Autor Wątek: Opisy zanęt i przynęt - dlaczego producenci z Polski tak przesadzają?  (Przeczytany 35534 razy)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 568
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Polska to kraj, gdzie często opis wędkarskiego  produktu to puste obietnice i abstrakcja, mało mająca wspólnego z rzeczywistością. Jest to dość powszechne zjawisko. Przeczytałem właśnie w jednym wątku o przynętach do Metody firmy XYZ, i po raz kolejny spotkałem się z tym, że kogoś ponosi fantazja.

Oto przykład opisu pelletów do Metody:
Najwyższej jakości granulat haczykowy do połowu na tzw. method feeder, wszystkich gatunków ryb karpiowatych. Wysoka zawartość mączek rybnych i oleju, ekstraktów i naturalnych atraktorów, nadaje przynęcie niezwykle wabiący, bardzo intensywny zapach i smak. Po umieszczeniu w łowisku, w pierwszej chwili zewnętrzna warstwa częściowo rozpuszcza się, tworząc wokół przynęty chmurę stymulującą ryby do żerowania, natomiast sam pellet pozostaje odpowiednio twardy i stabilny w wodzie. Method Feeder Micro Band Pellets montuje się na włosie przy pomocy gumki.

Trochę to naciągane, nieprawdaż? Najwyższa jakość, wszystkie gatunki karpiowatych (boleń, ukleja oczywiście też), naturalne atraktory (natura musi być)... No tak. Najlepsza jest ta chmura :) Stymuluje rybę do żerowania. Czyli jak - jest tak wielka, że ryby które są w jej wielkim zasięgu zaczynają żerować? Czy tez może jej pojawienie się już powoduje taka reakcję, ryba nie musi nawet jej widzieć :) A może jak ryba zbliża się do podajnika to już żeruje, i żadna stymulacja nie jest potrzebna?


Inny przykład - zanęta płociowa za 8 PLN i taka rzecz: Ta zanęta nie ma konkurencji! Numer jeden na płoć! Czyżby? Zanęta płociowa która nie ma konkurencji? Sensas, MVDE, masa innych producentów - naprawdę nie mają czegoś przynajmniej zbliżonego? Co za wariaci kupują zanęty płociowe za 30 złotych? Tutaj mamy cudowny miks za jedna czwartą tej ceny! :D

Jeden producent poszedł już na całość - jego pellety wabią ryby nawet z najdalszej części łowiska. To jest coś! Nęcisz po jednej stronie jeziora, a ryby z drugiej, oddalonej o kilka kilometrów, już płyną... ;D


Zauważyłem, że w Polsce bardzo często oszukuje się klienta. Chyba każdy kto kupował używany samochód wie o czym mówię. Samochody zawsze maja mały przebieg, były bezkolizyjne, a właścicielem był starszy pan, co dbał, mało jeździł i trzymał samochód w garażu. Ale to jest sprzęt 'używany'... Dlaczego jednak firmy wędkarskie obiecują nam rzeczy, które są fantazją, bzdurami wyssanymi z palca? Dlaczego nas  po prostu ściemniają? Czy nie powinno się produkować przynęt czy zanęt, które są skuteczne tak, że do nich się wraca automatycznie? Czy czasem obietnice, które sprawdzić się nie mogą , nie obracają się przeciwko samemu producentowi?

Dlaczego nie napisać o przynęcie do Metody, że jest produkowana w kilku kolorach, działa bardzo dobrze na większość karpiowatych, zaś chmura powstająca wokół pelletu dodatkowo podnosi atrakcyjność tej przynęty? O zanęcie można napisać, że ' w tej cenie jest jedną z najskuteczniejszych na rynku', a pellet po prostu 'dobrze wabi'.

Dla mnie takie opisy są bardzo rażące, gdyż w UK nie stosuje się takich tanich zabiegów. Opisuje się faktyczne właściwości i zastosowanie przynęt i zanęt, bez wyimaginowanych właściwości. Dobre produkty same są w stanie się obronić, producenci zaś nie próbują nikogo tutaj omamić opisem, bo strzelałyby sobie same 'w kolano'. Może i u nas powinno się już tak robić, i zamiast strugać wariata, zarówno z siebie (mowa  producencie) jak i klienta, po prostu napisać faktyczne zastosowanie i właściwości produktu? Czy w handlu podstawową rzeczą nie powinno być zachęcenie klienta do stałego kupowania danych wyrobów? Według mnie naciąganie opisu noc tutaj nie da, zadziałać może tylko na szkodę, bo ktoś po raz kolejny czuje się wyprowadzony w pole...

