Autor Wątek: Ocena własnej skuteczności  (Przeczytany 1001 razy)

Offline Ytr

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 995
  • Reputacja: 94
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ryb, ryb Hura!!!
    • Galeria
  • Lokalizacja: Pabianice
  • Ulubione metody: method feeder
Ocena własnej skuteczności
« dnia: 08.12.2018, 18:25 »
Interesuje mnie sposób, w jaki można ocenić własną skuteczność w łowieniu ryb. Mam tu na myśli, jak ocenić na ile prawidłowe są działania, które podejmujemy wędkując.
Chcę robić postępy i muszę mieć jakiś sposób weryfikacji czy to co stosuję na łowisku działa czy nie. W innych sportach wynik naszych poczynań jest dużo łatwiej ocenić, można zmierzyć czas w jakim pokonujemy daną odległość, lub na ile metrów rzucamy czy skaczemy, widzimy od razu ile kilogramów jesteśmy wstanie podnieść. W wędkarstwie to już nie jest takie proste.
Podam przykład. Chcąc spróbować wędkarstwa, pojechałem z kolegą na ryby. Pojechaliśmy na komercję łowić na metodę. Ja nie miałem jeszcze swojego sprzętu, więc kolega użyczył mi swojego. Łowiliśmy więc na dwa identyczne zestawy zrobione przez niego. Przynęty i zanęta  również były jego. Do koszyczka ładowaliśmy zanętę z jednego wiaderka. Zestawy były zarzucone o 10 - 20  metrów od siebie. Kolega znał wodę i łowił pod przewróconym drzewem, wiedząc że tam ryby często biorą. Ze względu na brak umiejętności rzutowych ja zarzucałem swój zestaw z dala od przeszkód. Kolega za każdym razem trafiał w punkt, ja raz na jakiś czas trafiałem tam gdzie chciałem. Wszystko wskazywało by na mojego kolegę, że to on powinien być skuteczniejszy, ale to ja złowiłem trzy razy więcej ryb. Czy zadziałało w tym przypadku szczęście początkującego, czy oddalone o kilka metrów miejsce trudno ocenić bo na pewno nie umiejętności. Zmierzam do tego, że na brania ryb, wpływ ma tak wiele czynników, że trudno ocenić co jest wynikiem naszych  starań a co przypadku. Nawet mając dużą ilość złowionych ryb nie wiem czy nie było by ich więcej, gdybym coś poprawił i odwrotnie, mimo tego że robiłem wszystko zgodnie ze sztuką nic nie złowiłem lub mało, bo po prostu ryby nie żerowały.

Jestem ciekaw waszego zdania.
Bartek

Offline didek_b

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 699
  • Reputacja: 73
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Ocena własnej skuteczności
« Odpowiedź #1 dnia: 08.12.2018, 18:57 »
Świetnym sprawdzianem wiedzy i umiejętności może okazać się współzawodnictwo. Zawody, wypady w grupie czy konkurowanie z wędkarzem z drugiego brzegu. Często można polec z nowicjuszem, ale częściej daje się mu fory, żeby połknął bakcyla i się nie zniechęcił ;)
"...Ryby pływają na niby..."
     Pozdrawiam:  Dawid.

Offline Świtek

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 166
  • Reputacja: 34
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: lubelskie
Odp: Ocena własnej skuteczności
« Odpowiedź #2 dnia: 08.12.2018, 19:00 »
Taa odwieczny dylemat a co by było gdyby...?

Do niedawna często zadawałem sobie to pytanie.
Czy gdybym usiadł gdzie indziej, albo miał inną zanętę, przynętę czy też łowił bliżej brzegu, to złowiłbym więcej ryb.
Dlatego początkujący wędkarze, i nie tylko, często zmieniają miejscówki lub taktykę łowienia. Bo przecież zawsze mogą być ryby tam gdzie ja akurat nie łowię, czyli na głębszej albo płytszej wodzie, lub bliżej brzegu.

Dopiero jakieś dwa lata temu wyzbyłem się tych zachowań.
Teraz planuję wyjazd, i taktykę jaką przyjmę nad wodą, już w domu. Nad wodą nie kombinuję nadmiernie co najwyżej zmieniam przynęty, ale bardzo rzadko zdarza mi się zmieniać miejsce łowienia w trakcie zasiadki. Może dlatego że staram się zgruntować przed łowieniem cały obszar jaki mam dostępny z miejscówki i wybrać optymalny punkt w którym będę łowił.

Co do oceny wyników to jest bardzo prosta. Zakładam sobie z góry co chcę  łowić i jeżeli cel uda się zrealizować to wyjazd jest udany.

