Autor Wątek: Migracje ryb w jeziorach  (Przeczytany 11485 razy)

Offline Michał N.

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 038
  • Reputacja: 666
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grajewo, Podlasie
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Migracje ryb w jeziorach
« Odpowiedź #75 dnia: 29.07.2020, 19:52 »
Tak Maciek,to najlepsze rozwiązanie i najszybsze.
Sęk w tym,że to droga impreza.

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 214
  • Reputacja: 895
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Migracje ryb w jeziorach
« Odpowiedź #76 dnia: 29.07.2020, 19:56 »
Tak Maciek,to najlepsze rozwiązanie i najszybsze.
Sęk w tym,że to droga impreza.

To fakt mi zajely trzy sezony by moją zapore dokladnie oplynąć i w bić do gps. Do tego odpowiednie nadanie waipontom ikon i nazw .
Ale potem pyk i płyne na miejscówke.
Przewagą tefo rozwiazania jest również to ze nawet dysponujac łodka zanetową z xpilotem programujesz i płyniesz....
Maciek

Offline Mateo

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 832
  • Reputacja: 976
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
    • Spławik i Grunt
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Migracje ryb w jeziorach
« Odpowiedź #77 dnia: 29.07.2020, 22:35 »
Luzik, panowie :-)
Ech, tak to jest z tymi internetowymi dyskusjami. Przy ognisku byłoby inaczej ;-) A tu wszystko tak poważnie brzmi.
Na pewno inaczej dyskutują ze sobą ci, którzy już mieli okazję się poznać. Nie biorą tak do siebie każdego odmiennego zdania. Tym bardziej żałuję że zlot w tym roku się nie odbył :-(

Każdy wpis jest wartościowy i każda dyskusja na temat technik wędkowania, obserwacji znad wody.

Jedynie ten fragment "Dziwią trochę mnie opinie,że polskie wody to bezrybia" trochę mi do całości nie pasował.
Dlatego postanowiłem się do niego odnieść. Zawsze mi się wydawało, że im więcej człowiek ma doświadczenia w jakiejś dziedzinie, tym mniej rzeczy go dziwi (i jednocześnie mniej jest czegoś pewny) ;-) :P
To samo zapewne rzuciło się w oczy Lukowi i innym użytkownikom. Nikt tu jednak nie chce być niemiły :-)

Z miłą chęcią zaś przyjąłem to Zbyszkowe stwierdzenie:
Im więcej łowisk odwiedzam tym utwierdzam się w przekonaniu ,że mało wiem

Myślę, że chyba większości komentujących (Maćka, Arka, Zbyszka, Mirka) nie dziwi fakt, że wielu dobrych wędkarzy narzeka na rybostan niektórych akwenów. Nie można w tej kwestii generalizować.

Jednak wiedza w nim zawarta nie na każdej wodzie znajdzie zastosowanie z tąd widzę nierozumiemnie u niektórych komentujących. Im większa i bardziej zróżnicowa głębokościowo woda  tym bardziej informacje zawarte tutaj się przydzą. Wiele osób łowi na niedużych zbiornikach z jednolitą głębokością i ukształtowaniem dna wtedy wiadomo ,że nie wiele  da mu wspomniany temat.
Dokładnie. Często dostaję prywatne wiadomości i maile od niezbyt zaawansowanych wędkarzy, którzy powołują się na jakieś wpisy na forum oraz na różne artykuły czy powtarzane wszędzie teorie, a kiedy opiszą swoje łowisko, to okazuje się, że w ogóle nie ma to wszystko zastosowania dla warunków, w których wędkują.
Poszczególni użytkownicy forum doskonale wiedzą, o co w tym wszystkim chodzi. Ja zaś jako administrator patrzę zapewne na wszystko przez nieco inny pryzmat. Zależy mi na wartości wszystkich tych wpisów, myślę o tych, którzy będą je czytać za jakiś czas. O początkujących również. Dlatego tak namiętnie poprawiamy wiele wpisów, prostujemy pewne rzeczy, męczymy Was, kiedy zdjęcia w Waszych postach wygasną :-)

Ja akurat łowię tylko na akwenach ogólnodostępnych. Wędkowałem na przeróżnych wodach. Łowiłem na dużych zbiornikach jak Przeczyce, Kozłowa Góra, Pogoria, Dziećkowice, Rybnik, Turawa, Głębinów, Goczałkowice, Rzeczyce, Poraj. Na niektórych łowiłem z łodzi, na innych wywoziłem, wynosiłem lub łowiłem z brzegu, brodziłem. Najczęściej jednak łowię na małych zaporówkach do 50 ha. Na takich wodach zmiany w rybostanie w zależności od presji oraz podejmowanych działań PZW widać najbardziej.
Dlatego nie ukrywam, że krew mnie zalewa, jak ktoś pisze, że "ryby są, tylko trzeba je umieć złowić" (nie odnoszę się tu do nikogo konkretnego). Zresztą już samo brzmienie tego typu zdania wiele mówi o tym, kto je wypowiada :-\
Znam wielu doskonałych wędkarzy, którzy nie mają akurat czasu na odbycie 100 wędkowań rocznie i widzę, jak jest im przykro, że znowu schodzą o kiju.

