Spławik i Grunt - Forum

ORGANIZACJE WĘDKARSKIE => PZW, czyli Polski Związek Wędkarski... => Wątek zaczęty przez: selektor w 10.12.2018, 10:21

Tytuł: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 10.12.2018, 10:21
Kiedyś Rybal (T. Czerwiński) napisał tu na forum ciekawą rzecz, że oni muszą publikować swoje badania nawet jak przeczyta je kilka osób. Zainspirował mnie tym. Uznałem wówczas, że muszę zostać jedną z tych kilku osób, które czytają te ich badania, więc czasem w wolnych chwilach zerkam, co tam słychać w naukowej myśli płynącej z Olsztyna. Tym razem jednak będzie światowo, bowiem myśl z Olsztyna wypłynęła na szerokie wody.

Dwa tygodnie temu natknąłem się na bardzo ciekawe badanie dotyczące światowego wędkarstwa:
"Global participation in and public attitudes towards recreational fishing: international perspectives and developments" (całość ma 82 strony. Badanie to można pobrać z https://www.ifishman.de/en/publications/single-view/1176-global-participation-in-and-public-attitudes-towards-recreational-fishing-international-perspe/ )

Jest tam dużo interesujących danych odnośnie wędkarstwa na świecie - od Europy, po Amerykę, Afrykę, czy też nawet Chiny (są tam m.in. dane dotyczące dochodowości wędkarskiej turystki). Dla znających angielski kopalnia wiedzy :thumbup:

Jest tam również krótki fragment dotyczący Polski i Czech. Jako ciekawostkę podam, że danych odnośnie polskich wód i polskich wędkarzy dostarczył zespół naukowców z IRŚ t.j. Marek Trella, Tomasz Czarkowski, Andrzej Kapusta oraz nasz forumowy ulubieniec prof. Arkadiusz Wołos. Przetłumaczyłem tekst dotyczący Polski, bo warto się z nim zapoznać z uwagi na to, że IRŚ ma dostęp do aktualnych danych znajdujących się w posiadaniu PZW (z racji m.in. udziału naukowców z IRŚ w Radzie Naukowej PZW). Dodatkowo w badaniu tym wyciągane są ciekawe wnioski (m.in. co do C&R), odbiegające w sposób znaczący od tego, co IRŚ prezentuje nam tu w Polsce.

Fragment dotyczący Polski (w moim tłumaczeniu ;) ):

"Wędkarstwo od kilkudziesięciu lat jest uważane za jedną z wiodących form rekreacji zarówno w Polsce, jak i w Czechach. Pomimo trudności, które pojawiają się podczas próby precyzyjnego oszacowania liczby aktywnych wędkarzy, to należy zauważyć, że udział wędkarzy w Polsce znacząco spadł w ciągu ostatnich 35 lat. Polski Związek Wędkarski, który pozostaje największym użytkownikiem wód śródlądowych w Polsce, na początku lat 80-tych miał ponad milion członków. Obecnie liczba wędkarzy zrzeszonych w PZW uległa znacznemu zmniejszeniu, do około 630 tysięcy wędkarzy.

Dokładnych danych na temat liczby wędkarzy zrzeszonych w PZW dostarcza jeden z dwóch największych okręgów PZW t.j. Okręg PZW w Katowicach. W ciągu ostatnich 22 lat liczba członków zmniejszyła się tam z 58 tysięcy do 43 tysięcy (spadek o 26 %). Jednocześnie na polskich wodach śródlądowych odnotowano spadek sprzedaży długoterminowych zezwoleń wędkarskich (droższych) na rzecz krótkoterminowych zezwoleń (tańszych). Na wodach morskich ma miejsce odwrotna tendencja, bowiem z biegiem lat liczba wędkarzy wykazuje stały wzrost.

W Polsce w latach 70-tych gwałtownie wzrosła średnia wieku wędkarzy. Najliczniejszą grupę stanowiły osoby w wieku 40-49 lat (30,2%). Najnowsze statystyki pokazują, że dominującą grupą są osoby powyżej 60 roku życia (34,7%), z ponad 30 letnim doświadczeniem wędkarskim (56,6%).

Na postrzeganie wędkarstwa przez społeczeństwo, jak i na zachowanie samych wędkarzy znaczący wpływ miał ustrój komunistyczny. Przed upadkiem komunizmu wędkarstwo było aktywnością społeczną dla mas. Wędkarstwo było bardzo popularną aktywnością, ponieważ wiele innych aktywności (takich jak np. podróże do Europy Zachodniej) było zabronionych. Większość wędkarzy zabierała złowione przez siebie ryby, jednocześnie wielu uważało wędkarstwo za aktywność zapewniającą im wyżywienie. Po upadku komunizmu liczba wędkarzy mocno spadła, zaś wędkarstwo stało się przede wszystkim formą rekreacji.

Od niedawna liczba wędkarzy w Republice Czeskiej ponownie rośnie (po gwałtownym spadku wynikającym z upadku ustroju komunistycznego). Wędkarze w Czechach, zwłaszcza młodsi wędkarze, skłonni są uwalniać złowione przez siebie ryby (Lyach i Čech 2018). Badania w Czechach wykazały, że 50% wędkarzy praktykuje Catch & Realese, podczas gdy tylko 28% wędkarzy zabiera złowione przez siebie ryby (czeski i morawski związek wędkarski 2003, 2009, 2017). Wielu wędkarzy uważa "Catch and Release" za przyszłość wędkarstwa i sugeruje wzmożenie działań regulacyjnych w tym zakresie.

Ten sam trend obserwuje się w Polsce. W tym przypadku dobrowolne "Catch and Release (C&R)" jest publicznie akceptowane i na ogół preferowane przez wędkarzy, szczególnie przez osoby młodsze. Ponad 70% wszystkich wędkarzy deklaruje częste lub też każdorazowe wypuszczanie złowionych przez siebie ryb. Wędkarstwo, jak i samo bycie wędkarzem, jest społecznie akceptowane w Polsce. Podobnie jak w Polsce, również i w Republice Czeskiej, postrzeganie wędkarzy przez opinię publiczną jest na ogół pozytywne."



Reasumując z badania wynika, że 70 % wędkujących w Polsce to osoby, które głównie wypuszczają ryby. Hmm. To ja się w tym miejscu spytam  dlaczego w Polsce panuje ogólne narzekanie na brak ryb ? Skoro jest tak dobrze jeżeli chodzi o C&R, to czemu jest tak źle, jeżeli chodzi o stan zasobów ryb w polskich wodach. Jak to jest, że IRŚ w zagranicznych badaniach wykazuje, że większość wędkarzy w Polsce wypuszcza ryby, podczas gdy w polskich badaniach wykazuje, że większość wędkarzy te ryby zabiera, a tym samym, że za stan wód odpowiadają wędkarze (no i oczywiście kormorany). Ilość pytań do panów naukowców, które pojawiają się po publikacji tego badania, jest ogromna ;) 

W tym miejscu nie może się obejść bez zaprezentowania poglądów naszego forumowego ulubieńca prof. Wołosa, który jeszcze niedawno wywodził (choć już nie w oparciu o tajemnicze badania ankietowe wędkarzy, a o "światową literaturę" :P), że C&R w Polsce się nie przyjmie, bo przeczą temu dane w światowej literaturze...dane dotyczące połowu dorsza (ten facet jest po prostu niesamowity, no ale to profesor więc może ::))

Guru myśli wędkarskiej prof. Wołos wraz z M. Trellą w swoim artykule "Alternatywne modele wędkarskiego zagospodarowania łowisk - Catch and Release, No Kill, górne wymiary ochronne" raptem kilka lat temu zadał elementarne pytanie o C&R w Polsce "Czy w Polsce model C&R ma szanse przyjąć się szerzej? Mimo licznych zapewnień, że coraz większy odsetek wędkarzy stosuje się do jego zasad, dane w światowej literaturze temu przeczą. Według badań ICES (tab. 1) mniej niż 1% polskich wędkarzy wypuszcza dorsze, przy jednych z największych połowów tych ryb na wędkę. Stawia to pod dużym znakiem zapytania możliwość szerszej adaptacji tej idei w Polsce, chociaż rzecz jasna jej nie przekreśla, gdyż zmiana mentalności w zakresie spojrzenia na idee C&R wymaga czasu." :facepalm:

Co się takiego stało Panie profesorze Wołos, że jednak idea powszechnego wypuszczania ryb w Polsce się przyjęła? Z Waszych badań wynika nawet, że odsetek wypuszczających ryby w Polsce jest wyższy aniżeli w Czechach (czyżby czescy naukowcy nie przeprowadzili rzetelnie swoich badań?). Czyżby mylił się Pan we wnioskach co do C&R opartych na połowach dorszy ? Czy też może znowu badania Pana i kolegów opierały się na tajemniczych ankietach wędkarskich...albo może po prostu komuś było wstyd, aby zaprezentować przed całym światem efekty polskiego wymysłu, czyli racjonalnej gospodarki rybackiej? Mamy więc 4 naukowców z Olsztyna z ich wnioskami zaprezentowanymi światu.

Wy już przestańcie narzekać na stan polskich wód. Przecież 70 % łowiących wypuszcza ryby. Wińcie się za to, że przyczyniacie się do eutrofizacji polskich wód. Rację miał Wołos jak pisał, że "górne wymiary ochronne raczej nie mają większych szans na powodzenie w Polsce, gdyż nie są akceptowane przez znaczną część środowiska wędkarskiego i niewędkarskiego, a sens ich wprowadzenia jest dyskusyjny i nie ma poparcia w praktyce oraz literaturze naukowej" skoro i tak większość rodaków wypuszcza ryby.
Tylko teraz jest kolejny problem, bo według Wołosa  "modele C&R, No Kill, jak i górne wymiary ochronne ze swojego założenia nie mogą mieć pozytywnego wpływu na bilans biogenów zbiorników wodnych, bowiem w przeciwieństwie do tradycyjnego, i najbardziej powszechnego w Polsce zwyczaju zabijania i spożywania złowionych przez wędkarzy ryb, nie prowadzą do usuwania wraz z odłowem pokaźnych ładunków fosforu i azotu"

Jak żyć Panie Wołos, jak żyć.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 10.12.2018, 10:46
Ależ to są bezczelni kłamcy. No niebywałe.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 10.12.2018, 12:06
Arek, genialne! :thumbup: :thumbup: :thumbup:

Jak widać profesor Wołos szykuje sobie drogę aby stać się wkrótce orędownikiem słuszności wypuszczania ryb. To jest taka powolna zmiana kierunku, aby nie wyjść na durnia. Jeszcze kilka lat i IRŚ będzie nas pouczał jak ważne jest zakładanie łowisk no kill :)

Odnoszę wrażenie, że lata naszych zabiegów zaczynają przynosić owoce. Profesorek Wołos widzi, że wkrótce bez zmiany stanowiska, wpadnie we własne sidła. Polscy wędkarze nie tylko zaczynają czytać i się interesować pracami naukowców, ich wnioskami, zaczynają kwestionować sens obecnej polityki. Taka NIK może narobić niezłego bigosu jak dokona kontroli i podstaw do prowadzenia gospodarki wg założeń rybackich. Ktoś z rządu też może zakwestionować słuszność tego kierunku...

Tak to jest, jak się wychodzi z mroku :) Niestety, PZW powinno tu stać na straży wędkarskich interesów, a to oni walą największa ściemę.

Jest światełko w tunelu ;)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 10.12.2018, 12:15
Dzięki Arek hehe
Świetne :thumbup: :beer:
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Enzo w 10.12.2018, 12:22
Hm.... może ta uczelnia ma 2 kierunki nauczania Europejski i Polski :D :P
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Alek w 10.12.2018, 12:29
Skur....... zaczyna się chyba powoli palić grunt pod nogami to i "poglądy" pora zrewidować. :facepalm:
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 10.12.2018, 12:30
Skur....... zaczyna się chyba powoli palić grunt pod nogami to i "poglądy" pora zrewidować. :facepalm:
Dokładnie tak! :thumbup:
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 10.12.2018, 12:37
Skur....... zaczyna się chyba powoli palić grunt pod nogami to i "poglądy" pora zrewidować. :facepalm:


Dokładnie! Mimo wszystko jestem pewien, że dalej w dupniu mają ryby i nas wędkarzy.
Do ludzi już dawno doszło, iż PZW robiło ich w balona, głównie ruchano nas na najwyższych pietrach.
Niestety, niewiele osób zdawało sobie sprawę, jak mocno do tej katastrofy przyłożyło się IRŚ.
Za sprawą naszego forum duża część prawdy wywędrowała w net, wielu wędkarzy przejrzało na oczy.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 10.12.2018, 13:08
Wielu wędkarzy nie chce myśleć ale chce mieć na szybko winnego - i dla nich to PZW. A temat jest złożony. PZW jest i nie jest winnym, ot taki paradoks :) Według mnie IRŚ wraz z UWM ponosi taką samą winę jak decydenci z PZW. Aby rozbić beton trzeba uderzać nie tylko w samo PZW ale w olsztyńskich rybakoznawców również. Według mnie jedni albo drudzy w końcu pękną, i wszystko się odmieni momentalnie :)

Wg mnie najsłabszym punktem PZW jest działalność rybacka na wodach związkowych. Tutaj można uderzyć raz i celnie, i wszystko będzie się musiało zmienić. Tak naprawdę rybactwo do czego jest potrzebne? Arek twierdzi, że bez niego PZW upadnie. Ale czy taki okręg katowicki istnieje dzięki rybactwu? A opolski, wrocławski? Jeżeli dają radę, to znaczy, że może być normalnie.

Cieszę się, bo dziś zauważyłem mocną rysę na betonie :) IRŚ mięknie, zmienia stanowisko, to bardzo dobry znak ;)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 10.12.2018, 13:14
Pamiętacie filmik, jaki wrzuciłem na temat wystąpienia kogoś z IRŚ na ogólnoświatowym zjeździe ichtiologów?

No to właśnie napisali na taki "ogólnoświatowy zlot" coś zupełnie odwrotnego od tego, co głoszą w Polsce. Żeby nie wyjść na idiotów i po prostu wtopić się w nurt normalności.

Krótko mówiąc, mogą sobie kłamać w najlepsze. Bo w Polsce piszą głupoty i doprowadzają środowisko do ruiny, a na świat piszą inne głupoty, kłamiąc bezczelnie, że w Polsce jest tak samo, jak w reszcie Europy. Oczywiście za ich zasługą.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Alek w 10.12.2018, 13:14
A opolski, wrocławski? Jeżeli dają radę, to znaczy, że może być normalnie.
Cieszę się, bo dziś zauważyłem mocną rysę na betonie :) IRŚ mięknie, zmienia stanowisko, to bardzo dobry znak ;)
Lucjan dopisz jeszcze białostocki. Sieci u mnie nie ma od paru lat, gdzie kiedyś Siemianówka była wszerz i wzdłuż zastawiona siatami.
Co do IRS,  mięknie bo jak pisałem wcześniej obawiają się o własne du...... No ale każdy powód jest dobry jeżeli efekt końcowy będzie pozytywny.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 10.12.2018, 13:21
Alek, okręgów niezależnych jest masa. Tak naprawdę to najgorszym jest mazowiecki, to tu jest największy syf, beton i zaprzaństwo. Zastanawiam się, na co nam ten cały ZG w takiej formie? Co takiego uchwalili? Ja rozumiem komórkę taką jak kapitanat sportowy, muszą być te sprawy ogarnięte. Ale ZG i te wszystkie komisje? Spokojnie można zrobić cięcia i podziękować za 'wdzięki' 2/3 działaczy. I na pewno koledze Czerwińskiemu za jego ciężką pracę, zwłaszcza przy wprowadzaniu rybaków na Zalew Zegrzyński. Się napracował dla dobra wędkarzy :)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 10.12.2018, 14:27
Tak naprawdę rybactwo do czego jest potrzebne? Arek twierdzi, że bez niego PZW upadnie. Ale czy taki okręg katowicki istnieje dzięki rybactwu? A opolski, wrocławski? Jeżeli dają radę, to znaczy, że może być normalnie.

PZW bez rybactwa musi upaść. W takiej formie w jakiej jest obecnie, PZW nie może funkcjonować bez rybactwa. Dziadki z ZG pchają więc ten związek na krawędź przepaści, zamiast podjąć działania naprawcze połączone z lobbingiem (wspólnym z gminami) na rzecz zmiany prawa rybackiego.

To dzięki GR w Suwałkach stać PZW na wiele, w tym na posiadanie tylu jezior na Mazurach. W umowach o użytkowanie obwodów rybackich sa zapisy dotyczące tego, że jako użytkownik zobowiązany jesteś płacić RZGW opłatę roczną w wysokości równowartości iluś tam dt żyta za 1 hektar. Te opłaty nie powinny stanowić problemu dla PZW. Jednak to nie są wszystkie opłaty uiszczane przez PZW. Są też podatki, koszty utrzymania urządzeń wodnych. Są przecież coroczne nakłady rzeczowo-finansowe na zarybienia  zawarte w operacie rybackim. Nie uiszczanie opłaty rocznej, nakładów rzeczowo-finansowych na zarybienia oznacza konieczność uiszczania kar umownych na rzecz Skarbu Państwa, a nawet istnieje możliwość rozwiązania umowy użytkowania obwodu rybackiego i przejęcia go w nowym przetargu przez kogoś innego, dysponującego już większymi pieniędzmi oraz kontaktami ;)

Zerknijcie ile według RZGW w 2018 r. kosztują ryby. Cennik ten służy przede wszystkim ustaleniu wartości zaproponowanego w ofertach konkursowych materiału zarybieniowego. Tym samym to RZGW decyduje za ile trzeba zarybiać, żeby móc realizować umowę oraz aby RZGW nie wypowiedziało umowy.  Dlatego też faktura musi się zgadzać. A co jest w rzeczywistości to już nie do końca musi być z nią zgodne :P I tak wygląda polska racjonalna gospodarka rybacka. Użytkownik oszukuje państwo na zarybieniach, a państwo nie ma interesu oraz chęci w dokładnym badaniu tego, skoro kasa i tak się zgadza.

https://warszawa.rzgw.gov.pl/ogloszenia/obwody-rybackie/cennik-materialu-zarybieniowego

Oczywiście jest wiele okręgów bez rybactwa i radzą one sobie bardzo dobrze. Jednak to głównie rybactwo utrzymuje przy życiu Zarząd Główny i całą rzeszę działaczy, chociażby w Okręgu Mazowieckim. Do tego to dzięki rybactwu PZW jest w posiadaniu wielu jezior w Polsce, w tym Mazur. Łatwo jest więc powiedzieć "rybacy precz". Po pierwsze nie można ot tak sobie rozwiązać umów o użytkowanie obwodów rybackich, a po drugie skąd wziąć pieniądze na utrzymanie aż tylu jezior na Mazurach. A region ten jest przecież regionem biednym. Zerknijcie sobie w cennik i uświadomcie sobie o jakich kwotach mówimy. To nie są zarybienia stawu. Na ile corocznych zarybień jezior wystarczą składki ludzi z Mazur ?

Jednak emerytom rządzącym w PZW trudno jest sobie wyobrazić konieczność wprowadzania reform, skoro czerpią z tego znaczną kasę. Nikt tam nie zaryzykuje zmian, bo jeszcze straci stanowisko, a tym samym spore dochody i prestiż wśród kolegów wędkarzy :facepalm: Tylko, że kretyni nie rozumieją, że niszczą polskie wody, a ich działania dotkną bezpośrednio ich wnuków. W pierwszej kolejności należałoby zreformować ZG i całą związkową biurokrację, aby w ogóle myśleć o jakichkolwiek innych zmianach. Jednak jak to wytłumaczyć ludziom żyjącym większość życia w komunizmie, z których większość nigdy nie prowadziła własnej działalności gospodarczej. No nie da się.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Michal w 10.12.2018, 14:39
W okręgu Katowice 43 000 wędkarzy było kilka lat temu. Obecnie jest ok. 41 500 osób.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 10.12.2018, 14:46
A będzie jeszcze mniej skoro większość stanowią osoby po 60-tce, a młodych coraz mniej. Dodatkowo coraz wyższe składki spowodują dalszy odpływ, w tym i większe kłusownictwo. Trudno jest PZW przyciągać nowych członków sieciowaniem i waleniem rybom w głowę zgodnie z RAPR. Komercje przeżywają rozkwit, natomiast PZW chyli się ku upadkowi. Taka jest prawda. Praca z młodzieżą (czytajcie z dziećmi działaczy wędkarskich) nie naprawi problemu odpływu członków.   
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Michal w 10.12.2018, 14:59
Dokładnie.

W większość kół w moim okręgu liczba członków spada. Sporo ludzi przeszło do koła w Taciszowie (Dzierżno Duże), co powoduje masę hejtu i pomówień w ich kierunku.
Znam jeszcze inne koło, do którego przepisują się chętnie ludzie, głównie za sprawą organizowanych tam zawodów.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 10.12.2018, 15:06
I na pewno koledze Czerwińskiemu za jego ciężką pracę, zwłaszcza przy wprowadzaniu rybaków na Zalew Zegrzyński. Się napracował dla dobra wędkarzy :)

Po prostu kolega Rybal wraz z kolegami z IRŚ znaleźli dla siebie właściwe miejsce do pracy. Rada Naukowa PZW  jest przecież ważnym organem doradczym dla ZG PZW. Wszyscy z IRŚ czują się tam mocno potrzebni. Szkoda tylko, że za kasę PZW prezentują rybackie poglądy w stowarzyszeniu wędkarzy. Uważam ich za naprawdę inteligentnych gości, jednak to co wyprawiają z tą ich olsztyńską nauką i "wołosoizacją badań", to woła to o pomstę do nieba :facepalm:

Ja tylko przypomnę Wam poglądy kolegi Rybala, dzięki któremu m.in. ulokowano rybaków na Zalewie Zegrzyńskim, dotyczące sieciowania wód w PZW:

"Reasumując, rezygnacja z profesjonalnej gospodarki rybackiej na wodach płynących Skarbu Państwa pociąga za sobą szereg skutków ekologicznych, społecznych i gospodarczych. Do najważniejszych z nich należą:
-   pozbawianie wód fachowego nadzoru i zarządzania;
-   brak zarybień i innych zabiegów gospodarczych;
-   brak monitoringu zasobów ryb;
-   wzrost kłusownictwa i nielegalnego obrotu rybami;
-   zanik tradycji oraz wartości kulturowych."

Mi najbardziej brakowałoby tradycji i wartości kulturowych, gdyby tak na wodach PZW zaprzestano sieciowania :'( Naprawdę Panie Czerwiński, brakowałoby mi tego :(
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Mariano w 10.12.2018, 17:30
To co tworzą panowie z IRŚ to już nie jest nauka a czysta demagogia na potrzeby lobby rybackiego. Czytam ich wypociny i chwytam się za głowę, bo nie chce mi się wierzyć, że profesor może się pod takimi dyrdymałami podpisać swoim imieniem i nazwiskiem. Powoływanie się na źródła "naukowców" z lat 70 i 80, wnioski, które ni jak mają się do zawartych faktów i danych, a i same dane wzięte ni z gruchy ni z pietruchy, albo wymoderowane tak by wyszło po ichniemu.
Na podstawie swoich obserwacji stwierdzam, że głównymi przyczynami braku ryb w naszym kraju są:
- niszczenie siedlisk, oraz tarlisk ryb poprzez różnoraką zabudowę hydrotechniczną, tworzenie plaż, ekonomiczne zagospodarowanie itd...
- nadmierne eksploatowanie zasobów poprzez zbyt duże ilości zabieranych z łowisk ryb przez wędkarzy, rybaków, kłusowników
- nieprawidłowa "gospodarka rybacka" promująca zarybiania gatunkami dla danego łowiska obcymi
- zaburzenie struktury ichtiofauny
Szczególnie te dwa pierwsze aspekty są najbardziej znamienne. Bezpośrednie niszczenie miejsc życia i rozrodu ryb, i bezpośrednie obniżanie ich pogłowia.
Będąc studentem geografii miałem możliwość na praktykach wziąć udział w świetnym wykładzie w Instytucie Oceanografii UG gdzie głównym wątkiem było obniżenie ilości ryb fitofilnych w zatoce Puckiej i mam wrażenie, że panom z IRŚ takie wykłady by się przydały.
IRŚ to jest kuriozum, populizm pseudonaukowy, przeinaczanie rzeczywistości na swoje i ziomków potrzeby, marazm ideologiczny; a dla mnie to jest przedszkole i folwark propagandy.
Gorszy kit potrafią chyba tylko wciskać "Mirki" na komisach.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: pit1984 w 10.12.2018, 17:55
Teraz należy  tylko zapytać pana szacownego profesora jak to jest z tym złym wędkarzem w Polsce. Czy tak jak w naszej prasie krajowej czy też jak w publikacji zagranicznej. Coś mi się wydaje że nasz naukowiec prawdy nie powie, chyba że się pomyli. 

Wysłane z mojego SM-J500F przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 10.12.2018, 21:37
Teraz należy  tylko zapytać pana szacownego profesora jak to jest z tym złym wędkarzem w Polsce. Czy tak jak w naszej prasie krajowej czy też jak w publikacji zagranicznej. Coś mi się wydaje że nasz naukowiec prawdy nie powie, chyba że się pomyli. 


Zależy wszystko od tego, kto pyta :) Pan Wołos zapewne niczym chorągiew zmieni kierunek w zależności od wiatru jaki zawieje :)

W sumie to o to nam powinno chodzić. Niech się IRŚ nazywa jak chce, powinni jednak działać dla naszego dobra. Nie widzę problemu w tym, aby PZW dawało kase na badania i programy, które skutkowałyby zwikszeniem ilości ryb o solidnych wymiarach w naszych wodach. Tak powinno być. Nawet to samo IRŚ powinno robić takie badania, gdyż wędkarze to podatnicy i płacą swoje :)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 10.12.2018, 21:54
Tak naprawdę rybactwo do czego jest potrzebne? Arek twierdzi, że bez niego PZW upadnie. Ale czy taki okręg katowicki istnieje dzięki rybactwu? A opolski, wrocławski? Jeżeli dają radę, to znaczy, że może być normalnie.

PZW bez rybactwa musi upaść. W takiej formie w jakiej jest obecnie, PZW nie może funkcjonować bez rybactwa. Dziadki z ZG pchają więc ten związek na krawędź przepaści, zamiast podjąć działania naprawcze połączone z lobbingiem (wspólnym z gminami) na rzecz zmiany prawa rybackiego.

To dzięki GR w Suwałkach stać PZW na wiele, w tym na posiadanie tylu jezior na Mazurach. W umowach o użytkowanie obwodów rybackich sa zapisy dotyczące tego, że jako użytkownik zobowiązany jesteś płacić RZGW opłatę roczną w wysokości równowartości iluś tam dt żyta za 1 hektar. Te opłaty nie powinny stanowić problemu dla PZW. Jednak to nie są wszystkie opłaty uiszczane przez PZW. Są też podatki, koszty utrzymania urządzeń wodnych. Są przecież coroczne nakłady rzeczowo-finansowe na zarybienia  zawarte w operacie rybackim. Nie uiszczanie opłaty rocznej, nakładów rzeczowo-finansowych na zarybienia oznacza konieczność uiszczania kar umownych na rzecz Skarbu Państwa, a nawet istnieje możliwość rozwiązania umowy użytkowania obwodu rybackiego i przejęcia go w nowym przetargu przez kogoś innego, dysponującego już większymi pieniędzmi oraz kontaktami ;)

Arek, jeżeli okręg opolski, wrocławski i ponad 30 innych może istnieć samoistnie, to po co nam rybactwo? przeciez na Mazurach nie powinno się mieć jak największej ilości jezior. Jeżeli wędkarze opłacą tyle na ile ich stać, to jest OK. Nie zapominajmy też, że chodzi o zarybienia. To rybacka nauka polskiego pochodzenia nakazuje zarybiać i odławiać. Ja nie widzę powodu aby na sporym jeziorze czymkolwiek zarybiać. Prosta sprawa, jak nie będzie rybaków, to nie wyłowią ryb, czyli nie trzeba będzie uzupełniać strat. I tu się kryje główna myśl rybakoznawców - oni obawiają się, że będa jeziora bez rybaka ;) W przypadku wędkarzy, nie ma szans aby odłowiono leszcza tam czy lina, jedyny gatunek jaki będzie miał problem to szczupak, ale to można regulować odpowiednio.

Dlatego właśnie bez rybactwa będzie normalnie. Tak, wiele rzeczy jak Wiadomości Wędkarskie, koryto zwane ZG, masa funkcji, część ośrodków zarybieniowych może okazać się zbędna, jednak nie spowoduje upadku samego związku. To więc powinien być kierunek zmian.  PZW powinno utrzymywać się ze składek, zaś głos powinni mieć wędkarze, przy czym nie ze stronnictwa 'karta musi się zwrócić' ale z tego co chcą rozsądku i naprawy.

Ja nie rozumiem po co nam wędkarzom rybactwo śródlądowe. Powinniśmy mieć wytyczne jak działać, jak gospodarować wodami. Jestem skłonny nawet uznać, że każdy okręg powinien mieć jednego lub dwóch rybaków, którzy zajmowaliby się odłowami kontrolnymi, samą kontrolą, budową krześlisk i ochrony tarlisk, oznaczaniem zimowisk. Ich działania wspierane przez ichtiologów spowodowałyby wielka poprawę wszelkich wód. Bo obecnie każda woda jest 'chora' ale PZW i państwo udaje, że nic jej nie dolega.

Jeżeli stać okręgi na etaty w ośrodkach zarybieniowych, to można i miec takich rybako-strażników. Ich wiedza o wodach okazałaby się niezmiernie ważna i korzystaliby z tego wszyscy, również mądrale z IRŚ.

