Moje wnioski po tym roku, choć jeszcze w sumie cały miesiąc łowienia, są następujące:
- należy zawsze zwracać uwagę na pogodę, i jeżeli jest możliwość, wybierać lepsze warunki. Ciepły wiatr, niezbyt duży, omijanie dnia z pełnią, gdzie jest o wiele słabiej, szukanie lepszego brzegu na mapie przed wędkowaniem (tak aby mieć dobry wiatr w twarz a zły w plecy) to dobra rzecz. Co ciekawe nie zawsze sugerowanie się ciśnieniem jest dobre, bo tu były dni gdzie było akurat odwrotnie do oczekiwań. Więc mając na przykład do wyboru noc z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę, lepiej dokładnie sprawdzić który dzień jest korzystniejszy, może to mieć bardzo duże odbicie w wynikach.
- należy unikać presji wędkarskiej. Jeżeli chcemy połowić a wybieramy się na mały 'spęd' - to warto tak to zaplanować, aby nie robić efektu 'zawodów', co ma znaczenie zwłaszcza na rzekach. Wypady zbiorowe powodują, że ryba się odsuwa. Tak więc w miarę możliwości dobrze jest rozbić się na mniejsze grupy. Jeżeli się da, należy łowić tak, aby mieć większe pole działania, i na przykład przerzucać zestawy innych (czyli zarzucać o 10-20 metrów dalej). I przede wszystkim należy uwagę zwracać na nęcenie. Im więcej towaru w wodzie, tym częściej wyniki są gorsze. Spotkania nad rzeką Trent lub na Tamizie w większym gronie zawsze powodowały, że wyniki były o wiele słabsze niż przy wypadach samemu lub w dwie osoby. Na wodzie stojącej zaś warto szukać ustronnych miejsc i unikać licznego sąsiedztwa. Ryby zazwyczaj są tam gdzie jest najciszej i najspokojniej.
- zestawy należy modyfikować. Może to brzmi banalnie, ale co woda, to inne warunki, i zestaw może wymagać małych korekt. Przede wszystkim trzeba znaleźć odpowiednia długośc przyponu do samozacięcia. Dla niektórych wydaje się to niepotrzebne, jednak w moim przypadku inaczej jest gdy mamy muł lub twarde dno. Także wielkość podajnika i jego waga ma znaczenie. Bo ryba większa może podajnik 25-30 gramów zasysać lekko do góry, i przypon 8-10 cm świetnie się sprawdza, jednak przy podajniku 60g wzwyż podczas zasysania może on nie podnosić się, wskutek czego długość 12-15 cm będzie lepsza. Wszelkie spinki to zazwyczaj problem z długością przyponu, dopiero później długością włosa czy wielkością przynęty.
- moc przynęt ma znaczenie w zależności od sposobu nęcenia i rodzaju użytego 'towaru'. Moje wnioski o skuteczności przynęty jaką jest pellet pikantna kiełbasa w ciągu roku 2017, w porównaniu do poprzedniego, utwierdzają mnie w przekonaniu, że należy tu dobrze dobierać składniki. Użycie pelletów 2 mm karpiowych Skrettinga i miksu 50/50 typu MMM sprawiają, że ta przynęta doskonale się sprawdza. Jednak zmiana mieszanki czy zawartości torebek PVA trochę osłabia skuteczność. Użycie kulek, zmiana nęcenia i używanie pokruszonych, sprawiło, że pellet działał trochę gorzej. Aczkolwiek chciałem też unikać leszczy i używałem większych przynęt. Warto jednak mieć na uwadze jak łowimy. Kulki nie okazały się wcale lepsze. Po prostu warto skupić się na pelletowych przynętach jak używamy pelletów i na kulkach przy nęceniu kulkami. Najlepiej zaś mieć dwie linie - i obserwować która jest skuteczniejsza. Poległy u mnie większe waftersy od 15 mm wzwyż, o mięsnych smakach, zwłaszcza w kształcie kulek. Natomiast na czystszych wodach stojących kombinacje z kolorowymi waftersami dawały efekty. Nie znalazłem jednak żadnej 'świetnej' przynęty. Pellet pikantna kiełbasa na pewno byłby równie dobry jak nie lepszy - a właśnie szukałem jakiegoś zamiennika - i nie znalazłem (bazuję na smaku pelletowym miksu jak i pellety są w torebkach PVA).
- łódki zanętowe płoszą ryby. Dla wielu posiadanie tego gadżetu oznacza przejście do wyższej ligi, jednak z moich obserwacji to pułapka. O ile dobre jest posiadanie możliwości umieszczenia zestawu w miejscach trudnodostepnych, to jednak poleganie tylko na łódce może znacznie pogorszyć wyniki. Dotyczy to komercji przede wszystkim. Zarzut i plusk podajnika czy zestawu powoduje często szybkie branie ryby, tak jakby naprowadzał ją, zas wyprowadzanie łódki już nie. Noc na Bażynie i dwa wypady na Ochaby, w tym jeden trzydniowy, przekonały mnie, że nie warto inwestować w ten patent lub ewentualnie używać należy go z rozmysłem. Warto mieć zawsze sprzęt pozwalający na dobre zarzuty i możliwość 'ręcznego' łowienia. Łódka i miękkie karpiówki mogą na wielu wodach sprawić, że nasze wyniki będą gorsze od teoretycznie mniej zaawansowanych technicznie wędkarzy.
