Autor Wątek: Sposób na karpia z zarybienia  (Przeczytany 15132 razy)

Offline Wiecho

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 785
  • Reputacja: 392
  • Płeć: Mężczyzna
  • Nie znoszę chamstwa i prostactwa
  • Lokalizacja: Katowice
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Sposób na karpia z zarybienia
« Odpowiedź #60 dnia: 31.10.2018, 08:08 »
Czasem słyszę argument że niby "jak ja wypuszczę to inni i tak wyłowią i zabiorą".  To może i  prawda ale nie do końca.

Wydaje mi się że ryba która była na haku staje się ostrożniejsza i trudniejsza do złowienia. Ma więc większe szanse przeżycia. Oczywiście nie dotyczy to łowisk komercyjnych gdzie na ogół populacja ryb na małych akwenach jest duża więc istnieje bardzo silna konkurencja pokarmowa.

Pokażę na przykładzie co mam na myśli.
Kanał Gliwicki znany jest z  płoci które w sporych ilościach  łowione były na licznych masowych zawodach które tam często organizowano.  Ryb było  tam dużo bo z powodu zanieczyszczenia wody wydzielały nieprzyjemny zapaszek i nie nadawały się do konsumpcji.  Płocie szybko nauczyły się ostrożności. Brania stały się niezwykle delikatne. Leciutkie przyduszenie spławiczka (05g) i tyle, poprawki na ogół nie było.  Trzeba było umieć łowić na kanale.  Uważam że ryba nabiera doświadczenia.  Jedne gatunki szybciej jak płoć czy jaź, inne wolniej a jeszcze inne wcale (jak np szczupak).  Takie "wyszkolone" ryby trudniej wyłapać.
PS
Obecnie na Kanale rzadko odbywają się zawody.  Woda po latach się nieco oczyściła, ryba już nie śmierdzi, znacznie łatwiej ją oszukać ale obecnie jest jej niestety o wiele mniej niż kiedyś.  Właśnie dlatego że stała się w miarę jadalna.
Wiesiek

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 563
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Sposób na karpia z zarybienia
« Odpowiedź #61 dnia: 31.10.2018, 08:08 »
Maciek, ja pisałem już dawniej o tym jak zrobić z karpiem. Wprowadzić wymiar ochronny 40 cm a zarybiać rozmiarem 30 cm. Wtedy nie trzeba zakazywać wędkowania, bo to nie jest dobre. Trzeba zaś wody pilnować i karać tych co łamią przepisy :) Dwa w jednym, można mieć większą rybę i pozbyć się tych co lecą w kule.

Dlaczego Czesi mają tyle karpia? Jedna z rzeczy jest to, że oni nie rzucają się na zarybieniowego karpika co waży 400 gramów, ale łowią to co ma odpowiednią wielkość, 1-2 kg. Gdyby każde koło potrafiło się dobrze zachować, wtedy sami sobie hodują rybę w swoich wodach. Jako, że karp się nauczy, że już nie ma karmienia jak w stawie hodowlanym, będzie trudniejszy do złowienia, oznacza to, że dłużej trwać będzie jego odławianie. Przy zarybieniach corocznych podobnymi ilościami, w przeciągu kilku lat woda będzie pełna karpi różnych rozmiarów. Oczywiście uzupełnieniem przepisów musi być limit roczny, np. 20 sztuk. W ten sposób ryby będzie coraz więcej.

NIe jestem za zarybieniem karpiem wszędzie, uważam, że gatunek ten wyrządza spore szkody. Jednak wytypowanie części wód do tego typu zarybień spowodowałoby, że wielu skupiłoby się na tym gatunku, dając odpocząć innym. W wodzie 'niekarpiowej' wystarczy wpuścić 20-30 sztuk 2-3 kilo (na przykładową 10 hektarową wodę) karpia, aby karpiarze mieli w przyszłości co łowić, skupić się natomiast należy na gatunkach rodzimych tam.

To co piszę jest czymś normalnym. Niestety, w PZW panuje brak pomyślunku. Wędkarze żądni mięsa, nauczeni brania przez sam związek, chcą odławiać karpia po wpuszczeniu, zezwala się im na to. U Jędrzeja doszło nawet do tego, ze mięsiarze żądali podania terminów zarybień i ustawienia ich tak, aby następowały co tydzień. W ten sposób mogliby odrybiać jedną wodę po drugiej. Co za tępe dzidy! :facepalm:
Lucjan

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 049
  • Reputacja: 889
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Sposób na karpia z zarybienia
« Odpowiedź #62 dnia: 31.10.2018, 08:23 »
cyt."Maciek, ja pisałem już dawniej o tym jak zrobić z karpiem. Wprowadzić wymiar ochronny 40 cm a zarybiać rozmiarem 30 cm. Wtedy nie trzeba zakazywać wędkowania, bo to nie jest dobre. Trzeba zaś wody pilnować i karać tych co łamią przepisy :) Dwa w jednym, można mieć większą rybę i pozbyć się tych co lecą w kule."

