Ciekawe.
O ile zgadzam się, że walenie co tydzień przez dwa dni weekendu ton zanęty na małej komercji to dramat dla stanu zbiornika i samych ryb, zarówno gdy woda jest chłodna i ryby nie żerują, jak i gdy jest już bardzo ciepła, i wszystko kiśnie.
Ale jeśli komercja to nie kaczy dołek, i ma dużą obsadę w leszczu i karpiu, to czy nawet to 200 kg zanęty i 100 kg robaków to faktycznie takie obciążenie?
Można zobaczyć przecież, w filmach kręconych podwodą kamerą, że takie wcale nie duże stado leszczy wciąga 20kg ziarna, jak narkoman resztki koksu z lusterka. Czy jeśli w wodzie pływa, ja wiem, 200-300 sztuk karpia między 1 a 4 kg, to czy taka ilość żarcia może być dla nich za duża? Nie licząc oczywiście pływających zwykle w takiej wodzie karasi czy płotek, które wymiotą resztki po karpiach... Zwłaszcza, że niektóre komercje w tygodniu mają bardzo słabe obłożenie, a niektóre są w ogóle zamknięte.
Nie jestem zwolennikiem sypania dużo. Potępiam walenie w mały staw kilogramów i dziesiątek wiader zanęty, pelletów i ziaren, zwłaszcza gdy jest to towar bardzo słabej jakości. Chciałbym po prostu podnieść fakt, że może w niektórych wypadkach nawet i kilkaset kilogramów żarcia (dobrej jakości) sypniętego w weekend rybom absolutnie nie zaszkodzi?