Ja powiem, że o ile w zeszłym sezonie łowiłem jeszcze po części na haki z zadziorami, o tyle w tym sezonie całkowicie przeszedłem na haki bezzadziorowe. Nie mam już innych. Jedyne zadziory mam teraz na hakach typowo karpiowych, hakach spinningowych i mormyszkach
Łowiąc duże ilości ryb na spławik, spięcia zawsze się zdarzają. Tak więc, jeśli Robert pisze, że używając zadziorowych, nie widział, co to spięta ryba, to znaczy, że raczej łowił z gruntu ryby duże i nie było aż tyle brań, żeby zaliczyć spięcie.
Im więcej brań, tym większa liczba spięć, nawet przy dobrze skonstruowanym zestawie z hakiem zadziorowym. Być może więc Robertowi chodziło o łowienie dużych karpi z większych odległości (?)
Z tego, co wiem, to karpiarze optują raczej za hakami zadziorowymi. Na branie czekają często kilka dni, zestawy są nieraz bardzo daleko wywiezione. Wolą więc zminimalizować ryzyko spięcia ryby i stąd czują się pewniej, mając zadziorek na haku.
Nie próbowałem nigdy klasycznego karpiowania z bezzadziorami.
Łowiąc na spławik oraz koszyk, czy metodę, nie zauważyłem większej ilości spięć. Może, gdyby przeprowadzić dokładne liczenie, to wyszłoby, że jest tych spięć np. 5% więcej. Jednak w praktyce taką ilość ciężko odczuć.
Z kolei wygoda używania tych haczyków jest znaczna. Haczyk często gdzieś się wbija. W siatkę, podbierak, ubranie, fotel, ręcznik. Można go łatwo wyjąć. Również wypinanie ryb to spora wygoda.