Autor Wątek: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów  (Przeczytany 9963 razy)

Offline Jurek z Warszawy

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 854
  • Reputacja: 156
  • Płeć: Mężczyzna
  • Tylko wody PZW- no kill
  • Lokalizacja: Warszawa-Żoliborz
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
« Odpowiedź #30 dnia: 09.08.2017, 12:34 »
Również pisałem - jeżeli co kilka miechów daną wodę się zarybi karpiem (jakąś związkową wannę), wprowadzając limit dwóch sztuk - to wtedy wielu tam będzie przesiadywać, dając odpocząć innym wodom, uganiając się za mięsem. Tam wtedy tylko trzeba regularnie kontrolować, a ryba przetrwa dłużej :)

W to nie uwierzę. Lucek obecnie od kilku lat mieszkam  na północ ok. 60km od Warszawy. Wypisałem się z OM bo jest lepiej i bliżej. Jest to okręg ciechanowski. Prawie w środku miasta jest zbiornik wodny o powierzchni ok. 4ha. Tam żadne kontrole nic nie zmienią. Przychodzą po kilka razy w ciągu dnia takie "czerstwe maliniaki " i pomimo zapisu w regulaminie łowiska biorą więcej ryby niż można. Z jednym z tych baranów rozmawiałem to powiedział że zgodnie z regulaminem to weźmie ostatniego pływającego karpia. Nawet więcej dowiedziałem sie że jeden z tych maliniaków to zabiera większe karasie robi w słoikach i sprzedaje po ok. 15zł za słoik. Takie zarybianie  jak napisałeś co kilka miesięcy  związkowej wanny zupełnie nie jest potrzebne tylko przyniesie same straty w kole. Tu żaden ichtiolog nikogo nie przekona. W 2015r jak na metodę złapałem kilka karpi to parę dni później we wszystkich sklepach w mieście a jest ich cztery nie mogłem kupić podajnika.  W czasie gdy wędkowałem to podszedł do mnie maliniak i zwrócił mi uwagę w chwili zarzucania zestawu że przypon mi sie urwał. Jeszcze jeden maliniak to do drugiego powiedział że ten co stoi po prawej to jakąś manianę odp....la i zamiast zanęty to kaszę jaglaną do koszyka jakiegoś dziwnego daje. Następny maliniak powiedział mi że da ze dwa karpie do sklepu warzywnego w zamian dostanie ziemniaków, ogórków czy tez inne warzywa i owoce. A kontrole są i co. H.. wielki. co chcą to robią. Nie wiem jak dalej będzie ale może w 2018 r jak jeszcze tu będę mieszkał to przeniosę się do tego koła by z czasem spróbować miejscową młodzież przekonać to tego że naszej pasji się nie zabija a starym ćwokom jak dobrze pójdzie to podnieść ciśnienie kiedy będą widzieć wypuszczaną rybę 
2021r.karp-91,88 cm
2022r. karp 83,68 cm
           karaś srebrzysty 39cm
2023r.- brak wyników

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 639
  • Reputacja: 1980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
« Odpowiedź #31 dnia: 09.08.2017, 12:48 »
Jurek, musimy zrozumieć co to jest dobra kontrola. Podstawą sukcesu jest złapanego na kradzieży ryb czy na kłusownictwie,  zwał jak zwał, usunąć z koła. Wtedy ze związku usuniemy najgorszy element. Zauważ, ze w tym co piszesz, jest założenie, że 'maliniaki' i tak swoje będą robić, nawet po złapaniu. I tu jest cały wic. Obecnie strażnicy maja sporo wód i dużo kilometrów do przejścia aby chronić, kontrolować. Jeżeli jednak zgromadzi się wielu wędkarzy na brzegu jednej wody, wtedy jakby robota się upraszcza - i można oddelegować grupę do częstych patroli na takich łowiskach. Kilku złapanych, i jest dyscyplina jak w pruskiej armii. Najważniejsze to zrobić taki krok, usunąć z PZW największych szkodników i krzykaczy. Zauważ, że teraz nie ma takich nacisków!

Najlepsze jest to, że taka woda właśnie posłuży jako lep na muchy, dzięki niej możnaby wyeliminować szkodników. Bo to nie tylko sądy się patyczkują z kłusolami, przede wszystkim PZW się certoli z nimi. Zresztą wcale nie rzadko się słyszy, jak SSR łapie jakiegoś lokalnego prominenta z PZW. Wywalać na zbity pysk, i wtedy zacznie się dziać dobrze. Niech dziady wtedy idą łowić na komercje lub się zapisują do stowarzyszeń, na kilka lat powinni mieć drogę zamkniętą do PZW.

