Wyjątkowo... chyba mam coś do napisania...
W kwestii wędkarskiej - pamiętam, że były tam kiedyś zawody z okazji Dnia Dziecka. Luz zupełny, jak sądziłem. Nie zawsze. Kiedy zobaczyłem, że paru ojców robi zanętę dla swoich dzieci, gdy zobaczyłem te hoboki i zawodnika z palcem w nosie, bo ma przecież 6 lat, to trochę mi się poukładało. Gdy okazało się, że 5-letnia dziewczynka w 1,5 godz. złowiła ok. 3 kg ryb, to bananem posmarowałem sobie głowę...
A potem dowiedziałem się, że na koszu siedział tatuś i odławiał pipie płotki, przy czym na kolankach siedziała ta dziewczynka, trzymając rękę na wędce. On tylko pomagał. Teraz startuje w MP
W kwestii piłkarskiej - mój młody szarpie, czyli gra w nogę, z naciskiem na ambicjonalne zrywy. OK, ma prawo. Nigdy nie ma zjebek, ewentualnie dosrywki w 4 oka rosołowe po meczu, z mojej strony. Moja litość jest wynikiem obserwacji - takiego gnoju, jaki potrafią zrobić anormalni rodzice na meczu, nie zrobią nawet ultrasi. I, co ciekawe... Jest kilka takich klubów z rodzicami - patolami. Reszta ogarnia normę. Można wtedy pogadać na trybunach, pochwalić przeciwników, ale nikt nie krzyczy: "Z...jeb mu z korka, bo leży i udaje". >:Oy