Duże zbiorniki rządzą się swoimi prawami. I pod pewnym względem porównałbym je do rzek. Rzekę nie tak łatwo jest uczynić bezrybną. Jeśli ktoś umie ją czytać, zna miejsca, to może całkiem ładnie połowić. Podobnie duży zbiornik. Duża powierzchnia, wiele niedostępnych dla wędkarzy miejsc, wiele stad tarłowych, duże różnice głębokości i różne strefy typu termoklina, wiele kryjówek, wędrówki ryb. A weźmy teraz jezioro 20-hektarowe o dużej dostępności, z płaskim i czystym dnem, z jakimś jednym marnym tarliskiem. Presja wędkarska (niejeden by się zdziwił odwiedzając Śląskie łowiska), kłusownicy i inne czynniki jak eutrofizacja czy wpływ zarybień mogą w krótkim czasie doprowadzić do degradacji takiego łowiska.
Tak więc dobrze, że na to wszystko zwróciliśmy tu uwagę. Dla nas to oczywiste, ale zapewniam, że nie dla wszystkich, którzy w tej chwili zaczynają czytać ten wątek. A czytają nie tylko zalogowani. Nie tylko doświadczeni wędkarze.

No dobra, już Wam nie przeszkadzam :-) Idę dłubać przy nowej stronie...
Oby wątek się rozwijał... ale nie migrował z złym kierunku ;D
 :beer:
Pozdrawiam
Mateusz

Offline e-MarioBros

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 936
  • Reputacja: 414
  • Lokalizacja: Jaworzno
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Migracje ryb w jeziorach
« Odpowiedź #78 dnia: 29.07.2020, 22:44 »
Jak dla mnie fajne wpisy. :beer:
Szkoda, że tego wszystkiego nie wiedziałem w przeszłości jak łowiłem częściej na dużych zaporówkach lub mazurskich i pomorskich jeziorach.
;)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 681
  • Reputacja: 1981
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Migracje ryb w jeziorach
« Odpowiedź #79 dnia: 30.07.2020, 08:22 »
Michał, niepotrzebnie odbierałeś moje słowa jako krytykę artykułu :) Nie jest to też żadna polityka. Jeżeli wyrażasz tu swoje zdanie i masz mocną opinię, to możesz spotkać się i z odpowiedzią. Nie rozumiem dlaczego nie odpowiadać w tym wątku :) Do tego nie zmienia to samego jego sensu czy przekazu, w którym dzielisz się wiedzą (co jest super).

Miałem to przemilczeć,ale jednak dwa słowa napisze.  Wiek mój w tym przypadku nie ma znaczenia,bo tak jak napisałem,od dziecka,czyli tych 7-8 lat życia,jeździłem z tatą na jeziora i tak,pamiętam te "lepsze " czasy,a lat mam 36.

Mógłbym tu książkę napisać,jak to było kiedyś,co się łowiło ,jak się łowiło,ale to bez sens,ponieważ to jest czas przeszły.

Ja się odnoszę do tego co piszesz, że ryby są, sugerujesz po prostu, że trzeba umieć łowić. A to nie jest tak do końca. Zwłaszcza jak na jeziorze są sieci. Tu nie chodzi o pisanie książek jak było, bardziej o sam fakt, że w Polsce ryby trzeba 'dłubać'. Skoro rybacy łowią mało, to i wędkarzom będzie ciężko.

Pamiętam jak jeden z celebrytów spinningowych a obecnie i karpiarz, łowił 40 szczupaków na sesji na swoim jeziorze (takich 40-60 cm) i uparcie twierdził, że ryba jest w polskich wodach i trzeba umieć ją złowić. Sam studiował na UWM jakiś rybacki kierunek i uważał, że rybacy są dobrą rzeczą i ich mocno bronił. Zdanie zmienił jak zrobili odłowy i nagle zamiast 40 szczupaków podczas sesji łowił jednego lub dwa, na jeziorze nad którym się wychował i znał jak własna kieszeń. Nagle złowienie szczupaka okazało się trudne 8)

A chodzi mi bardziej o to aby nie robić wrażenia, że te wody jakie dzisiaj mamy są normalne. Bo nie są. Sam leszcz to podstawowa ryba Europy, i złowienie sztuk powyżej 50 cm, zwanych 'patelniami' lub 'łopatami' potocznie, nie powinno sprawiać nikomu trudności, zaś na dużych jeziorach wręcz powinno być to bardzo proste, bo ryby tej powinno być zatrzęsienie. Normalną rzeczą powinno być łowienie powyżej 20 dużych leszczy przez forumowiczów, dysponujących odpowiednim sprzętem i wiedzą (a takich tu już jest większość), taki potencjał powinno mieć typowe polskie jezioro. I tyle tej ryby było dawniej, teraz jest fatalnie.


Dziwi mnie,że tu na forum jest wielu fachowców ,którym to do pięt nie dorastam zapewne,a nie potrafili dotąd niczego konkretnego na temat migracji ryb napisać. Dla czego ? A no dla tego,że najwyraźniej za dużego pojęcia o tym nie mają.
Każdy niech wyniesie z tego wątku to,co uważa.