Jurek, inna sprawa, że karp jest tani, i można nim zarybiać tak, aby ciągle coś pływało. Ważne aby zmienić pewną strukturę wód. Wędkarze narzekają na brak ryb, nie na to, że nie mogą z wody X zabrać ryb. Więc trzeba im dawać ryby, na wyznaczonych łowiskach właśnie. Zamknąć im gęby, z drugiej strony wprowadzając restrykcje na innych wodach. To jest taki bat i marchewka, w odpowiednich proporcjach :)

Lucjan

Offline FanFeeder

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 495
  • Reputacja: 34
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Mazowsze
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
« Odpowiedź #32 dnia: 09.08.2017, 13:10 »
W to nie uwierzę. Lucek obecnie od kilku lat mieszkam  na północ ok. 60km od Warszawy. Wypisałem się z OM bo jest lepiej i bliżej. Jest to okręg ciechanowski. Prawie w środku miasta jest zbiornik wodny o powierzchni ok. 4ha. Tam żadne kontrole nic nie zmienią. Przychodzą po kilka razy w ciągu dnia takie "czerstwe maliniaki " i pomimo zapisu w regulaminie łowiska biorą więcej ryby niż można. Z jednym z tych baranów rozmawiałem to powiedział że zgodnie z regulaminem to weźmie ostatniego pływającego karpia. Nawet więcej dowiedziałem sie że jeden z tych maliniaków to zabiera większe karasie robi w słoikach i sprzedaje po ok. 15zł za słoik. Takie zarybianie  jak napisałeś co kilka miesięcy  związkowej wanny zupełnie nie jest potrzebne tylko przyniesie same straty w kole. Tu żaden ichtiolog nikogo nie przekona. W 2015r jak na metodę złapałem kilka karpi to parę dni później we wszystkich sklepach w mieście a jest ich cztery nie mogłem kupić podajnika.  W czasie gdy wędkowałem to podszedł do mnie maliniak i zwrócił mi uwagę w chwili zarzucania zestawu że przypon mi sie urwał. Jeszcze jeden maliniak to do drugiego powiedział że ten co stoi po prawej to jakąś manianę odp....la i zamiast zanęty to kaszę jaglaną do koszyka jakiegoś dziwnego daje. Następny maliniak powiedział mi że da ze dwa karpie do sklepu warzywnego w zamian dostanie ziemniaków, ogórków czy tez inne warzywa i owoce. A kontrole są i co. H.. wielki. co chcą to robią. Nie wiem jak dalej będzie ale może w 2018 r jak jeszcze tu będę mieszkał to przeniosę się do tego koła by z czasem spróbować miejscową młodzież przekonać to tego że naszej pasji się nie zabija a starym ćwokom jak dobrze pójdzie to podnieść ciśnienie kiedy będą widzieć wypuszczaną rybę

Niech zgadnę. Witamy na Rutkach ;)

Ja tam nie łowię i nie wykupuję zezwolenia, nie lubię takich zbiorników, ale lubię połazić z psem i popatrzeć. Czasem faktycznie w siatce pływa jakiś karp, ale nie większe niż te 3-4 kilogramy, czasem ktoś łowi karasie czy wymiarowego szczupaka. Siadają goście z dobrym sprzętem, podami, łódkami zanętowymi i zorientowani co i jak, zwłaszcza w rejonie cypla i za nim. Oprócz tego też widać starych wędkarzy z rowerami i jakimś bazarkowym czy pokomunistycznym sprzętem, to jakoś mnie akurat to w ogóle nie dziwi, że wymienią rybę na ziemniaki. Co nie znaczy że to pochwalam. Ładnych kilka lat temu, latem była przyducha, to padnięte leżały ładne szczupaki i okonie.

Swoja drogą jest to okręg ciechanowski, który dba o swoje wody i jako pierwszy wprowadza wiele ograniczeń w regulaminie. Największego jazia, klenia i leszcza złowiłem właśnie na Wkrze i nie było to w zamierzchłych czasach, tylko ostatnie sezony.
"Ale w jednym i drugim przypadku musi mieć w sercu tą iskrę, ten żar który rozpala wyobraźnie i sprawia, że tęsknimy za kolejną wyprawą, za kolejnym sezonem. Sposób na życie, sposób myślenia: Ja, natura, ryba, pasja, wyzwanie, tajemnica."

