Dawno w tym wątku coś się działo.
Na samym początku łowienia z wykorzystaniem metody "laying-on" łowiłem zestawem zbudowanym tak jak opisał w tym wątku Fishunter. Po co wynajdywać koło
Początkowo było to testowe łowienie małych płotek na dzikiej gliniance, aby zobaczyć jak ogólnie metoda się sprawdza. No i sprawdziła się kilka razy, choć przeważnie się nie sprawdzała. Po łowieniu na tej samej gliniance na slidera okazało się, że płotki ogólnie bardzo słabo biorą jak przynęta na haczyku leży na dnie. Taka specyfika tego zbiornika (na dnie znajduje się dużo roślinności wodnej). Ryby biorą bardziej jak przynęta jest umieszczona w toni niż na dnie.
Ostatnio byłem kilka razy na całkiem innym dzikim zbiorniku wodnym, na którym dość dawno łowiło się karasie. Zbiornik ma głębokość ok. 2m i w miarę przyjazne dno bez rosnącej roślinności. Testowałem łowienie na "laying-on" z wykorzystaniem przyponu z włosem. Na włos trafiał kawałek dendrobeny, kukurydza czy pellet 8mm. Takie przynęty dawały ryby.
W zestawie mam żyłkę główną o grubości 0,20 mm a przypon z fluorocarbonu 0,16. Zestaw nie plącze się wcale. W okresie jesienno-zimowym próbowałem łowić na przypon z fluorocarbonu 0,10 ale nie zdawało to egzaminu, zestaw plątał się.
Łowi może ktoś jeszcze na "laying-on" oprócz Fishuntera i ma jakieś doświadczenia?