Nie na miejscu też są takie oskarżenia Michale, bo nie każdy ma obowiązek dzielić się wiedzą z innymi. Jeżeli to przytyk pod moim adresem (ma nadzieję, że nie), to tu jest mój artykuł ze strony głównej, wcześniej był na forum WMH, ma z 8-7 lat jakby co :)
https://splawikigrunt.pl/artykuly-i-porady/obserwacje-i-porady/cztery-pory-roku-ze-splawikiem-i-feederem

Bardziej chodzi o to, aby nie bać się dyskutować. To co napisałeś to zwarta porcja wiedzy, nie rozumiem dlaczego uważasz czyjeś wpisy za atak, tak przynajmniej postępujesz. Napisanie takiego tekstu wiąże się z tym, że ludzie będą wyrażać o nim swoje zdanie, i nie ma czego się obawiać. Jeżeli zaznaczasz mocno, że uważasz, ze ryby są (w sensie w normalnych ilościach), to pojawić się mogą wpisy tych, co mają inne zdanie :)

A mi chodzi ogólnie o to, że żyjemy w czasach, gdzie skupiamy się co jest lepsze, jaki miks zanętowy, przynęty, technika. A normalnie takiego leszcza łowić się powinno na wszystko praktycznie, w dużej mierze zależy to od tego czym i jak nęcimy. Dawniej 'gnojaczka' uważano za najlepszą przynętę na lina, bo nie było pelletów, waftersów, kulek, Metody i innych 'nowoczesnych' technik, samej zaś ryby tego gatunku było tyle, że naprawdę ta przynęta była bardzo skuteczna. Dzisiaj tak nie jest, bo ryby musimy dłubać, stawać na rzęsach aby mieć wyniki. Chodzi mi przynajmniej o wody PZW. Na takim Trencie w okolicy Farndon, leszcza jest bardzo dużo. Sprawdzi się wiele technik i przynęt, od białych, czerwonych, poprzez kukurydzę po pellety i kulki. Aby połowić trzeba mocno nęcić, bo stada są takie, że opędzlują miejscówkę w oka mgnieniu i popłyną dalej. A jak się znęca stale to wyniki są naprawdę 'mocne'. Do takiego stopnia, że łowienie leszczy człowiekowi może zbrzydnąć. W Poslce skazani jesteśmy nie na normalne łowienie ale dłubaninę właśnie. I nie piszę tu o podejściu wyczynowym ale takim normalnym :)

Natomiast inną rzeczą jest wiedza jak łowić na danym łowisku. Są różne zależności, i mamy wody, gdzie ryba podchodzi chętnie pod brzeg, mamy takie, gdzie trzyma się z dala od niego. Dlatego bardzo cenne są takie informacje, bo wielu na przykład rozumie, że aby połowić na sporym zbiorniku, sam picker 3 metra nie wystarczy, zaś głębokość 6-7 metrów będzie dla nich wyzwaniem i Metoda ma tam mały sens na przykład.

I warto nie przenosić emocji związanych z jednym wątkiem do drugiego, mam wrażenie, że kilka osób tak robi :)
Lucjan

Offline Michał N.

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 038
  • Reputacja: 666
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grajewo, Podlasie
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Migracje ryb w jeziorach
« Odpowiedź #80 dnia: 30.07.2020, 08:48 »
Jeżeli rejestrujemy się na forum wędkarskim,tzn.że chcemy pogłębić wiedzę wędkarską.
Nie pogłębimy jej,jeżeli nikt się tą wiedzą nie będzie dzielił. Uważam ,że obowiązkiem jest każdego forumowicza dzielić się wiedzą,którą nabył nad wodą,czy też kupując sprzęt.
To stanowi o odpowiedzialności wynikającej do przynależenia do danej społeczności,w tym przypadku specjalistycznego forum.

Przytyk jest do każdego,kto na forum bryluje w tematach,daje wiele teoretycznych porad,a jednak nie potrafi pisać o pewnych podstawach. Nikogo po imieniu tu palcem nie wskazuję.

Popełniłem błąd ,pisząc ogólnie,że w polskich wodach nie brak ryby i teraz to sprostuję. Na wodach,na których wędkowałem wcześniej i na których wędkuję aktualnie,a było to kilkadziesiąt jezior mazurskich i podlaskich,dziś są to  dwa jeziora pzw oraz dzierżawa,rybostan jest zadowalający nawet bardzo,a wnioskuję to po wynikach jakie miałem i jakie w tej chwili mam.
I chciałbym mocno podkreślić,że w swoich artykułach,a  także postach,nikogo nie miałem na celu pouczać. Nie uważam siebie za wędkarskie guru,ale za wędkarza,który wie jak łowić na swoich wodach,w tym przypadku naturalnych jeziorach.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 681
  • Reputacja: 1981
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Migracje ryb w jeziorach
« Odpowiedź #81 dnia: 30.07.2020, 11:04 »
Michał, nie odbieraj tego co piszę jako krytykę, jak już, to jako pozytywną krytykę :) I wstęp do jakieś dyskusji, bo każdy ma swoje doświadczenia.

