Autor Wątek: Karpiowa Jazda - Czyli nasz pamiętnik  (Przeczytany 8248 razy)

Offline Karpiowa Jazda

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 194
  • Reputacja: 81
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Karpiowa Jazda - Czyli nasz pamiętnik
« Odpowiedź #15 dnia: 22.04.2019, 01:32 »
#2 - Duet braci vs Duet karpi

Na wstępie jeszcze raz chcieliśmy podziękować za pozytywny odbiór w tym wątku! Bardzo nam miło, że znalazło się sporo osób, którym spodobał się sposób przedstawiania przez nas historii. Dzisiejsza również będzie pisana z perspektywy Bartka. Chcielibyśmy jeszcze poinformować, że niedawno założyliśmy stronę na Facebooku, którą aktywnie prowadzimy i zamierzamy to utrzymać, na tej stronie będziemy relacjonować też zasiadki z obecnego sezonu w takim stylu, w jakim prowadzimy ten pamiętnik. Strona na facebooku nosi taką samą nazwę jak nasz profil tj. Karpiowa Jazda, teraz zapraszamy już do najciekawszej sytuacji, z jaką mieliśmy do czynienia jeżdżąc na ryby.

Ten dzień opiszę z szczegółami, ponieważ są one istotne. To może być lektura na kilka ładnych chwil, także może umilę komuś poranną kawę ;)
Tym razem przenosimy się na Jezioro Żońskie. Jest to woda należąca do PZW, mająca około 40 hektarów. Jest to jedno z najbardziej klimatycznych łowisk na jakim łowiliśmy. Z racji, że mamy na nie dość blisko, jeździliśmy tam często przez 2 lata. Dlaczego już nie jeździmy? Jakkolwiek to zabrzmi - boimy się.
Jak można wywnioskować po pierwszym wpisie, preferujemy nocne zasiadki. To jezioro jest na tyle oddalone od "cywilizacji", otoczone lasem, że po prostu w nocy strach tam siedzieć. Ostatecznie zrezygnowaliśmy z tego łowiska, gdy wracając do samochodu zauważyliśmy watahę wilków goniących sarnę, serio. Także jak widać łowisko ma swój "urok". Chciałbym też odrazu przeprosić za jakość zdjęć, które udostępnimy. Było to 3 lata temu, wtedy tak naprawdę zaczynaliśmy przygodę z karpiowaniem, nie mieliśmy dobrego aparatu, a sytuacja była tak dynamiczna, że... nie chcę spoilerować. Zapraszam.
Jezioro Żońskie, rok 2016. Lipiec.
Nasza miejscówka była pewnego rodzaju zatoką (tak, lubimy łowić w zatokach!). Łowiliśmy w zasadzie na końcu jeziora, na łączeniu jednego z drugim (pawłowem), ale jeziora są oddzielone od siebie. Niestety nie mam zdjęć bezpośrednio z miejscówki, ale żeby bardziej uwiarygodnić i pomóc wam wyobrazić sobie sytuację spróbuję mniej więcej pokazać to na mapie.


Łowiliśmy w miejscu zaznaczonym na czerwono. Zestawy zawsze szły na wprost, na około 40-50 metrów. Używaliśmy tam kulek muszlowych (naszych ulubionych), ale to nie one będą głównym bohaterem dnia. Kacper tydzień prędzej stwierdził, że rzuci jeden ze swoich zestawów w lewo, zaraz za trzciny. Zakarmiał systematycznie do tego dnia tą lewą stronę kukurydzą. Na łowisku byliśmy około 17:30. Zestawy w wodzie były pół godziny później. Jeden zestaw (kacpra) na lewo, dosłownie metr za trzcinami, na 4 kukurydze na włosie, 2 zestawy (moje) tradycyjnie na wprost, oba na kulki muszlowe. Kacper stwierdził, że pobawi się z mniejszymi rybami spławikiem z prawej strony trzcin, więc drugiej karpiówki nie wyrzucił. Na spławiku delikatny zestaw, niewielki haczyk, przypon 0,17. Coś pominąłem? A tak, dodam tylko, że trzciny wychodziły na taką długość, że nie byliśmy w stanie za nie wyjść w woderach. Było zwyczajnie za głęboko. Maksymalnie byliśmy w stanie dojść do 3/4 długości trzcin. Z prawej strony za trzcinami był długi dywan z lilii, w który ryby często się wbijały. Wodery miał tylko Kacper, tak jak wspomniałem dopiero zaczynaliśmy, więc nie mieliśmy jeszcze nawet 2 par woderów, nie mieliśmy też sygnalizatorów dźwiękowych, piszę to, bo ma to wpływ na to, co się wydarzyło. :fish:
Po wyrzuceniu wszystkich zestawów, Kacper rozwinął spławik i zaczął bawić się z płotkami, zakładał 1-2 ziarenka kukurydzy na hak, coś tam dziubało, czasem wpadła płotka/wzdręga. Godzina 19:10. Kacper na spławiku zwiększył już grunt, tak żeby przynęta była na dnie, bo znudziło mu się ciągłe przerzucanie, ale mimo to nadal skubały niewielkie ryby. Ja jadłem sobie coś na brzegu i robiłem coś na telefonie. Kolejne branie na spławik, Kacper zacina, ja nawet w zasadzie nie zwracam na to uwagi, ale... trrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr i jednocześnie "O KUR**!!!". Tak, to było na spławiku - podnoszę głowę, wędka "w pół", żyłka z kołowrotka wychodzi z niesamowitą prędkością.
-"Grubą masz żyłkę?"
-"0,17 na przyponie i mały hak"
-"Puść go, bo pozrywa wszystko, nie zatrzymuj go"
-"Wiem, ale i tak wbije się w lilie, nic nie mogę zrobić"
Tak mniej więcej wyglądał nasz dialog, który oczywiście był bardziej dynamiczny i był ozdobiony w bardziej "barwne" słowa. Kacper tylko patrzył jak ryba odwija żyłkę, no i stała się rzecz nieunikniona. Wszedł w lilie.
-"Co teraz?"
-"Nie wiem, nie będę ciągnął na siłę bo pozrywam"
-"Poluzuj mu"
-"Otworzę kołowrotek i poczekam, albo nie, idę po niego"
Tak też bez dłuższego namysłu, Kacper zaczął wbijać się razem z wędką w trzciny z prawej strony, tak, żeby dojść najbliżej ryby. Niestety do końca trzcin dojść się nie dało, ale brakowało jakieś 5-6 metrów do lilii, w których siedziała zaczepiona ryba. Ja tak jak prędzej wspomniałem nie miałem woderów, także obserwowałem sytuację z brzegu, jakieś 10 metrów w prawo od naszego stanowiska.
B - I co? Jest szansa?
K- Nie czuje go, on już zszedł
B- Na pewno? Popróbuj jeszcze chwilę
...-trrrrrrrrrrr
B-Jedzie? Wyszedł!?
K- Nie, cały czas w zaczepie
B - No przecież słyszę jak kołowrotek...
W tym momencie doszło do mnie, że to nie kołowrotek Kacpra, tylko wolny bieg na jednej z karpiówek.
B-Kur... jedzie karpiówka!
Szybki bieg do wędek, odjazd na lewej, czyli tej zaraz przy trzcinach, zacinam z pewnością, że ryba jest już w trzcinie...
-Siedzi! Poszedł na wodę, duży jest!
-Co mam zrobić z tą wędką? Urwać żyłkę?
-Otwórz kołowrotek i ją tam zostaw i chodź bo podbieraka tu nie mam!
Kacper tak zrobił, otworzył kołowrotek, wyszedł z wędką na brzeg i położył ją. Kacper właśnie stracił rybę, a ja ciągnę coś ładnego na jego wędkę, wydawałoby się, że szczęście w nieszczęściu. Ryba dała świetną walkę, były momenty gdzie zwątpiłem, czy uda mi się ją utrzymać, żeby nie wbiła się w trzciny, trwało to jakieś 10 minut, nie chciała się dać przyholować, ciągle odjeżdżała, nie pokazywała się, aż wkońcu Kacper stojący z podbierakiem zobaczył ją..
-Bartek, on jest kur** wielki!
Udało się podebrać za pierwszym podejściem, mamy go!
Wychodzimy z nim, na matę, cieszę się jak nic, bo już wiem, że będzie to mój PB. Ważymy - 12,5 kilograma! Piękny karp. Czas na sesje zdjęciową, ale usłyszałem jakiś dziwny dźwięk - patrzę, a wędka na której Kacper miał rybę w zaczepie dosłownie podskakuje!
B - Kacper, spławikówka, biegnij!
Kacper biegł ile sił w nogach, zamknął kołowrotek, i słychać piękne "trrrrr" i krzyk Kacpra, że wyszedł z lilii na wodę. Nie jestem w stanie wytłumaczyć wam tego, jak zacząłem panikować i nie wiedziałem co robić, nie miałem jeszcze zdjęcia z moim największym karpiem, nie zostawię go przecież na macie bez wody, szybko wrzuciłem go w siatkę, którą mieliśmy do płotek i idę z podbierakiem brzegiem w kierunku, w którym jest Kacper. Znowu był głęboko w trzcinach, gdzie ja w ogóle nie byłem w stanie dojść w moich butach.
B - Jak idzie? Wyciągniesz go?
K - Zmęczony jest, ale nie wiem czy żyłka wytrzyma, muszę go przeciągnąć górą nad liliami, chodź podebrać, szybko!
B - Ja nie dam rady tam wejść!
K - Sam nie dam rady, nie mam tu nawet podbieraka!
Po dosłownie kilku sekundach namysłu zdjąłem z siebie wszystkie ciuchy od pasa w dół (no poza bielizną ;D) i idę najszybciej jak mogę do Kacpra z podbierakiem. Kacper wyprowadził go pięknie, w zasadzie ryba wyłożyła się na liliach i poszła górą jak leszcz, podebrałem, siedzi! Spojrzeliśmy się na siebie i nawet nie jestem w stanie wytłumaczyć tego, co my robiliśmy z radości i dumy, że udało nam się zrobić coś takiego w takich warunkach. Wyszliśmy z rybą na brzeg - przepiękny karp pełnołuski, ważymy - 9,5kg!!! Stwierdziliśmy, że super byłoby mieć zdjęcie z dwoma nimi na raz, ale nie ma trzeciej osoby, która mogłaby to zrobić. Zadzwoniliśmy do naszego taty, który był wtedy w domu (Na łowisko mamy ok 5km)
-Halo
-Mamy 2 karpie, 12,5 i 9,5kg!!
-Co?
-2 karpie wielkie, przyjedź zrobić zdjęcie, ale szybko, bo się będą męczyć!
-Jak to 2 karpie?
-Później ci wytłumaczę, bierz aparat i przyjedź!
Karpia Kacpra zanurzyliśmy w wodzie w podbieraku i czekaliśmy nie dowierzając w to, co się przed chwilą stało. Po około 10 minutach przyjechał tata z aparatem, wyciągnęliśmy ryby na matę i czas na szybką sesję. No i tutaj niestety - Zdjęcie dwóch karpi naraz wyszło tragicznie, zdjęcie mojego karpia pojedynczo tez wyszło tragicznie, ale na pocieszenie świetnie wyszedł sazan Kacpra. Ryby oczywiście zostały wypuszczone, niestety, ale mój Karp poocierał się trochę o siatkę, bo nie jest ona przystosowana do przechowywania takich ryb, ale jestem pewny, że wyzdrowiał. To w zasadzie jedyna rzecz której żałuję, czyli wrzucenie tego karpia na te kilka chwil do siatki, no ale czasu nie cofnę, a człowiek uczy się na błędach. Mamy też nagrany film jak wypuszczaliśmy oba karpie, ale jest on na komputerze u mnie w domu (na okres świąt mnie nie ma), także gdy wrócę w środę, wrzucę film z wypuszczania na YT i dorzucę tutaj link! Była to zdecydowanie najbardziej emocjonująca i pełna zwrotów akcji "Karpiowa Jazda" jaką mieliśmy. Ja poprawiłem swój PB, Kacper złowił pięknego Sazana na delikatny sprzęt, i to wszystko w jednym czasie, coś pięknego. Szkoda tylko tego zdjęcia, które w sumie zepsułem ja, bo nie potrafiłem jeszcze trzymać karpia, no ale cóż, w tym sezonie muszę pobić PB i zrobić sobie z nim epickie zdjęcie!
Na koniec chcielibyśmy zapytać, czy nadal ktoś jest ciekaw kolejnych wspomnień, bo mamy jeszcze bardzo ciekawe w zanadrzu, i czy ktoś miałyby ochotę poczytać nasze relacje z aktualnego sezonu, pisane w takim samym stylu jak ten pamiętnik? Jeśli tak, to na pewno jeszcze bardziej się do tego przyłożymy, bo naprawdę reakcja na pierwszą "jazdę" była niesamowita!
Zapraszamy do naszego sklepu online! www.carpride.pl
Bartek i Kacper
Duet braci współpracujących nad wodą 🎣
Kacper PB : Amur 24,200 kg 118 cm
Bartek PB : Amur 23,700 kg 117 cm