To zły kierunek z kilku względów...
- zarybiając 30 cm ilośc dratycznie spada , a co za tym idzie przeżyje mniej ryb. Taka 30 cm rybka dla naszych wędkarzy to już jest fajna ( nie patrzą na wymiar i ilości zarybianych jak mają warunki wszystko mordują)
- zarybiając 4 szt na 1 kg ( uzyskujesz lepsza średnią przetrwania - na udupki 250 gr już mniej polują ...)
- kroczek znakomicie sie rozchodzi - ale potrzebuje do tego czasu by pozbyć się przyzwyczajeń w grupowaniu się i pływaniu w stadzie hodowlanym , do tego trzeba czasu - z tą d opcjonalne zamykanie łowiska.

Co do pilnowania - nie upilnujesz gwarantuje ci to nawet na licecji pzw jak jest układ kilku dziadów - dogadują sie jeden pilnuje reszta kradnie - zwłaszcza w tygodniu.....
A co dopiero duże zbiorniki PZW - krzaki , skrytki , pilnujący..... - to co robi SSR u nas to kropla , ale i tak dobrze że drgneło !!!!
Maciek

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 281
  • Reputacja: 1399
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Sposób na karpia z zarybienia
« Odpowiedź #63 dnia: 31.10.2018, 12:17 »
Cz
Jeśli mogę to wyrażę swoje zdanie a w zasadzie to zadam pytanie :
Czy Polskę jest dzisiaj stać na taką wielka przebudowę i mam tu na myśli tylko świat wędkarski , żeby można i było ryby łapać i zabierać i wypuszczać NK
Chodzi mi tutaj o konkretne odpowiedzi , bo rozmowa typu a bo trzeba by było itd to nie ma sensu

Polskę stać na No Kill. Tyle tylko, że powszechnego No Kill na wodach typowo wędkarskich nigdy nie będzie. Po pierwsze polski system prawny na to nie pozwoli. Dlaczego? Pierwsza rzecz - racjonalna gospodarka rybacka. Ona już w swojej ustawowej definicji mówi o produkcji ryb. IRŚ utrzymuje się z produkcji ryb. Choć jest instytutem naukowym to jest jednocześnie zwykłym przedsiębiorcą (rybakiem) handlującym rybami. A ten instytut opiniuje kolegom z PZW operaty.

I teraz najważniejsze. System umów o użytkowanie od Państwa obwodów rybackich, które dzielą Polskę wzdłuż i wszerz jest ściśle związany z operatami rybackimi. W operacie muszą się znaleźć takie informacje jak chociażby:
- przewidywana wielkość połowów amatorskich;
- limity połowu ryb w ramach prowadzenia amatorskiego połowu ryb;
- nakłady rzeczowe przewidziane na zarybienia (w szczególności minimalna i maksymalna ilość materiału zarybieniowego oraz jego rodzaj).

To musi się znaleźć w operacie. Bez tego nie ma mowy o istnieniu operatu rybackiego. Dlatego w Polsce zbiorniki No Kill pojawią się jedynie na pojedynczych zbiornikach, bo prawo nie zezwoli na "obchodzenie" regulacji prawa rybackiego, bo musi być ciągła produkcja ryb. Na tym właśnie polega racjonalna gospodarka rybacka. My Wam sprzedajemy ryby (paprochy). Wy je potem łowicie i zjadacie. I tak w koło Macieju ;) Tylko, że zarybianie "paprochami" jest wyrzucaniem w błoto kasy wędkarzy. Jednak statystyka jest najważniejsza. Zarybiliśmy za miliony złotych, więc co chcecie. Tylko czemu nie ma ryb? No tak wina kormorana oraz kormorana w gumofilcach :facepalm: 

O czym my więc piszemy, o jakim powszechnym No Kill ? Przecież w Polsce nie ma w prawie pojęcia wędkarza i gospodarki wędkarskiej, które byłyby czymś innym aniżeli cytuję "pozyskiwaniem ryb z wody". Dlatego też szumne zapowiedzi o szerokim wprowadzaniu No Kill można sobie o kant tyłka rozbić.

I teraz najważniejsze. Mentalność rodaków. U nas nie ma kultury niejedzenia ryb słodkowodnych, tak jak jest to chociażby w Anglii, czy Czechach. W Czechach w święta Bożego Narodzenia je się karpia na potęgę. Akwakultura jest tam od wieków mocno rozwinięta. Jednak nie ma tam takiej masówy na rybie białko jak jest u nas. U  nas nawet jak ryba płynie ściekiem, to da się ją wrzucić do słoika w occie i będzie smaczna :) Magia. To jest ten spryt czy też kombinatorstwo Polaka nabyte w poprzednim systemie. To co jest naszym atutem, a z drugiej strony przekleństwem.

Kilka lat temu jedna z agencji UE przeprowadzała ogólnonarodowe badania w Czechach dlaczego oni jedzą tak mało ryb słodkowodnych. Większość ankietowych podniosła kwestię zanieczyszczenia czeskich wód, a tym samym zagrożenia dla zdrowia. U nas to nie jest problem. U nas się je nawet ryby złowione w rzekach w centrach dużych miast, mlaska i zajada się nimi, jakie to nie są one smaczne. Nikt się nie zastanawia, że może sobie skracać czas swojego pobytu na ziemskim padole, ale z drugiej strony o czym my mówimy. Znajdźcie mi drugi taki kraj na świecie, w którym na jednej ulicy potrafi być i 10 aptek :facepalm: