Czym zastąpić ziemię bełchatowską? Słyszałem coś o torfie odkwaszonym lub czysta ziemia do kwiatów; stosuje ktoś z was?
Najlepiej spytać u źródła:
http://ziemiabelchatowska.pl/ A tak poważnie, to chłopaki wyjaśnili już wszystko. Ze swojej strony dodam - czasem kopię na łąkach przyległych do niewielkiej rzeczki, która wpada do Odry. To nie są zalewowe tereny. Wczesna wiosna, czyli marzec/kwiecień to optymalny czas, bo ziemia musi być jałowa. Jałowość czuć nosem
Nawet ja wyczuwam, chociaż palę. Dlatego kretowiska są dobre, bo w dolnej części kopczyka, ale w jego obrębie, znajduje się ziemia, która nie jest humusem (jak wiadomo, krety atakują z dołu
). Miałem już sytuacje, że po miesiącu z ziemi zapakowanej w strunówki zaczęły wyrastać kiełki.
I jeszcze jedno spostrzeżenie. Ziemia brana z łąk wokół tej rzeczki, im bliżej Odry, tym bardziej tęga. Wiem, że to logiczne, ale nie zawsze się o tym pamięta.
A tak poza tym, to całą książkę można by o tym napisać. Kopałem w wielu miejscach, nawet u siebie na działce, suszyłem, rozdrabniałem młotkiem przez worek, latałem po wykopach, raz "prawie" znalazłem trupa w lesie, skradałem się po czynnych wyrobiskach i dziubałem saperką w odrzańskiej skarpie. Nigdy nie spotkałem takiej samej ziemi