Offline Shreku82

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 010
  • Reputacja: 704
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grybów
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Karpiowa Jazda - Czyli nasz pamiętnik
« Odpowiedź #16 dnia: 22.04.2019, 07:00 »
Piękna przygoda i prosimy o więcej

Wysłane z mojego Mi A2 Lite przy użyciu Tapatalka

Patryk

Życie jest zbyt krótkie, by nie jeździć na ryby 😀

Offline Azymut

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 237
  • Reputacja: 542
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Karpiowa Jazda - Czyli nasz pamiętnik
« Odpowiedź #17 dnia: 22.04.2019, 10:10 »
Super :D :thumbup:
https://www.instagram.com/match_n_feeder/

PB:
Karp 93 cm, (83 cm PZW)
Amur 83 cm,
Jesiotr 110 cm,
Lin 52 cm,
Karaś pospolity 41 cm,
Karaś srebrzysty 44 cm,
Leszcz 67 cm,
Jaź 50 cm,
Płoć 37 cm.

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 337
  • Reputacja: 1968
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Karpiowa Jazda - Czyli nasz pamiętnik
« Odpowiedź #18 dnia: 22.04.2019, 10:35 »
Brawo :bravo:
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline Mario1988

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 549
  • Reputacja: 122
  • Płeć: Mężczyzna
  • Niemożliwe nie istnieje
    • Galeria
    • Mapa forumowiczów SiG
  • Lokalizacja: Wałbrzych
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Karpiowa Jazda - Czyli nasz pamiętnik
« Odpowiedź #19 dnia: 22.04.2019, 13:55 »
Co tu dużo pisać? Gratulacje, świetne historie, piękne ryby i super się czyta :) Zdecydowanie i z niecierpliwością czekam na kolejne :)
Łączy nas pasja :) No i zloty SiG :D

Mapka forumowiczów<= Link do mapki :)

Offline Karpiowa Jazda

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 194
  • Reputacja: 81
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Karpiowa Jazda - Czyli nasz pamiętnik
« Odpowiedź #20 dnia: 24.04.2019, 02:12 »
#3 - Hak, muł i pomost.

Jak to już mam w tradycji słowo wstępu musi być. Znów chcielibyśmy podziękować za to, że podoba się wam to jak dzielimy się naszymi przygodami znad wody! Dziękujemy także za polubienia na naszej stronie na Facebooku! W tym miejscu chcielibyśmy ponownie zaprosić do śledzenia nas na facebooku : https://www.facebook.com/Karpiowa-Jazda-2131216846986142/     
Już dziś tj. 24.04.2019 na naszej stronie o godz. 18;00 relacja z wczorajszego wypadu, który skończył się czymś, czego zupełnie się nie spodziewaliśmy, zdradzimy tylko, że Kacper dał czadu, były zwroty akcji!