A jak Wy reagujecie na takie opisy? Czytacie to w ogóle?

 Jeżeli znajdziecie coś ciekawego - wrzućcie tutaj do wątku!



Lucjan

Offline Kafarszczak

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 325
  • Reputacja: 162
  • Ważne, aby uwierzyć w moc zanęty i przynęty! :)
  • Lokalizacja: Stargard
  • Ulubione metody: feeder
Ja osobiście nie czytam opisów zanęt, bo po prostu nie wierze do końca w to co tam pisze. Kieruje się opiniami osób które już testowały mieszankę która chce zakupić. Oczywiście jestem zdania ze biednego nie stać na kupno tanich rzeczy. Kupuje cos dobrego odpowiednio cenionego i wiem ze jak się nie sprawdziło to akurat ryby miały zły dzien.
Krzysztof

Offline Radar

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 446
  • Reputacja: 368
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łódź
  • Ulubione metody: method feeder
Wbrew pozorom ciężki temat. Aspektów może być wiele.

Prawdopodobnie dystrybutorzy/marketingowcy nie zdają sobie sprawy, że taka przesadzona i wręcz niemożliwa reklama zadziała na ich niekorzyść bo w dłuższej perspektywie zrazi klientów do ponownego zakupu (np. mnie).

Myślę, że powoli dochodzimy do ściany i nasze społeczeństwo doceni jakość nad ilość i niejako zmusi producentów do większego wysiłku i bicia się o klienta z prawdziwą jakością. Oczywiście z korzyścią dla nas bo odbudowanie zaufania (przebicie konkurencji) kosztuje więcej niż utrzymanie go na dobrym poziomie.

Wielu z moich kolegów porzuciło polskie zanęty bo zwyczajnie się nie sprawdziły i prowadziły do wkur... na rybach niż do satysfakcji.

Zawsze powtarzam, że dobry towar/usługa obroni i rozreklamuje się sama, a jakość i rekomendacja znajomego (nie mitomana, a to da się wyczuć) jest najlepszym bodźcem do zakupu. Słabe produkty natomiast potrzebują szumnych haseł i dużych kampanii aby wręcz wgryźć się w nasze głowy przy pomocy różnych socjotechnicznych sztuczek.

Na dobrych produktach bardziej zwraca się uwagę na sposób przygotowania takiej zanęty niż na wymienianie co się na nią złowi.

Ja polskim produktom nie ufam bo zawiodły mnie zbyt wiele razy, wolę zapłacić (pozornie) więcej i dostać coś za co płacę niż kupić chłamu i wyrzucić go w krzaki.

Nie krytykuj bo dostaniesz bana.

Radek

Offline matchless

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 167
  • Reputacja: 356
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: tyczka
Ja akurat nie czytam opisów i nie reaguję na nie. Jeśli coś mnie interesuje to po prostu testuję nad wodą, wtedy wiem jak coś pracuje, na ile się sprawdza i czy jest skuteczne. Jakie ryby biorą na daną przynętę czy jakie ryby wabi zanęta.
Grzegorz

Offline Karolo

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 605
  • Reputacja: 16
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Choszczno (zach.-pom.)
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Osobiście też nie czytam etykietek bo wiadomo jak to u nas w PL jest.. Kieruję się głównie opiniami ludzi. Aczkolwiek nie zawsze. Bo wiadomo, na jednym łowisku coś działa to na drugim już nie koniecznie... nie zawsze też co tanie musi być dużo gorsze... Nie zawsze mogę sobie pozwolić na 'super produkty' szukam alternatywy.. Testuje kilka razy i wtedy podejmuje decyzję co dalej.

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Te opisy na zanętach i przynętach to jest taka legenda , trochę prawdy i trochę bajki . Czytam oczywiście etykiety ale w głównej mierze interesują mnie testy nad wodą  . Oczywiście to nic nowego , pewnie znakomita większość wędkarzy tak czyni , wybierają to co działa a nie jaka bajka jest napisana na opakowaniu .