Załóżmy że  na zbiornik zajeżdża dwóch wędkarzy z zamiarem połowu leszczy.
Pierwszy z nich przez 5h łowi 2 leszcze po 1 kg a drugi w tym samym czasie ma trzy karpie po 2 kg to dla mnie ten pierwszy jest skuteczniejszy.

Offline Ytr

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 995
  • Reputacja: 94
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ryb, ryb Hura!!!
    • Galeria
  • Lokalizacja: Pabianice
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Ocena własnej skuteczności
« Odpowiedź #3 dnia: 08.12.2018, 19:21 »
Świetnym sprawdzianem wiedzy i umiejętności może okazać się współzawodnictwo. Zawody, wypady w grupie czy konkurowanie z wędkarzem z drugiego brzegu. Często można polec z nowicjuszem, ale częściej daje się mu fory, żeby połknął bakcyla i się nie zniechęcił ;)
Zawsze jak jestem nad wodą, to porównuję swoje wyniki z innymi wędkarzami, bo wtedy wiele czynników jest wspólnych tzn. pora, pogoda, temperatura wody itp.
Bartek

Offline Łuki

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 993
  • Reputacja: 298
  • Płeć: Mężczyzna
  • SiG
Odp: Ocena własnej skuteczności
« Odpowiedź #4 dnia: 08.12.2018, 20:53 »
Świetnym sprawdzianem wiedzy i umiejętności może okazać się współzawodnictwo. Zawody, wypady w grupie czy konkurowanie z wędkarzem z drugiego brzegu. Często można polec z nowicjuszem, ale częściej daje się mu fory, żeby połknął bakcyla i się nie zniechęcił ;)

To moim zdaniem wprowadzasz taką osobę w błąd.Dajesz złudną nadzieję ,że na takiej mieszance jaką ma,może z Tobą spokojnie współzawodniczyć i robić dobre wyniki.
Jeżeli to spotkanie w koleżeńskim gronie z nowicjuszem to powinieneś po podsumowaniu wyników z nim porozmawiać i zapytać co miał za zanętę  ,co miał na haku jaki spławik czy co tam w podajniku itd ...
Powiedzieć jak Ty łowiłeś i czegoś nauczyć ,dać wskazówki a nie wprowadzać w błąd.

...to królestwo...

Pozdrawiam.

Offline tench

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 422
  • Reputacja: 39
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Ocena własnej skuteczności
« Odpowiedź #5 dnia: 08.12.2018, 22:13 »

 W jaki sposób można ocenić własną skuteczność w łowieniu ryb?  Osobiście uważam, że nie da się ostatecznie ocenić tej skuteczności w stu procentach, ponieważ dla każdego łowiącego może ona oznaczać coś innego.  Dla jednych będzie to ilość łowionych ryb dla innych wielkość łowionych ryb i...  Zgodzicie się ze mną, że nawet najwybitniejsi wędkarze "fachowcy czytania wody", którzy łowią zawodowo - o wiele więcej od nas - również ponoszą porażki podczas łowienia.  Choć ich wiedza w połączeniu z doświadczeniem przewyższa naszą wielokrotnie.  Oczywiście, że tacy zawodowcy ocenili by swoja skuteczność w łowieniu wyżej od naszej z oczywistych względów. 

 Wiele razy planowałem swoje zasiadki.  Zaczynałem od obserwacji wody, wyszukaniu odpowiedniej  - w moim mniemaniu najlepszej - miejscówki, regularnego nęcenia i w konsekwencji pierwszej zasiadki.  Nie robiłem tego na pałę.  Absolutnie nie.  Przecież posiadałem konkretną wiedzę - krok po kroku - co mam robić aby odnieść sukces np: złowić dużego lina.   Znajomość łowiska - wiedziałem gdzie mogę liczyć na duże liny i poznałem ich zwyczaje  - , konkretna pora roku, dnia, warunki atmosferyczne, odpowiedni dobór przynęty i do całości - w moim mniemaniu - dobrej jakości sprzęt, który miał mi pomóc w końcowym sukcesie.

 W końcu przychodzi dzień zasiadki, zarzucam zestawy.  Obserwuję wodę i uważam, że wszystko gra tzn: wiatr,  ciśnienie, faza księżyca,  temperatura, samo miejsce umieszczenia zestawów itp.  Myślę sobie, że sporo czasu poświeciłem tej zasiadce i brania ryb to na pewno tylko kwestia czasu.  Przecież rozgryzłem tą wodę na amen. 