Dzisiaj przenosimy się nad morze. Piękne i klimatyczne jezioro, do którego mamy sentyment i odwiedzamy je co roku. Jezioro Stojkowo. Rok 2018, początek sierpnia. Jezioro w Stojkowie ma do siebie to, że jest świetnie zagospodarowane z brzegu. Jest to idealne miejsce na wypoczynek i wakacje rodzinne połączone z wędkarstwem. Tak też pojechaliśmy tam całą rodziną. Wspaniale spędzony czas, relaks, ale też jednocześnie ogromne emocje przy walce z pięknymi rybami! Byliśmy tam tydzień, był to 4 dzień. Był to okres potężnych upałów, ryby kompletnie nie chciały żerować. Jedynym sposobem na zmuszenie ich do brań, było dosłownie podrzucanie im przynęt pod pyski. Mieliśmy stanowisko nr 1. które jest najlepszym stanowiskiem na jeziorze, ponieważ daje dostęp do całej lewej strony akwenu, wraz z najlepszymi zatokami. My postawiliśmy wtedy na łowienie na płytkiej wodzie, blisko różnych wysepek. Załączam mapę łowiska wraz z zaznaczonym naszym pomostem oraz miejscem, w które wywoziliśmy zestawy.

Tam gdzie żółta strzałka, jest tak zwana "ptasia wyspa", torf wystający nad wodę, na którym po prostu wypoczywają ptaki. Wywoziliśmy zestawy centralnie przed nią, ale często widzieliśmy jak za wyspą, pod krzakiem, który wystawał nad wodę wyrzucały się piękne karpie. Centralnie przy krzaku. Postanowiliśmy trochę pokombinować. Kojarzycie Rainbow Lake i łowienie na hakach? :D Tak, zabawiliśmy się w łowienie na haku. Przez to, że wyspa nie pozwalała na położenie zestawu centralnie przy krzaku, musieliśmy zmienić tor żyłki. Nie powiem, była to ciekawa sprawa, jeszcze większa ciekawość nas brała, co będzie jeśli weźmie ryba! Na koniec wyjazdu zrobiliśmy zdjęcie tego miejsca, zaznaczam miejsce położenia zestawu, oraz miejsce w które wbity był hak.

No dobra, wszystko już chyba wyjaśnione. Po krótce powiem jeszcze co było na włosie. 3 orzechy tygrysie, jedna kukurydza, intensywnie zadipowane lukrecją. Na zestaw rzuciliśmy niewiele kulek, oraz kilka garści ziaren. Zestaw wywieźliśmy około godziny 15.
Godzina 15:40 - Centralka zaczyna wyć, biegnę do wędek (było jakieś 20 metrów z brzegu na koniec pomostu), w połowie drogi orientuje się, że to wędka, przy której użyty jest hak do odprowadzenia żyłki. Krzyczę "Lewa, Kacper, łodź!", Kacper szybko wskoczył do łódki, podpłynął na koniec pomostu, ja czekam z wędką, nie pompuje bo to nie ma sensu, dłużyło mi się strasznie, mimo, że Kacper robił co mógł. W końcu wsiadam na łódź i płyniemy. Ściągałem luz żyłki, który nieustannie robił się poprzez płynięcie w kierunku haka, nie czułem żadnego oporu. Nareszcie dopływamy do haka, ściągam z niego żyłkę i nareszcie mam bezpośredni kontakt z rybą, ale czy na pewno? Żyłka jest zaplątana w krzak, przy którym położony był zestaw, można się było spodziewać, ale kto nie ryzykuje, szampana nie pije! Nam tak wesoło wtedy nie było, byliśmy trochę źli, mimo że spodziewaliśmy się, że może tak być skoro kładziemy zestaw w takim miejscu. Podpływamy do krzaka, odplątujemy żyłkę, trwało to chyba 5 minut, wkońcu jest uwolniona, ale zestaw jest jakieś 10 metrów dalej wgłąb zatoki.
-Czujesz rybę?
-Niee, nic nie ma
Podpływamy, czuje ogromny opór, ale żadnego szarpania, pompuje w górę i na żyłce pojawia się masa glonów, które wręcz uniemożliwiły mi ściąganie zestawu. Kacper na biężaco musiał oczyszczać żyłkę z glonów, żebym mógł dalej ściągać. Nagle...
-Ej, szarpie, jest ryba!
-Serio?
-O kurde, silny jest!
Gdy tylko ryba uwolniła się z mułu i glonów odrazu zaczęła płynąć w kierunku krzaka, mocno przykręciłem hamulec, żeby ją zatrzymać, bałem się, że się zepnie, ale udało się, zmieniła kierunek, kilka odjazdów, świetna walka, nareszcie ryba ląduje w podbieraku! Wracamy na brzeg, wyciągamy go na matę, ważymy -9,3kg, piękny, silny karp! Czas na sesję!

