Smutne jest to, że stowarzyszenie wędkarskie chce się utrzymywać z rybactwa. No, ale ktoś w imieniu PZW stworzył takie, a nie inne operaty rybackie, dzięki którym umożliwiono na wielu wodach PZW walenie ryb sieciami. Jednocześnie taka polityka na lata podzieliła członków PZW na tych "anty PZW" i "pro PZW". Dzięki właśnie tego typu działaczom, gość ze Śląska z łowiskiem licencyjnym pod nosem, nie zrozumie gościa z Mazur na którego wodzie ciągną się sieci, bo u niego to się kręci. Zarybienia lecą w ilościach hurtowych "ile fabryka dała" i co oni chcą od PZW. Panie jakie operaty, jakie sieci Dlatego też tak trudno jest cokolwiek zmieniać w PZW, bo myślenie lokalno-okręgowe przesłania myślenie globalne, a to jest przynajmniej w teorii ogólnopolskie stowarzyszenie wędkarzy
Dokładnie. Nic dodać nic ująć. Ale czy to wszystko co ma miejsce to nie wypadkowa tego, że ta organizacja już dawno przestała być stowarzyszeniem działającym sensu stricto na rzecz wędkarzy? Jest to przewlekła choroba i raczej nie widać żeby chory sam chciał się wyleczyć.
Ale mam jeszcze pytanko. W jednym z artykułów znalazłem kiedyś takie stwierdzenie szefa gospodarstwa rybackiego.
...” Masa ryb złowionych przez kormorany kilkukrotnie przekraczała masę złowioną przez moich ludzi. Wyszło mi, w zależności od rodzaju wyliczeń, że na działalności kormoranów tracę rocznie od 50 do niemal 300 tysięcy złotych...” .Jak on to liczy masę ryb złowionych przez kormorany? Czy wielkość konsumpcji kormoranów to wielkość szacunkowa? Jakieś badania w tym temacie?
To tak na zakończenie off topu
.
Pozdrawiam