Tench_fan

Offline Jurek z Warszawy

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 854
  • Reputacja: 156
  • Płeć: Mężczyzna
  • Tylko wody PZW- no kill
  • Lokalizacja: Warszawa-Żoliborz
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
« Odpowiedź #33 dnia: 09.08.2017, 15:24 »
W to nie uwierzę. Lucek obecnie od kilku lat mieszkam  na północ ok. 60km od Warszawy. Wypisałem się z OM bo jest lepiej i bliżej. Jest to okręg ciechanowski. Prawie w środku miasta jest zbiornik wodny o powierzchni ok. 4ha. Tam żadne kontrole nic nie zmienią. Przychodzą po kilka razy w ciągu dnia takie "czerstwe maliniaki " i pomimo zapisu w regulaminie łowiska biorą więcej ryby niż można. Z jednym z tych baranów rozmawiałem to powiedział że zgodnie z regulaminem to weźmie ostatniego pływającego karpia. Nawet więcej dowiedziałem sie że jeden z tych maliniaków to zabiera większe karasie robi w słoikach i sprzedaje po ok. 15zł za słoik. Takie zarybianie  jak napisałeś co kilka miesięcy  związkowej wanny zupełnie nie jest potrzebne tylko przyniesie same straty w kole. Tu żaden ichtiolog nikogo nie przekona. W 2015r jak na metodę złapałem kilka karpi to parę dni później we wszystkich sklepach w mieście a jest ich cztery nie mogłem kupić podajnika.  W czasie gdy wędkowałem to podszedł do mnie maliniak i zwrócił mi uwagę w chwili zarzucania zestawu że przypon mi sie urwał. Jeszcze jeden maliniak to do drugiego powiedział że ten co stoi po prawej to jakąś manianę odp....la i zamiast zanęty to kaszę jaglaną do koszyka jakiegoś dziwnego daje. Następny maliniak powiedział mi że da ze dwa karpie do sklepu warzywnego w zamian dostanie ziemniaków, ogórków czy tez inne warzywa i owoce. A kontrole są i co. H.. wielki. co chcą to robią. Nie wiem jak dalej będzie ale może w 2018 r jak jeszcze tu będę mieszkał to przeniosę się do tego koła by z czasem spróbować miejscową młodzież przekonać to tego że naszej pasji się nie zabija a starym ćwokom jak dobrze pójdzie to podnieść ciśnienie kiedy będą widzieć wypuszczaną rybę

Niech zgadnę. Witamy na Rutkach ;)

Ja tam nie łowię i nie wykupuję zezwolenia, nie lubię takich zbiorników, ale lubię połazić z psem i popatrzeć. Czasem faktycznie w siatce pływa jakiś karp, ale nie większe niż te 3-4 kilogramy, czasem ktoś łowi karasie czy wymiarowego szczupaka. Siadają goście z dobrym sprzętem, podami, łódkami zanętowymi i zorientowani co i jak, zwłaszcza w rejonie cypla i za nim. Oprócz tego też widać starych wędkarzy z rowerami i jakimś bazarkowym czy pokomunistycznym sprzętem, to jakoś mnie akurat to w ogóle nie dziwi, że wymienią rybę na ziemniaki. Co nie znaczy że to pochwalam. Ładnych kilka lat temu, latem była przyducha, to padnięte leżały ładne szczupaki i okonie.

Swoja drogą jest to okręg ciechanowski, który dba o swoje wody i jako pierwszy wprowadza wiele ograniczeń w regulaminie. Największego jazia, klenia i leszcza złowiłem właśnie na Wkrze i nie było to w zamierzchłych czasach, tylko ostatnie sezony.
Zgadza sie Rutki
2021r.karp-91,88 cm
2022r. karp 83,68 cm
           karaś srebrzysty 39cm
2023r.- brak wyników

Offline Pajone

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 923
  • Reputacja: 35
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Śląsk - Bytom
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
« Odpowiedź #34 dnia: 09.08.2017, 15:47 »
Lucjan, ten " lep na muchy" mi się spodobał :D dać pazerom taką wodę i niech se tam łowią nawet firanami w woderach! Więcej mięsa = więcej ości na ich talerzach , może się podławią.. 
Paweł

