Na lewo Morka, na prawo morka, wszystkich wrzucimy do jednego worka
Żartuję sam mam 3 Morki w domu i uważam że to najlepiej wydane pieniądze na nóż terenowy.
Ale z przekorą polecę Cold Steel Western Hunter, poniżej starsza wersja którą posiadam
i niech mnie kule biją, używam go w domu częściej niż mory. Fajny wysoki szlif przez co jest cieniutki, dobrze tnie się nim nawet żółty ser, kiedy jest w temperaturze pokojowej. Nie ma problemu z obróbką mięsa i ryby, właśnie nim sprawiam karpie na święta. Nie przekombinowana i wygodna rękojeść, co prawda bez jelca ale dla mnie to plus (nowa wersja poniżej już ma jelec). Na prawdę dobra, nie kosmiczna, ale wytrzymała i nierdzewna stal która dobrze się ostrzy. Rozśmieszę niektórych, ale ten nóż dobrze smaruje masło/pasztet/serek etc. ponieważ ma tą "płetwę" z przodu i mocno mu to pomaga. Geneza kształtu tego ostrza pochodzi od noża rzeźnickiego, używanego przez traperów w czasach podboju Ameryki i poniekąd Georgea "Nessmuka" Washingtona Searsa. Były to noże uniwersalne a nie zabawki dla osiedlowych "ninja", ich przeznaczeniem było oprawić zwierzynę, przygotować strawę czy krzesać iskry by rozpalić ognisko w razie zgubienia krzesiwa/stalki, grzbiet ze stali węglowej i krzemień świetnie temu dawały radę. Nikt nie myślał by nimi otwierać radzieckie czołgi, co wedle dzisiejszych standardów i niektórych ludzi całkowicie deklasuje takie ostrze. Sprawdzały się świetnie tam gdzie było ich miejsce, w codziennej pracy obozowej i życiu.
Podkreślę raz jeszcze, że te przedstawione są z nierdzewnej stali - węglowej głowni na ryby nie polecam, chyba że ktoś lubi bawić się co chwilę z czyszczeniem noża, to droga wolna.
Nowy Western Hunter