Offline Geo

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 282
  • Reputacja: 100
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: pomorskie
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Niestety nie tylko w przypadku zanęt ma to miejsce, wiele produktów producenci opisują jako naj...  Naj..., bo mogą i nie przejmują się że to na krótko się sprawdzi a w dłuższej perspektywie tylko zrażą do danej marki, porostu za jakiś czas robi się nowy produkt tzn nową nazwę i tak w kółko.
Nam zostaje sprawdzać metodą prób i błędów, a że nic tak nie drażni jak nasze wysiłki zakończone małym czy zerowym połowem... 
Sebastian


Offline Martinus

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 622
  • Reputacja: 108
  • Ulubione metody: method feeder
LUK EXTRA temat :thumbup: :beer: :thumbup: Wątek ukradłeś mi z głowy :P ;)

Ja zawsze czytałem opis "polskich" zanęt , czytałem - bo teraz nie używam wcale tych zanęt ani pelletów .

Wszystko to jest ubarwiane i naciągane jak za mały sweter :-[ Nie rozpisując się za wiele dla przykładu można porównać sobie skład zanęt/pelletów tych z UK a tych z PL.

A ubarwiane teksty jaki on wspaniały, cudowny i jak dobrze robi :D podnosi cenę produktu :D oraz sprzedaż :thumbup:

Często gęsto też tak jest że polski wędkarz nie czyta wcale składu/opisu z tyłu opakowania tylko kieruje się opisem z przodu opakowania i tym co powie sprzedawca, który jest często tylko sprzedawcą a nie również wędkarzem.

A drugim czynnikiem który wpływa na zbyt takiej zanęty to - cena. Im niższa tym lepsza dla wędkarza ! bo zostaje jeszcze coś w kieszeni.

Już kiedyś pisałem , jakby Sonu. czy Dynamite wypuściło na rynek zanęty po 12-13 zł/700 gr to te "polskie" zanęty były by gratisem przy zakupie tych z UK ;D albo były by sprzedawane po 5 zł.

Ale nie zapominajmy że żyjemy w PL gdzie Polacy zarabiają tyle ile zarabiają i ceny zanęt są takie a nie inne.
Z poważaniem Marcin

Offline cumbajszpil

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 050
  • Reputacja: 40
  • Volenti non fit iniuria...
Jaka Jakość rynku taka reklama, jaka jakość wody taki opis na opakowaniu.
No i w końcu jaka jakość wędkarza taka stworzona dla niego historia.

Takie polskie mango.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 568
  • Reputacja: 1978
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Panowie, ale polski rynek wbrew wszystkiemu nie jest mały. W UK licencję opłaciło milion osób, pamiętajmy, że mieszka w tym kraju prawie dwa razy więcej ludzi niż w Polsce. Do tego u nas wędkarzy jest więcej... Tak więc rynek uważam, że ma możliwości - i to dość spore, same targi robione w Lublinie, Poznaniu i Sosnowcu pokazują, że da się na tym zarobić!


Często gęsto też tak jest że polski wędkarz nie czyta wcale składu/opisu z tyłu opakowania tylko kieruje się opisem z przodu opakowania i tym co powie sprzedawca, który jest często tylko sprzedawcą a nie również wędkarzem.

Masz zupełna rację tutaj! Wielu sprzedawców nie mając bladego pojęcia co się z czym 'je' - będzie serwowało kilentowi opis z opakowania. Jeżeli jeszcze to ubarwią - to w ogóle będzie ciekawie. Często tez ulegają oni namowom przedstawicieli handlowych - padają ofiarą zwykłej ściemy, przekazywanej dalej...

Ciekawe czy takie 'bajdurzenie' to już stały składnik sprzedaży produktów wędkarskich? Czy każdy już nauczył się i filtruje takie opisy, biorąc sporą poprawkę na wielkie obietnice? Czy w ogóle mówimy tu o jakimś oszustwie, czy jest to już dla nas normalne i mamy do czynienia tylko z 'lekka przesadą'? :D
Lucjan

Offline Martinus

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 622
  • Reputacja: 108
  • Ulubione metody: method feeder
Zgadza się , Polska ma duże możliwości i jest bardzo wielu wędkarzy , alee... ilu wędkarzy używa zanęt/pelletów tych pochodzących za zachodu a ile tak zwanych "polskich" ?

