Tak zapytam z ciekawości o czym chcesz dalej dyskutować ?. Łowisko komercyjne to jest firma czyli biznes. Każdy właściciel własnego biznesu będzie robił wszystko żeby jak najwięcej z tego biznesu wyciągnąć. Jeśli mu federy nie są na rękę i uważa że zaniżają wpływy czy inny jest jakiś powód to ich zabroni. Jeśli stwierdzi po roku że to był błąd i trzeba karpiarzy na rzecz federa czy spławika wyciąć z łowiska to ich wytnie. Ja prowadzę firmę od xx lat. Kieruję się tylko dobrem tej firmy, aby była w dobrej kondycji finansowej i przynosiła mi dochody. Widocznie tak samo zimno skalkulował właściciel tego czy tamtego łowiska i robi test. Jeśli mu to wyjdzie na plus to tak zostanie. Jeśli nie, to zmieni zasady. Ty masz dwa prawa. Płacić i się dostosować albo jechać na PZW. Nic poza tym. Możesz jeszcze swoje łowisko otworzyć i samemu ciągnąc taki biznes. A wtedy też będziesz testował co zrobić żeby jak najwięcej zarobić. life is brutal.....
Wypłakiwanie na forum jaka ta czy tamta firma jest beeeee bo federy wygonił niczego nie zmieni. Ponakręcasz się tylko wraz z innymi i nic poza tym.
Niby tak, ale ja powiem tak - a co z hasłem 'klient nasz pan'?
Temat trochę zboczył na inny tor, ale to co ważne, to jakie są pobudki pewnych zakazów. Według mnie często nie jest to wiedza właściciela łowiska wzięta z doświadczenia, ale zasłyszane 'legendy'. Jedną z nich jest właśnie rozcinanie rybich pysków małymi hakami, o co tak toczę spór z Januszem
W wielu przypadkach powstają teorie o tym jak feederowcy szkodzą rybom, z drugiej zaś mówią to karpiarze, z których co drugi potrafi się zalać w trupa na zasiadce. Jak wtedy się dba o ryby?
I mamy pewien konflikt, co?
Dla mnie przykładem dobrze prowadzonego łowiska pod względem regulaminu jest Pod Borem. Można łowić praktycznie w każdy sposób, ryby jest sporo, i to dużej. Nie ma wielkich zakazów, zaś właściciel jest miłym gościem. Czuję się tam zawsze dobrze, choć problemem mogą być inni wędkarze (co nie jest winą łowiska)
Jednak nie czuję się jak przestępca lub podejrzany o zabójstwo papieża, jak na łowisku X, gdzie właściciel zachowuje się jak oberkapo w Auschwitz, i jego nadejście budzi strach.
W tym wszystkim Daromega chodzi też o to, aby właściciele łowisk byli milsi dla nas wszystkich, i niekoniecznie postrzegali wszystko przez pryzmat jednej techniki lub drugiej, wprowadzając często dziwne zakazy. Takie wątki też są potrzebne, bo wielu z nas może też się lekko dopasować, i na przykład na komercję z większa rybę zabierać dwa podbieraki, jeden duży, 'na wszelki wypadek'
Wg mnie da się pewne rzeczy 'wypośrodkować', tak ze każdy będzie zadowolony.