Polskie Wody są niedofinansowane po części dlatego, że robiono wszystko bardzo szybko, jak to teraz u rządzących w modzie, ustawy się pisze na kolanie i przepycha w dzień lub dwa. Nie wiem czy pamiętacie co się działo przy tworzeniu PW, ale od razu była sprawa wyższych cen. PiS jednak nie mógł walnąć wszystkich podwyżek na raz, więc się wstrzymał. Teraz do góry idzie prąd, gaz i ropa, więc kolejne podwyżki obniżyłyby sondaże partii rządzącej, a przecież ceny energii wpłyną na ceny większości towarów. A mieliśmy wybory samorządowe, wkrótce będa wybory do europarlamentu a potem parlamentarne. Jak więc tutaj podnosić ceny?
Nie cieszyłbym się jednak, PW na pewno wprowadzą podwyżki za jakiś czas, na pewno jeśli PiS odniesie kolejne zwycięstwo wyborcze. Dla nas może to oznaczać wiele zmian, przede wszystkim kłopot z opłatami dzierżawnymi, które są obecnie niskie. W jakiś sposób podwyższenie cen może mieć i pozytywny aspekt, gdyż rybacy mogą pójść już definitywnie z torbami, rezygnując ze słabszych wód. To pociągnie za sobą wzrost ilości stowarzyszeń, to znów odbije się fatalnie na kondycji samego PZW. Mając ubogą ofertę tak jak teraz, nie powstrzymają fali odejść. A im mniej ludzi w PZW, tym więcej trzeba płacić na głowę
Więc bez reform i cięć sie nie obejdzie.
Zwróciłbym też uwagę na fakt, że składka w PZW jest relatywnie tania. Można brać ryby, więc po części 'obrotny' wędkarz może wyjść sporo 'do przodu'. Dlatego podwyżki składek są nieuniknione. Jednak musi coś się z tym wiązać, jakaś poprawa. A tutaj żadnej nie ma. W takiej sytuacji ludzie zaczną rezygnować z członkostwa, zwłaszcza ci co myślą i mają dość tej ciężkiej orki. Pozostaną natomiast ci, którym karta ma się zwrócić. Tak więc prognozy dla PZW dobre nie są. I dobrze