Moje zdanie jest takie, że w Polsce często uczymy się jak łowić niedobitki ryb, nie stosujemy wcale normalnych taktyk. Która inna woda ma potencjał Dzierżna Dużego na przykład? Ja takiej nie znam. Na Mazurach na przykład ryby migrują z jednego miejsca do drugiego, czy nawet z jednego jeziora do innego, i jak wiemy o tym, jakie są ich trasy, o  jakich porach gdzie są, gdzie się trą, gdzie zimują, to jasne, ze nasze wyniki będą lepsze, i dlatego taki wpis jak twój jest bardzo cenny, i warto aby było ich więcej. Nie zmienia to jednak faktu, że z rybą jest w Polsce kiepsko. Ktoś łowiący leszcze w Kanale Jamneńskim podczas ich migracji na tarło może mieć teorię ze ryby jest w bród, prawda jest jednak zgoła inna. Wiele się zmienia na skutek wprowadzania no kill, ale to wciąż jest obchodzenie przepisów, bo zrównoważona gospodarka rybacka istnienia czegoś takiego nie zakłada, zaś samo wypuszczanie ryb uważane jest przez twórców i gloryfikatorów tejże strategii za abberację.

Uważam, że nie należy spoczywać na laurach w walce o normalność, dlatego się odezwałem, podobnie jak i Mateo. To było powodem. Nie uważam też, że każdy powinien się dzielić wiedzą, jest to dobrowolne i fajnie jak to ktoś robi. Lepiej jednak nie wywierać ciśnienia, bardziej zachęcać :) A na forum ludzie się logują z różnych powodów, także tych 'towarzyskich', chcąc poznać innych zwariowanych na punkcie wędkarstwa.

Lucjan

Offline flowgrid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 505
  • Reputacja: 215
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Migracje ryb w jeziorach
« Odpowiedź #82 dnia: 30.07.2020, 11:16 »
@Michał N.: Super robota i bardzo fajnie opisane. Kawał dobrej wiedzy  :thumbup:
Marcin

Offline Michał N.

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 038
  • Reputacja: 666
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grajewo, Podlasie
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Migracje ryb w jeziorach
« Odpowiedź #83 dnia: 30.07.2020, 11:46 »
Moim prywatnym zdaniem,jeżeli ktoś tylko chce brać,a nic dawać,to taka osoba jest zwyczajnym egoistą.

Kolego Luk,  darzę Cię wielkim szacunkiem za Twoje filmy,za przekazaną wiedzę,za to że Ci się w ogóle chciało. Należy Ci się to absolutnie,ale znów chcesz mi powiedzieć,że coś jest czarne,skoro ja doskonale widzę ,że jest białe. Łowiłeś na każdej polskiej wodzie ? Znasz każdą polską wodę? Forum Sig,jest wartościowe ,dużo na nim wiedzy,ale tak jak słusznie kolega mjmaciek zauważył,wiedza na forum w 80% ,to teoria i to często wyssana z palca. Ktoś coś czyta,na forum pisze 20 postów dziennie,dowartościowuje się jako internetowy wędkarz,a w realu,jest nad wodą raz na miesiąc i to pewnie w lato,złowi jakąś drobnicę,albo i nie ,ale w internecie mieni się jako fachowiec. Dużo jest tu takich znawców,ale trzeba odsiać ziarno od plew i nazywać rzeczy po imieniu.

Na początku pisania tego tematu wstawiałem wiele zdjęć swoich,z własnoręcznie złowionymi rybami,ale potem edytowałem ,bo nie chciałem się wywyższać tymi zdjęciami. Potem czytam,że na podstawie braku zdjęć z mojego regionu,ustala się,że w takim razie tam nie ma ryb. I wiesz co ? Kupa osób w to uwierzy,bo napisał to ktoś z wielkim autorytetem.

Ludzie,apeluję,bo to zakrawa na patologię,myślcie samodzielnie. Jasne,że trzeba się dokształcać,czytać,ale gdybym np.do tej pory nie wędkował i naczytał się opinii,że po co w ogóle jeździć na jezioro w moim regionie,tam nie ma ryby,to pewnie bym w to uwierzył,bo w końcu napisał to fachowiec pierwszej klasy,który w Polsce łowi raz na rok i to pewnie wakacyjnie. To nie jest atak Luk,to jest prawda i ja umiem nazywać rzeczy po imieniu.
Powiedz Zbyszkowi Studnikowi,że w Polsce nie ma ryb,powiedz Bartkowi B.że w Polsce nie ma ryb. Oni podrapią się po głowie i powiedzą " a mówimy o tym samym kraju ?".

Nie jestem kłótliwą osobą,kto mnie zna,wie  że zawsze chętnie czegoś się nauczę i pomogę też.
Z każdego jeziora które znam,mógłbym pokazać zdjęcie pięknej płoci,leszcza i lina. Nie odpowiadam za wszystkie wody w Polsce,ale jak tak obserwuje tych realnych,a nie internetowych wędkarzy,to w znakomitej większości nie mają oni podstawowej wiedzy w ogóle gdzie szukać ryby ,więc o jakich tu wynikach można w ogóle mówić?
Ale kolego Luk ,nie winię Cię za Twoją opinię o polskim rybostanie,bo po prostu jest ona w 90% wyniesiona z internetu i tak samo realna,jak wiedza większości fachowców na tym forum.