 Na przeciwległym brzegu zasiada nad wodą "tubylec".  Łowi na wędki z leszczyny.  Wiem na pewno, że łowi tak samo jak ja na czerwone robaki.  Łowi w ciągu dwóch godzin 4 ładne liny i oczywiście wszystkie wrzuca na żywca do dużego foliowego worka.  A co u mnie?  A u mnie d..a!!! :facepalm:

 Gość rozłożył mnie na czynniki pierwsze, znokautował, byłem bliski wariacji :'(   Jak to wytłumaczyć?  Czego ja nie zrobiłem co zrobił on?  Przecież to ja miałem łowić liny! >:(   

 Niech mi ktoś to wytłumaczy?  Nie da się tego wytłumaczyć ostatecznie.  Można sobie tworzyć jakieś teorie ale czy one będą miarodajne, prawdziwe?

 Przeżywałem wiele razy takie rozczarowania nad wodą ale one - oprócz tego, że uczyły mnie pokory - uświadomiły mi, że nie można ostatecznie zweryfikować swojej wiedzy, doświadczenia czyli tych czynników, które w ostateczności wpłynęły by na moją skuteczność łowienia.

Offline didek_b

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 699
  • Reputacja: 73
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Ocena własnej skuteczności
« Odpowiedź #6 dnia: 08.12.2018, 22:25 »
Świetnym sprawdzianem wiedzy i umiejętności może okazać się współzawodnictwo. Zawody, wypady w grupie czy konkurowanie z wędkarzem z drugiego brzegu. Często można polec z nowicjuszem, ale częściej daje się mu fory, żeby połknął bakcyla i się nie zniechęcił ;)

To moim zdaniem wprowadzasz taką osobę w błąd.Dajesz złudną nadzieję ,że na takiej mieszance jaką ma,może z Tobą spokojnie współzawodniczyć i robić dobre wyniki.
Jeżeli to spotkanie w koleżeńskim gronie z nowicjuszem to powinieneś po podsumowaniu wyników z nim porozmawiać i zapytać co miał za zanętę  ,co miał na haku jaki spławik czy co tam w podajniku itd ...
Powiedzieć jak Ty łowiłeś i czegoś nauczyć ,dać wskazówki a nie wprowadzać w błąd.

Nie sądzę, abym wprowadzał kogoś w błąd. Takie jadnorazowe fory dla kogoś kto ma pierwszy raz wędkę w ręku, z pewnością doda mu pewności siebie.
Natomiast zawody czy inna wspólna rywalizacja daje właśnie okazję, by coś podpatrzyć, popytać, zajrzeć komuś do wiadra, powąchać jego zanętę, poliazć robaka ;) zapytać dlaczego tak a nie inaczej. Nie namawiam aby nowicjusz startował z zawodach o złote kalesony, ale w luźnych okolicznościach kształtować go wędkarsko.
"...Ryby pływają na niby..."
     Pozdrawiam:  Dawid.

Offline Łuki

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 993
  • Reputacja: 298
  • Płeć: Mężczyzna
  • SiG
Odp: Ocena własnej skuteczności
« Odpowiedź #7 dnia: 08.12.2018, 22:35 »
didek_b , to ja chyba nie zrozumiałem twojego skrótu myślowego.
Wiadomo ,jak ktoś ma pierwszy raz wędkę w ręce ;) :) :beer:
...to królestwo...

Pozdrawiam.

Offline didek_b

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 699
  • Reputacja: 73
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Ocena własnej skuteczności
« Odpowiedź #8 dnia: 08.12.2018, 22:37 »
didek_b , to ja chyba nie zrozumiałem twojego skrótu myślowego.
Wiadomo ,jak ktoś ma pierwszy raz wędkę w ręce ;) :) :beer:
Luzik :beer:
"...Ryby pływają na niby..."
     Pozdrawiam:  Dawid.

Offline mironek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 107
  • Reputacja: 67
Odp: Ocena własnej skuteczności
« Odpowiedź #9 dnia: 08.12.2018, 22:43 »
Nie sadzę, żeby postępowanie dideka b było złe, ale to nie o tym temat.
 Miarą mojej skuteczności również jest łowienie ryb na które się zasadzam. I tak np nie bardzo cieszyły mnie dwa 30 cm okonie na dżdżownice, gdy zasiadałem zawsze się na lina. Z kolei cieszył mnie bardzo 22 cm lin, bo był jedynym linkiem w mijającym sezonie. Czy byłem skuteczny? Pewnie nie, ale poznawałem nową wodę i chciałem łowić praktycznie nowy dla mnie gatunek. Myślę, że nowy sezon przyniesie lepsze wyniki
Co do wypowiedzi tencha, to chciałbym poznać takiego tubylca na mojej wodzie. Spotkałem ogarniętego kolesia, który mówił, że dopiero po 3 sezonach  rozkminił nasz  akwen, ale i tak na na jego fotach obfitujących w liczne i ładne ryby nie było lina. Był zdziwiony że udało mi się go złowić. I jak tu mierzyć skuteczność?

