Ja też miałem problem przez lata ze zrozumieniem tego, dlaczego ryby w systemie prawa dotyczącym ochrony środowiska są traktowane tak, a nie inaczej. I dopiero kilka miesięcy temu zrozumiałem, że przecież za komuny były traktowane tak samo jak teraz, czyli jako pożywienie. Postrzelona sarenka dużo bardziej oddziałuje na świadomość społeczną, aniżeli ryba, nawet znajdująca się poza wodą. Sarenki, zajączki, bażanty, dziki przestały być przez społeczeństwo traktowane jako pożywienie, a są jedynie naturalnym elementem lasu, dodatkowo pięknie się w nim prezentującym. A ryby? Ich nie widać na co dzień. Natomiast filet z ryby często gości na naszych stołach. Wigilia bez karpia obyć się nie może. Nawet co niektórzy "wege" jedzą filety z ryb. Ogólnie świat uważa ryby za niesamowicie zdrowe pożywienie.
Dodatkowo jak mamy chronić ryby, jak cały polski system dotyczący ochrony ryb związany jest z rybactwem. Trudno jest się przebić w świadomości społecznej, że rybak z siecią, czy też wędkarz z wędką mogą równocześnie chronić ryby, skoro ich podstawowym celem po ich złowieniu jest ....ich zjedzenie. Nie ma sensu więc wymagać od społeczeństwa, czy też państwa że zmienią swoje podejście co do kwestii ochrony ryb. Można jedynie samu walczyć (przez władze stowarzyszenia) z takimi problemami. Są do tego odpowiednie środki prawne.