Jeżeli kogoś uraziłem tym postem,przepraszam.


Offline Mateo

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 832
  • Reputacja: 976
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
    • Spławik i Grunt
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Migracje ryb w jeziorach
« Odpowiedź #84 dnia: 30.07.2020, 23:27 »
Powiedz Zbyszkowi Studnikowi,że w Polsce nie ma ryb,powiedz Bartkowi B.że w Polsce nie ma ryb. Oni podrapią się po głowie i powiedzą " a mówimy o tym samym kraju ?".
Znam Zbyszka i Bartka. Nie sądzę, żeby zaryzykowali stwierdzenie, że mamy rybne wody.
Po prostu zaliczają sporo wypadów na ryby, znają pewne swoje akweny i miejsca. Łowią ryby i wstawiają ich zdjęcia. Ale to wcale nie jest jednoznaczne z tym, że mamy dobre wody. A znacie Michała W.? To najbardziej zapalony wędkarz, jakiego znam. Dobry mój kolega z Bytomia. On nie chwali się za wiele na forum. Łowi wszystkimi możliwymi metodami i bywa, że jest nad wodą niemal codziennie. Łowi feederem, batem, odległościówką, karpiówkami, goni za okoniem ze spinningiem, za kleniem z woblerem, poluje na sumy z pontonu, na sandacze w rzece. Gdyby wstawić na forum wszystkie jego zdobycze, to też ktoś by mógł powiedzieć, że taki to na pewno uważa, że ryb jest w bród. Nic z tych rzeczy. On sam powtarza, że ma efekty, bo jest nad wodą często i wie, gdzie akurat uderzyć. On również jest zaniepokojony rybostanem naszych akwenów i wspólnie z nami walczy o lepsze wody (pisma, petycje, wystąpienia w kołach).

Michale, rozumiem, że może irytować Cię wypowiedź Lucka na temat wód, które Ty przecież znasz lepiej. Lucek zapewne nie ma aż takiego dobrego rozeznania. Obrał sobie jednak za cel walkę o lepsze wody i w tym duchu prowadzi swoją argumentację. Sam pisałeś, że daleko nam do innych krajów.
Myślę, że polemika zaczęła się już wcześniej, w wątku o łowieniu dystansowym, gdzie Lucjan starał się argumentować swoje racje :-)

Dużo jest tu takich znawców,ale trzeba odsiać ziarno od plew i nazywać rzeczy po imieniu.
jest ona w 90% wyniesiona z internetu i tak samo realna,jak wiedza większości fachowców na tym forum.


Jeżeli kogoś uraziłem tym postem,przepraszam.
Mocne słowa. Świadczą o dużej sile i pewności siebie.
Pozwolę więc sobie przyjąć przeprosiny w imieniu własnym oraz większości fachowców naszego forum.

Coś cisza na temat zagadnień związanych z migracją.
Ale zapewne przyczyną jest to, że wtrąciliśmy się z Lukiem do tematu i przestraszyliśmy innych, chcących w spokoju porozmawiać.
Jutro będę rozmawiał z Lukiem i poradzę mu, żeby na jakiś czas odpoczął od forum. Ja zaś zajmę się stroną główną i zapanuje spokój ;-) Poproszę też moderatorów, żeby uporządkowali ten wątek i wydzieli z niego dyskusję dotyczącą rybostanu. Można ją scalić z już istniejącą, np. . Mamy nadzieję, że wtedy prawdziwi fachowcy rozwiną skrzydła.
Pozdrawiam
Mateusz

Offline Michał N.

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 038
  • Reputacja: 666
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grajewo, Podlasie
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Migracje ryb w jeziorach
« Odpowiedź #85 dnia: 30.07.2020, 23:55 »
Lucjanie i Mateo,rozejm. Nie było moją intencją nikogo obrazić,ani piętnować. Na początku wątku napisałem,że są to moje prywatne spostrzeżenia. Dla mnie wody ,na których łowię i z którymi miałem styczność są rybne,co nie znaczy ,że pod tym pojęciem rozumiem okazy na wyciągnięcie ręki. Nie. Dla mnie rybna woda,to taka na której mam wyniki wypracowane solidnym rozpoznaniem i dobrą taktyką,a nie łowieniem gdzie popadnie dorodnych okazów.

Każdy mój  wpis,każdy mój artykół,to własne doświadczenia i obserwacje,ale podkreślam prywatne. Nikomu swojego zdania nie chcę narzucać,ani czyjegoś zdania zmieniać. Niech każdy z tą wiedzą zrobi to co uważa.

Co do "fachowców",celowo użyłem ironii . Nikogo po imieniu nie nazywam,ale jeżeli nie widzicie i nie rozumiecie tego problemu ,sztuczności i braku podstaw w wielu wielu tematach,a których to główni aktorzy kreują się na znawców wędkarstwa,to coś tu jest nie tak.

Odtąd nie chcę się wdawać w tego typu dyskusje. Szkoda na to energii. Założyłem nowy temat ,mam też w planach podzielić się swoimi innymi,prywatnymi obserwacjami tylko i wyłącznie czysto wędkarskimi,opartymi na własnych doświadczeniach wyniesionych z moich wód.