Offline kemper

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 66
  • Reputacja: 10
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Kraków
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
« Odpowiedź #35 dnia: 27.10.2017, 09:41 »
Cześć Lucjan
Dobrze piszesz i zgadzam się w całej rozciągłości z Twoją opinią . Dodam parę kwestii wynikających z mego doświadczenia.
Może niektóre co-nieco naświetlą.
Około 10 lat temu imprezowałem ze studentkami z Akademii Rolniczej Kraków / Wydział Ichtiologii i rybactwa Śródlądowego.
Ponętna blondynka /lat 21/ zaproponowała mi wspólne wędkowanie ale pod jednym warunkiem - kupię jej różowe wodery bo uwielbia ten kolor. Wędki nigdy nie miała co prawda w ręku a ryby widziała chyba tylko w atlasie . Ciągle nawijała tylko o tych różowych woderach. Tutaj widzę analogię do IRŚ , bo jak takich fachowców ta instytucja ma w swych szeregach to na ryby będziemy jeździć na Słowację i do Słowenii /tak jak moi koledzy/. Polska stała się krajem , w którym biurokrata i jego pieczątka może zmienić bieg Wisły , dosłownie i w przenośni . Tutaj przykładem są tamy,elektrownie wodne /bez przepławek/ i zbiorniki retencyjne. Przykład : Raba i brak ryb po wybudowaniu zapory w Dobczycach . W kolejce czeka Świnna Poręba . Dopływ Raby - Stradomka i totalny brak ryb . Kilka lat temu jakiś urzędnik zamienił tą wodę w pstrągowo/lipieniową a tam były 2 pstrągi . Tym panom w garniturach należałoby ubrać różowe wodery właśnie i zabrać na obchód polskich wód w celu namierzenia jakiejkolwiek ryby powyżej ,hmm...40/50 cm /pomijam suma/ . jak na razie to ci państwo w państwie mają i różowe wodery i różowe okulary w komplecie. Czy ja wpisuję w rejestr? Oczywiście,że nie wpisuję , bo co mam wpisywać ? 50 leszczy i płoci zwróconych do wody? Kiedyś strażnicy musieli czekać dwadzieścia minut przy mnie , bo twierdzili , że łowię /miałem 2 feedery na sztorc/ . Ja do niego ,że nie mam wędek :-) . Jakieś nerwy z jego strony , bo zapomniał ,że wędzisko nieuzbrojone hakiem to tylko patyk a nie wędka. Troszkę się zbłaźnili chłopaki ale było wesoło. Przyjrzałem się niedawno jednemu z Parków Narodowych /od kuchni/ , wywiad. Pracownik na dosyć wysokim stanowisku przyznał sie ,że jego ostanie 3 lata pracy są bezproduktywne i jej efekty spokojnie można walnąć w kosz. Sama nic nie wnosząca biurokracja . Na co idą nasze składki,podatki,opłaty ? na pensje dla urzędników indolentów nie mających wiedzy praktycznej . Operaty,ekspertyzy , tony papieru przyjmą wszystko a im więcej papieru - tym opracowanie "bardziej miarodajne i naukowe". Polacy niestety to taki naród ,że jak coś da się wytargać z wody, z lasu , z kołchozu,sowchozu ,wspólnego majątku to wytargają do dna z korzeniami . To w podświadomości zawsze biedny naród i ciemiężony.Tak jest ze zbieractwem, myślistwem i wędkarstwem . W ostatnich dwóch dziedzinach na szczęście ludzie pilnują jeden drugiego i mają sztywne regulaminy , których przestrzegają lub nie. Dlatego wprowadzenie górnego wymiaru ochronnego jest NIEODZOWNE . Tak samo jak wprowadzenie na pewnych odcinkach rzek i zbiorników "no kill" . Tak jest na Słowenii , muszkarze ciągną tam z całej Europy pomimo,że jednodniowe pozwolenie może kosztować nawet 150 Euro. Bo SĄ ryby i to piękne a woda czysta i natura dziewicza. Ryb konsumpcyjnych jest pełno w sklepach , stawach komercyjnych a zbiorniki naturalne wraz z ich zasobami i otoczeniem należy bezwzględnie szanować i jak najmniej ingerować w naturalne środowisko. Wędkarstwo powinno być rekreacją , sportem ,sposobem spędzania wolnego czasu,stylem życia PRO-EKO a nie przetwórstwem rybackim . Jak zabraknie ryb splajtują sklepy , hurtownie,importerzy,producenci , ludzie biznesu a w końcu
 i nasze "ukochane" PZW . W Szwecji na prywatnym łowisku nikt nikogo nie pilnuje , nie sprawdza a zawsze pozwolenie jest wykupione a ewentualne dwie ryby wpisane w kartkę byle jaką i wrzucone do drewnianej skrzynki . U nas niestety do drewnianej skrzynki co roku pakuje sie kolejny ciek wodny a ostatni wędkarz zgasi w tym pięknym kraju światło i zanuci pieśń pogrzebową. pozdrawiam Kemper :'(
Kemper pozdrawia... Połamania!