Dlatego jeszcze raz napiszę. Rybactwo może wyjść z PZW bez jego upadku. Oznaczałoby masę reform i przekształceń, ale o to chyba chodzi. Na Mazurach nie musimy mieć każdego jeziora, jest to zbędne. Wielu rybaków też może chcieć zajmować się kierunkiem komercyjnym pod wędkarzy. Ważne aby nie musieli tyle zarybiać. Bi wielkie nakłady na zarybienia oznaczają konieczność sieciowania. Usunięcie z tego łańcucha zależności jednej rzeczy sprawia, że znika i druga i wszystko staje się proste. Nie zapominajmy, że duże jeziora mają wielką zdolność 'produkcyjną'. Ryby nieodławiane, pozostawiane same sobie szybko by się odbudowały do poziomu z lat 70-tych, który to tak nostalgicznie wspominał psor Wołos :) Napisze więcej, uważam nawet, że stałyby się łowiskami, gdzie można łowić wielkie ilości ryb i zabierać, bez dużego wpływu na całą populację. Bo dużych mazurskich wód odrybić wędką się wg mnie nie da. Jeżeli trzeba by zaś czymś zarybiać, to tylko korekcyjnie :)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 11.12.2018, 10:15
Mój wpis wygląda tak, jakbym rozgrzeszał PZW i usprawiedliwiał rybactwo, co oczywiście nie jest prawdą :P. Uważam, że „wód” w Polsce jest wystarczająco dużo, aby zarówno rybacy, jak i wędkarze mogli ze sobą żyć w pełnej zgodzie (oczywiście mówię tu o odrębnych zbiornikach ;) ) Dodatkowo można przecież utrzymywać stałe kontakty w relacjach usługobiorca-usługodawca, np. jeżeli chodzi o kupno materiału zarybieniowego, kwestie odłowów kontrolnych (przeżyciowych) itp.


Wędkarstwo i rybactwo na jednym i tym samym zbiorniku nigdy nie będzie ze sobą współistnieć bezproblemowo. Obecnie wędkarz jak już jest nad wodą to chce łowić ryby często, chce łowić duże ryby (w tym i okazy). Chce robić fotki oraz kręcić filmiki złowionym rybom. Chce odpocząć, a nie denerwować się tym, że wody na których łowi podlegają rybackiemu wykorzystaniu. Dodatkowo cała masa wędkarzy chce jeszcze zabierać ryby. Rybacy stanowią więc dla wędkarzy konkurencję, bowiem oni również chcą jak najczęściej sieciować, łowić duże ryby  i  do tego są znacznie skuteczniejsi od wędkarzy.

PZW nie potrzebuje odłowów gospodarczych. Jednak teraz trzeba się „wyplątać” z tego całego sieciowania. I tu jest cały problem. Też uważam, że PZW nie musi mieć aż tylu wód, skoro wędkarzy nie stać na ich utrzymanie. Jednak problem polega na tym, że obecnie użytkownika rybackiego wybiera się w konkursie ofert organizowanym przez państwo reprezentowane przez dyrektora RZGW. Wygrywa ten co zadeklaruje jak największe ilości materiału zarybieniowego (w rzeczywistości często są to wielkości „z kosmosu”, które są nieosiągalne przy późniejszej realizacji). Dodatkowo ilość proponowanych zarybień jest najczęściej w oderwaniu od jakichkolwiek badań danej wody.

Jest tak jak pisze Luk że, wiele wód w Polsce nie wymagałoby zarybień, przy jednoczesnej ścisłej ich kontroli, zarówno przez strażników rybackich, jak i ichtiologów. Wody te „żyłyby” swoim własnym życiem, pod „niewidzialnym płaszczem ochronnym” ze strony strażników i ichtiologów. Jednak obecnie przepisy dotyczące racjonalnej gospodarki rybackiej nie pozwalają na szerokie wprowadzenie w Polsce tego typu łowisk. Racjonalna gospodarka rybacka i jej regulacje zabijają nie tylko turystykę wędkarską (na dużych zbiornikach wodnych po prostu ona się nie opłaca, biorąc pod uwagę obowiązki nałożone przez państwo na użytkownika rybackiego), ale racjonalna gospodarka rybacka, niczym rak, zabija również samo PZW. Dlaczego?

Jeżeli chodzi o system użytkowania wód należących do państwa, to obecnie najważniejszą kwestią jest …. kwestia wygrania w konkursie ofert organizowanym przez RZGW. I temu jest wszystko podporządkowane. Nie temu co jest w wodzie, a więc całemu ekosystemowi wodnemu, ale najważniejszy jest "plan ciągłej produkcji ryb". Dlatego trzeba zaoferować jak najwięcej w zakresie corocznych zarybień. To się liczy. Tylko skąd wziąć kasę na coroczne zarybienia, tak aby faktury za ryby się zgadzały ? A co jak się w rzeczywistości nie ma  tyle kasy na te coroczne zarybienia, co się przedstawiło w ofercie dyrektorowi RZGW? Co się wówczas robi? Odpowiedzcie sobie sami na to pytanie ;)

PZW niech dziękuje PRL-owi, że dostał wszystko za darmo. W dodatku również i obecnie państwo robi wszystko, aby zapewnić mu dalsze utrzymanie wód (vide prawo pierwszeństwa), jak i prawidłowe funkcjonowanie (chociażby prowadzenie przez wiele lat postępowania w sprawie wykreślenia PZW z wykazu polskich związków sportowych, dając PZW możliwość dalszego pobierania niezgodnych z prawem składek członkowskich). Współpraca z rybackim lobby ma jakieś pozytywy :P 

Jednak nie można zapominać, że okręgi PZW w których nie ma sieciowania i którym aktualnie się powodzi, w końcu zetkną się z koniecznością przedłużenia umów na użytkowanie obwodów rybackich. I co wtedy? Okręg musi złożyć oświadczenie (zgodę) na akceptację warunków umowy, która zostanie mu przedłożona do podpisu przez RZGW. Dodatkowo okręg musi przedstawić propozycję corocznych zarybień oraz określić wartość tych zarybień. Nakłady rzeczowo-finansowe na zarybienia zawsze są przeliczane na podstawie aktualnego cennika określonego przez RZGW. No i co zrobi okręg PZW jak zaoferuje zbyt mało kasy na zarybienia ? Co zrobi jak go nie będzie stać na przedłużenie umowy ? Odpowiem. Straci wówczas zbiornik lub też zbiorniki. I to będą te zbiorniki, na których wędkarzom najbardziej zależy. Co innego zarybiać staw, czy też żwirownie, a co innego duże jezioro, czy też zbiornik zaporowy. Nie stać cię, tracisz wodę. Proste. Tak wygląda racjonalna gospodarka rybacka zachwalana przez prof. Wołosa.

Wstrzymałbym się więc z wychwalaniem niektórych okręgów PZW, bo może na chwilę obecną sytuacja tam jest mocno „pro wędkarska”, ale w pewnym momencie trzeba będzie się zmierzyć z szarą rzeczywistością. Nikt o tym głośno nie mówi, bo boi się siać panikę, ale to jest olbrzymi problem w PZW. Co zrobić, aby nie stracić danej wody, przy ograniczonych wpływach ze składek członkowskich? A obecnie umowy o użytkowanie obwodów rybackich są często zawierane na max 10 lat.

Dlatego też Okręg Mazowiecki PZW już teraz panikuje i podpisuje porozumienia z innymi okręgami, tworzy np. 3 „No Kille” itp., bo wie że ma problem z odpływem członków. Dziadki w OM przez lata pchały związek na krawędź przepaści. Obecnie, gdy już się nad nią znajdują, to robią krok wstecz. Jednak OM to żywy trup. Skończą się środki z UE, sieci przyniosą coraz mniej ryb, wiek członków zrobi resztę. Stowarzyszenie w obrocie gospodarczym działa na podobnych zasadach jak inne podmioty, więc to musi w końcu walnąć. Nie ma cudów, posypie się to jak domek z kart.

Dlatego tak ważne są zmiany w PZW i ograniczenie tej  przerośniętej struktury oraz zachęcanie nowych do wstępowania do PZW. Bez tego ten związek czeka powolna śmierć, bo na pewno PZW nie pomoże wprowadzanie coraz to większej ilości wód No Kill. Wody No Kill będą gwoździem do trumny, przy dalszym odpływie członków (oczywiście o ile wody No Kill nie będą tym czynnikiem, który będzie przyciągał rzesze nowych do PZW). To jest dopiero kuriozum hehe.   Albo rybactwo albo wysokie składki albo zahamowanie odpływu członków (Jak zahamować? Tego nie wiem :) ). Tylko tak można przedłużyć byt PZW, bez jakichkolwiek zmian w systemie prawa rybackiego.

Dlatego też niezbędne jest to, aby jak najszybciej uchylić ustawę o rybactwie śródlądowym, skoro samo PZW nie chce się zmieniać. Podobnie ten twór jakim jest rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 29 marca 2002 r. w sprawie operatu rybackiego wymaga uchylenia. Już nazwa organu, który wydał to rozporządzenie sugeruje jaką rolę mają pełnić w Polsce operaty rybackie :facepalm:

Tu nie ma co zmieniać. Te dwa akty prawne muszą odejść w zapomnienie, tak jak i racjonalna gospodarka rybacka. Obecnie to bowiem na użytkowniku rybackim ciążą obowiązki, które powinny ciążyć na państwie. W dodatku przepisy dotyczące racjonalnej gospodarki rybackiej hamują rozwój turystyki wędkarskiej. Dla użytkownika rybackiego najważniejsze jest to, że musi on w pierwszej kolejności realizować umowę, operat (bo państwo go z tego rozlicza). Tym samym wali on do wody narybek, który w większości i tak nie przeżyje, więc trudno się dziwić, że w Polsce nie ma ryb - przy tylu chętnych na nie i w dodatku jeszcze przy sieciowaniu co niektórych wód. Trudno jest się skupić na turystyce i przyciągnięciu wędkarzy na duże zbiorniki wodne m.in. ilością oraz wielkością ryb, bo użytkownikowi rybackiemu trudno jest finansowo „wyrabiać”, biorąc pod uwagę wymogi RZGW, co do konieczności czynienia nakładów rzeczowo-finansowych na zarybienia. Koło się zamyka.

Racjonalna gospodarka rybacka wymyślona przez naukowców z IRŚ za komuny, w dobie gospodarki rynkowej, zarzyna nie tylko samych rybaków, ale również i wędkarzy. 

Jest jeszcze jeden ciekawy problem związany z istniejącymi regulacjami :P Skąd wziąć kasę na ochronę wód? Mówię teraz o sytuacji dotyczącej np. prywatnych osób, małego stowarzyszenia - mających w swoim posiadaniu kilka zbiorników. Przecież w dobie powszechnego w Polsce kłusownictwa należałoby teren ogrodzić wysokim płotem albo też pilnować dzień i noc danej wody. A co jeżeli użytkownik rybacki jest w posiadaniu kilkudziesięciu jezior? Ilu wówczas ma zatrudnić strażników do ochrony? 50 osób na pełen etat? Nierealne. System jest do du..py.

Dlatego ustawa o rybactwie śródlądowym musi zostać jak najszybciej uchylona, w tym jej przepisy karne. Poza tym czasy żywienia narodu rybami z jezior i rzek już dawno minęły. Ludzie w ciągu całego roku jedzą głównie morskie ryby, a nie jakieś leszcze, płocie, czy nawet karpie. A przecież ta ustawa stanowi o ciągłej produkcji ryb, choć mamy już prawie 2019 r.

Jeszcze jedna kwestia. Taki prof. A. Wołos niech przestanie wychwalać racjonalną gospodarkę rybacką pod niebiosa i niech skupi się razem z kolegami z IRŚ oraz ZG PZW na lobbingu w zakresie jej uchylenia, bo na razie robi wszystko, aby jego poglądy wylądowały na śmietniku historii.

"Pewni ludzie" nie doceniają siły internetu. Rybactwo jeziorowe umiera w całej Europie :P Jak społeczeństwo się bogaci, to nie żre tych ryb w ilościach hurtowych, a zastanawia się nad ich ochroną. Nie da się temu przeciwstawić. "Pewni ludzie" nie zauważają, że w dobie powszechnego dostępu do internetu wędkarze są coraz bardziej świadomi tego co się dzieje z polskimi wodami i pamiętają też kto publikował głupoty w "Rybackich Kocopołach" publikowanych przez pewien Instytut Rybakoznawstwa-Szuwarowego ;)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 11.12.2018, 10:55
Rzeczowe argumenty :thumbup:

Ja tylko dodam, że póki co umowę na dzierżawę podpisuje okręg a nie ZG PZW, więc teoretycznie nie ma tutaj powiązań z samym kierownictwem PZW. Problem w tym, że w rybactwo zaangażowane jest tylko kilka okręgów, jednak o kierunku związku decyduje ZG oraz władze OM. Czyli ci co sieciują!

Pytanie więc jak rozciąć to połączenie ;) IRŚ ma oparcie póki co w PZW, wiele okręgów ma zatrudnionych ludzi, dla których profesor Wołos jest niczym prorok, którego słowa są święte. Jak więc zadziałać tutaj? Mi rozsądnym wydaje się opór przeciwko sensowności prowadzenia obecnej polityki, trzeba podważyć jej sens. Jeżeli będziemy mieli kilku ludzi z wykształceniem ichtiologicznym, będzie można oficjalnie rzucić wyzwanie IRŚ. Jeżeli pojawi się konkretna opcja, umotywowana odpowiednio, wtedy rozbijamy połączenie IRŚ - ZG PZW, co w dalszym ciągu może miec zbawienne konsekwencje.

Problemem jest tutaj ogarnianie funduszy unijnych. Obecny rząd chce maksymalizacji, i głaskać będzie po głowie każdego, kto potrafi unijną kasę przytulić. To jest wielki plus IRŚ. Jednak jeżeli się wyjaśni, że unijne dotacje to przecież tak naprawde podatki jakie płacą Polacy, wracające do nas z Brukseli, to mamy czystą sprawę. Lokujemy kase nie tam gdzie trzeba :)

Ciekawe jest, kiedy Wołos i spółka będa chcieli usiąść do jakiś rozmów, negocjacji. To co my robimy zapewne ich niepokoi, bo wyraźnie pokazujemy na forum, jak kraj traci na złej gospodarce wodami, jak skrzętnie ukrywa się fakt, że rozgrabiono zasoby polskich wód, a to są olbrzymie pieniądze. My nie potrzebujemy likwidacji IRŚ, potrzebujemy fachowców. A oni potrzebują nas ;) DLatego jestem pewien, że kompromis jest wcale nie taki trudny do osiągnięcia. Sam się dziwię, ze IRŚ idzie tak w zaparte. Dla nich rozwój wędkarstwa oznaczać może rozwój ich instytucji, wzrost znaczenia w świecie naukowym. Bo przecież o wędkarskich wodach wiedzą niewiele, rejestry połowowe to jest praktycznie wróżenie z fusów.  Sam Wołos w tej międzynarodowej pracy naukowej musiał zaśpiewac całkiem inna piosenkę niż te, którymi nas pałuje od ponad 25 lat :) Nikt nie nakazuje przecież likwidacji rybactwa. Wędkarze chcą po prostu gospodarki wędkarskiej. Dlaczego nie mogą istnieć te dwie rzeczy obok siebie? :) A może profesorom i doktorom z Olsztyna trzeba dać furtkę, aby w jakimś okresie czasu mogli 'wprowadzić poprawki  w swych poglądach'? :) Ciekawe jak nas widzą... Zapewne pan Czerwiński nas nie cierpi, bo podkopujemy jego pozycję, 'kolega' Kotwic zaś, spec od kormoranów, też ma do nas wielkie zastrzeżenia. Ale oni to niecałe IRŚ. Ile jeszcze instytut sieciologii będzie chciał wiązać się z trupem, jakim jest obecne PZW? Czuję zmianę stosunku sił...
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 11.12.2018, 11:05
Na razie to widzę, że sami pod sobą dołki kopią i sprzeczne argumenty wysyłają, w zależności od adresata. Tacy ludzie mentalnie żyją w epoce analogowej i nie potrafią zrozumieć, że to wszystko jest dostępne w sieci i można znaleźć.