W trakcie sesji ... "piiiiiiiiiiiiiiiiiiiii" i do wędki biegnie i zacina.... Mama! Tak jest! Szybko kończymy sesję, wypuszczamy rybkę i biegniemy instruować! Druga ryba wzięła z miejsca na otwartej wodzie, więc rybę można było spokojnie ciagnąc z pomostu. Przez połowę odległości nie było większej walki, ale to co zaczęło się dziać przy pomoście... Masa SZALONYCH odjazdów, 2 razy wplątanie w pomost, 2 razy udało się wyprowadzić, później znów szaleńcze odjazdy i wejście w pomost po raz 3... Tym razem ryba owinęła się kilkukrotnie w okół nogi pomostu. Generalnie każdy już myślał, że jest po rybie, to było niemożliwe do odplątania, jedno mocniejsze machnięcie płetwą i ryba się zepnie. Szybko wziąłem podbierak, chwyciłem za żyłkę i delikatnie podciągnąłem rybę w taki sposób, że nakierowałem ją na podbierak i.... siedzi! Dopiero w tym momencie się obudziła!
B-Ale to zrobiłem, ręką go wyciągnąłem!
K-Ale torpeda!
Tak, byłem z siebie dumny, to było zdecydowanie najlepsze podebranie w moim życiu! ;D :narybki: Wyciągamy na brzeg, ważymy, 9kg! Podejrzewam, że w tym momencie mama ma na koncie większego amura niż nie jeden wędkarz!

To był zdecydowanie najbardziej emocjonujący dzień podczas całego pobytu. Łącznie złowiliśmy w 7 dni 21 ryb. Fantastyczny wynik, zważając na to, że przez te 7 dni byliśmy praktycznie jedynymi osobami, którym udało się łowić na tym jeziorze, bo w innych miejscach, niż naszej wypatrzonej zatoce po prostu ryby totalnie nie brały. To był świetny rodzinny wyjazd, relaks przeplatany emocjami wędkarskimi, no czy może być coś lepszego?
Mały bonusik. Dołączam link do filmu z holem amura i podebraniem go "ręką"! Jakość niestety słaba, ale da się wszystko zobaczyć.

No cóż, wspomnienia i wspomnienia, ale sezon już trwa i u nas rozpędził się w najlepsze! Dziś o godzinie 18:00 na naszej stronie pokażemy naprawdę piękną rybę, którą udało się złowić Kacprowi. Rozważamy też prowadzenie relacji z obecnego sezonu tutaj na forum, tylko pytanie czy byliby chętni na czytanie tych wypocin? ;D ;D Pozdrawiamy!

