Pamiętam jak kiedyś z Lukiem o tym pisaliśmy, to wielu pukało się w głowę, będąc wpatrzonych w nieograniczone moce PZW. A jak w co drugim poście pisałem, że czasy zmieniły i że to już nie jest komuna, że PZW zacznie tracić co lepsze zbiorniki na rzecz prywatnych przedsiębiorców, to wielu pisało, że wolą to od PZW. Pamiętam też, że trener reprezentacji Polski w feederze również tu na forum zwrócił uwagę na ten problem, szczególnie jeżeli chodzi o zaporówki
Pisałem również, że przedsiębiorca jeżeli chodzi o kwestię opłat za wędkowanie, może "przywalić" nawet i 5000 zł dniówki, bo nic go nie ogranicza w dobie gospodarki rynkowej. Nie ma tu żadnych cen regulowanych. Dlatego współczuję Ci Jędrzej, bo tak naprawdę to jeżeli chodzi o ten zbiornik, to wydarzyć się może wszystko
Bez reform systemowych w samym PZW będzie właśnie tak jak u Ciebie. W dodatku czym biedniejszy okręg, gdzie kasę przejadają działacze, tym więcej strat w zbiornikach.
Jedyna szansa na zmianę posiadacza tego zbiornika, to karkołomna praca t.j. kontrola corocznego zarybiania wód materiałem zarybieniowym w ilościach, sortymencie, gatunkach wskazanych w załączniku do umowy pomiędzy nowym posiadaczem, a Wodami Polskim (RZGW), ewentualnie gminą, powiatem w zależności od tego czyj jest zbiornik. 50 tysięcy rocznie to spora kwota. Nie tylko papiery muszą się zgadzać. A jak ktoś będzie dociekliwy to wiecie
PSR ma stosowne uprawnienia, aby sprawdzić rzeczywistość. Wody Polskie podobnie.
W dodatku w nowych umowach użytkowania obwodów, zawarty jest zwykle zapis każdorazowego pisemnego powiadamiania Wód Polskich z co najmniej siedmiodniowym, a w przypadku np. wylęgu narybku letniego: szczupaka, sandacza, sielawy, siei z co najmniej dwudniowym wyprzedzeniem o planowanym dniu, godzinie, miejscu zarybiania wód obwodu rybackiego, asortymencie materiału zarybieniowego, dostawcy i numerze kontaktowym do osoby dokonującej zarybiania.
Mając znajomego w RZGW (Wodach Polskich) można się dowiedzieć o terminie, a potem już np. kolegów z PSR poprosić o kontrolę tego co leci do wody
RZGW może wówczas rozwiązać taką umowę, w sytuacji niezrealizowania zarybień, o których mowa umowie. Mogą też sobie wówczas ściągnąć jeszcze karę umowną. Każdy może być wtedy zadowolony - zarówno państwo (Wody Polskie), jak i ci co liczyli na przejęcie danej wody, a im się nie udało. Oczywiście działa to w obie strony, również przeciwko PZW