Wędkarze mają mnóstwo wod na których gospodarują tylko oni, bez sieci. Trzeba się skupić na tych łowiskach i tam zrobić porządek.
Ale zaraz, dlaczego tam nie ma jeszcze porzadku skoro od lat są tam tylko wędkarze? Może dlatego, że wędkarze nie zawsze mają racje albo zwolenników C&R jest tylko garstka a większość to zwykli niedzielni wędkarze co biorą wszystko wymiarowe?
No to zacznijmy analizę. W 1985 roku ustawa Prawo Wodne tworzy PSR. Ale jest to straż chroniąca interesy rybackie. Kto ma kontrolować wędkarzy? Po roku 1989 i przemianach ustrojowych, nie rozszerzono kompetencji PSR, nie utworzono stanowisk kontrolerów wędkarskich. Zamiast gościa z bronią, wystarczy ktoś na pół etatu, z odpowiednimi uprawnieniami. I już przy częstych kontrolach jest lepiej. Wędkarze nie oszukują w rejestrach i zasobność zbiorników można lepiej monitorować.
Już ten fakt sprawia, że naukowcy rybaccy popełnili błąd. Bo jak można tworzyć operaty i plany gospodarki wodami, gdzie nie ma sposobów na określenie faktycznych ubytków? SSR ma to robić?
Jak można określać plan zarybień na 10 lat z góry? Nie ma się więc co dziwić, że wody zdewastowano. Zrobili to wędkarze ale dlatego, że na to im zezwolono. Pozwoliły im przepisy i wytyczne - których autorami są rybacy naukowcy z okolic Olsztyna.
Kolejna rzecz. Dlaczego w Polsce nie ma wizji turystyki wędkarskiej jest za to monolit - gospodarka rybacka? Dlaczego obwody na rzekach są takie duże? Ciekawy temat, nie rozumiem dlaczego IRŚ nie poszło w innym kierunku, przecież by nie ucierpiało. Można robić i rybactwo i wędkarstwo, nieprawdaż?
Rzecz kolejna. Jak to jest, ze tylko w Polsce wędkarze nie płacą niczego państwu? Wszędzie w krajach sąsiednich państwo opiekuje się w jakimś stopniu wodami, u nas w minimalnym. Ciekawa sprawa, jedyna kasa dla państwa to opłaty dzierżawne, śmiesznie niskie. Mamy kartę wędkarską, relikt epoki PRL, i składki do związku, niezależnego od państwa. Samo państwo więc nie ma kontroli nad tym co się wydarza, bo nie ma zasobów. Dawne RZGW pozbywały się wód, to była ich główna rola. NIe kontrolować ale pozbywać się wód, robić przetargi itd. Tak naprawdę oni nie wiedzą jaki jest stan wód
Mają na papierze pewne informacje, nie mające odniesienia do rzeczywistości. To wręcz skandal, że państwowa instytucja nie ma wiedzy o stanie wód, o ich degradacji. Zmarnowano zasoby jakim były ryby. W przeciągu 30 lat ponad, wyrybiono zdecydowaną większość polskich zbiorników. Kormorany, strefy beztlenowe, wędkarze - to wszystko to tylko wymówki. Bo przecież nasi sąsiedzi mają takie same warunki a ryb od groma. Czesi, Słowacy, Niemcy, Litwini, Białorusini, Ukraińcy. Wszyscy mają ryby, tylko nie Polacy. I jak tu mają się obronić rybaccy naukowcy? Wg mnie padają jak kawki, nie mają argumentów