Offline Enzo

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 730
  • Reputacja: 302
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gliwice
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
« Odpowiedź #36 dnia: 27.10.2017, 09:54 »
Ta Twoja blondynka, po studiach zmieniła image i wyjechała na szczęście do Chin :D
-" wyczyn wg mnie stanowi o sile wędkarstwa - Luk "


Janusz

Offline mirek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 234
  • Reputacja: 80
Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
« Odpowiedź #37 dnia: 27.10.2017, 10:48 »
Cześć Lucjan
Dobrze piszesz i zgadzam się w całej rozciągłości z Twoją opinią . Dodam parę kwestii wynikających z mego doświadczenia.
Może niektóre co-nieco naświetlą.
Około 10 lat temu imprezowałem ze studentkami z Akademii Rolniczej Kraków / Wydział Ichtiologii i rybactwa Śródlądowego.
Ponętna blondynka /lat 21/ zaproponowała mi wspólne wędkowanie ale pod jednym warunkiem - kupię jej różowe wodery bo uwielbia ten kolor. Wędki nigdy nie miała co prawda w ręku a ryby widziała chyba tylko w atlasie . Ciągle nawijała tylko o tych różowych woderach. Tutaj widzę analogię do IRŚ , bo jak takich fachowców ta instytucja ma w swych szeregach to na ryby będziemy jeździć na Słowację i do Słowenii /tak jak moi koledzy/. Polska stała się krajem , w którym biurokrata i jego pieczątka może zmienić bieg Wisły , dosłownie i w przenośni . Tutaj przykładem są tamy,elektrownie wodne /bez przepławek/ i zbiorniki retencyjne. Przykład : Raba i brak ryb po wybudowaniu zapory w Dobczycach . W kolejce czeka Świnna Poręba . Dopływ Raby - Stradomka i totalny brak ryb . Kilka lat temu jakiś urzędnik zamienił tą wodę w pstrągowo/lipieniową a tam były 2 pstrągi . Tym panom w garniturach należałoby ubrać różowe wodery właśnie i zabrać na obchód polskich wód w celu namierzenia jakiejkolwiek ryby powyżej ,hmm...40/50 cm /pomijam suma/ . jak na razie to ci państwo w państwie mają i różowe wodery i różowe okulary w komplecie. Czy ja wpisuję w rejestr? Oczywiście,że nie wpisuję , bo co mam wpisywać ? 50 leszczy i płoci zwróconych do wody? Kiedyś strażnicy musieli czekać dwadzieścia minut przy mnie , bo twierdzili , że łowię /miałem 2 feedery na sztorc/ . Ja do niego ,że nie mam wędek :-) . Jakieś nerwy z jego strony , bo zapomniał ,że wędzisko nieuzbrojone hakiem to tylko patyk a nie wędka. Troszkę się zbłaźnili chłopaki ale było wesoło. Przyjrzałem się niedawno jednemu z Parków Narodowych /od kuchni/ , wywiad. Pracownik na dosyć wysokim stanowisku przyznał sie ,że jego ostanie 3 lata pracy są bezproduktywne i jej efekty spokojnie można walnąć w kosz. Sama nic nie wnosząca biurokracja . Na co idą nasze składki,podatki,opłaty ? na pensje dla urzędników indolentów nie mających wiedzy praktycznej . Operaty,ekspertyzy , tony papieru przyjmą wszystko a im więcej papieru - tym opracowanie "bardziej miarodajne i naukowe". Polacy niestety to taki naród ,że jak coś da się wytargać z wody, z lasu , z kołchozu,sowchozu ,wspólnego majątku to wytargają do dna z korzeniami . To w podświadomości zawsze biedny naród i ciemiężony.Tak jest ze zbieractwem, myślistwem i wędkarstwem . W ostatnich dwóch dziedzinach na szczęście ludzie pilnują jeden drugiego i mają sztywne regulaminy , których przestrzegają lub nie. Dlatego wprowadzenie górnego wymiaru ochronnego jest NIEODZOWNE . Tak samo jak wprowadzenie na pewnych odcinkach rzek i zbiorników "no kill" . Tak jest na Słowenii , muszkarze ciągną tam z całej Europy pomimo,że jednodniowe pozwolenie może kosztować nawet 150 Euro. Bo SĄ ryby i to piękne a woda czysta i natura dziewicza. Ryb konsumpcyjnych jest pełno w sklepach , stawach komercyjnych a zbiorniki naturalne wraz z ich zasobami i otoczeniem należy bezwzględnie szanować i jak najmniej ingerować w naturalne środowisko. Wędkarstwo powinno być rekreacją , sportem ,sposobem spędzania wolnego czasu,stylem życia PRO-EKO a nie przetwórstwem rybackim . Jak zabraknie ryb splajtują sklepy , hurtownie,importerzy,producenci , ludzie biznesu a w końcu
 i nasze "ukochane" PZW . W Szwecji na prywatnym łowisku nikt nikogo nie pilnuje , nie sprawdza a zawsze pozwolenie jest wykupione a ewentualne dwie ryby wpisane w kartkę byle jaką i wrzucone do drewnianej skrzynki . U nas niestety do drewnianej skrzynki co roku pakuje sie kolejny ciek wodny a ostatni wędkarz zgasi w tym pięknym kraju światło i zanuci pieśń pogrzebową. pozdrawiam Kemper :'(


