Kolego Modus, twierdzę, że istnieje coś takiego jak efekt oswojenia, przyzwyczajenia ryb do określonego pożywienia. Jeśli na wspomnianym wcześniej przeze mnie odcinku rzeki Warta, miejscowi wedkarze od przeszło 20 lat sypia regularnie gotowana pszenicę, i jest ona znacznie bardziej łowna niż mady, gnojaki i kukurydza razem wzięte, to jak sądzisz, jaki efekt przyniesie używanie pelletu, i zanet na bazie maczek? Spieszę z odpowiedzia: lichy. Kilka różnych osób próbowało już podchodów z pelletem czy kulkami. Na próżno było szukać wyników, posłanie w to samo miejsce zestawu z pszenica otwierało wodę, w postaci kleni, jazi czy płoci.
Wprowadzanie nowego elementu do menu ryb, zwłaszcza na rzekach, jest procesem długotrwałym i będzie przynosić skutek na miare UK za lat kilka, i po wpadnieciu do wody ton pelletu i kulasów.
Mogą występować odcinki o większej presji, gdzie ryba jest szybciej nauczona nowego pokarmu, ale na odcinkach "zacofanych" wędkarsko, (może lepiej zabrzmi oldschoolowych), gdzie prym wiedzie ziarno plus robaki, pellet przegrywa z kretesem. Po prostu ryba pobiera to co zna, i w stosunku do czego ma zaufanie.
W UK będzie na odwrót, tam z makaronem, pszenica czy ziemniakiem rzeki nie podbijesz.
W kwestii biologicznym to każda ryba z tego samego gatunku kubki smakowe ma te same, ale jej preferencje pokarmowe mogą być zupełnie inne.