Witam wszystkie Panie i Panów z tego wspaniałego forum
Nazywam się Mateusz, mam 33 lata i mieszkam w Warszawie.
Moja przygoda z wędkarstwem jest dość świeża. Parę lat rekreacyjne wędkowałem (na urlopie) z teściem na Mazurach na spławik (stare wędki, ciężkie spławiki, ryb niewiele ale miła przygoda). Pewnego pięknego po obejrzeniu wielu filmów na Youtube, stwierdziłem że będe spininngował, że " nie mam czasu na spławik, to łowienie dla emerytów i tych co nie lubią aktywności jaką jest spinning, a tu pod ręką kanał. Pierwszy sezon spędziłem nad Kanałem Żerańskim (nasza mała Warszawska spinningowa pustynia) łowiąc co wypad daj boże 1-2 okonie mniejsze od ręki. Zapał wielki i mega fun, ale z czasem opadł, bo wyniki miałem słabe. Później stwierdziłem, no to może bolenie nad Wisłą, jest ich jeszcze trochę, a nuż raz na jakiś czas coś złowię. Jednak to samo, niżówki, bardzo rozległy teren do obłowienia, utrata przynęt (drogich), brak ryb (to akurat nie jest łatwa sztuka i po początkach nie spodziewałem się zbyt wiele.)
Ponowny przyjazd na Mazury odmienił moje spojrzenie na wędkarstwo. Pomyślałem, może spróbować bata i darować sobie spinning. Teść znalazł w garażu nieużywany od lat, bardzo fajny kompozytowy bat 4m Dragona (kiedyś jeszcze robili). Sam łowił na stary spinning z kołowrotkiem i nie uznawał bata. Wypłynęliśmy łódką na całkiem spore jezioro, zobaczyliśmy kotłujące się kormorany w okolicy trzcin. Po 15 minutach wiosłowania dotarliśmy na miejsce, gdzie parę minut temu kormorany robiły rzeź. Parę kulek zanęty, robaki na hak i zestawy powędrowały. No i wtedy "popłynąłem"
najpierw brania uklej, które cieszyły mnie jakbym złowił wielką rybę (coś się w końcu dzieje:)), potem nadeszły płocie, całkiem fajne. A potem już wpadłem totalnie w spławik:)
Co parę minut brania bardzo fajnych wzdręg ok. 25-30 cm. Co za miłe uczucie walki ryby z batem bez żadnego kołowrotka:)
I tutaj moja przygoda ze spławikiem się rozpoczyna na dobre. Powrót do Warszawy, zakupy bata i pierwsze łowy na Kanale (odcinek no kill) i pojawiły się pierwsze ryby
i to całkiem spore. Lato, piękne brania leszczy i życiówka leszcza(na oko prawie min 1,5kg albo i więcej) pierwszy lin (co za radość) i pierwsze ryby złowiona na pickera:) Głodny kolejnych sukcesów dalej próbuję działam.
Popadłem i spinning poszedł w odstawkę. I jestem tutaj z wami. Mam nadzieję, że będę mógł coś wnieść do tego forum bo dla wielu (tak jak i dla mnie) jest skarbnicą wiedzy.
Pozdrawiam wszystkich