Na "moich" wodach (pzw) w poprzednim sezonie to ja czułem się jak "Guru" ( prawie jak Luk ;) , prawie bo Luk jest tylko jeden :thumbup: ;D) Przez cały sezon nie spotkałem się ani z jednym wędkarzem który by łowił na methodę i używał zanęt/pelletów z UK. A druga część wędkarzy przychodziła do mnie pytała/spoglądała co się z czym je :P

O czym to świadczy .... że jeszcze musi upłynąć dużo wody zanim "Polski" wędkarz przestawi się na jakość a nie na cenę . Łatwiej wydać polskiemu wędkarzowi 12 zł na zanętę niż 40 . A z drugiej strony , wielu wędkarzy , wędkuje tylko weekendowo więc też nie zagłębia się w temat aż tak bardzo , myśląc ...że jak ma brać to będzie a jak nie to nie i obojętnie na co.

A odnośnie przedstawiciel/sprzedawca , w jednym i drugim kierunku każdy chce zarobić , więc musi być troszkę s-f w zachęceniu do sprzedaży : biznes&biznes 8)

A po drugie sam sprzedawca widzi i wie co mu najlepiej schodzi i co klienci kupują więc w to wchodzi , ale czasami jest tak że wędkarz nie ma za dużego wyboru i bierze to co jest na półkach licząc na farta przy wędkowaniu :narybki:

Za nie długo na rynek wchodzi nowa zanęta z L. dlaczego nie zrobili do sprzedaży 2 kg tylko 700-stki i nie poszli w górę z ceną po ok 35-40 zł ?? Bo nikt im tego nie kupi :o A firma L. musiała się nastawić na PL rynek i polską kieszeń wędkarza .
Z poważaniem Marcin

Offline Wonski81

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 700
  • Reputacja: 933
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Tarnowskie Góry
  • Ulubione metody: method feeder
Mnie się wydaje ,że to taka specyfika polskiego rynku po prostu. Nie wiem jak to dokładnie wygląda poza granicami,ale wiem,że tak na pierwszy rzut oka, ludzie są tam inni.Niemcy ,Anglicy ...z nimi miałem cokolwiek do czynienia akurat. Nie chodzi mi o to ,że mądrzejsi czy głupsi, nie mam też na myśli tego,że mniej lub bardziej łatwowierni.Po prostu inni.Inne zachowanie,kultura.
Stąd też może opisy na opakowaniach są również inne, takie bardziej "adekwatne", nie przesadzone, nie wyolbrzymione. U nas spotyka się te superlatywy odnośnie chyba każdego produktu.I to nawet zagranicznego. Sam nie wiem jakaś taka może cecha ? I to zarówno u klientów,jak i sprzedawców. Jedna strona niesamowicie zachwala ,druga przez te dobre opinie/opisy czuje ,że dobrze kupuje? Może to przejaw tej cechy ,że "Polak z g*wna bat ukręci" ;)
Poza tym problemem wciąż jest cena,niestety.Przykładowe 5tys zł to już naprawdę fest zarobek jak na polskie realia( przynajmniej w okolicy i towarzystwie w którym żyję). Tymczasem przeliczając na funty mamy ile? 1000? Może i mniej. Na euro to 1200-1300? A ceny produktów przeliczając na złotówki są mniej więcej takie same. I co lepiej brzmi? 80  czy 400 ? - podając przykład funty->złotówki...
To też może być to.

Ja nie zwracam na te opisy uwagi.Kupując zanętę staram się przyjrzeć jej składowi przykładając sobie opakowanie niemal do oka.Zwracam uwagę jaka frakcja.Czyli raczej szukam tego czego potrzebuję,mało mnie obchodzi co tam sprzedawca opowie,co się dobrze sprzedaje,albo kto i za ile to wyprodukował.
Jakkolwiek jestem nieco "zacofany" wędkarsko ,z racji długiej przerwy w tym hobby,to jednak mam już pewne spostrzeżenia odnośnie atraktora do zanęty.Nie samej zanęty,używałem wciąż jednej,ale właśnie dodatku w postaci atraktora.Po wielu próbach muszę przyznać,że drogi produkt okazał się lepszy. Wiem,że to nie reguła drogie=dobre,ale coś w tej zależności jest.Sądzę,że z innymi produktami podobnie,i zacznę te doświadczenie z atraktorem wykorzystywać obecnie przy wyborze mieszanki.
Żałuję trochę,że opisy na opakowaniach zanęt nie zawierają szczegółowego składu.Mam na myśli,może nie tyle dokładne ilości ,co pełną listę składników z ich % zawartością w mieszance.Spotykam na opakowaniach "skład",ale nie podaje on czy pieczywa jest 20% czy 70%,czy konopi 1% czy 10%.
To by sporo pomogło,ale może też i "demaskowało". Prócz tego nie wiem czy również nie pojawiłoby się tam za dużo "fantazji"...
Czesiek

