Pisząc wcześniej w tym wątku nie odnosiłem się w żaden sposób do rzek, bo jeśli chodzi o łowienie w rzece, to totalnie się na tym nie znam. W bliższej okolicy mam Brynicę, która obecnie jest potoczkiem z wodą po kostki oraz troszkę dalej- Małą Panew, na której znam tylko dwie- trzy miejscówki, ale gówno tam pływa teraz, bo miejscowi ciągle sieci zastawiali. Jako dzieciak zdarzało się tam łowić na spławiczek- przystawka lub przepływanka (chyba tak się to nazywa?
). Teraz nie wiem czy jest sens czegokolwiek tam szukać.
Na kilku łowiskach PZW, gdzie dane mi było łowić metodą (stawy, jeziorka i zaporówki) efekty były dobre, bardzo dobre lub znakomite. Kilka lat temu, gdy Luk zaczął nauczać, wdrożyłem tą mistyczną technikę i otwierała wodę. Oczywiście znakomite efekty można było uzyskać przy w miarę dobrym żerowaniu ryb i poznaniu wody. Rodzaj i kolor towaru ma znaczenie, podobnie jak kolory przynęt i preferowane smaki. Na jednej wyprawie ciężko taką wiedzę przyswoić, trzeba kombinować, wyciągać wnioski, i znów kombinować. Słabsze efekty lub brak ciekawszych/ większych ryb wynikała wg mnie z kiepskiego rybostanu, a nie dlatego, że ryba woli kukurydzę.
PZW olałem totalnie, prócz łowisk licencyjnych. Na wodach ogólnych nie mam radochy, leszczyki po 20-40cm, krąpie, karpiki z zarybień i płotki. Czasem ryba co 5 minut, czasem 5 ryb za cały dzień, co i tak jest sukcesem. Sorki, to nie dla mnie. Wiem, że na ogólnych wodach PZW też są ładne i spore ryby, ale ja nie mam czasu i możliwości by się do nich dobrać, dobrze przygotować, poznać wodę, nęcić i budować miejsce.
Jedynie Dzierżno mnie wciąż ciągnie, ale to trudny zbiornik, gdzie trzeba mieć odpowiedni sprzęt i technikę. Na pewno zaatakuję, ale to jeszcze nie ten czas.
Zresztą metoda nie jest taka cudowna, jak się wydaje. Znam łowiska, gdzie metodą można coś połowić, ale równie dobre, albo też i znacznie lepsze wyniki dają inne techniki, czasem tak prymitywne, że głowa mała
Komercyjne łowiska, gdzie metoda obecnie może być często i gęsto stosowana uczą pokory i kombinowania. W takich warunkach może sprawdzić się cokolwiek, co metodą nie jest, albo też taki dobór towarów i przynęt, jakiego ryby nie zdążyły jeszcze poznać.
Wątek o linie, więc wracam do niego
Myślę, ze najwięcej linów złowionych metodą skusiło się na mocno słodkie smaki towaru w podajniku i przynęty czerwone, różowe i pomarańczowe.
Również zdarzyło mi się połowić po kilka sztuk na spławik przy użyciu kolorowych białych robaczków (niestety nie pamiętam jakie kolory preferowały ryby) i zielonej zanęty Supercrush Green Sonu, którą z ziemią, spożywką i dodatkami ja stosuję do spławika