Przez moje ręce trochę się młynków przewinęło i powiem Ci szczerze ,że ja też mam takie odczucia.
Nie chce by ktoś zrozumiał mnie źle,nie jestem przeciwny postępowi. Natomiast czasem nie zgadzam się z ideologią,która temu postępowi przyświecała.
W tym wypadku ,który opisujesz odchudzanie kołowrotka.No właśnie,po co to? Rozumiem jeszcze,że spinningistom może robić różnicę, bo machają kijkiem przez kilka godz, ale nie tylko te konstrukcje się odchudza,a w reklamach grzmią ,że to zaleta.Poza tym jak się macha ciężkim żelastwem to łapy rosną, więc ..
Trochę mi to przypomina margaryny do pieczywa(wiem wiem,nie ta branża,hehe). Producenci chwalą się,że ich margaryna ma 40% tłuszczu i to dobrze bo mnie kalorii.Nie zadał sobie nikt pytania czemu to nadal jest twarde i co stanowi resztę? Może woda i koagulanty? Mam przyjaciela chemika ,on z przerażeniem w oczach unika koagulantów.
I dlaczego odchudza się ten sprzęt coraz to bardziej ażurową konstrukcją i coraz to nowszym tworzywem sztucznym?Dla mnie to trochę minus.
Mam nowsze kołowrotki,z jakimiś dziurkami,otworkami na szpulach.Uważam,że to wada - wlatuje mi do środka pełno syfu.
Przecież mamy cudowne stopy metali,przykładowo dur-aluminium czasem z dodatkiem tytanu,z kobaltem. Lekkie i twardsze od stali. Wystarczyłyby cienkościenne blaszki takich super-stopów,odpowiednio wyprofilowane, by przy śmiesznej wadze mieć extra sztywność.
W sklepie też to się zauważa. Weźmiesz w ręce czasem całkiem drogi sprzęt,jedną ręką mocno łapiesz za stopkę,drugą za kołowrotek ,po czym próbujesz poruszać i okazuje się,że to się gnie... Nie że pęka,ale gnie. Dla mnie to jakoś tak mało solidne.
Ma ktoś stare kołowrotki po 15,20 i więcej lat?Też są z tworzywa często.Zróbcie taki test jak wyżej opisałem.Gnie się tam coś? Są tak ciężkie,że nie da się łowić?
Może te drogie konstrukcje też podlegają nowoczesnym prawom rynku? Mam na myśli,że tnie się koszty.Mniej materiału,metal bez metalu,zmielone i przetopione butelki z napojów na obudowy,ładne pudełko,krzykliwe kolory,hmm...?
Gdzie ten postęp?