Wystarczy zestawić te dwa poglądy Wołosa i pokazać je komuś w ministerstwie, by zaświeciła się żarówka, że coś tu śmierdzi.
Tutaj nawet nie trzeba "pozyskiwać" eksperta, który dowiedzie, że ten drugi "ekspert" się myli. Skoro on sam dostarcza argumentów przeciwko sobie.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 11.12.2018, 11:13
Pytanie więc jak rozciąć to połączenie ;) IRŚ ma oparcie póki co w PZW, wiele okręgów ma zatrudnionych ludzi, dla których profesor Wołos jest niczym prorok, którego słowa są święte. Jak więc zadziałać tutaj? Mi rozsądnym wydaje się opór przeciwko sensowności prowadzenia obecnej polityki, trzeba podważyć jej sens. Jeżeli będziemy mieli kilku ludzi z wykształceniem ichtiologicznym, będzie można oficjalnie rzucić wyzwanie IRŚ. Jeżeli pojawi się konkretna opcja, umotywowana odpowiednio, wtedy rozbijamy połączenie IRŚ - ZG PZW, co w dalszym ciągu może miec zbawienne konsekwencje.


Zmiana w myśleniu na temat polskich wód ma już miejsce, najczęściej poza IRŚ-em i instytucjami opiniującymi operaty rybackie. Brak operatów rybackich oznacza brak podstawowej działalności IRŚ. Dlatego będą bronić racjonalnej gospodarki rybackiej i operatów ::)

Jako przykład na zmiany w podejściu do polskich wód polecam przeczytać ten artykuł (niestety dostęp płatny, aczkolwiek można sms-em wykupić dostęp za 11 zł).

Żurek, Mikołajczyk "Nieracjonalna racjonalna gospodarka rybacka"

http://www.sigma-not.pl/publikacja-94933-nieracjonalna-racjonalna-gospodarka-rybacka-gospodarka-wodna-2015-11.html


"Bliższe przyjrzenie się ustawie o rybactwie śródlądowym (URŚ) uchwalonej w 1985 r. i jej realizacji w praktyce prowadzi do oczywistego wniosku: naturalne wody otwarte (rzeki i jeziora) należy traktować jak staw hodowlany, tak aby maksymalnie wykorzystać ich potencjał produkcyjny i pozyskać jak najwięcej ryb w celach komercyjnych. Pomimo różnych sloganowych zapisów tworzących pozory dbałości o środowisko, w rzeczywistości ustawa ta jest ukierunkowana na maksymalizację produkcji mięsa ryb słodkowodnych."
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 11.12.2018, 11:18
OMG, ileż to już razy pisałem, że IRŚ zrobiło sobie stawy hodowlane z naturalnych jezior :bravo: :bravo: :bravo:
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Alek w 11.12.2018, 11:35
Selektor wspomniał o prawie pierwszeństwa. To mnie wku.... maksymalnie.  Mam piękne jezioro blisko mojej rodziny. Często tam łowię, a że mam znajomą osobę w Wodach Polskich to ustaliłem, że dzierżawa  jeziora kończy się w 2025 roku i dotychczasowy dzierżawca ma pierwszeństwo w przyszłości. Ja się pytam jakim ku.... prawem. Zbiornik posiatkowany wzdłuż i wszerz, mało tego, żadnych oznaczeń o stojących siatach.  Kiedyś ktoś się utopi i będzie kryminał dla właściciela. Zarybienia to chyba tylko na papierze. Ostatnio jak wykupowałem zezwolenie to "gospodarz" chciał mnie poczęstować szczupakiem. Pany, ryby mieściły się na patelni w całości! Takich dzierżawców są zapewne setki i oni mają pierwszeństwo? No nie mogę tego pojąć, a jeżeli ja złożę lepszą ofertę to co? Liczy się tylko "staż w degradacji" jeziora? Muszę dokładnie się przyjrzeć jak przystąpić do "przetargu".
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 11.12.2018, 11:40
Alek, ale to nie jest złe. Jeżeli zainwestujesz w wodę i ją utrzymasz w dobrej kondycji, to masz startować do przetargu ponownie? Wygra rybak, który dostanie dotacje z UE i wodę spustoszy, dostanie punkty za zarybienie sumem. Myślisz, że IRŚ, preferujące rybactwo, wybierać będzie w przetargach użytkownika wędkarskiego przed rybackim? Obecnie nie ma tragedii tylko dzięki temu, że dzierżawca może przedłużyć umowę bez przetargów. Bez tego dawno rybacy przejmowali by wody wędkarzom, IRŚ zaś by mogło robić co uważa za słuszne. A więc produkować ryby na wszelkich wodach :(
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Alek w 11.12.2018, 11:50
No widzisz Lucjan, punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia. W opisanym przeze mnie przypadku to będzie jednak tragedia, jeżeli obecny "gospodarz" przedłuży dzierżawę. Suma summarum może ją mieć dożywotnio, bo nikogo innego się nie dopuści :facepalm: Jednak z drugiej strony patrząc po cholerę mu kolejne lata dzierżawy jak już całą rybę wyłowi?
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 11.12.2018, 12:20
Alek, to o czym piszesz to inny problem, złego użytkownika. Aby było dobrze, musi istnieć możliwość przedłużenia dzierżawy, w innym wypadku nikt nie będzie chciał inwestować w wodę, oprócz rybaków.

Pamiętaj też, że nie przedłuża się dzierżawy automatycznie, jeżeli użytkownik nie dotrzymywał warunków umowy, wtedy powinno ogłosić się przetarg. Tak więc tutaj jest pewna furtka, jeżeli jest to zły właściciel. Jednak jak się przyjrzymy, to problem leży w innym miejscu. Polskie wody nie mają oszacowanego faktycznego stanu ichtiofauny. Wszystko odbywa się na wariackich papierach, pracowników RZGW można wyprowadzić w pole lub załatwić sprawę za pomocą koperty.

Kolejny problem to kto zechce wziąć w dzierżawę zdewastowana wodę? Wg mnie więc panuje powszechna ściema, gdzie RZGW udaje, że ryby są, zaś użytkownik udaje, że gospodaruje wg wszelkich wytycznych. RZGW musi mieć kasę i porządek w papierach, właściciel biznesu zaś musi wyjść na swoje. I tak się to ciągnie. Wielu rybaków działa na wodzie kiepskiej, dodatkowo ją dewastując, podobnie jest z PZW. Jak więc to zatrzymać? Ano nie jest łatwo. W myśl przepisów, dzierżawca musiałby po takiej inwentaryzacji mocno zarybić, co podniosłoby koszta. Kto by się więc w to pakował? To jak płacić tyle samo za dzierżawę ziemi co ma I klasę i IV lub V lub nawet więcej za słabszą. Wiadomo, że się nie opłaca taki biznes :)

Obecne przepisy są po prostu głupie i się nie sprawdzają. O ile duże jeziora mają inną specyfikę, to sprowadzanie wszystkiego do tego samego mianownika po prostu nie ma sensu. Gdyby była opcja gospodarki wędkarskiej, byłoby całkiem inaczej. Nie trzeba by tyle zarybiać, ograniczając odłowy. Ale sie nie da... Mam wrażenie, że wiele zbiorników to takie kukułcze jajo, którego nikt nie chce. RZGW się więc cieszy, jak wody są dzierżawione, nie myśli aby rzucać jeszcze komuś kłody pod nogi. A rybacy mieliby chrapkę na wiele wód, taka Turawa na przykład ;) PZW nie miałoby wielkich szans przy przetargu, samo musiałoby miec rybacki program.  Tak więc automatyczne przedłużanie dzierżawy jest dobre.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Alek w 11.12.2018, 16:38
Polskie wody nie mają oszacowanego faktycznego stanu ichtiofauny. Wszystko odbywa się na wariackich papierach, pracowników RZGW można wyprowadzić w pole lub załatwić sprawę za pomocą koperty.
I tutaj się z Tobą zgadzam całkowicie.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 11.12.2018, 16:49
Normalność powinna wyglądać tak, że przed dzierżawą szacuje się "poziom ichtiofauny" i na koniec dzierżawy tak samo. Powinien być taki sam lub lepszy. Inaczej czapa.

Nawet jest to chyba w obecnym prawie. Tylko absolutnie nikt tego nie sprawdza. Bo niby jak, skoro te 10 lat temu nikt nie sprawdził.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Wiecho w 11.12.2018, 19:25
Dorzucę jeszcze mały kamyczek do tej dyskusji.

Rozmowa zasłyszana nad  Wisłą  w ok Puław (Okr Lubelski) dotycząca "słoikowania ryb" i drobnicy na kotlety ?

Po co panu tyle tego ?
Odp: Panie jak ja nie wezmę to  "ONI" i tak wyłapią sieciami.
Jacy ONI ?
No jak to ?  PZW !!! nie słyszał pan o odłowach sieciowych ? Panie pod samą Warszawą sieciują i sprzedają , a nam każą za Kartę płacić.

Wiadomości się rozchodzą i wpływają na zachowania wędkarzy.  Nie ważne czy  Okręg Lubelski sieciuje czy nie.  Wystarczy , że  wędkarze  wiedzą że PZW sieciuje, a od nich wymaga limitów itp.  To przecież zwyczajnie demoralizuje.


Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 11.12.2018, 19:50
Jestem bardzo ciekawy, jak działają Wody Polskie? Nie ukrywam, że liczę na Arka, ale jakby ktoś miał jeszcze jakieś ciekawe informacje o tej instytucji, to chętnie przyswoję.
Pytam dlatego, bo ostatnio słyszałem, że ten geszeft to wydmuszka, bubel na kiepskich przepisach z wielkimi brakami kadrowymi.

http://www.gliwice.rzgw.gov.pl/pl/
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Alek w 11.12.2018, 19:59
bubel na kiepskich przepisach i wielkimi brakami kadrowymi.
Nawet nie zdajesz sobie sprawy z jakimi brakami?  Kadrowe to wierzchołek góry. Na początku roku ludzie pracowali na swoich prywatnych komputerach.  Moja znajoma osoba, która tam pracuje do celów służbowych użytkuje prywatne auto. Oczywiście nikt nie zwraca jakichkolwiek kosztów. Zakupili niedawno auta więc podobno ma się to zmienić. Ludzie w "terenie" są w ciemniej du... bo zabrano im sprzęt do "central" wojewódzkich. Ogólnie burdel niesamowity, wiele można by jeszcze napisać. :)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 11.12.2018, 20:03
bubel na kiepskich przepisach i wielkimi brakami kadrowymi.
Nawet nie zdajesz sobie sprawy z jakimi brakami?  Kadrowe to wierzchołek góry. Na początku roku ludzie pracowali na swoich prywatnych komputerach.  Moja znajoma osoba, która tam pracuje do celów służbowych użytkuje prywatne auto. Oczywiście nikt nie zwraca jakichkolwiek kosztów. Zakupili niedawno auta więc podobno ma się to zmienić. Ludzie w "terenie" są w ciemniej du... bo zabrano im sprzęt do "central" wojewódzkich. Ogólnie burdel niesamowity, wiele można by jeszcze napisać. :)



Czyli to prawda, dziękuję. Przyszło mi do głowy, że WP mogą wędkarzom pomóc w walce o dobre wody.
 PZW boi się ich jak ognia, oni wiele mogą. Temat jest wart bliższego rozpatrzenia.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 11.12.2018, 20:52
Selektor wspomniał o prawie pierwszeństwa. To mnie wku.... maksymalnie.  Mam piękne jezioro blisko mojej rodziny. Często tam łowię, a że mam znajomą osobę w Wodach Polskich to ustaliłem, że dzierżawa  jeziora kończy się w 2025 roku i dotychczasowy dzierżawca ma pierwszeństwo w przyszłości. Ja się pytam jakim ku.... prawem. Zbiornik posiatkowany wzdłuż i wszerz, mało tego, żadnych oznaczeń o stojących siatach.  Kiedyś ktoś się utopi i będzie kryminał dla właściciela. Zarybienia to chyba tylko na papierze. Ostatnio jak wykupowałem zezwolenie to "gospodarz" chciał mnie poczęstować szczupakiem. Pany, ryby mieściły się na patelni w całości! Takich dzierżawców są zapewne setki i oni mają pierwszeństwo? No nie mogę tego pojąć, a jeżeli ja złożę lepszą ofertę to co? Liczy się tylko "staż w degradacji" jeziora? Muszę dokładnie się przyjrzeć jak przystąpić do "przetargu".

Alek jak znajdę chwilę wolnego to dokończę swój wpis, który zacząłem pół roku temu, a który pomoże Ci się zastanowić nad kwestią nabycia jakiejś wody od Skarbu Państwa


Przyszło mi do głowy, że WP mogą wędkarzom pomóc w walce o dobre wody.
 PZW boi się ich jak ognia, oni wiele mogą. Temat jest wart bliższego rozpatrzenia.

PZW boi się WP tak jak każdy inny użytkownik wód. Ten twór ma zarabiać na siebie w przyszłości, więc opłaty będą rosnąć. Ma on utrzymywać się z opłat z tytułu usług wodnych oraz innych opłat (podwyższonych) w obszarze gospodarki wodnej np. za pobór wód, za brak wymaganej prawem decyzji, za naruszenie warunków korzystania ze środowiska itp.

PZW boi się WP bo wie, że dostanie "po kieszeni" i to mocno. A PZW może pomóc jedynie samo PZW :P

A tak pomogą PZW ;)

https://www.portalsamorzadowy.pl/praca/wody-polskie-prezes-zapowiada-podwyzki-dla-pracownikow,114479.html

"W ciągu najbliższych trzech-czterech lat dojdziemy w wysokości płac do optymalnych i godnych stawek"

Tu na razie jest ściernisko, ale będzie San Francisco ;)

https://innpoland.pl/148201,wodom-polskim-brakuje-narzedzi-do-pracy-wiec-kupuja-200-samochodow

Wody Polskie z czasem zrobią się dla rządzących Polską, tym czym stał się KRUS dla PSL ;)


Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Alek w 11.12.2018, 21:11
Alek jak znajdę chwilę wolnego to dokończę swój wpis, który zacząłem pół roku temu, a który pomoże Ci się zastanowić nad kwestią nabycia jakiejś wody od Skarbu Państwa
Czekam w takim razie z niecierpliwością. Nie to, żeby mnie było stać, ale jest grupa chętnych osób,
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 11.12.2018, 21:26
Patroszalnie, fileciarnie, ośrodki zarybieniowe PZW istnieją dzięki wodzie... za którą trzeba płacić. Opłaty za użytkowanie gruntów pokrytych wodami też będą systematycznie rosnąć, bo PIS powołując ten organ do życia uznał, że na wodzie można zarabiać, więc Wody Polskie mają zarabiać kasę zarówno dla państwa, jak i dla siebie. Rosnące stawki za pobór wody na potrzeby chowu i hodowli ryb odczują wszyscy wędkarze. Dlatego też składki w PZW będą systematycznie rosnąć również dzięki powstaniu Wód Polskich. A to nie koniec "problemów wodnych" nas wszystkich, bo Wody Polskie muszą się odbić od dna w jakim się znajdują na początku swojej działalności, więc majstruje się przy wodzie

https://biznes.interia.pl/finanse-osobiste/news/oplaty-za-uslugi-wodne-rzadowy-regulator-zarobi-kosztem,2588844,4141
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 11.12.2018, 21:49
bubel na kiepskich przepisach i wielkimi brakami kadrowymi.
Nawet nie zdajesz sobie sprawy z jakimi brakami?  Kadrowe to wierzchołek góry. Na początku roku ludzie pracowali na swoich prywatnych komputerach.  Moja znajoma osoba, która tam pracuje do celów służbowych użytkuje prywatne auto. Oczywiście nikt nie zwraca jakichkolwiek kosztów. Zakupili niedawno auta więc podobno ma się to zmienić. Ludzie w "terenie" są w ciemniej du... bo zabrano im sprzęt do "central" wojewódzkich. Ogólnie burdel niesamowity, wiele można by jeszcze napisać. :)



Czyli to prawda, dziękuję. Przyszło mi do głowy, że WP mogą wędkarzom pomóc w walce o dobre wody.
 PZW boi się ich jak ognia, oni wiele mogą. Temat jest wart bliższego rozpatrzenia.

