O rozpiórze
Bo to jest taka ryba,
Co to mało znaną bywa.
Bo nie wszędzie występuje,
Więc już piszę, nie próżnuję.
W dolnym bywa biegu rzeki,
Od "zwiedzania" gór daleki.
Odra, Wisła - lecz jej ujście,
Tu uważnie nań już spójrzcie.
Trochę leszcza przypomina,
Bo to jedna jest rodzina.
Jego pyszczek jest do góry,
Bardzo smukłej jest postury.
W swej długości się wyróżnia,
Ilość śluzu je odróżnia.
I nie rośnie on zbyt duży,
Z wiosną będzie już w podróży.
Pływa także i w jeziorze,
Gdzie w pobliżu jest już morze.
I odżywia się planktonem,
W małym stadku żyją one.
Gdy do tarła zew on czuje,
W górę rzeki już wędruje.
Wtedy spotkasz go i w Warcie,
Prawdę rzekłem tu otwarcie.
Gdy już skończą się "amory",
To do brania będzie skory.
Brania pewne, wręcz łapczywe,
Choć wędkarzy miny "krzywe".
Wielu bardzo go nie lubi,
I połowem się nie chlubi.
Poszukują leszczy, kleni,
Jego wcale się nie ceni.
Haka użyj tu małego,
Nie potrzeba nań wielkiego.
Próbuj skusić go robakiem,
Chętnie zjada go ze smakiem.
Kilka wersów tu "skleciłem",
Nic wielkiego - prostym rymem.
Tak to piszę więc "O rybach",
Już cyklicznie, nie w porywach.