Ja będąc w Piorunowie niemal za każdym razem trafiałem jakiegoś karpia, jesiotra (nawet amur się trafił), bez większych kombinacji.
Może to kwestia tego, że nie nastawiałem się na karpie, tylko na złote karasie, które na komercjach w okolicach Warszawy są raczej rzadką rybą
W każdym razie z doświadczeń z tym łowiskiem, nigdy nie nęcę na start, bo kończy się to ściagnięciem w łowisko małych leszczy, które bardzo irytują, a jednocześnie mam wrażenie że odstraszają większe ryby. Zawsze jak pojawiały się leszcze, kończyły mi się brania innych gatunków (czasem jakiś zagubiony japoniec się czepiał). Zazwyczaj łowiłem na dystansie do 20 metrów, raczej bliżej niż dalej (często nawet metr, dwa od brzegu). Uważam, że łowienie "na hektary", szczególnie na tym łowisku, jest zbędne.
Przynęt używałem max 12 mm, zazwyczaj dobrze sprawdzały się w kolorze czerwonym lub pomarńczowym. Super sprawdzały mi się tam Slow Sinking Nuggets od Dynamite Baits po dwa na włosie. Problem w tym, że i małym leszczom bardzo ta przynęta pasuje
. W podajniku zazwyczaj pellet lub miks zanęty i pelletu. Jeżeli łowiłem z koszykiem to był to miks peletu i zanęty, do tego jakaś kukurydza z puszki, lub robaki (zależy od pory roku).