Cześć. Nazywam się Tomek jestem cycloholikiem od początku lat 90, Rocznie dystans mój oscyluje między 8 a 11 tys. km.
(Oczywiście "ryby" są tylko częścią tego dystansu)1. Dlaczego jechać rowerem na ryby?Jedyna sensowna odpowiedź to - dla zdrowia. Przejechanie tych dajmy na to 10 km w jedną stronę sprawi, że zaaplikujemy sobie dawkę ruchu i wówczas ze spokojnym sumieniem zasiądziemy nad wodą - właściwie siedzenie będzie odpoczynkiem po jeździe. Powrót to znowu wysiłek i w domu znowu możemy odpocząć. Nie jest to więc bardzo wykańczające. Oczywiście adresatami takiego stylu są ludzie pracujący w bezruchu. Bo jak ktoś w pracy pracuje fizycznie... no to tylko auto i łóżko polowe na rybach
2. Jaki sprzęt wędkarski nadaje się na rower?Tu musimy niestety podporządkować się wymogom transportu - czyli wszystko co ma w nazwie travel. Dla przykładu mój 5 metrowy bat, po złożeniu ma 40 cm. Można go więc przyczepić do ramy, w tym uchwycie gdzie siedzi zwykle pompka. Ten akurat bat - Daiwa Compass Mobile Telepole polecam gorąco każdemu. Świetnie się nim łowi, jest lekki, jak mi się całkiem zniszczy to kupię taki sam. Wszystko pozostałe również musi być minimalne. Zamiast fotela - podkładka pod tyłek z pianki. Zresztą często na łowiskach są już gotowe siedziska - a to ktoś ławkę postawi, a to kostkę słomy, a to pieniek. Wędki muszą być teleskopowe albo typu travel, chociaż i zwykłą składaną by pewnie do ramy przyczepił i z takim dyszlem też jechać się da.
3. Jaki rower?Tak samo jak w wędkarstwie, tak i w sprzęcie rowerowym nie jestem sprzętomaniakiem. Zasadę mam taką, że elementy, które się nie zużywają kupuję najdroższe jakie mogę, również takie, które mają duże znaczenie. Te zaś, które zużywają się szybciej, lub ich rola jest niewielka - kupuje tanie. W rowerze najważniejsza jest rama - więc jestem zwolennikiem zakupu roweru z niższej półki ale renomowanej marki. Ja akurat mam KTM, bo lubię tę markę i rozmiar ramy odpowiadał memu wzrostowi. Ważne aby w ramie były otwory do mocowania bagażnika. To ma być rower turystyczny więc bez sensu jest kupować za drogi, którego serwis będzie drogi, nie będzie miał dziur na bagażnik itd. Rozmiar kół jest w sumie dowolny - ja zaczynałem jazdę gdy w góralach były tylko koła 26 cali i do tego się przyzwyczaiłem. W tym wymiarze wybór opon jest największy.
4. Jaki osprzęt?Każdy markowy będzie dobry, ja w napęd na przykład nie inwestuję specjalnie, bo po roku mam go i tak do wymiany. Ale jak ktoś jeździ mniej, może sobie wymienić na droższy. Dla mnie ważna jest jazda a nie szpanowanie. Co nie znaczy, że pewnych elementów nie mam bardzo drogich - na przykład kierownica - nie zużywa się więc można sobie lekką wstawić, bo inwestycja na całe życie przy turystyce.
Nie umiałbym już jeździć bez systemu SPD - czyli butów wczepionych w pedałka jak w narty. To znacznie zmniejsza wysiłek podczas jazdy. Ale trzeba w początkowym etapie oswajania się z nimi pamiętać, że wyczepiamy nogę zanim się zatrzymamy - bo inaczej polecimy na bok, na glebę. Po 3 upadkach - będziemy już o tym pamiętać zawsze
Bardzo ważne są opony. Ja mam obecnie Vittoria Rubino Pro 26. (250 PLN za komplet) Niska waga kół to mały efekt "koła zamachowego" i duży zysk energii dla nas. Opony polecam kupować drogie, zwijane, które można napompować do dużego ciśnienia, a to sprawia, że nawet obładowany rower nie powoduje ich ugięcia. Opony oczywiście tylko "łyse". Protektor opon terenowych, zwłaszcza przy obciążonym rowerze wymaga już przesiadki na motor, bo nawet sportowca to by zabiło
Na bardzo krótkich dystansach oczywiście da radę na każdych oponach. Do tego lekkie dętki.