 :thumbup:   Kupiłeś jej te wodery? ;)

Offline Enzo

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 730
  • Reputacja: 302
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gliwice
  • Ulubione metody: bat i feeder
Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
« Odpowiedź #38 dnia: 27.10.2017, 10:53 »
Wodery to chyba nie ale gumki to pewnie tak, Przepraszam ale nie mogłem się powstrzymać :P
-" wyczyn wg mnie stanowi o sile wędkarstwa - Luk "


Janusz

Online Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 407
  • Reputacja: 1970
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
« Odpowiedź #39 dnia: 27.10.2017, 10:56 »
Opisany przez Kempera proces nie dotyczy tylko urzędników, choć potem decyzje tychże mają największy zasięg.

Ogólnie obserwuję coraz większą tendencję do tego, by doświadczenie i wiedza wynikająca z praktyki ustępowały pola teorii, podręcznikom, kursom.

Pracowałem w życiu w paru firmach i nie raz byłem świadkiem, gdy nad całym zespołem ludzi z wieloletnim doświadczeniem nagle zasiadał ktoś z ulicy, kto nie miał pojęcia o wytwarzanym w tym zakładzie towarze. Po prostu był wyszkolonym managerem/inżynierem/XXX. I ta osoba mówiła potem ludziom, którzy na danej robocie zęby zjedli, jak mają pracować.

To samo w ministerstwach wszelakich się dzieje. Przepisy różne opracowują ludzie, którzy nie mają pojęcia, jak dana sprawa wygląda od kuchni. Ichtiolodzy o ryba czytają w książkach, dyrektorzy kopalni nigdy nie byli pod ziemią... i tak dalej i dalej.

W Japonii panuje (a przynajmniej panował) zupełnie inny model. Tutaj człowiek zaczynał od najniższego stanowiska w firmie i powoli piął się w górę, poznając pracę poszczególnych działów... I dopiero taka osoba mogła kiedyś zasiadać gdzieś na górze i kierować zespołem ludzi. Bo kiedyś wykonywała ich pracę i wie, czym to się je. I nie wymyśli durnych procedur, które nic nie wnoszą, a tylko życie utrudniają.

