Praca jak praca - tylko od 9 do 20 więc stresów nie dostarcza
, mam ją bardzo dobrze zorganizowaną , na tyle dobrze że w pracy mam magazyn zanęt i przynęt a także możliwość eksperymentów - tzn gotowania, wyprażania itp - to ważne bo nie smrodzę w domu
Wyprawy na ryby to dla mnie właśnie odskocznia od pracy , to jak medytacja - ktoś nawet kiedyś powiedział że wędkarstwo to taka odmiana yogi i to racja
Nigdy się nie denerwuję tym że nie mam takich efektów jak chciałbym - reaguję wtedy merytorycznie by znaleźć przyczynę niepowodzenia, czasem się to udaje ale w większości nie
Ze względu na czas pracy na wyprawy ( sesje) mogę poświęcać tylko sobotnie i niedzielne popołudnia . Ale nad wodą jestem codziennie bo mam ją blisko . Teraz zimą nie bo gdy wracam z pracy jest ciemna noc . W każdym sezonie obieram sobie jakiś plan. Nęcę swoje miejscówki calymi tygodniami. Ten rok poświęcę amurom bo jest ich tu u mnie bardzo dużo a prawie nikt się na nie nie nastawia
A gdy mnie weźmie handra - idę ze znajomymi na dobre sushi albo do rana gram w brydża