5. Sakwy, torebki na ramę itp.Jako wędkarze, czyli osoby z dużą ilością drobnych pierdołków, będziemy potrzebowali to jakoś poupychać. Sakwy to podstawa jeśli mamy nieco więcej gratów. Wożenie plecaka można przeżyć tylko na dystansach rzędu 5 km w jedną stronę. Dłuższa jazda wymaga bagażnika, a sakwy są najwygodniejsze. Tutaj nie oszczędzałem i kupiłem najlepsze na świecie - Ortelieb. Polecam - nawet po jednym ślizgu/upadku na asfalcie się nie rozdarły. Są w 100% wodoszczelne, wykonane z PCV są super łatwe do czyszczenia - po prostu wężem ogrodowym można je od środka wypłukać i tyle. Zamknięcie mają zwijane więc nie padnie żaden zamek - stąd inwestycja jest na całe życie.
Trzeba też podoczepiać różne torebki podśiodłowe, na ramę czy kierownicę. To są już jednak mniej kosztowne zakupy. Polecam firmę Author - dobra jakość za rozsądną cenę. Tutaj nie ma sensu wydawać dużej kasy, bo zamki prędzej czy później nam padną w każdym wyrobie.
6. Jaki strój?No przydałby się rowerowy. Ale nie taki obcisły jak kolarze noszą tylko luźny, zaczerpnięty bardziej od tych co uprawiają Freeride. Luźne szorty z "pampersem" są najważniejsze. Unikajcie spodenek na przykład jenasowych, bo tam w kroku zbiegają się szwy i naszyta jest taka gruba piguła materiału. To gniecie w krocze i po dłuższej jeździe potrafi wykończyć. Kask można mieć ale ja podchodzę do tego dosyć luźno. Kiedyś pamiętam jakiś program w TV, kiedy policjant wyjaśniał, że podczas zderzenia auta z rowerzystą - cyklista ginie głównie z obrażeń wewnętrznych i kask to już niewiele zmienia. No ale przy jakiejś lekkiej wywrotce zawsze lepiej walnąć w styropian czachą.
7. Gaz pieprzowyTam gdzie jest problem z psami, gaz bardzo się przydaje, zwłaszcza jak wracamy nocą, a z ryb to często się zdarza. Na świt rowerem nie polecam jeździć daleko.
8. Co jeść i pić?Jedzenie to kwestia gustu ale bardziej długodystansowym cyklistom polecam produkty ISOSTAR. Są to napoje izostoniczne oraz różne batony, galaretki energetyczne. Jednak w porównaniu do napojów energetycznych - te odżywiają organizm, a nie wyniszczają go. Isostara stosują sportowcy, ma gwarancje antydopingowe. Działanie po prostu polega na dostarczeniu energii bezpośrednio do komórek ciała, z pominięciem procesu trawienia oraz skutecznego nawodnienia. Świetna sprawa - jak dalej jadę to tylko z Isostarem. Są i inne firmy ale ta jest najlepsza bo w składzie nie ma szkodliwych dodatków, typu aspartam. Najtaniej można kupić ich wyroby na stronie producenta. W marketach czesto są dużo droższe.
To by by było z grubsza wszystko - jakieś szczegóły wyjdą później.
To co przedstawiłem to wariant maxi - umożliwia całkiem komfortowe podróżowanie na dłuższych dystansach. Całkiem często robię sobie wyprawę na ryby na dystansie 50 km w jedną stronę. Oczywiście kiedy mamy do przejechania tylko 5km czy 10km - wymagania sprzętowe nie są już tak ważne.
---
fot. Strzałkami zaznaczone dodatkowe torebki na drobiazgi.
Tu akurat wersja bez sakw - wędka teleskopowa doczepiona do ramy.