Autor Wątek: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie  (Przeczytany 107197 razy)

Offline RafałOrłoś

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 128
  • Reputacja: 19
  • Płeć: Mężczyzna
  • Zarząd G. PZW też posiada "teczki", dlatego rządzi
  • Lokalizacja: Poznań, Eindhoven (NL)
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Gospodarka Rybacka w PZW - moje spojrzenie
« Odpowiedź #855 dnia: 15.04.2019, 08:26 »
Mi ręce opadają na samą myśl, że specjalista w zakresie wędkarstwa może w ogóle wywodzić jakiekolwiek wnioski po 2 dniach wędkowania i czyni to w naukowym czasopiśmie ??? :facepalm:

A co do polskiej racjonalnej gospodarki rybackiej, to artykuł z Tygodnika Piskiego dobrze ukazuje to, jak ona wyglądała w praktyce na przestrzeni wielu lat. I jeszcze naukowcy rybaccy oraz większość wędkarzy z nostalgią wspominają tamten czas :facepalm: Ech szkoda gadać.

Dlatego powtarzam, że system jest zły. Bez zmiany systemu będzie tak jak jest. Nie będzie zarabiania na turystyce wędkarskiej, bo system nie jest dostosowany do jej wymogów. Jest dostosowany do sieciowania. Tak w ogóle to obecnie nie ma możliwości pociągnięcia kogokolwiek do jakiejkolwiek odpowiedzialności za stan polskich wód, za działania w przeszłości ... bo system na to nie pozwala. Przepisy są martwe. Koło się zamyka.

Zgadzam się z tym dokładnie,
system, czyli konkretnie zapisy w ustawie które wprowadziły "racjonalną gospodarkę rybacką" na wodach śródlądowych.

Większość osób na tym forum, jak i w ogóle w Internecie, mniej więcej czuje i wie gdzie jest problem. Zatem krytykuje, konstruktywnie zresztą, a to działania ZG PZW, a to IRŚ,  albo to, czy tamto, podkreślam cały czas, iż konstruktywnie i na temat. Niektórzy robią to z poważną miną, inni ironizują troszkę i z uśmiechem, każdy po swojemu, zależnie od swoich cech osobowości.

Tylko że to tak, jakby strzelać z setek mikrodział, używając amunicji typu pyłek kwiatowy, do krowy. Cel obrany słusznie, kierunek ataku też okey, a to w zad lub też w nogi, jednak krowa jak stała tak stoi i będzie stała, tylko ogonem czasem machnie by odpędzić natrętnego gza...

Zmiana zapisów w tej ustawie, likwidująca rybactwo śródlądowe (co odbędzie się całkowicie po wygaśnięciu wszystkich zawartych umów)
zmieni obecną sytuację, tak samo jak zmieniło pojawieniem się tej ustawy w aktualnym brzmieniu.
Skonstruowane prawo, które daje pole do popisu do fikcyjnych zarybień, brania dotacji z UE i do tego pobierania opłat od wędkarzy, na tej samej wodzie, gdzie odbywa się wyżej wymienione, nigdy nie pozwoli na uleczenie patologii. To po prostu niemożliwe, bo entropia zawsze rośnie i w naszym wędkarskim światku również.
Przecież przed rokiem 1984 członkowie PZW nie starali się jakoś bardziej, uważam wręcz że obecnie członkowie wielu kół robią znaczenie więcej, niż owcześni w PRL.

I teraz:
Wyobraźmy sobie, że w tej ustawie zamiast słowa rybak pojawia się słowo wędkarz, zamiast sieć - dwie wędki, zamiast racjonalnej gospodarki - opieka nad wodą poprzez ichtiologa.
Wyobraźmy sobie, po powyższych zmianach, przy dowolnej formie dzierżawy tych wód: społecznej, prywatnej, związkowej, gminnej, na kim i w jaki sposób może zarobić jakiekolwiek pieniądze, ktokolwiek z wymienionych, jeśli oczywiście traktuje to jak źródło dochodu...
Ja wyobraziłem to sobie...i odnalazłem swojego lokalnego posła, by mu zacząć powoli i systematycznie robić galaretę z mózgu, ilu to wyborców zyska jeśli będzie starał się zaproponować zmiany tej ustawy...ludzie którzy są atakowani, którym odbiera się bułeczki z masłem, będą się bronić, atakowani personalnie, będą się bronić zajadle, a jak są do tego sprytni, to będą to robić tak, jak pan Bed..ki z OM.
Dlatego...kochamy IRŚ, ZG PZW, PGRy, kochamy was wszystkich...wierzcie mi, a o zmiany w jakiejś ustawie to się nie martwcie towarzysze, to tylko papier...:-) będzie dobrze, a nawet lepiej, "to co? pomożecie?"