Jędruś podzielam zdanie selektora pomóc w czym....
Doszły mnie słuchy iż na nowo otwieranych przetargach na dzierżawy wód od wod polskich ceny za dzierżawe wód pójda dwu lub trzy krotnie do gory. A to sie robią kwoty nie kilkunastu tyś lecz kilkuset tyś... ciekawe jak pzw sobie z tym poradzi....
Wody polskie maja być rentowne i zarabiać na siebie.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Łuki w 11.12.2018, 21:56
Okłamali wędkarzy w Polsce, skłamali przed Europą ,okłamują samych siebie.
Taka.... krótkowzroczność na brak przepływu informacji w tych czasach,poskutkuje w sposób nieodwracalny i zabójczy dla NICH !
Kolejny mocny wpis ,selektor. :bravo: :thumbup: :beer:
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 11.12.2018, 22:38
Polskie Wody są niedofinansowane po części dlatego, że robiono wszystko bardzo szybko, jak to teraz u rządzących w modzie, ustawy się pisze na kolanie i przepycha w dzień lub dwa. Nie wiem czy pamiętacie co się działo przy tworzeniu PW, ale od razu była sprawa wyższych cen. PiS jednak nie mógł walnąć wszystkich podwyżek na raz, więc się wstrzymał. Teraz do góry idzie prąd, gaz i ropa, więc kolejne podwyżki obniżyłyby sondaże partii rządzącej, a przecież ceny energii wpłyną na ceny większości towarów. A mieliśmy wybory samorządowe, wkrótce będa wybory do europarlamentu a potem parlamentarne. Jak więc tutaj podnosić ceny? :)

Nie cieszyłbym się jednak, PW na pewno wprowadzą podwyżki za jakiś czas, na pewno jeśli PiS odniesie kolejne zwycięstwo wyborcze. Dla nas może to oznaczać wiele zmian, przede wszystkim kłopot z opłatami dzierżawnymi, które są obecnie niskie. W jakiś sposób podwyższenie cen może mieć i pozytywny aspekt, gdyż rybacy mogą pójść już definitywnie z torbami, rezygnując ze słabszych wód. To pociągnie za sobą wzrost ilości stowarzyszeń, to znów odbije się fatalnie na kondycji samego PZW. Mając ubogą ofertę tak jak teraz, nie powstrzymają fali odejść. A im mniej ludzi w PZW, tym więcej trzeba płacić na głowę :) Więc bez reform i cięć sie nie obejdzie.

Zwróciłbym też uwagę na fakt, że składka w PZW jest relatywnie tania. Można brać ryby, więc po części 'obrotny' wędkarz może wyjść sporo 'do przodu'. Dlatego podwyżki składek są nieuniknione. Jednak musi coś się z tym wiązać, jakaś poprawa. A tutaj żadnej nie ma. W takiej sytuacji ludzie zaczną rezygnować z członkostwa, zwłaszcza ci co myślą i mają dość tej ciężkiej orki. Pozostaną natomiast ci, którym karta ma się zwrócić. Tak więc prognozy dla PZW dobre nie są. I dobrze :)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Łuki w 11.12.2018, 23:29
Tak naprawdę rybactwo do czego jest potrzebne? Arek twierdzi, że bez niego PZW upadnie. Ale czy taki okręg katowicki istnieje dzięki rybactwu? A opolski, wrocławski? Jeżeli dają radę, to znaczy, że może być normalnie.
Cytuj
Dlatego jeszcze raz napiszę. Rybactwo może wyjść z PZW bez jego upadku. Oznaczałoby masę reform i przekształceń, ale o to chyba chodzi. Na Mazurach nie musimy mieć każdego jeziora, jest to zbędne. Wielu rybaków też może chcieć zajmować się kierunkiem komercyjnym pod wędkarzy. Ważne aby nie musieli tyle zarybiać. Bi wielkie nakłady na zarybienia oznaczają konieczność sieciowania. Usunięcie z tego łańcucha zależności jednej rzeczy sprawia, że znika i druga i wszystko staje się proste. Nie zapominajmy, że duże jeziora mają wielką zdolność 'produkcyjną'. Ryby nieodławiane, pozostawiane same sobie szybko by się odbudowały do poziomu z lat 70-tych, który to tak nostalgicznie wspominał psor Wołos :) Napisze więcej, uważam nawet, że stałyby się łowiskami, gdzie można łowić wielkie ilości ryb i zabierać, bez dużego wpływu na całą populację. Bo dużych mazurskich wód odrybić wędką się wg mnie nie da. Jeżeli trzeba by zaś czymś zarybiać, to tylko korekcyjnie :)

Jak ,zacząłem sobie Was cytować(do wypowiedzi) to się zgubiłem.;D Gdyby te wypowiedzi powycinać i dać jako całość, to IRŚ i PZW nie mają prawa do działań na terenie RP.
Wszelkie wpisy o PZW i IRŚ skonsolidowane , wysłane do gazet,TV,Ekologów rozjaśniły by Państwu jaka jest przepaść intelektualna,ekologiczna i ekonomiczna. Oddanie w ręce "Tych" ludzi, wód w dzierżawę, skutkiem będzie - brak ichtiofauny.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 12.12.2018, 07:30
Kilka ważnych rzeczy się dowiedziałem :beer: Wychodzi na to, że w niedługiej przyszłości zadzieją się ciekawe rzeczy.
Myślę, że kluczowe będą tutaj kwoty dzierżawy. Nasze koło z tego powodu straci prawdopodobnie wodę, gdyż zaśpiewali nam 20 tyś.
Szkoda, bo miała to być woda NK i wiązałem z nią wielkie nadzieje.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 12.12.2018, 07:39
Jedrek, a straci na rzecz kogo?

Chodzi mi o to, że jak pojadą tak z cenami, to wiele wód w ogóle dzierżawcy nie znajdzie. To nie jest przecież tak, że każda musi jakiegoś mieć.

Jak zwykle państwowi specjaliści podnoszą opłatę/podatek, mnożą przez liczbę użytkowników, i im wychodzą zwiększone wpływy do budżetu. I premia. .. łup!
A za rok zdziwienie, bo wpływy spadły.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 12.12.2018, 08:02
Michał, w tym przypadku od lat czają się na tą wodę dwaj prywaciarze. Z drugiej strony ta cena jest mocno zaporowa i nie jestem pewien, czy nawet oni na to pójdą? Tak czy inaczej, wiele osób mówi o wzroście kwot dzierżaw, może to być wielka wiosna dla klubów i innych stowarzyszeń. To powinno mocno kopnąć PZW w dupsztala :D

I masz rację stary, państwowi specjaliści mogą wywindować ceny, dojdzie do przetargów, które nie wyłonią użytkownika ani po stronie prywatnej, ani po stronie PZW.  Potem kwoty spadną, bo sprytni specjaliści będą temat chcieli szybko sprzedać i błąd naprawić, to będzie sygnał dla prywaciarzy. Jestem pewien, że w takiej sytuacji PZW zaśpi a inni na tym skorzystają.

Nie wiem, czy mnie za bardzo nie poniosło w tych prognozach? ;)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 12.12.2018, 09:05
Tak czy inaczej, wiele osób mówi o wzroście kwot dzierżaw, może to być wielka wiosna dla klubów i innych stowarzyszeń. To powinno mocno kopnąć PZW w dupsztala :D

To już się dzieje. O tym właśnie piszę non stop, że koszty zabiją PZW szybciej niż później ;) W ostatnich latach wszystko się zmieniło, a PZW dalej tkwi ze swoją strukturą i sposobem zarządzania w głębokiej komunie. Pozmieniała się przede wszystkim kwestia podejścia państwa do wód (państwo ma zarabiać na wodzie, co skutkuje również tym, że wszelkie naruszenia przepisów - choć i teraz podlegają administracyjnym karom - mają być skuteczniej egzekwowane, co jednocześnie oznacza więcej kasy na rzecz skarbu państwa od przedsiębiorcy, którym jest przecież również PZW). Do tej pory było "ulgowe" podejście do wód. To się zmieniło. A PZW i jego działalność gospodarcza oparta jest na wodzie.

Pojawiły się kolejne problemy.

Nie wiem czy wszyscy rozumieją o co mi chodzi z tym, że podkreślam ciągle, że wody "No Kill" w systemie racjonalnej gospodarki rybackiej nie mają racji bytu oraz dlaczego mogą one być gwoździem do trumny dla PZW.

Przykład z Okręgu PZW Katowice. Jest to okręg kompletnie mi nieznany pod względem wód i osób tam zarządzających :P Natomiast jest tu na forum wiele osób z nim związanych, więc myślę, że łatwiej będzie nam porozmawiać o problemie. Możliwe, że się mylę w swoim czarnowidztwie i robię "z igły widły".

Wykaz obwodów rybackich „na katowickim terenie ” znalazłem tu:
http://www.katowice.pzw.org.pl/cms/9077/_obwody_rybackie

Sławne „no kill’owe” łowisko Dzierżno Duże wchodzi w skład obwodu rybackiego rzeki Kłodnica – nr 1

Obwód ten obejmuje wody rzeki Kłodnica na odcinku od jej źródeł do wlotu do zbiornika Dzierżno Duże wraz z wodami zbiornika Dzierżno Duże, wodami Kanału Gliwickiego od Portu Gliwice do bramy górnej śluzy Dzierżno oraz wody dopływów na tym odcinku. Rzeka Kłodnica w granicach obwodu długość - 75 km, dopływy (nazwa rzeki/potoku): Kokociniec, Ślepiotka, Rów z Panewnik, Jamna, Żabica, Promna, Chudowski, Ornontowicki, Bujakowsk, Od Baszy, Kochłówka/Bielszowicki, Cienka, Czarniawka, Guido, Bytomka, Rów Rudzki, Mikulczycki/Rokitnicki, Graniczny Rów, Ostropka/Ostróżka, Wojtowianka, Kotłówka oraz Zbiornik Dzierżno Duże.

I w czym według mnie jest problem, pomimo tego, że na Dzierżnie jest dużo ryb i mądrych wędkarzy dbających o ten zbiornik ? I wszyscy się cieszą, że PZW się zmienia.

Załóżmy, że na przestrzeni następnych kilkunastu lat będzie stale występował odpływ członków z katowickiego okręgu PZW, przy jednoczesnym braku dopływu nowych członków (jest to realne biorąc pod uwagę dane zaprezentowane nam przez IRŚ, a wzięte od działaczy PZW i z których wynika, że obecnie większość w PZW stanowią ludzie po 60-tce). I teraz nawet stały dopływ członków do koła opiekującego się zbiornikiem Dzierżno Duże, mówię o wewnętrznych transferach w PZW, a nie o nowych członkach spoza stowarzyszenia, nie powstrzyma jednego elementarnego problemu.

Jak nie będzie kasy ze składek w okręgu katowickim, to PZW straci nie tylko Dzierżno Duże, ale i również resztę wód wchodzących w skład tego obwodu rybackiego. Ten zbiornik wchodzi bowiem w skład pewnej całości. PZW nie ma nic do gadania w przedmiocie ustalania tego co wchodzi w skład danego obwodu rybackiego, a co nie. To, że daje pod opiekę kół określone wody to jest to wewnętrzna „regulacja” PZW. Państwa to nie interesuje, więc albo płacimy coraz wyższe składki…albo sieciujemy tak jak w OM PZW, bo jak nie będzie kasy ze składek to wszystko to walnie, razem z Dzierżnem Dużym, który może mieć nawet "najlepszy" rybostan w Polsce. Czy nie pojawią się wówczas chętni, spoza PZW, na przejęcie takiego zbiornika?
Dlatego krótkowzroczne jest patrzenie – tak jak to wielu robi w PZW – wyłącznie przez pryzmat własnego zbiornika. 

Jednak według mnie to nie jest jedyny problem wód tego typu. Jest jeszcze jeden. Znacznie poważniejszy. Jestem ciekawy co powie dyrektor RZGW na takie „No Kill” jak Dzierżno Duże, w przypadku zawarcia kolejnej umowy o użytkowanie obwodu rybackiego. Hmm ?

Przecież żeby PZW skorzystało z prawa pierwszeństwa to musi przedłożyć dyrektorowi RZGW wykaz dokumentów niezbędnych do zawarcia nowej umowy m.in. :
1) propozycję zarybień (gatunki/sortymenty),
2) wartość zarybienia, która nie może być mniejsza niż wyliczona zgodnie z tym co jest w art. 4  ustawy o rybactwie śródlądowym

Propozycja zarybień musi zostać uwidoczniona w operacie rybackim, natomiast nakłady rzeczowo-finansowe przeliczane będą na podstawie aktualnego cennika właściwego RZGW.

I teraz powiedźcie mi jak się ma racjonalna gospodarka rybacka do wód typu No Kill, z których wcześniej „nic nie wyszło”. Przecież tu dojdzie do ewidentnego złamania prawa rybackiego. Nie sądzę, aby dyrektor RZGW chciał to zrobić. I co wówczas ? Liczymy na prośbę działaczy PZW kierowaną do kolegów z IRŚ o "majstersztyk" w operacie rybackim ? Przecież dokumenty złożone przez PZW będą łamać obowiązujące w Polsce prawo rybackie ? Co wówczas ? Jaką kombinację zastosują działacze PZW, aby chronić wody tego typu przed ich utratą - wody znajdujące się w granicach obwodów rybackich, które wielu będzie chciało przejąć ? Przecież jak dyrektor RZGW będzie chciał to na swoim terenie uwali PZW bez problemu. Dlaczego ? O tym napiszę niedługo ;)
   
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 12.12.2018, 09:14
Widać gołym okiem, że w sumie nie ma się z czego cieszyć.
Dzięki Arek.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 12.12.2018, 09:18
Niestety, te czarne wizje mogą się ziścić. Chyba że wcześniej w końcu, do qrwy nędzy, ktoś zrozumie, że te całe operaty i prawo rybackie jest idiotyzmem...

Jest jedna kwestia, której, Arku, nie bierzesz pod uwagę, pisząc o Dzierżnie.
Nokill został tam zrobiony nie dlatego, że wędkarze bardzo chcieli, tylko z powodu wysokiego stężenia metali ciężkich w wodzie. Chyba że źle coś przeczytałem.
Gdy ten zbiornik robiono nokillem, to góra PZW w całym kraju walczyła z tym ruchem, a nokillowców było kilka razy mniej niż jest obecnie. To dopiero teraz PZW budzi się z ręką w nocniku i wprowadza takie wody, żeby ludzie, którym zależy na łowieniu normalnych ryb, wracali do związku.