Zapraszamy do naszego sklepu online! www.carpride.pl
Bartek i Kacper
Duet braci współpracujących nad wodą 🎣
Kacper PB : Amur 24,200 kg 118 cm
Bartek PB : Amur 23,700 kg 117 cm

Offline Shreku82

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 010
  • Reputacja: 704
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grybów
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Karpiowa Jazda - Czyli nasz pamiętnik
« Odpowiedź #21 dnia: 24.04.2019, 04:31 »
Pięknie opisana przygoda wędkarska🖒

Wysłane z mojego SM-T700 przy użyciu Tapatalka

Patryk

Życie jest zbyt krótkie, by nie jeździć na ryby 😀

Offline Azymut

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 237
  • Reputacja: 542
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Karpiowa Jazda - Czyli nasz pamiętnik
« Odpowiedź #22 dnia: 24.04.2019, 06:32 »
Świetnie że jesteście tutaj :) wasze relacje czyta się z emocjami :) fajnie też że bardzo szczegółowo opisujecie

Leci :thumbup:
https://www.instagram.com/match_n_feeder/

PB:
Karp 93 cm, (83 cm PZW)
Amur 83 cm,
Jesiotr 110 cm,
Lin 52 cm,
Karaś pospolity 41 cm,
Karaś srebrzysty 44 cm,
Leszcz 67 cm,
Jaź 50 cm,
Płoć 37 cm.

Offline Karpiowa Jazda

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 194
  • Reputacja: 81
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Karpiowa Jazda - Czyli nasz pamiętnik
« Odpowiedź #23 dnia: 24.04.2019, 11:57 »
Dziękujemy! :beer:
Zapraszamy do naszego sklepu online! www.carpride.pl
Bartek i Kacper
Duet braci współpracujących nad wodą 🎣
Kacper PB : Amur 24,200 kg 118 cm
Bartek PB : Amur 23,700 kg 117 cm

Offline e-MarioBros

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 899
  • Reputacja: 413
  • Lokalizacja: Jaworzno
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Karpiowa Jazda - Czyli nasz pamiętnik
« Odpowiedź #24 dnia: 24.04.2019, 19:58 »
Fajna relacja ;)
;)

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 050
  • Reputacja: 889
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Karpiowa Jazda - Czyli nasz pamiętnik
« Odpowiedź #25 dnia: 24.04.2019, 20:06 »
:bravo: :bravo: :bravo: :thumbup:
Maciek

Offline Karpiowa Jazda

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 194
  • Reputacja: 81
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Karpiowa Jazda - Czyli nasz pamiętnik
« Odpowiedź #26 dnia: 05.05.2019, 21:06 »
#4 C&R popłaca cz.1!
Pogoda straszna, więc jest więcej czasu na siedzenie przed komputerem, także kolejna historia!

Jezioro Margonińskie, sezon 2018. Perspektywa Bartka
Był czerwiec, w zasadzie sezon dopiero się rozkręcał. Ja miałem jeszcze semestr na uczelni(studia wieczorowe), a Kacper dzień w dzień spędzał nad wodą.
Wreszcie nadarzyła się okazja do skrócenia sobie zajęć, także umówiłem się z Kacprem, że on pojedzie nad wodę, rozwinie zestawy, a ja po uczelni do niego dojadę. Byłem w domu ok godziny 20;30, szybkie spakowanie jedzenia, przebranie się i jadę na łowisko na nockę! Z auta do stanowiska mieliśmy jakieś 500-600m. Podczas, gdy szedłem na stanowisko, miałem wrażenie, że słyszę sygnalizator, ale oczywiście musiałem to sobie ubzdurać z radości, że wreszcie jestem nad wodą. Dochodzę na stanowisko (Jest mocno porośnięte trzcinami), powoli zaczyna się ściemniać. Kacpra na brzegu nie ma. Pomyślałem, że pewnie robi coś przy wędkach, dochodzę na stanowisko, a Kacper po pas w wodzie, walczy z rybą i krzyczy żebym szybko przyszedł z podbierakiem. Ryba była już dość blisko, Kacper nakierował ją na podbierak, udało mi się podebrać za pierwszym podejściem.
B- Ale lin!
K- Lin? Myślałem, że to był karp!
B- Wielki jest!
Wyciągamy rybę, mata, ważenie i mierzenie. 56cm, 2,6kg! Złotomedalowy lin! Wziął na zestaw karpiowy, dlatego Kacper myślał, że to Karp, do tego dał świetną walkę.