Offline Jurek z Warszawy

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 853
  • Reputacja: 156
  • Płeć: Mężczyzna
  • Tylko wody PZW- no kill
  • Lokalizacja: Warszawa-Żoliborz
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Producenci zamykaja oczy takimi własnie opisami zanęt i przynęt. Taką tandetę to w 60% kupuja wędkarze - emeryci i renciści którzy maja dośc siedzenia w domu i 2-3 razy w tyg. wyskoczą na ryby a w pozostałe dni tygodnia to najcześciej są w przychodni i na wizytę lekarza czekają. Pozostałe w mojej ocenie 40% to ludzie z bardzo niskimi dochodami, młodzież których po prostu nie stać na zanęte za ok. 30-35zł. Tak Polska to biedny kraj i nie stac go na dobrze wyposazone szpitale, administrację, sądownictwo, policję i armię, świadczenia emerytalne czy też wiekszą pomoc dla osób najbardziej potrzezebyjących. Tykorzystuja to producenci i tłuką taśmowo takie wyroby. Sam byłem świadkiem jak będąc na rybach wędkarz znany mi z widzenia wybierał pinke z pudełka gdzie była rozrobiona zaneta. Później to do reklamówki schował zanetę i powiedział że włozy do zamrażalnika i za kilka dni tez będzie dobra. Będąc na warszawskiej starówce parę lat temu widziałem starsze osoby kobiety i mężczyźni byli to niemcy i chyba duńczycy na oko to wszyscy po 50-tce przyjechali na wycieczke a ja sie pytam czy takiego polskiego emeryta który przepracował np. w hucie, piekarni czy też był malarzem pokojowym stać na taki wyjazd.
H....a prawda ,że nie bo nie ma za co bo jak by pojechał to prze 3-4 miesiące tynk ze ściany będzie wpi......ał a do tego swiadczenia, lekarstwa i dlatego są takie zanety dlatego z tym wszyscy producenci przesadzają by ich zachęcic do kupna niską ceną i słówkami a z półek sklepowych to schodzi
2021r.karp-91,88 cm
2022r. karp 83,68 cm
           karaś srebrzysty 39cm
2023r.- brak wyników

Offline zbyszek321

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 908
  • Reputacja: 185
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Drawsko Pomorskie
  • Ulubione metody: feeder
Jurek, to że społeczeństwo jest biedne, to jedna strona medalu. Ale po co pisać te głupoty na opakowaniach zanęt?
Zbyszek

Offline Marcin

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 209
  • Reputacja: 119
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gryfów Śląski
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Nie przeczytałem jeszcze wszystkich wpisów tylko pierwszy Luka i to co mogę napisać to:
Nie miejcie Panowie złudzeń, że za tymi opisami, wyglądem opakowań czy czymkolwiek stoją marketingowcy... w Polsce tak naprawdę marketing straszliwie kuleje, wiem coś o tym studiowałem marketing i żeby napisać pracę licencjacką korzystałem w 90% z zagranicznej literatury głowie amerykańskiej. A jak miałem już jakieś polskie teksty to były napisane przed 2000 rokiem a ja brałem z nich tylko puste definicje regułek.
W takich firmach wędkarskich pewnie nie ma nawet stanowiska marketingowca, bo łatwiej zatrudnić "firmę reklamową" która zajmie się redagowaniem tekstów, prowadzeniem strony, może promocją na ad wordsach i tyle. Dostają zlecenie na opracowanie tekstu na opakowanie produktu i którym nie mają zielonego pojęcia i co oni mają tam napisać? Wali się ściemę żeby zleceniodawca był zadowolony, a zleceniodawca uważa, że tak ma być bo przecież to profesjonalna firma robiła.
To jedna strona medalu, druga wygląda pewne tak:
-Kryśka weź tu coś napisz o tej nowej zanęcie żeby na opakowanie dać.
-Ale panie prezesie ja nie wiem co.
-Oj obojętnie co napiszesz to będzie.

Tak Proszę Państwa wygląda marketing w Polsce, chociaż nie zawsze.
Pozdrawiam
Marcin