O ile się nie mylę, to decyzja o zakazie zabierania ryb z DD nie miała wiele wspólnego z myśleniem o walorach wędkarskich tej wody. Więc dzierżawca, czyli PZW, nie może jej utracić, bo nie spełnia operatu rybackiego. Bo ta woda z rybaczenia została wykluczona. Chyba.

Jeśli moje założenia są słuszne, to DD nie przejmie żaden rybak, bo i tak nie mógłby wprowadzić do handlu ryb z tej wody.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 12.12.2018, 09:23
Acha. No to tego nie wiedziałem. Jednak nie zmienia to ogólnego problemu z wodami No Kill. Operat dotyczący Dzierżna by nam więcej powiedział ;)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 12.12.2018, 09:32
Jeśli moje założenia są słuszne, to DD nie przejmie żaden rybak, bo i tak nie mógłby wprowadzić do handlu ryb z tej wody.

Ale można zrobić najlepszą komercję na Śląsku ;) A Dzierżno Duże dalej wchodzi w skład obwodu rybackiego rzeki Kłodnica – nr 1 i stanowi jego element. Pomijając w tym miejscu kwestię Dzierżna to należy zauważyć, że obecnie dyrektorzy RZGW mają prawne podstawy, aby kwestionować w Polsce wody No Kill - te które wchodzą w skład obwodów rybackich, bo one są na bakier z obowiązującym prawem rybackim. Problem pojawi się przede wszystkim przy przedłużaniu umów o użytkowanie obwodów rybackich z dyrektorami poszczególnych RZGW. Jak dyrektor będzie przychylny lokalnym przedsiębiorcom, gminom to uwali PZW na swoim terenie. Dlaczego? O tym napiszę niedługo ;)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 12.12.2018, 09:32
Jedrek, a straci na rzecz kogo?

Chodzi mi o to, że jak pojadą tak z cenami, to wiele wód w ogóle dzierżawcy nie znajdzie. To nie jest przecież tak, że każda musi jakiegoś mieć.

Jak zwykle państwowi specjaliści podnoszą opłatę/podatek, mnożą przez liczbę użytkowników, i im wychodzą zwiększone wpływy do budżetu. I premia. .. łup!
A za rok zdziwienie, bo wpływy spadły.

Nic sie nie bój jeśli bedzie towar w wodzie to za pzw - znajdzie się chetny by to wyczesać... a na pozostałe wody wprowadzą zakazy wedkowania , jeśli nie będzie zainteresowania - i po kłopocie.... zwłaszcza jesli chodzi o duże zbiorniki...

No cóż a co do małych to fajna sprawa - jeśli nie bedą własnością pzw - to będzie można łowić bez uprawnień na takich wodach
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Enzo w 12.12.2018, 09:32
Michał z tymi metalami ciężkimi to jest różnie, niby są ale w górnych granicach normy i w opinii biegłych można od czasu do czasu z takiego zbiornika rybę zjeść . ???
Jeśli ziści się czarny scenariusz to w pierwszej kolejności PZW zrezygnuje z dużych i bardzo dużych zbiorników z których  korzystają nieliczni wędkarze. W mojej ocenie takie czarne H2o  zabiję wędkarstwo bo co lepsze mniejsze zbiorniki będą okupowane a te których nikt nie będzie chciał wydzierżawić w krótkim okresie zostaną bezwartościowymi kałużami. 
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 12.12.2018, 09:38
Arku, to teraz porozmawiajmy, dlaczego powstają wody Nokill. Bo przecież w PZW doskonale wiedzą o tym, o czym piszesz.
Co będzie dalej? Czy przed końcem okresu dzierżawy wpadną na taki zbiornik z siatami, by odłowić odhodowane przez kilka lat ryby, a potem zarybić byle tanim gównem, byle się w papierach zgadzało? Do tego to wszystko zdążą? Bo innej opcji nie widzę.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 12.12.2018, 10:03
Wody No Kill powstają, bo ludzie chcą łowić ryby, a nie siedzieć cały dzień nad wodą bez brań. Skoro wewnątrz związku są ludzie, którzy żądają tego typu wód, to PZW pozwala je ustanawiać, ale wyłącznie w tych miejscach w których da się to zrobić. Dlatego to są głównie jakieś mniejsze zbiorniki. PZW dobrze wie, że musi zahamować odpływ członków. A odpływ jest liczony na przestrzeni ostatnich lat w tysiącach, a nie dziesiątkach osób. Dlatego nawet OM PZW zaczął kombinować aby powstrzymać odpływ i wprowadził na przyszły rok porozumienia. Dlatego też powstają wody No Kill, żeby ludzie nie odchodzili na komercje, których jest coraz więcej.

Enzo ma pewnie dostęp do dokładniejszych danych niż ja, jednak podpisuje się pod tym co napisał. Sądzę, że dobrze wie, że już niedługo tak będzie, ale nie chce Was straszyć :P  PZW nie będzie stać na posiadanie dużych jezior, czy też zbiorników zaporowych, nie sieciując na nich. 
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 12.12.2018, 10:13
Chwileczkę. Czy naprawdę z sieciowania zbiornika zaporowego są takie ogromne pieniądze w porównaniu ze składkami od kilku tysięcy wędkarzy?
Jeśli odsuniemy na bok unijne dotacje dla rybaków, które są chyba obecnie w naszym kraju jedyną zachętą do dalszego utrzymywania patologii na polskich wodach, to przecież znacznie więcej zysków przynosi prowadzenie zbiornika z okazałymi rybami dla wędkarzy. Czego znamiennym dowodem jest rozwój komercji w całym kraju.
Nawet pośrodku Mazur mamy jakąś sadzawkę typu łowisko Zezuj, które świetnie funkcjonuje, otoczone przepięknymi, wielkimi jeziorami, w których gówno wielkie pływa.

Cały czas piszemy o turystyce wędkarskiej, o jej potencjale, o traconych pieniądzach, bo ludzie wyjeżdżają za granicę lub łowią w prostokątnych wannach, zamiast w pięknych jeziorach... A tu nagle się okazuje, że siaty na wodach to jedyne wyjście.

Ja się absolutnie z tym nie zgadzam!


Edit: Dodałem mapkę z łowiskiem Zezuj (ten kawałek wody nawet nie jest na mapie pokazany). To jest najlepszy obraz patologii, jaka nas otacza. Żeby wędkarz musiał się upadlać do łapania w kałuży, gdy wokół ma jedne z piękniejszych wód w całej Europie :facepalm:
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 12.12.2018, 10:19
Arek,  nie uważam, że to o czym piszesz może się wydarzyć. Ogólnie komuś z RZGW nie zależy na tym aby wodę sieciowano ale aby nie zubożono jej na skutek dzierżawy. Stąd te zarybienia. Jeżeli więc jest no kill, to RZGW powinno się cieszyć z takiego obrotu sprawy. Bo ma pewność, że woda jest zasobna, do tego jest gospodarz, zaś tysiące wędkarzy, podatników, uprawia tam swe hobby. PSR ma mniej roboty.

I to jest właśnie obecny bezsens założeń gospodarki rybackiej, racjonalnej z nazwy. Nakazuje się odłowy i zarybienia, często na większych wodach zakładając nawet odłowy rybackie, a więc duże ubytki i spore zarybienia. Wędkarze nie muszą prowadzić takiej gospodarki. Polskie Wody nie mają kasy z zarybień, więc nie powinny oponować przeciwko opcjom no kill.

Pamiętajmy też, że wędkarze to hobbyści, więc muszą mieć miejsce do uprawiania swego hobby. Wątpię aby jakiś rząd chciał uderzyć w półtorej miliona wędkarzy. Na dodatek wściekły mąż to też i narzekająca żona, więc można tu wdepnąć na minę i stracić wiele w sondażach :) Do tego siła protestów jest spora, jeżeli hodowcy ryb potrafili się obronić przed zabraniem im dopłat, to i wędkarze się obronią. Ale podwyżki zapewne będą.

Co do Dzierżna. Jeżeli ma ono 500 hektarów, to cena w powinna wynosić około 30 tysięcy złotych. Jeżeli w samym kole nr 29 jest 300 wędkarzy, to wychodzi 100 złotych na głowę. A przecież okręg katowicki to aglomeracja, dużo ludzi. Na dodatek to jeden z większych zbiorników, inne są relatywnie tanie.

Arek, w przypadku okręgu katowickiego ważne jest też to, że okręg ten ma  sporo swoich wód, wiele dzierżawi od jakiś kopalni, i na dodatek - ma masę kasy na koncie :) Podobno są to miliony złotych. Przygotowane na kupno wód. Nie ma się co dziwić, to bogaty okręg, co ma wielu członków a mało wód do opłacania. To najliczniejszy z okręgów.

Gorzej sprawa może wyglądać za to z Opolem. Tutaj PZW ma wiele wód, w tym duże zbiorniki - jak Odra, Nysa, zaporówki - Turawa, Jezioro Nyskie i Otmuchowskie. Wędkarzy jest dwa razy mniej niż w Katowicach, i zwiększone opłaty oznaczać mogą problemy. Ale też należy wspomnieć o wsparciu gmin, te przecież dorzucają się do dzierżaw, gdyż jest to też w ich interesie. Na przykład na jeziorze Turawskim kopnięto w tyłek rybaków, aby ratować jezioro turystyką wędkarską. To jeden z nielicznych przykładów, gdzie miasto Opole, gmina Turawa i samo PZW miało jakąś wspólną strategię. Liczba 17000 tysięcy wędkarzy w Opolu przy 34000 w Katowicach jest dziwna, bo różnica jest 1:2, podczas gdy w mieszkańcach około 1:5. Myślę, ze bierze się to po części z tego, że składki w Opolu płaci wiele osób z okręgu katowickiego, do tego sprzedaje się wiele pozwoleń dziennych i tygodniowych. I wychodzi na to, że atrakcyjna woda jak Turawa czy Odra mogą dawać sporo kasy. A jeżdżą tam ludzie z całej Polski. W przypadku Dzierżna zaś nie wiemy ile jest sprzedawanych pozwoleń dziennych. Jednak wydaje mi się, że najwięcej w całym okręgu generuje właśnie ta woda. Wielu karpiarzy przyjeżdża tu łowić, zostawiając kasę w okręgu. Ta woda jest więc jakby magnesem, przyciągającym innych. Kto wie, czy dla tej wody wielu nie korzysta z porozumień i dodatkowych opłat. Jeżeli prezes okręgu Iwański wspiera ideę no kill na Dzierżnie Dużym, to musi mieć to swoje powody :) Wg mnie jednym z nich (oby nie jedynym) jest kasa jaką generuje ta woda.

Jest jednak kolejny aspekt w tym. Otóż takie Dzierżno może okazać się dla okręgu też wodą, która pozwala odławiać ryby i przerzucać je gdzie indziej. Taka praktyka to nic nowego, wiele okręgów kombinuje w ten sposób aby pozyskać materiał zarybieniowy. Mając ośrodki zarybieniowe o papier nie jest trudno. Odławia się tonę lub dwie karpia, a tego na DD jest pełno, w wymiarze właśnie 30-35 cm, i można to wrzucić gdzie indziej. Ale jest to dość ryzykowne przedsięwzięcie i można podpaść w RZGW, wędkarze zaś nie dadzą się tak okradać. Co do sprzedaży tych ryb - wody Kłodnicy są bardzo zanieczyszczone, zaś w samym DD jest spora koncentracja metali ciężkich, podobnie jest na Kanale Gliwickim. Całe szczęście, ta ryba się do jedzenia nie nadaje raczej. Kto widział kolor wody na KG ten wie z czym się ma do czynienia. Woda o barwie smoły :)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 12.12.2018, 11:17
Ja uważam, że Enzo wie lepiej od Was, co się może w okręgu katowickim wydarzyć i że niekoniecznie PZW ma te grube miliony :P

Chwileczkę. Czy naprawdę z sieciowania zbiornika zaporowego są takie ogromne pieniądze w porównaniu ze składkami od kilku tysięcy wędkarzy?
Cały czas piszemy o turystyce wędkarskiej, o jej potencjale, o traconych pieniądzach, bo ludzie wyjeżdżają za granicę lub łowią w prostokątnych wannach, zamiast w pięknych jeziorach... A tu nagle się okazuje, że siaty na wodach to jedyne wyjście.
Ja się absolutnie z tym nie zgadzam!

Myślicie, że okręg z coraz mniejszą ilością członków będzie stać na uiszczanie opłat państwu (nie tylko tych przewidzianych w ustawie o rybactwie śródlądowym), ale i również tych określonych w nowym prawie wodnym (wszystko się zmieniło w 2018r. już nic nie będzie takie jak kiedyś było jeżeli chodzi o stawki opłat), czy nawet też w prawie podatkowym ? Chyba nie rozumiecie jakie to są koszty. Alkowi obiecałem, że opiszę jak wygląda procedura nabycia obwodu rybackiego. Wówczas może wiele osób zrozumie o czym mówię ;) Zerknijcie w aktualne projekty umów o użytkowanie obwodów rybackich. Zmieniło się już podejście państwa do PZW. Są tam same obowiązki, przy minimalnych uprawnieniach. Tego wcześniej nie było. Nie w takiej ilości. Ilość obowiązków powoduje, że taka umowa jest mocno ryzykowna dla PZW. Jako prawnik widzę, w niej same zagrożenia dla PZW, a nie korzyści. Turystyki nie ma obecnie w szerokim zakresie, bo racjonalna gospodarka rybacka na to nie pozwala. 

Skoro z każdym kolejnym rokiem jest coraz mniej członków opłacających składki, m.in. z uwagi na wiek oraz wysokość tych składek, to jak chcecie utrzymać obwody rybackie składające się z dużych zbiorników? Skoro dane wzięte prosto z PZW wskazują, że obecnie dominującą grupą w PZW są osoby powyżej 60 roku życia i aż 56,6% osób pow. 60 r. życia w PZW ma 30 letnie doświadczenie w wędkowaniu, to ja się spytam, a ile z tych osób ma ulgi ? A Wy chcecie utrzymać Mazury, zbiorniki zaporowe i wielkie jeziora ze składek emerytów, których cała masa ma ulgi :P

W ostatnich latach coraz częściej widzę uchwały PZW dotyczące sprzedaży nieruchomości (w tym tych gruntowych) należących do PZW. Stąd też się bierze większa kasa na kontach PZW. Jednak ludzie nie widzą, że nowe Prawo wodne zmieniło wszystko. Opłaty będą coraz większe. PZW jest przedsiębiorcą, który jest jednym z polskich potentatów jeżeli chodzi o korzystanie z wody i nie ma już żadnych zwolnień, ani przychylnego patrzenia na PZW przez państwo.


Arek,  nie uważam, że to o czym piszesz może się wydarzyć. Ogólnie komuś z RZGW nie zależy na tym aby wodę sieciowano ale aby nie zubożono jej na skutek dzierżawy. Stąd te zarybienia. Jeżeli więc jest no kill, to RZGW powinno się cieszyć z takiego obrotu sprawy. Bo ma pewność, że woda jest zasobna, do tego jest gospodarz, zaś tysiące wędkarzy, podatników, uprawia tam swe hobby. PSR ma mniej roboty.


