższego stopnia partyjni funkcjonariusze. Nic mi do czyichś poglądów politycznych, bardziej jednak widzę co takie osoby robiły. Sekretarze partyjni tez pracowali 'dla ludu' :)

Kolejna rzecz. PZW zamotany jest w przedziwną działalność. Z jednej strony związek sportowy, w którym nie ma 1% 'sportowców' - z jednoczesnymi opłatami za wędkowanie ( tym bardziej za uprawianie sportu), z drugiej prowadzący działalność rybacką, a nawet 'produkcyjną' (ośrodki zarybieniowe). Składki nie są opodatkowane, wszystko się 'ślizga' na krawędzi prawa. Nie ma więc się co dziwić, że taktyką ZG było chowanie się, z okresowym podlizywaniem się politykom (jak dożynki). Pewnie jak diabeł święconej wody bali się (i boją) aby ktoś z z rządu nie rzucił baczniejszym okiem na ten bastion PRLu, jeden z ostatnich.

No i powód jakże istotny. Myśliwi mają co łowić, wędkarze ząś mają gdzie łowić. Bardzo duża różnica. Jakby na dużym polowaniu wynikiem był bażant i dwa zające zamiast wielu dzików, saren, jeleni - wtedy myślistwo nie byłoby takie popularne, nieprawdaż? U nas nie ma co łowić. Więc wizyty polityków na takich mazurskich wodach mogą spowodować, że jeden z drugim zacznie wnikać dlaczego nic nie łowi. Z tego tytułu nie ma się co dziwić, że PZW nie ma jak się zareklamować. Jedynie poprzez rybackie osiągnięcia na dożynkach. Bo z marszu w wodzie PZW można złapać przeziębienie co najwyżej. Smutna prawda.

Dlatego Panowie rozbierzcie wszystko na czynniki pierwsze. Z jakiegoś powodu wędkarze to 'gumofilce'. Sami myśliwi to też nie elita intelektualna, ze średnim IQ 140. Tam też masy to swojego rodzaju 'gumofilce'. Jednak aby być myśliwymi, muszą zaakceptować pewne prawa, musza zdać egzaminy, wykazać się. Tam nie ma sytuacji, gdzie myśliwi żądają, aby wytłuc wszelkiego zwierza w lesie bo im się należy. Tam dokładnie monitoruje się ilość zwierzyny, dokarmia zimą. Tam nie akceptuje się kłusowników, dla których liczy się mięso, zaś kary za łamanie przepisów są dotkliwe. Wszystko się więc zamyka w tym, że tam trzyma się sztywno przepisów i założeń, w wędkarstwie zaś pozwala na wszystko. Dlatego mamy teraz jako zdecydowana większość wędkarzy, którzy uważają, ze należy brać w wszystko,  bo się należy. W innych krajach wędkarze to głównie 'klasa robotnicza' - i jakoś trzymają poziom, u nas jakoś się nie da. Mamy zatrważająco niski poziom edukacji wędkarskiej - gdzie większość twierdzi, ze ryb nie ma, bo PZW nie zarybia :facepalm: Nie uważam, że wędkarz powinien być tak edukowany jak myśliwy, ale przynajmniej w połowie... Powinno się naciskać na kształcenie, docieranie do ludzi, wymagać od nich i karać. A tu luz blues. Kontroli nie ma i robisz nad wodą co chcesz, łącznie z zostawieniem po sobie chlewu. Ktoś tu mocno zawalił, co? :facepalm:

I jeszcze raz - myśliwi budzą o wiele większe kontrowersje niż wędkarze. Mają przeciwko sobie znaczną część społeczeństwa, która nie akceptuje idei zabijania (mniejsza z tym że nie rozumieją co PZŁ robi). My wędkarze zaś,  pomimo, że nie mamy praktycznie oponentów, osiągamy mocno żenujący poziom. Mamy najgorsze wody w Europie. Co ciekawe mamy świetne lasy pełne zwierząt. Jak więc to jest?
Luk nie zrozumiałeś mojego porównania, chyba nie znasz ludzi z tego "zacnego " grona myśliwych. Jakieś 18 lat wstecz chciałem i mogłem zostać myśliwym ( że tak powiem miałem parcie i zacnego wprowadzającego ) ale na szczęście mi przeszło :P
Takie koło łowieckie same dobiera sobie członków i większości przypadków dobiera sobie ludzi na stanowiskach a co za tym idzie dla tych "lepszych " troszkę naciąga się przepisy lub jej omija. Później na wspólnych zbiorowych polowaniach "omawia" się różne sprawy oraz te dotyczące związku a że osoby są ze "świecznika" państwowego to wprowadzają praktycznie co chcą i jak chcą , przykład masz ostatnich zmian gdzie wprowadzili że dzieci mogą uczestniczyć w polowaniach, dla mnie :facepalm:
A jak jest w PZW każdy wie , chcesz być wędkarzem idziesz płacisz 30 zł zdajesz egazmin, potem 10 zł wyrabiasz kartę, idziesz do najbliższego koła płacisz około 240 zł i możesz " zabijać" ryby.
Nie każdy może być myśliwym ale każdy może zostać wędkarzem.
-" wyczyn wg mnie stanowi o sile wędkarstwa - Luk "


Janusz