Nie wiem, ile kosztuje kg ryby do zarybienia ale na pewno znacznie mniej, niż sprzedanej wędkarzowi. Na niektórych łowiskach specjalnie zarybia się karpiem tuż przed sezonem, żeby ją potem sprzedać ze sporym zyskiem zadowolonym wędkarzom. Wiadomo, że takie świeżo wpuszczone ryby biorą jak głupie. Klient zadowolony, wszystkie miejsca wypełnione i kasa leci do kieszeni gospodarza. Inaczej na takich łowiskach "no kill", gdzie zarybia się rybą powyżej 5 kg, tam trzeba pilnować, żeby nikt nie ukradł ryby. Wiele łowisk jest nieczynnych jeden dzień w tygodniu (np w poniedziałek) można wtedy rybki nakarmić, jeśli trzeba oraz zrobić inne niezbędne zabiegi, które wędkarzy kłują w oczy.
Ja, jak nie mam brań przez jakiś czas na jakimś łowisku to zmieniam je na inne. Mogę się pluć ja głupiego, jak mi się wydaje, gospodarza i że muszę jeździć dalej ale póki co mamy jeszcze wolność i każdy może robić co chce. Prawo rynku, jak ktoś nie umie odpowiednio zadbać to mu interes padnie, sprzeda i może nastepny właściciel będzie mądrzejszy.