Tak jak pisałem, opublikuje niedługo procedurę "nabycia" obwodu rybackiego. Gdybym reprezentował prywatnego przedsiębiorcę, gminę w konkursie ofert, gdzie jednym z oferentów byłoby PZW, to w życiu nie dopuściłbym, aby PZW mogło wygrać z tym ich łowiskiem No Kill :P Podobnie jakby PZW chciało przedłużyć umowę korzystając z prawa pierwszeństwa. Uwaliłbym to bez problemu. Sądzę, że dyrektor RZGW też nie dopuściłby do tego o ile tylko będzie chciał albo ktoś mu na to zwróci uwagę w proteście.

Arek, w przypadku okręgu katowickiego ważne jest też to, że okręg ten ma  sporo swoich wód, wiele dzierżawi od jakiś kopalni, i na dodatek - ma masę kasy na koncie :) Podobno są to miliony złotych. Przygotowane na kupno wód. Nie ma się co dziwić, to bogaty okręg, co ma wielu członków a mało wód do opłacania. To najliczniejszy z okręgów.


Luk może i Katowice są bogatym okręgiem, może i sprzedają nieruchomości należące do okręgu, może jest tam dużo kasy ze składek, ale w wielu innych okręgach tak nie jest. A jeżeli ludzie "w Katowicach" będą odchodzić z PZW na rzecz komercji to nie utrzymają oni obwodów rybackich. Macie tam aż 21 dużych obwodów rybackich, które trzeba corocznie zarybiać. A przecież niedługo skończą się umowy na ich użytkowanie i będzie konieczność zawarcia nowych umów.   

http://www.katowice.pzw.org.pl/cms/9077/_obwody_rybackie


I teraz zerknijcie sobie w cennik RZGW (weźmy pierwszy lepszy ten z Warszawy)

https://warszawa.rzgw.gov.pl/ogloszenia/obwody-rybackie/cennik-materialu-zarybieniowego


            
Lp   gatunek   sortyment   jedn. miary   średnie ceny brutto
1   Amur biały   kroczek   kg   12,00
2   Boleń   wylęg żerujący   1000 szt.   12,00
      narybek letni   szt.   0,15
      narybek jesienny   szt.   0,50
      narybek wiosenny   (po przezimowaniu)   szt.   0,60
      tarlak   kg   6,00
3   Brzana   wylęg żerujący   1000 szt.   65,00
      narybek letni   szt.   0,50
      narybek jesienny   szt.   0,90
      narybek wiosenny   (po przezimowaniu)   szt.   1,10
      dwulatek   szt.   1,50
      tarlak   kg   8,00
4   Certa   wylęg żerujący   1000 szt.   50,00
      narybek letni   szt.   0,30
      narybek jesienny   szt.   0,60
      narybek wiosenny   (po przezimowaniu)   szt.   0,75
      dwulatek   szt.   1,00
5   Jaź   wylęg żerujący   1000 szt.   9,00
      narybek letni   szt.   0,07
      narybek jesienny   kg   12,00
      narybek wiosenny   (po przezimowaniu)   kg   13,00
      kroczek   kg   12,00
      tarlak   kg   10,00
6   Jelec   narybek letni   szt.   0,50
      narybek jesienny   szt.   1,00
7   Karaś pospolity   narybek jesienny   kg   13,00
      narybek wiosenny   (po przezimowaniu)   kg   14,00
      kroczek   kg   14,00
8   Karaś srebrzysty   narybek jesienny   kg   3,00
      narybek wiosenny   (po przezimowaniu)   kg   3,00
      kroczek   kg   3,00
9   Karp   wylęg żerujący   1000 szt.   5,00
      narybek letni   szt.   0,05
      narybek jesienny   kg   12,00
      narybek wiosenny   (po przezimowaniu)   kg   12,00
      kroczek   kg   11,00
      dwulatek   kg   9,00
10   Kleń   wylęg żerujący   1000 szt.   12,00
      narybek letni   szt.   0,15
      narybek jesienny   szt.   0,35
      narybek wiosenny   (po przezimowaniu)   szt.   0,45
11   Leszcz   dłoniak   kg   2,00
12   Lin   wylęg żerujący   1000 szt.   9,50
      narybek jesienny   kg   16,00
      narybek wiosenny   (po przezimowaniu)   kg   16,00
      kroczek   kg   14,00
      tarlak   kg   14,00
13   Lipień   wylęg żerujący   szt.   0,20
      narybek letni   szt.   0,40
      narybek jesienny   szt.   1,00
      narybek wiosenny   (po przezimowaniu)   szt.   1,30
14   Łosoś   wylęg żerujący   szt.   0,11
      narybek letni   szt.   0,20
      narybek jesienny   szt.   0,35
      narybek wiosenny   (po przezimowaniu)   szt.   0,60
      smolt   szt.   3,00
      tarlak   kg   35,00
15   Miętus   wylęg żerujący   1000 szt.   14,00
      narybek wiosenny   szt.   0,05
      narybek letni   szt.   0,30
      narybek jesienny   szt.   0,90
16   Okoń   narybek letni   kg   7,00
      narybek jesienny   kg   10,00
      dwulatek   kg   9,00
      trzylatek   kg   8,00
17   Płoć   narybek    kg   3,00
      tarlak   kg   5,00
18   Pstrąg potokowy   ikra zapłodniona   szt.   0,02
      ikra zaoczkowana   szt.   0,06
      wylęg żerujący   szt.   0,12
      wylęg podchowany   szt.   0,13
      narybek letni   szt.   0,40
      narybek jesienny   szt.   0,70
      narybek wiosenny   (po przezimowaniu)   szt.   1,00
      tarlak   kg   18,00
19   Pstrąg tęczowy   narybek    kg   12,00
20   Sandacz   narybek letni   szt.   0,10
      narybek jesienny   kg   40,00
      narybek wiosenny   (po przezimowaniu)   kg   42,00
      tarlak   kg   30,00
21   Sieja   wylęg żerujący   1000 szt.   60,00
      narybek letni   szt.   0,40
      narybek jesienny   szt.   1,00
      narybek wiosenny   (po przezimowaniu)   szt.   1,50
      dwulatek   szt.   2,50
22   Sielawa   wylęg żerujący   1000 szt.   4,00
      narybek letni   szt.   0,30
23   Sum europejski   wylęg żerujący   1000 szt.   22,00
      narybek letni   szt.   0,40
      narybek jesienny   szt.   1,30
      kroczek   kg   18,00
      dwulatek   kg   18,00
24   Szczupak   wylęg żerujący   1000 szt.   20,00
      narybek letni   szt.   0,10
      narybek jesienny   kg   24,00
      dwulatek   kg   15,00
      tarlak   kg   15,00
25   Świnka   wylęg żerujący   1000 szt.   40,00
      narybek letni   szt.   0,20
      narybek jesienny   szt.   0,35
      narybek wiosenny   (po przezimowaniu)   szt.   0,50
26   Tołpyga   kroczek   kg   8,00


I teraz okręg musi corocznie każdy ze zbiorników zarybiać za sumę wskazaną w umowie. Ba, żeby wygrać nowy konkurs ofert musi zaoferować jak najwięcej tych zarybień za cenę ustaloną z RZGW - według ich cennika. Naprawdę uważacie, że te niskie składki wystarczą na utrzymanie dużych zbiorników w rękach PZW ? ;)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 12.12.2018, 11:24
Ale nikt tu nie mówi o trzymaniu wszystkiego przez PZW, jak to teraz robili, żeby mieć praktycznie monopol i żeby ludzie musieli wykupywać składki, żeby sobie połowić.
Właśnie teraz zaczynają się kształtować normalne warunki rynkowe (JEŚLI TE DURNE PRAWO RYBACKIE ZOSTANIE ZMIENIONE) i rybacy zajmą kilka zbiorników, PZW kilka, stowarzyszenia jeszcze kilka. I ten będzie miał klientów, kto będzie miał odpowiadającą im ofertę.
Ja bardzo chciałbym zobaczyć, czy gospodarstwa rybackie w takiej gospodarce rynkowej (bez unijnych dopłat) będą sieciować swoje wody, czy zrobią z nich łowiska dla wędkarzy. Z czego będą większe pieniądze mieli...

Weź taki Zalew Zegrzyński. Z czego będą większe pieniądze. Z jego sieciowania, czy ze zrobienia tam wody nokill (upraszczam sprawę, bo wcale nokill być nie musi. Wystarczą odpowiednie wymiary górne i ochrona cennych gatunków). Z sieciowania, czy z tysięcy wędkarzy z Warszawy i okolic, którzy w końcu rzut beretem od domu będą mogli połowić ryby.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Koń w 12.12.2018, 11:28
(...) Z czego będą większe pieniądze. (...)

Ze smażalni ;)

Kurde, miałem na nadchodzący rok wykupić sobie OM i Siedlecki. Ale w tej sytuacji chyba odpuszczę ten pierwszy, nawet kosztem ograniczenia sobie możliwości łowienia.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 12.12.2018, 11:31
(...) Z czego będą większe pieniądze. (...)

Ze smażalni ;)


Absolutnie tak tego nie widzę. Inaczej nie byłoby komercji nokill, tylko same typu "złów rybę i ci ją usmażymy".
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Koń w 12.12.2018, 11:36
Michał, opanuj się no ;D Żebym Tobie musiał irionię palcem pokazywać? Jak pismo obrazkowe w postaci emotki nie starcza, to następnym razem laurkę w paincie machnę :D
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 12.12.2018, 11:37
Ale ja właśnie wolę, żeby PZW straciło zbiorniki, aniżeli na nich urządzało sobie rybactwo, bowiem rynek zweryfikuje kolejnych użytkowników przejętych wód. Jak będą chcieli nadal sieciować to nie będą mieć kasy od wędkarzy, jak będą robić turystykę wędkarską i zarabiać na opłatach, to super. Jestem jak najbardziej za. Jednak wody No Kill znajdujące się w obwodach rybackich nie znajdują obecnie oparcia w przepisach i bardzo łatwo je uwalić. Tylko to chce Wam przekazać :P A nie to, że trzeba nadal sieciować związkowe wody, że rybacy są super, czy też że wody No Kill są do d..py, bo nie są. Choć jestem za zabieraniem ryb w rozsądnym zakresie, to jedynie wody No Kill mogą w tym porąbanym kraju coś zmienić, jeżeli chodzi o podejście do ochrony wód i ryb. Dlatego im ich więcej tym lepiej. Tylko tyle Wam chce przekazać... że łatwo uwalić Wasze starania o zmiany, i to wszystko zgodnie z polskim prawem rybackim :facepalm:

No i jeszcze chciałby zwrócić uwagę, że mało osób wie o rzeczywistych kosztach utrzymania wód w Polsce :P
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 12.12.2018, 11:42
Koniu, bo rozmawiamy w otoczce tego całego rybackiego absurdu... i mi czujnik ironii szwankuje.

Arku, moim zdaniem w końcu wszystko zaczyna rozbijać się o pieniądze. Ale nie te dla kilku naukowców w IRŚ i ich przydupasów w PZW, tylko te dla państwa. I może w końcu ktoś się zorientuje, jaki folwark sobie te dwie instytucje urządziły, jak niszczą przyrodę, a przede wszystkim, ile kasy mogłoby wpływać do budżetu, a nie wpływa przez działalność tychże. Działalność, która szkodzi wszystkim poza nimi.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 12.12.2018, 11:42
I teraz okręg musi corocznie każdy ze zbiorników zarybiać za sumę wskazaną w umowie. Ba, żeby wygrać nowy konkurs ofert musi zaoferować jak najwięcej tych zarybień za cenę ustaloną z RZGW - według ich cennika. Naprawdę uważacie, że te niskie składki wystarczą na utrzymanie dużych zbiorników w rękach PZW ? ;)

Hm, ale z tego co piszesz wynika, że ZG PZW powinien juz dawno walczyć o zmiany prawne, zwłaszcza o uwzględnienie gospodarki wędkarskiej w operatach. Dlaczego więc tego nie robią? Zapewne mają dobre cynki od chłopaków z IRŚ, i wiedzą, ze im wiele nie grozi. Tak jak lawirowali z tym sportem :)

Arek, wg mnie ważną rzeczą jest zwykłe zrozumienie po co RZGW dzierżawi wody. Tutaj jest ciekawie, bo czy chodzić będzie tylko o wielkie zarybienia? Jeżeli wszystko trzeba by kupować, a państwo brałoby 23% VAT z transakcji, to rzeczywiście można się obawiać, że celowo będzie się tutaj preferowało użytkownika, który zarybi kupując narybek i ryby. Ale czy polskie jeziora i zaporówki znajdą dzierżawcę, który wywiąże się z umów? Do tego wybór rybaka ponad PZW oznacza wielkie sprzeciw lokalnej społeczności i nie tylko. Nie wyobrażam sobie aby ktoś z rządu chciał tutaj konfrontacji z niezadowolonym wędkarzami. PZW to jeden organizm, więc tutaj należałoby się spodziewać się protestu o niewyobrażalnej dotąd sile (jeżeli chodzi o RZGW). Do tego zobaczcie co się dzieje z zaporówkami - jest remont i spuszcza się masę wody. Nie każdy rybak wejdzie więc w tak ryzykowny biznes. NIe uważam też, że tam są głupole, co nie rozumieją, że wędkarze generują też obroty nie wędkarskie w okolicy jezior. Podwyżka cen dzierżaw na takiej Turawie i wygrana rybaka oznaczałaby utratę wielkiej kasy jaką się generuje dzięki wędkarzom. Co zaś da rybak? Więcej kasy z dzierżawy? Mam nadzieję, że tam są goście co umieją liczyć :beg:

Co do cen dzierżaw - zastanówmy się dlaczego są tak niskie. Wg mnie spowodowane jest to faktem, że najnormalniej w świecie rybaccy naukowcy nie chcieli dobijać rybactwa ale dbać o jego kondycję. Więc muszą dalej tego bronić. Stąd brak działania ze strony ZG PZW, prawdopodobnie wiedzą, że mają wsparcie IRŚ i stanowią wspólny front. Dlatego jak będą podwyżki, to takie które nie uderzą mocno w rybaków, a więc i PZW. Polskie Wody będą raczej dojeżdżać gospodarstwa domowe i zakłady przemysłowe, tutaj zwiększając ceny. Pamiętajmy, że im wyższe rachunki tym wyższy VAT, a więc większe wpływy do budżetu. Nie zarobi się więc wiele na drastycznym podniesieniu cen dzierżaw, kasę robić się będzie na sprzedaży wody i odprowadzaniu ścieków raczej. Ale cholera wie jak myślą 'oni' :) NIe wiadomo też co się stanie jak się skończy koniunktura. Obecnie mamy wyraźnie widoczną partiokrację, więc Polskie Wody mogą w czasie kryzysu obrzucić wszystkich większymi podatkami, zwłaszcza hobbystów jak my. Jednak partiokracja to też populizm, więc nie uderza się w suwerena, bo można zbyt dużo stracić :)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 12.12.2018, 11:51
Wody Polskie już dojeżdżają PZW.

http://www.pzw.org.pl/zgpzw/wiadomosci/167484/60/spotkanie_z_prezesem_panstwowego_gospodarstwa_wodnego_wody_polsk

I kolejne spotkanie.

https://wiadomosciwedkarskie.com.pl/artykul-pzw-i-pgw-wody-polskie-290.html

Nie spotykasz się z urzędnikami jak nie ma problemów :P

Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 12.12.2018, 11:55
Medalu żadnego nie przyznali :o :D
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 12.12.2018, 12:01
Wody Polskie już dojeżdżają PZW.

http://www.pzw.org.pl/zgpzw/wiadomosci/167484/60/spotkanie_z_prezesem_panstwowego_gospodarstwa_wodnego_wody_polsk

I kolejne spotkanie.

https://wiadomosciwedkarskie.com.pl/artykul-pzw-i-pgw-wody-polskie-290.html

Nie spotykasz się z urzędnikami jak nie ma problemów :P

Hm, ja widzę, że wymowa artykułu i wpisu na portalu PZW jest raczej spokojna. Nie ma nic o podwyżkach, raczej o typowych bolączkach. Na przykład to:
Można odnieść wrażenie, że władze PGW „Wody Polskie” postrzegają nasz związek jako bardzo ważnego partnera i chcą podjąć jak najszybsze działania w celu uzdrowienia sytuacji na wielu polskich rzekach i rzeczkach. Współpraca, a nawet bardzo ścisła współpraca z PZW oraz otwarcie na potrzeby i sugestie nas wędkarzy - tak można podsumować środowe spotkanie w warszawskiej siedzibie PGW „Wody Polskie”.