W tamtym dniu to byłoby na tyle. Oczywiście ryba została wypuszczona.
2 tygodnie później, kolejna nocka. 3 Karpiówki pod liliami, do tego zabawa na spławik przy trzcinach. Około północy, piękne spławikowe branie (na 3 kukurydze), płynny ruch spławika pod wodę, Kacper zacina.
-Siedzi! O kurde!
Dosłownie było słychać jak wędka skrzypi, kołowrotek tyrkocze, piękna walka, ale ryba bardziej stawiała opór niż odjeżdżała. Po kilku minutach ląduje w podbieraku.
B-Lin! Wielki!
Wyciągamy na brzeg i jesteśmy w szoku jakie liny żerują nam w łowisku w ostatnim czasie, zaczynamy sobie myśleć, czy ten lin jest tak samo duży jak ten sprzed 2 tygodni. Ważymy, mierzymy - 56cm, 2,6kg. IDENTYCZNA WAGA I DŁUGOŚĆ. Zdjęcie i do wody.

Byliśmy w szoku, że wzięły 2 ryby o identycznych rozmiarach, 2 złotomedalowe liny na przestrzeni 2 tygodni, w tym samym miejscu. Zaczęliśmy porównywać zdjęcia, który jest ładniejszy, itd itp. Po chwili zauważyliśmy, że przy ogonie obie ryby na zdjęciach mają charakterystyczne wypuklenie. Doszliśmy do wniosku, że Kacper złowił tą samą rybę, tego samego pięknego, zdrowego lina na przestrzeni 2 tygodni! Coś niesamowitego. Dlatego właśnie wypuszczamy ryby, bo w wędkowaniu piękne jest to, że wypuszczenie ryby pozwala komuś innemu na złowienie takiego okazu, albo tak jak się okazuje - ponowne spotkanie z naszą zdobyczą!
Pozdrawiamy!
Zapraszamy do naszego sklepu online! www.carpride.pl
Bartek i Kacper
Duet braci współpracujących nad wodą 🎣
Kacper PB : Amur 24,200 kg 118 cm
Bartek PB : Amur 23,700 kg 117 cm

Offline Shreku82

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 010
  • Reputacja: 704
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grybów
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Karpiowa Jazda - Czyli nasz pamiętnik
« Odpowiedź #27 dnia: 05.05.2019, 21:16 »
Piękne opowiadanie chłopaki A ponowne spotkanie z tak pięknym linem to świetna sprawa

Wysłane z mojego Mi A2 Lite przy użyciu Tapatalka

Patryk

Życie jest zbyt krótkie, by nie jeździć na ryby 😀

Offline Karpiowa Jazda

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 194
  • Reputacja: 81
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Karpiowa Jazda - Czyli nasz pamiętnik
« Odpowiedź #28 dnia: 05.05.2019, 22:03 »
Bez dwóch zdań, świetne uczucie 🎣😁 A to nie jedyna ryba, z którą spotkaliśmy się 2 razy! Ta druga jest o wiele większa, niedługo 2 część 😁👊
Zapraszamy do naszego sklepu online! www.carpride.pl
Bartek i Kacper
Duet braci współpracujących nad wodą 🎣
Kacper PB : Amur 24,200 kg 118 cm
Bartek PB : Amur 23,700 kg 117 cm

Offline Shreku82

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 010
  • Reputacja: 704
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Grybów
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Karpiowa Jazda - Czyli nasz pamiętnik
« Odpowiedź #29 dnia: 05.05.2019, 22:54 »
Czekamy...

Wysłane z mojego Mi A2 Lite przy użyciu Tapatalka

Patryk

Życie jest zbyt krótkie, by nie jeździć na ryby 😀