Zgadza się. Na wielu łowiskach tak jest, możliwe że większości.
Moim zdaniem jest tak z prostego powodu, - mniej ryb. A te które pozostały z wiadomego powodu są ostrożniejsze.
No niestety w Polsce coraz trudniej o duże ryby. Już od lat obserwuję, jak w mojej okolicy wody każdego roku są uboższe. Kiedyś człowiek szedł połowić z ciastem z chleba w kieszeni i rzutką z włókna szklanego. Łowiło się duże karasie, piękne liny, płocie i rekordowe wzdręgi. Obecnie dominuje drobna płoć, ukleja, mały okoń, jakieś karłowate leszczyki czy krąpie. Złowienie pięknej ryby jest nie lada wyczynem. Ryby stały się ostrożne i wybredne. Z tego też wynika na przykład przewaga ochotki i jockersa jako składnika zanętowego. Jest to póki co jedyny, zupełnie naturalnie występujący w większości łowisk pokarm. Stąd, przy tej ostrożności, wynikać może właśnie to jak duży leszcz czy inna ryba reaguje na taką przynętę.
Jak dla mnie to zbyt płytko na leszcza... Po tarle schodzi on w głębsze partie wody, drobnica będzie raczej tam siedzieć. Ale lin, karp to już owszem.
Też uważam, że to za płytko. Przed tarłem, kiedy leszcz szuka płycizny jest to dobry wybór. Później zdecydowanie głębiej. Raz, ze względu na to, że leszcz woli tam przebywać a dwa - łowić w głębszych partiach jest go łatwiej ponieważ trudniej do spłoszyć.
Leszcz nie wyjada ziaren czy pelletów do końca. Pływając w takim miejscu ryby robią chmurę, wszystko zostaje rozrzucone. Dlatego warto donęcić mocniej.
Inna sprawa to kolor wody. Przy mętnej można liczyć na więcej brań i mocniejsze donęcanie, przy czystej wodzie trzeba uważać na wszystko, kbo ryba jest ostrożna i bardzo płochliwa.
Racja. Dlatego ja na przykład, kiedy łowię w trudnej wodzie, do gliny dosypuję część suchej, jasnej glinki. Tworzy ona bardzo dużą chmurę w wodzie. Zarówno od razu po zanęceniu jak również później, kiedy przebywające w łowisku ryby ryją w dnie i szukają pokarmu w postaci robactwa itp. Jeśli chodzi zaś o donęcenie to bywa różnie i trudno jest uogólnić. Na jednym łowisku leszcze nie płoszą się w ogóle, można rzucać nawet ręką dużymi kulami. Na innym łowisku trzeba donęcać małymi kuleczkami. Jeszcze w innym, jakiekolwiek donęcenie powoduje natychmiastowe wycofanie się leszcza, dlatego cały towar podaje się w dużej ilości na początku. Najważniejsze to obserwować zachowania ryb i wyciągać wnioski z tego co robimy.
Dobre porady Matchless! Nieważne czy to splawik czy grunt zobaczę właśnie jak działa przetarcie kilkukrotne przez sito. Co prawda brytyjskie zanęty nie pracują, ale moje dodatki mogą przeszkadzać. A jutro leszczowa nocka!
Luk, ja przecieram nawet 4-5 razy. Robię tak, ponieważ chcę, by każda cząstka zanęty była bardzo dobrze nawilżona. Jeśli przygotowujemy zanętę w ten sposób dzień przed łowieniem, to jej konsystencja jest świetna jednak wszystkie elementy i cząstki są idealnie nawilżone przez co nie pracują. Jest to idealny sposób na zwabienie dużych ryb w łowisko. Bywało tak, że łowiąc z innymi kolegami, tylko tym zabiegiem, bez jakiejkolwiek ingerencji w grubość zanęty, frakcję, uzyskiwałem zamierzony efekt. Inni łowili ryby natychmiast (głównie drobnicę bo to ona melduje się pierwsza). Ja czekałem na branie półtorej godziny! Ale jak weszła ryba to były to piękne, duże leszcze. A różnica w nęceniu to było tylko i wyłącznie przygotowanie mieszanki, która w ogóle nie pracuje. Malo dodatków zapachowych, mało smakowych. Jak najprostsza mieszanka. Mimo swojej niewielkiej frakcji, bo nęciłem zwykłą zanętą, do tego glina z jockersem podana osobno, udało mi się pozbyć drobnej ryby. Dzięki temu większość towaru pozostała na dnie do czasu, aż znalazło ją stadko większych leszczy.