Ale się rozpisałem na temat :facepalm:
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline arturro

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 272
  • Reputacja: 51
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Bielsko-Biała
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
« Odpowiedź #40 dnia: 27.10.2017, 11:44 »
A ja myślę, że same rejestry to nic złego. To tylko narzędzie które ma powiedzieć ile jest ryb w danej wodzie. O ile się nie mylę w Czechach też są rejestry a ryb w wodzie nie brakuje. Oczywiście to nie jest zasługą tylko rejestrów. Problemem jest mentalność nas Polaków. Jak jest za darmo to można brać bez ograniczeń. Kilkadziesiąt lat komuny odbiło swoje piętno na naszym społeczeństwie. Przykładem jest zachowanie rodaków w Wielkiej Brytanii. Anglicy przestrzegają przepisy a Polacy niekoniecznie albo film w którym widać jak gość trzyma na uwięzi podhaczonego za ogon karpia na łowisku no kill. Rozmawiałem wiele razy z wędkarzami na temat górnych wymiarów ochronnych i łowiskach no kill i większości przypadków negowano moje poglądy. Większość jeździ po ryby a nie na ryby. Dobre przepisy to nie wszystko bo jeszcze trzeba przestrzegać i egzekwować te przepisy a w naszej polskiej mentalności przepisy są po to by je omijać. Wiem, że jest wielu etycznych i myślących rozsądnie wędkarzy ale jest ich za mało. Myślę, że trzeba więcej czasu na zmianę mentalności i takie portale jak SiG przyśpieszą ten proces. Mam nadzieję, że nikogo tym wpisem nie obraziłem.

Offline Daavid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 670
  • Reputacja: 127
  • Lokalizacja: UK
Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
« Odpowiedź #41 dnia: 27.10.2017, 12:15 »
Jednak zmiana prawa to podstawa. W takiej Wielkiej Brytanii jest tak, że ludzie na ogół przestrzegają prawa, ale jeśli zechcą się wyłamać to mogą dostać po głowie. Kiedyś za rozmawianie przez telefon podczas prowadzenia samochodu groziło 30 funtów, potem 60, a gdy i to nie pomogło to podniesiono górne widełki do jakiejś kwoty w tysiącach. Ludzie wciąż rozmawiają przez telefon podczas prowadzenia samochodu, ale na pewno mniej jak w Polsce.
Także uważam, że to jednak prawo i jego stosowanie przyczynia się do przestrzegania jakiś norm.

Offline kemper

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 66
  • Reputacja: 10
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Kraków
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
« Odpowiedź #42 dnia: 27.10.2017, 16:34 »
Apropos kar, to na rzece X w Austrii 2 Polaków miało wykupione pozwolenia ale na złych blankietach. Strażnik na dzień dobry zaserwował mandat karny w wysokości ...5000 Ojro "od łeba". Koledzy "biznesmeni" jękli bo nawet dla nich to była kara wielka. Dobrze, że wszystko się wyjaśniło na korzyść rodaków i Austriak przeprosił. Jakby np. kara za wyrzucanie śmieci do lasu i szamba do rzeki wynosiła od 5000 PLN wzwyż - to ludzie przestaliby trochę świnić.
Widzę, że kolega Enzo Ferrari ma niezłe różowe świnki w stajni, no trochę żółtawe... ;D
Kemper pozdrawia... Połamania!

Offline Mateo

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 832
  • Reputacja: 976
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
    • Spławik i Grunt
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
« Odpowiedź #43 dnia: 27.10.2017, 20:50 »
Około 10 lat temu imprezowałem ze studentkami z Akademii Rolniczej Kraków / Wydział Ichtiologii i rybactwa Śródlądowego.
I ja tam byłem :D Tyle że 20 lat temu. Miałem kolegę w grupie, który wynajmował tam pokój.
Kiedy po raz pierwszy podjechałem pod akademik i zmierzałem w kierunku drzwi, z okna spadł... telewizor :)
Kiedy zaś wszedłem do pokoju kolegi i zastałem tam koleżanki z AR, to wiedziałem już, dlaczego wybrał to miejsce ;D
Chciałbym napisać coś więcej o tych przygodach, ale nie wypada :-[ Pomijam już fakt, że kolega jest teraz znanym krakowskim ginekologiem :)
Przepraszam za dygresję ;) O:) Rozumiem, że wracamy do tematu rejestrów :)
Pozdrawiam
Mateusz

Kadłubek

  • Gość
Odp: Jak IRŚ zachęca nas, wędkarzy, do wypełniania rejestrów
« Odpowiedź #44 dnia: 27.10.2017, 21:19 »
Kolega miał praktyki zawodowo-towarzyskie ;)

Wracam do tematu:
Na stronach PZW jest plan działania i chcą by we wszystkich okręgach były rejestry wypełniane przez wędkarzy.