- duże ilości nęconego towaru absolutnie nie są potrzebne. O wiele lepiej pomyśleć jak zrobić dobry 'dywan' zanętowy. Spomb, kule pelletowe albo koszyk dają tu duże możliwości zrobienia czegoś konkretnego, i waga 2-3 kg na 24 godzinną zasiadkę to wystarczająca opcja, zazwyczaj i tak coś zostaje. Użycie oleju peletowego z Sonu opóźnia rozpad peleltów, i już od 200g do 2 kg przy wstępnym nęceniu w zupełności wystarcza, resztę donęca się zestawami. Ryby nie są w stanie 'wyjeść' pelletów 2, 4 czy 6 mm. Świetne są czasami kule pelletowe, gdyż pozwalają na ekspresowe zanęcenie stanowiska, jego donęcenie, bez płoszenia.
Warunkiem 'skromnego' nęcenia jest jednak przerzucanie zestawu średnio co godzinę. Ponad połowa brań ma miejsce w 15 do 20 minut po zarzuceniu, z czego połowa z tych znowu, do 10 minut. Można czekać na branie 3 godziny bez efektu, aby po przerzuceniu mieć reakcję po kilku minutach. Gdy w grę wchodzi sen (nocka), przynęta powinna być kulka lub jakiś wafters, gdyż pellet się rozmywa.
- na obleganych komercjach wstępne nęcenie jest zbędne. Łowienie z klipem daje dość dobre wyniki, gdyż plusk naprowadza rybę na cel. Polscy karpiarze zazwyczaj nęcą mocno, czasem wręcz bez opamiętania, co działa na ryby często odwrotnie do oczekiwań. Więc szukanie ryb lub naprowadzanie ich w ten sposób zestawami czyni cuda.
- nie należy skreślać tradycyjnych przynęt. Szeroka oferta firm wędkarskich sprawia, że często uważamy pewne przynęty jak białe robaki za staromodne i nieskuteczne. Jednak w pewnych porach roku mogą one zdziałać cuda, i warto przynajmniej dać im szansę. Moja sesja na Tamizie latem, jedna z wielu, dała mi jedyna brzanę na zestaw płociowy z białymi. W zeszłym roku w listopadzie używałem białych z dobrym skutkiem, w tym więc, mając po przeprowadzce Trent pod samym nosem, dałem robakom 'szansę'. Jak się okazało, bran jest kilka razy więcej, i to co przy kulkach i pelletach wyglądałoby na zimową i spokojna już wodę, z kilkoma braniami w ciągu kilkugodzinnej sesji wieczornej, zamienia się w ciężką pracę, praktycznie non-stop przy dwóch wędkach, właśnie dzięki białym robakom. Co istotne, nocą można odnosić sukcesy, gdyż wtedy wyłącza się drobnica. Białe robaki wracają u mnie do stałego menu (dla ryb)
- nie zauważam, aby miks 50/50 na bazie pelletów Skrettinga był gorszy, aby jego skuteczność słabła. Za każdym razem daje on radę, i uważam, że ryby wcale nie uczą się 'smaków' na zasadzie omijania tych, które stały się przyczyną ich złowienia. MMM miał przestać działać lub być gorszym już dwa lata temu, a działa cały czas równie dobrze. Podobnie pellety karpiowe 2 mm. To jest podstawa wyjściowa wszelkich miksów i składnik główny torebek PVA, póki co nie do zastąpienia raczej.
- użycie stopera obklejonego pastą wolframową przed podajnikiem do Metody daje większą ilość brań i powoduje, że ryby się tak nie płoszą. Zatopienie żyłki ma duży wpływ na naszą skuteczność, warto więc albo czyścić żyłkę na bieżąco roztworem z detergentem albo używać właśnie takiego stopera 'topiącego'. Jak się okazuje, zatopienie żyłki przed podajnikiem wcale nie jest takie oczywiste, żyłka potrzebuje sporo czasu, aby zatonąć. Naciągnięcie więc jej zaraz po zarzuceniu skutkuje tym, że może ona unosić się nad podajnikiem, przez co ryby nie widząc jej a zahaczając się o nią, zostaną spłoszone.
- użycie kijków dystansowych zwiększa wymiernie skuteczność łowienia. Użycie spomba i dokłądne określanie miejsca łowienia i lokowania zestawów pozwala na maksymalizację wyników. Jest to nieodzowny gadżet przy łowieniu na wodach stojących na 'ciężko'.
- idealnym podajnikiem do grubej Metody jest ESP o wadze 56 gramów. Ma on idealne właściwości pod względem stosunku wielkości do wagi, daje się daleko zarzucać, nie zapada się tak głęboko w w muł jak wersje 70, 85 czy 100 gramów.
- koszyk przelotowy z Guru to świetna broń, i zestaw taki daje radę, czasami nawet jest skuteczniejszy od Metody. W połączeniu z przyponem 20-25 cm i torebką PVA na haku, daje efekt mini Metody. Ryby często zasysają torebkę a nie przynętę, ważne, że są brania.