Offline Zbigniew Studnik

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 035
  • Reputacja: 418
  • Płeć: Mężczyzna
  • No kill
  • Lokalizacja: Rybnik
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Migracje ryb w jeziorach
« Odpowiedź #86 dnia: 31.07.2020, 06:51 »
Jestem pod wrażeniem dyskusji i tego jak wiele wątków się w niej pojawiło.
Michał ostatnimi postami zmówsił mnie do refleksji oraz rewizji swoich taktyk i przekazał bardzo dużo wiedzy. Wielu zaawansowanym sprzętowo i technicznie wędkarzom (w tym mi) brakuje tego typu wiadomości więc można sporo skorzystać.
Teoria wydaje się prosta i co sezon przeglądając zapiski jestem pewny ,że w przyszłym roku będę czytał z wody jak z otwartej księgi i żaden okaz nie opsze się moim przynętom ;D ;D ;D Niestety oczekiwania znacząco przewyższają realia ;)
Stan wód w Polsce to zupełnie inny temat . Jest to bardzo subiektywna sprawa i przede wszystkim zależy ona od tego na jakich wodach łowimy oraz jaki mamy punkt odniesienia.
Zaczynając łowić w wieku 14 lat (nie miałem w rodzinie ani wśród znajomych wędkarzy więc od 10 roku życia odkładałem z kieszonkowego na sprzęt i czekałem 4 lata :facepalm: ) miałem do wyboru kilka stawów PZW oraz Jezioro Żywieckie. Przez 4 lata kiedy nie mogłem łowić  obserwowałem wodę oraz miejscowych wędkarzy więc sporo nauczyłem się o migracji i zwyczajach ryb. W tak wielkiej wodzie zawsze zostały jakieś ciekawe okazy a znając  ją w porównaniu ze śląskimi stawami udawało mi się bardzo fajnie połowić. Tak więc Jezioro Żywieckie było dla mnie eldoradem.
Jakieś 10 lat temu dorobiłem się własnego samochodu i zacząłem jeździć nad Zalew Rybnicki. Jest to zbiornik licencyjny , z zakazem połowu z łodzi, ponad połowa linii brzegowej jest niedostępna dla wędkarzy. Są od dawa górne wymiary na niektóre ryby oraz obniżone limity pozwalające zabierać ryby. Po za tym sporo tam karpiarzy stosujących nokill nie mówiąc już o cieplejszej niż na innych akwenach wodzie. Poza tym to również spory zbiornik możenie nie jak Jezioro Żywieckie (1200 ha) ale około 450 ha. Po jednym sezonie na Zalewie Rybnickiem stwierziłem ,że Żywiec to bezrybie a większość stawów PZW zostawiam bez komentarza.
Na Rybniku często rozmawaiałem z wieloma karpiarzami którzy widząc leszczowego maniaka wypuszczającego wszystkie ryby używającego maty itp pokazali mi zdjęcia wielkich lechów z nad Dzierzna(woda no kill około 600 ha). Około sezon zajęło mi pobierzne poznanie stanowisk i dojazdów do DD (to bardzo dzika woda ze słabo zagospodarowaną liną brzegową) już na pierwszej wyprawie złowiłem kilkanasie dużych leszczy oraz pobiłem swoją życiówkę z Żywieciego (gdzie latami nęciłem różne miejscówki i polowałem typowo na lechy ) następne wyjazdy tylko uzmysłowiły mi jak może wyglądać woda o odpowiednim rybostanie i co może zdziałać no kill.
Gdyby nie wyjazdy nad lepsze wody nie miałbym punktu odniesienia żeby stwierdzić jak zniszczone są inne wody. Tak więc rozumiem Luka który ma w UK tyle pięknych wód ,że nasze kombinacje jak znaleźć ryby tylko przypominają mu jak źle wygląda sytuacja w większości polskich wód.
Jednak mimo ,że mógłbym jeździć tylko nad Dzierzno mam wielką sastysfajkcje z łowiena na Żywcu ,Międzybrodziu i Rybniku wiem ,że na każdej z tych wód pływają ryby przekraczające oficjalne rekordy Polski i są one możliwe do złowienia. Oczywiście trzymam kciuki aby Żywiec przebił kiedyś rybostanem Dzierzno a 4 kilogramowe leszcze były nazwywane standardowymi.
Co nie zmienia faktu ,że poznanie migracji i zwyczajów ryb na danej wodzie czy to bezrybiu czy pełnej okazów podniesie znacząco nasze wyniki.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 681
  • Reputacja: 1981
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Migracje ryb w jeziorach
« Odpowiedź #87 dnia: 31.07.2020, 09:06 »
Moim prywatnym zdaniem,jeżeli ktoś tylko chce brać,a nic dawać,to taka osoba jest zwyczajnym egoistą.