Offline S76

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 225
  • Reputacja: 57
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Ocena własnej skuteczności
« Odpowiedź #10 dnia: 08.12.2018, 23:02 »
Uważam, że najbardziej miarodajną i obiektywną metodą oceny własnej skuteczność w łowieniu ryb jest regularne branie udziału w różnego rodzaju zawodach wędkarskich. Przy okazji jest to też dobra metoda na podniesienie swoich wędkarskich kwalifikacji - zawsze coś nowego można podpatrzeć.

Niestety wędkarstwo ma to do siebie, że duży wpływ na wynik mają różne czynniki o charakterze "losowym". I czy tego chcemy czy nie musimy się z tym pogodzić (albo przynajmniej przyjąć to do wiadomości). Kilka przykładów z tego sezonu:

a) zawody Grand Prix Koła, aktualny mistrz koła dłubie tyczką płocie. Łowisko poprawnie wygruntowane, zanęcone dobrą zanętą oraz jokersem. Na stanowisku obok siedzi Pan ze zwykłym teleskopem, zarzuca zestaw jakieś 5 m od brzegu, rzuca kilka kul zanęty i po pewnym czasie znudzony brakiem efektów idzie do gościa na innym stanowisku na kieliszek wódki. Wraca po jakichś 15 minutach i patrzy a spławik mu gdzieś zniknął pod wodą. Zacina, wyciąga ok. 40 cm leszcza i w klasyfikacji końcowej zawodów wyprzedza pracującego przez cały czas tyczkarza.

b) zawody spławikowe na bardzo wyrównanym pod względem warunków łowisku komercyjnym - ryba bierze sensownie tylko na dziesięciu pierwszych stanowiskach, na kilkunastu dalszych miejscach coś udaje się złowić tylko na odległościówkę.

c) w moim poprzednim kole w dwóch kolejnych dniach na tym samym łowisku organizowano zawody spławikowe - pierwszego dni "kołowe", drugiego dnia z udziałem zawodników z innych kół powiatu. Pierwszego dnia zwycięzca złowił ponad 5 kg ryb. Drugiego dnia ten sam człowiek wylosował dokładnie to samo stanowisko i łowiąc w identyczny sposób złowił 1 rybkę o masie ...... 10 g !

Offline maksz100

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 514
  • Reputacja: 35
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gliwice
Odp: Ocena własnej skuteczności
« Odpowiedź #11 dnia: 08.12.2018, 23:14 »
Zacznijmy od tego co to znaczy skuteczność?

Odławianie masowo drobnicy??
Polowanie na potwora?
Wyselekcjonowanie ryb, które chcemy poławiać?


Ja zawsze będę twierdził, że zawody to nie "to" i nie każdy musi się z tym zgodzić..

Osobiście żyje w przekonaniu - Inni nie łowią  ~ JA ŁOWIE

Wtedy micha mi się cieszy i wiem, że robię to dobrze :P

Wiadomo jakie mamy wody... Ale jak siedzę od 10:00  i ktoś także rozkłada się o podobnej godzinie, łowi podobna techniką... Obserwujemy się nawzajem ;)

Czasami złowienie 50 podleszczaków, kiedy "somsiad" nie łowi nic jest DUŻYM sukcesem.

Z Rybami w jak w hazardzie, nigdy nie wiadomo co naszym wodnym kolegom odbije ;p

// Na komercji często to ja obserwuje jak któryś z naszych forumowiczów mnie "jedzie" bez litości. Na komercji kręcę "maniane" jakoś na bezrybiach lepiej mi idzie :d

Offline tench

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 422
  • Reputacja: 39
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Ocena własnej skuteczności
« Odpowiedź #12 dnia: 09.12.2018, 11:49 »
 Przykład z 'tubylcem" miał miejsce bardzo dawno temu.  W mojej okolicy nie występują żadne większe zbiorniki.  Za to jest kilka stawów w których głównie były łowione liny, karasie i szczupaki.  I kiedyś można w nich było na prawdę fajnie połowić. Było w tych śródleśnych i śródpolnych stawach dużo fajnych linów.   Niestety to już historia :(