Aj aj aj, co za historie.
Na wędkach słabo się znam, chociaż parę już przez ręce mi przeszło, wiec nie doradzę zbyt wiele w tej kwestii.
Coś jednak mi nie pasuje,a mianowicie Windcast MF.
Posiadam ten kij i nie widzę w nim mocy, ani tez sensownego holu ryb po 10, 15 i 20 kg. To jest extra wędzisko na mniejsze i średnie ryby, powiedzmy do 5-6kg. Przygodnego bonusa da się wyholować, ale nie będzie to łatwe zadanie i niezbyt też bezpieczne. Ospale, komercyjne ryby, a nieco zdziczałe pełnołuskie na większych akwenach, to dwie różne historie, i na Windcascie, taka dobra „5” potrafi pokazać kto rządzi
Właściwości rzutowe tej wędki tez są dość sporne. 70 m to nie tak mało i ciężko mi uwierzyć, że można powtarzalnie tym kijem na takim dystansie łowić, no ale....
Windcast MF tak, na mniejsze i średnie ryby, piękna praca, bdb osprzęt, super wyważenie i lekkość, cw raczej zawyżone przez producenta.
Windcast Picker wyraźnie mocniejszy, ale tylko 2,7 i 3,0m.
Odnośnie kołowrotków, to mimo wszystko polecałbym marki, które faktycznie produkują i projektują, a nie tylko kleją swoje logo na rasowe, chińskie wytwory, ewentualnie zaostrzając kontrole jakości, kosztem wysokich cen dla odbiorcy.
Główne problemy to jakość, zarówno wykonania/spasowania jak i użytych materiałów. Nie twierdzę, że to zło wcielone, oj nie. Nie twierdzę, że nie można łowić i holować pięknych ryb.
Schody zaczynają się w momencie, gdy pojawi się jakaś drobna awaria (ja wiem.... np blokada obrotów wstecznych). Ani części, ani serwisu, chyba że obowiązuje jeszcze gwarancja i wymienią na nowy. Na swój sposób "chińskie" kołowrotki (też nie twierdzę, że wszystkie) są jednorazowe. Rozbierając (np celem serwisu) i składając z powrotem zaczynają bez dania racji źle pracować, albo też coś nagle nie działa. Kolejne otwarcie to już ukręcona śrubka lub gniazdo, jeszcze kolejna, to kolejny kłopot. Często też przepłacamy. Oryginalny "chińczyk" to przykładowo 80zł, gdzie ta sama konstrukcja pod szyldem np Drennana to już 300zł lub więcej
Po otwarciu szok, w środku rozwiązania napędowe rodem z lat 80 i 10 łożysk po 2zł/szt, które szumią już od nowości i "biją" na wszystkie strony. Nie wiem, ja się wystrzegam takich konstrukcji.
Daiwa, Shimano, Okuma, Ryobi i Penn, tam warto patrzeć.
Okuma i Ryobi przodują raczej na niższych półkach cenowych i wydają się lepszym wyborem niż tanie Shimano lub Daiwa (też nie zawsze).
Arctica z Ryobi jak najbardziej, wciąż jeden z najlepszych, budżetowych wyborów do feedera, szczególnie w wielkości 5000 - wielkość, masa, gabaryt i moc będą jak ulał, uwaga tylko na morskie knoby w tej wielkości
Okuma z wolnym biegiem to zawsze dobry pomysł.
Typowy średniak w każdej kategorii, ale ma sporą moc hamulca i dużą powierzchnię podkładek, co procentuje nawet przy hadrcorowych odjazdach, spora moc napędu i sztywność konstrukcji sprawia, że znoszą naprawdę ostre oranie i kręcą duże przebiegi. Ceymar/Barbarian to taki model bazowy, tańsze modele jednak oferują już znacznie mniej jakości i brylują tylko cenowo, oczywiście modele droższe też wchodzą w grę.
Wielkość ciężko mi doradzić, bo rozmiarówka Okumy jest dość nieprzyjazna. 30 i 40 różni się szpulami i nieznacznie rotorem, następnie przeskok wagowy do 45/55 i tu już większy napęd, a więc i korpus. Jeśli faktycznie myślisz o nieco mocniejszym i dłuższym feederze, to w te gabaryty Okumy bym celował. Jeśli wędki jednak krótsze, to 40 będzie w sam raz.
Emcast z Daiwy z wolnym biegiem jest jednak spory i dość ciężki, pod ciężkie feedery, pod brzanówki to niezła opcja.
Shimanowskie wolne biegi w Twoim budżecie to tylko DL i ST. DL swoje kosztuje i na dodatek różnie bywa z jego jakością, a zwłaszcza mocą. Są egzemplarze naprawdę udane, jak i kiepskie, które szumią lub też ciężko zwinąć nimi zestaw- tutaj jedynie zakup w stacjonarnym sklepie może pomoc.