No to okazuje się, że mamy zdecydowaną większość wędkarzy egoistów :)

chcesz mi powiedzieć,że coś jest czarne,skoro ja doskonale widzę ,że jest białe. Łowiłeś na każdej polskiej wodzie ? Znasz każdą polską wodę? Forum Sig,jest wartościowe ,dużo na nim wiedzy,ale tak jak słusznie kolega mjmaciek zauważył,wiedza na forum w 80% ,to teoria i to często wyssana z palca. Ktoś coś czyta,na forum pisze 20 postów dziennie,dowartościowuje się jako internetowy wędkarz,a w realu,jest nad wodą raz na miesiąc i to pewnie w lato,złowi jakąś drobnicę,albo i nie ,ale w internecie mieni się jako fachowiec. Dużo jest tu takich znawców,ale trzeba odsiać ziarno od plew i nazywać rzeczy po imieniu.

Na każdej wodzie oczywiście nie łowiłem, nie każdą wodę widziałem i nawet o zdecydowanej większości nie wiem. Ale mam trochę rozumu, i mogę śmiało sądzić, ze przy tym systemie prawnym, sposobie gospodarki wodami robionymi pod rybaków i z naciskiem na wydajność z hektara, z tymi wędkarzami, którzy nie rozumieją dlaczego złe jest zabieranie ryb jak leci, zwłaszcza szczupaka, tendencja jest jedna. Są wody które są wciąż dobre (Turawa na przykład) lub stają się dobre, dojrzewają. Jednak obraz ogólny jest tragedią i to przez duże T. Do tego mamy do czynienia z rzeczą normalną jaką jest zarybienie karpiem, którego się odławia dwa dni po wpuszczeniu, to obecnie standard. Nie mamy do tego wielu ichtiologów którzy by badali rodzime gatunki i mieli jakieś propozycje jak je wzmacniać (patrz zanikająca brzana, której populacja w przeciągu 30 lat skurczyła się o 70%), więc nawet nie wiemy o nich wiele. Jak dodam do tego wyniki wędkarzy i ich opinie, to wychodzi ogólnie tragiczny obraz. Tak się składa na dodatek, że mieszkam w kraju, gdzie nie ma zrównoważonej gospodarki rybackiej i chciwych wędkarzy oraz masy wszelkiej maści kłusowników (przynajmniej nie w takiej liczbie), i wiem ile ryby powinno być. Byłem tez w kilku krajach z wędkami i wiem ile oni mają ryby. Znajomość angielskiego tez tu pomaga. Do tego widzę jak kraj co karpiem stoi - Czechy, mają masę ryb w swoich wodach, i tam karp niczego złego jakoś nie robi, rzeki i wody stojące są pełne gatunków rodzimych. Oni też mają swoje instytucje naukowe zajmujące się rybami.

Wiele razy tłumaczyłem, że zachowanie lina z UK a lina z Polski nie różni się praktycznie niczym, dlatego wiele rzeczy jakie się pokazuje jak je łowić w UK, sprawdzą się równie dobrze i w Polsce. Problemem jednak jest to, że u nas ryby jest kilka razy mniej, więc trudno o szybkie efekty, do tego mamy spora presję.

Michał, twój wpis można odczytać tak. 'W Polsce ryby są tylko trzeba umieć je łowić'. I z tym zdaniem się nie zgadzam, zwłaszcza, że powtarzało je tu na forum dwóch pracowników IRŚ, bardzo namolnie :) Bo wg mnie mamy fatalną sytuację, nie rozumiemy ile ryby powinno być. Że na Mazurach dawniej (z 50 lat temu) często rybacy mieli problem z wyciąganiem sieci, tyle było w nich ryb. A co ciekawe, niemiecki ichtiolog 150 lat temu już uważał te jeziora za przełowione i martwił się o ich przyszłość. Nie miał biedny nawet pojęcia, jaką czystkę sprawi 'zrównoważona gospodarka rybacka'.

Niestety, dzisiaj mamy niewiele rybnych wód, które nie są komercjami. I nie zmieni się to szybko. Bo aby nastąpiła poprawa, trzeba zmian prawnych, a na te się nie zanosi, bo wędkarze nie rozumieją gdzie leży problem. Obrazu tragedii dopełniają akcje typu 'jedna składka na cały kraj' lub 'PZW musi upaść'. Przegrywamy całkowicie walkę z lobby rybackim, którego jednym z filarów jest sitwa która jest w PZW. I wędkarze chcą upadku związku, nie rozumiejąc, że zostaną z prawem rybackim i ludźmi chętnym do przejęcia majątku związku, którzy po swojej stronie będą mieli tych co piszą i opiniują operaty, lub nawet mają wpływ na decyzje kto przetarg wygra.

Powiedz Zbyszkowi Studnikowi,że w Polsce nie ma ryb,powiedz Bartkowi B.że w Polsce nie ma ryb. Oni podrapią się po głowie i powiedzą " a mówimy o tym samym kraju ?".

Jeśli ryby są, to powiedz im, aby pochwalili się gdzie dokładnie łowią i jak. Skoro mamy tyle ryb, to zapewne chętnie będa mówić o swoich miejscówkach. Przecież tych kleni są tony w tej rzece. Kilku pazernych wędkarzy na pewno nie zrobi tam rzezi. Zbyszek ma o tyle dobrze, że jego wody to i no kille, w drugich łowienie dystansowe to coś czego typowy wędkarz nie opanuje. Ale tu chodzi o te wody. Ale jak masz jakąś mniejszą, pochwal się, że masz wyniki. Zobaczysz co się stanie. Zbiornik będzie 'równany w dół'. Zobacz co się dzieje z wodami, które przez jakiś czas 'mają' populację sandacza i szczupaka i idzie fama o tym w kraj. Rok, dwa i wszystko wraca do 'normy', bo populacje zostają zdziesiątkowane przez wędkarzy którzy namierzyli ryby, przyjechali nawet i kilkaset kilometrów aby połowić. Ilu z Was ma do czynienia z 'dziadkami', którzy jak dostaną cynk na zmianę okupują wodę, robiąc rzeź takich np. linów zgrupowanych do tarła?

Oczywiście najlepiej powinno być na większych zbiornikach, bo tam zdolności produkcyjne zbiornika są na tyle duże, że sobie on poradzi z wędkarską presją (tu oznacza ona zabieranie ryb). Ale cudów nie ma, w okręgu olsztyńskim nie ma rybaków a jakoś i ryby nie ma wielkich ilości.

A jeżeli twierdzimy, że ryba jest, to proponuję się zorientować ile ryb mają w jeziorach Irlandczycy, Szwedzi czy Finowie, mający podobne do naszych jeziora. Warto pewne rzeczy sprawdzić, bo można wtedy zobaczyć, gdzie jesteśmy jako kraj, jakich spustoszeń dokonano. Warto też postudiować jak łowią wyczynowcy na irlandzkich jeziorach. Tam nikt nie łowi na żadnych 100 metrach, bo ogrom ryby jest na 25-30 metrach. Po prostu jej ilość sprawia, że musi za pokarmem ruszać w stronę brzegu, to nie są skromne ilości które sobie dadzą radę na 7 metrach daleko od brzegu. I nie celuje się w lina, ale w płoć, leszcza i hybrydę (tych gatunków). Można zerknąć co i jak łowią nasi sąsiedzi, tacy Czesi czy Węgrzy. Powinno to dać wiele do myślenia.
Lucjan

Offline Michał N.

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 038
  • Reputacja: 666
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grajewo, Podlasie
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Migracje ryb w jeziorach
« Odpowiedź #88 dnia: 31.07.2020, 09:35 »
Po wczorajszym dogłębnym przemyśleniu i ponownym odczytaniu postów w ostatnich moich tematach, doszedłem do wniosku,że najlepiej czuję się na forum,kiedy piszę o esencji wędkarstwa i na tym też chcę pozostać. Jest wiele zagadnień takich jak nęcenie ,o którym właśnie piszę,a także pogoda,głównie wiatr i to kolejny artykuł będzie. Ty Luk lubisz tematy szerszego zasięgu,innej ,głębszej ideii i tacy ludzie są potrzebni,ktoś musi walczyć by nasze dzieci,też mogły łowić.
Przepraszam Cię,jeżeli uraziłem. Szacunek na pierwszym miejscu.
Dla mnie moje wody są rybne. Jest duży leszcz,lin,płoć,szczupak,okoń i zgrabny sandacz.
Dziękuję za dyskusję. Na mnie pora już ,czas wysiąść z tego pociągu.

Ps. Wędkarze to są egoiści. Nie zdradzą miejscówek,nie podzielą się wiedzą,zawsze na pytanie "jak tam ?" ,powiedzą że słabo ,nawet jak połapali 😉

Offline Mateo

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 832
  • Reputacja: 976
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
    • Spławik i Grunt
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Migracje ryb w jeziorach
« Odpowiedź #89 dnia: 31.07.2020, 23:18 »
Dobry wieczór, panowie! :D

Na reszcie weekend!

Co do "fachowców",celowo użyłem ironii . Nikogo po imieniu nie nazywam,ale jeżeli nie widzicie i nie rozumiecie tego problemu ,sztuczności i braku podstaw w wielu wielu tematach,a których to główni aktorzy kreują się na znawców wędkarstwa,to coś tu jest nie tak.
Jasna sprawa, że tacy tu są ;-) Na pewno niektórych oni irytują. Mogę to zrozumieć. Nie wiem jednak, czy oni stanową większość fachowców. Poza tym nie każdy wie, czy faktycznie jest tym prawdziwym fachowcem :-) Często bywa, że im ktoś bardziej doświadczony, tym mniejsze ma poczucie swojej fachowości i tym bardziej jest świadomy swojej niewiedzy. - Czy ja jestem fachowcem? - Może to właśnie o mnie wspomniał w swojej ironicznej dygresji Michał? :-)

No to rozejm! ;-)
Właśnie wczoraj do snu czytałem rozdział o cudownym Rozejmie bożonarodzeniowym podczas I wojny światowej :-)

Kurde, próbowałem jakoś wydzielić z tego wątku te nasze dygresje, ale nie jest to łatwe, bo w wielu wpisach mieszają się sprawy związane z rybnością wód i migracją ryb.
Ale trzeba przyznać, że wątek się rozwinął. Może jeszcze zmigruje na początkowy kurs :)

Trzeba coś łowić :fishonhook:, bo cholera wie, czy znowu jakiś zakaz wędkowania nie zostanie niebawem wprowadzony :o
Pozdrawiam
Mateusz