Rzeki i rzeczki? A więc nie zaporówki i jeziora? :) Więc chodzi o elektrownie wodne, zanieczyszczenia i rolników. Mi się wydaje, że Polskie Wody raczej nie przychodzą do PZW z nożem w kieszeni ;) Rozmowy byłyby całkiem inne...
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 12.12.2018, 12:04
Luk stawiam dobrą flaszkę za odnalezienie mi w czeluściach internetu artykułu opublikowanego przez PZW z którego wynikałoby, że związek ma problemy :P Fakty są takie, że stawki opłat poszły do góry i pójdą jeszcze mocniej, bo przedsiębiorcy (a PZW prowadzi działalność gospodarczą) to nie są zwykli obywatele, którzy głosują. Przedsiębiorcy głosu nie mają.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 12.12.2018, 12:08
Luk stawiam dobrą flaszkę za odnalezienie mi w czeluściach internetu artykułu opublikowanego przez PZW z którego wynikałoby, że związek ma problemy :P

Właśnie to samo miałem napisać. Propaganda ziejąca z tych wpisów przeraża i daleko w tyle pozostawia komunistyczną PKF ;)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 12.12.2018, 12:14
Kiedyś się zastanawiałem kto publikuje te aktualności na stronach PZW. Szczególnie mnie bawi opis posiedzeń ZG. Po przeczytaniu opisu tych spotkań i wniosków na nich zawartych włączam sobie później youtuba i czuję się, że wracam myślami do lat minionych



Zasadniczo to ponad 20 lat Prezesem PZW był Eugeniusz Grabowski, który był redaktorem naczelnym „W służbie narodu”, tuby propagandowej SB. A rzecznikiem prasowym był Antoni Kustusz, który w stanie wojennym został kierownikiem wydziału propagandy i agitacji Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Słupsku. Ach ten Słupsk ;) Ciekawe.

Sądzę, że jeszcze wielu ich kolegów zostało na odpowiednich stanowiskach w PZW.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Alek w 12.12.2018, 12:16
Kiedyś się zastanawiałem kto publikuje te aktualności na stronach PZW.
Spieszę z odpowiedzią. Pani z sekretariatu. :)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 12.12.2018, 12:22
Luk stawiam dobrą flaszkę za odnalezienie mi w czeluściach internetu artykułu opublikowanego przez PZW z którego wynikałoby, że związek ma problemy :P Fakty są takie, że stawki opłat poszły do góry i pójdą jeszcze mocniej, bo przedsiębiorcy (a PZW prowadzi działalność gospodarczą) to nie są zwykli obywatele, którzy głosują. Przedsiębiorcy głosu nie mają.

Arek, uważam że masz sporo racji, nie czuję jednak tego, że w interesie Polskich Wód jest wprowadzić mocne podwyżki. To twór zależny od rządzącej partii, a ta raczej nie chce uderzać w wędkarzy. Do tego wątpię, aby IRŚ chciał tutaj zrobić coś, co zaszkodziłoby PZW, to jest jego naturalny sojusznik. IRŚ nie ma żadnego wsparcia społecznego, PZW zaś może mieć olbrzymie. KIlka apeli, ukazanie co grozi związkowym wodom, i ludzie zareagują gniewem. Bo teraz nie zapominajmy, że dostają ryby za niską cenę. Tutaj by zaś chciano im je odebrać. Lepiej niż w PZW nie będzie, więc rzesze zaprotestują. To nie jest sprawa jaki działacz jest prezesem związku, okręgu, tu mówimy o odebraniu wód. Polskie Wody powstały na skutek sprytnego planu reorganizacji, dzięki któremu stanowiska obsadza się swojakami, niepokornym zaś nie przedłuża umowy. Więc jak prezes lub premier powie, że nie wolno uderzać w wędkarzy, to PW nie uderzą ;)

Nie widze też korzyści w drastycznym podniesieniu cen dzierżaw dla samych Polskich Wód. Przy obecnych kosztach zarybień może okazac się, że wody straca gospodarzy. A to jest wielki problem dla RZGW. Pamiętam jak byłem na zlocie WMH na jeziorze koło Szczecinka, gdzie niebyło dzierżawcy. Zezwolono tam na łowienie po zapłaceniu opłaty w RZGW (5 zeta za dobę), ale taki model gospodarki jest niekorzystny, bo nikt za wodę nie płaci, nikt nie zarybia, a trzeba pilnować. Nie ma możliwości uzyskania danych o odłowach, wszystko się komplikuje. Woda bez gospodarza to problem dla PW. Tak, małe zbiorniki idą jak woda, ale te większe? Taką Turawę utrzyma tylko rybak albo PZW, żadne stowarzyszenie nie da tu rady. Jak pisałem, wędkarze się bardziej opłacają niż rybak. Bez wędkarstwa Turawa padnie. Nie dopuści do tego ani gmina ani miasto. Wątpię też aby PZW chciało się tam bawić w rybactwo. Jakby nie było tych co wypuszczają przybywa, więc taka opcja to proszenie się o problemy, zwłaszcza w okręgu. Oficjalne wprowadzenie rybaków na Turawę pod egidą PZW jak dla mnie nie wchodzi w rachubę. Obym się nie mylił ;)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 12.12.2018, 12:27
Luk stawiam dobrą flaszkę za odnalezienie mi w czeluściach internetu artykułu opublikowanego przez PZW z którego wynikałoby, że związek ma problemy :P

Właśnie to samo miałem napisać. Propaganda ziejąca z tych wpisów przeraża i daleko w tyle pozostawia komunistyczną PKF ;)

Nie martwcie się, tam się walczy o stołki. Jak trzeba, to propaganda zadziała odpowiednio. Gdyby PW chciało zagrozić PZW, wymowy artykułów byłyby całkiem inne. Panowie na stanowiskach nie dadzą sobie zrobić krzywdy, i jak im coś zagraża, to walczą jak lwy. Tutaj najwyraźniej nie musieli :)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 12.12.2018, 12:41
Taka ciekawostka ;) Poczytajcie całość.


Jeśli uda nam się przywrócić regularną żeglugę po Odrze, to będzie nasz największy sukces. Gróbarczyk podsumował trzy lata MGMiŻŚ

W kwestii rybołówstwa minister podkreślił, że najważniejsze jest to, by istniała polska flota. Rozpoczęło się już wsparcie dla małych jednostek ekologicznych przede wszystkim rybołówstwa konsumpcyjnego.

– Mam bardzo dobrą wiadomość dla rybaków. Formuła N+3, czyli te środki, które powinniśmy wydać w ciągu trzech lat funkcjonowania funduszu, został zrealizowany. Ani euro nie trafi z powrotem do Unii – te środki trafiły do rybaków. Nie poprzestajemy na tym, przyszły rok to kolejne transze, które mają wspierać rybołówstwo, przede wszystkim przebudowaliśmy tę formułę w zakresie wsparcia dla drobnego rybołówstwa – powiedział portalowi GospodarkaMorska.pl Gróbarczyk.

http://m.gospodarkamorska.pl/Administracja,Prawo/-minister-grobarczyk-podsumowal-trzy-lata-funkcjonowania-ministerstwa.html?fbclid=IwAR30RZfw7iMGaViV_WmLdRUo_BnZdYVkltm8o6BMuRAWPjOaeKI_0FwGJY0
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 12.12.2018, 12:43
Taka ciekawostka ;) Poczytajcie całość.


Jeśli uda nam się przywrócić regularną żeglugę po Odrze, to będzie nasz największy sukces. Gróbarczyk podsumował trzy lata MGMiŻŚ

W kwestii rybołówstwa minister podkreślił, że najważniejsze jest to, by istniała polska flota. Rozpoczęło się już wsparcie dla małych jednostek ekologicznych przede wszystkim rybołówstwa konsumpcyjnego.

– Mam bardzo dobrą wiadomość dla rybaków. Formuła N+3, czyli te środki, które powinniśmy wydać w ciągu trzech lat funkcjonowania funduszu, został zrealizowany. Ani euro nie trafi z powrotem do Unii – te środki trafiły do rybaków. Nie poprzestajemy na tym, przyszły rok to kolejne transze, które mają wspierać rybołówstwo, przede wszystkim przebudowaliśmy tę formułę w zakresie wsparcia dla drobnego rybołówstwa – powiedział portalowi GospodarkaMorska.pl Gróbarczyk.

http://m.gospodarkamorska.pl/Administracja,Prawo/-minister-grobarczyk-podsumowal-trzy-lata-funkcjonowania-ministerstwa.html?fbclid=IwAR30RZfw7iMGaViV_WmLdRUo_BnZdYVkltm8o6BMuRAWPjOaeKI_0FwGJY0

Niedobrze... Jeżeli nie będziemy działać, rząd całkowicie przestawi się na rybackie wykorzystanie wód :(
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 12.12.2018, 12:45
:facepalm:

To jest ponad moje siły...
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 12.12.2018, 12:47
Taka ciekawostka ;) Poczytajcie całość.


Jeśli uda nam się przywrócić regularną żeglugę po Odrze, to będzie nasz największy sukces. Gróbarczyk podsumował trzy lata MGMiŻŚ

W kwestii rybołówstwa minister podkreślił, że najważniejsze jest to, by istniała polska flota. Rozpoczęło się już wsparcie dla małych jednostek ekologicznych przede wszystkim rybołówstwa konsumpcyjnego.

– Mam bardzo dobrą wiadomość dla rybaków. Formuła N+3, czyli te środki, które powinniśmy wydać w ciągu trzech lat funkcjonowania funduszu, został zrealizowany. Ani euro nie trafi z powrotem do Unii – te środki trafiły do rybaków. Nie poprzestajemy na tym, przyszły rok to kolejne transze, które mają wspierać rybołówstwo, przede wszystkim przebudowaliśmy tę formułę w zakresie wsparcia dla drobnego rybołówstwa – powiedział portalowi GospodarkaMorska.pl Gróbarczyk.

http://m.gospodarkamorska.pl/Administracja,Prawo/-minister-grobarczyk-podsumowal-trzy-lata-funkcjonowania-ministerstwa.html?fbclid=IwAR30RZfw7iMGaViV_WmLdRUo_BnZdYVkltm8o6BMuRAWPjOaeKI_0FwGJY0

Niedobrze... Jeżeli nie będziemy działać, rząd całkowicie przestawi się na rybackie wykorzystanie wód :(



Wygląda tak, jakby im ktoś gównem oczy zalepił. Myślę, że mocno słuchają propagandy z IRŚ i nie zdają sobie sprawy, jaką tracą kasę olewając wędkarzy.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 12.12.2018, 12:50
Powoli możemy spodziewać się oficjalnego stanowiska PZW, które oznajmi, że rybackie podejście jest konieczne dla związku i jego przyszłości. Kto wie czy ten artykuł w WW nie jest celowa rzeczą, mającą ocieplić wizerunek rybaka. Włodarze zapewne widzą szansę na dorwanie się do funduszy unijnych, do czego potrzebne są odłowy.

Mam nadzieję, że nie obudzimy się z ręką w nocniku. Chyba jesteśmy rok w plecy, rząd jak widać już podjął decyzję. K...a, wychodzi na to, że Bedyński i spółka to wizjonerzy :facepalm:
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 12.12.2018, 12:53
Wygląda tak, jakby im ktoś gównem oczy zalepił. Myślę, że mocno słuchają propagandy z IRŚ i nie zdają sobie sprawy, jaką tracą kasę olewając wędkarzy.

Jędrzej, to polityka, walka na samej górze. Chodzi o maksymalne wykorzystanie środków unijnych, nie do końca ważne na co. Liczą się dane i procenty, propaganda sukcesu. Jako ci, co stoją na przeszkodzie w takim braniu kasy, nie mamy łatwego zadania. NIkt nas nie będzie chciał słuchać dopóki nie będzie nas wielu lub nie zaznaczymy mocno swojego stanowiska.

Nie wiemy jednak do końca czy chodziło o rybactwo śródlądowe w takim samym ujęciu czy Gróbarczyk miał na myśli rybaków morskich.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 12.12.2018, 13:42
Lucek, ja wiem, że to walka na górze, ale skądś politycy informacje czerpać muszą, a pod ręką mają swoją instytucję wierną od lat...:)
Mnie się wydaje, że to mowa o rybactwie ogólnie, więc dla nas złe wieści.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: koras w 12.12.2018, 13:47
Ale to nie dotyczy chyba rybactwa śródlądowego... Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej chyba nie ma z tym nic wspólnego, a IRŚ nie ma nic wspólnego z rybactwem morskim.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 12.12.2018, 17:23
Ale to nie dotyczy chyba rybactwa śródlądowego... Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej chyba nie ma z tym nic wspólnego, a IRŚ nie ma nic wspólnego z rybactwem morskim.

Masz rację i nie masz racji ;) Masz rację jeżeli chodzi o rybołówstwo. Nie masz racji jeżeli chodzi o ministerstwo ;) Minister Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej sprawuje nadzór zarówno nad IRŚ, jak i nad całym rybactwem śródlądowym (RZGW i te sprawy). W komisjach przy tym ministrze zasiadają zarówno przedstawiciele IRŚ, jak i PZW.

https://olsztyn.tvp.pl/22808391/instytut-rybactwa-pod-nadzorem-nowego-ministerstwa#!   

Ja tu widzę inny problem. Odra jest jedną z najbardziej rybnych rzek w Polsce. Jak na całej długości zrobią ją żeglowną, tak aby barki z węglem ze Śląska mogłyby podróżować dalej w świat, to może być po rybach. A nawet jak nie będzie po rybach, to zawsze można będzie tam ulokować rybaków. I to jest chyba dość duży problem, bo cały "myk" Gróbarczyka i spółki z PIS polega na transporcie węgla Odrą.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 12.12.2018, 17:34
Ale to nie dotyczy chyba rybactwa śródlądowego... Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej chyba nie ma z tym nic wspólnego, a IRŚ nie ma nic wspólnego z rybactwem morskim.

Masz rację i nie masz racji ;) Masz rację jeżeli chodzi o rybołówstwo. Nie masz racji jeżeli chodzi o ministerstwo ;) Minister Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej sprawuje nadzór zarówno nad IRŚ, jak i nad całym rybactwem śródlądowym (RZGW i te sprawy). W komisjach przy tym ministrze zasiadają zarówno przedstawiciele IRŚ, jak i PZW.

https://olsztyn.tvp.pl/22808391/instytut-rybactwa-pod-nadzorem-nowego-ministerstwa#!   

Ja tu widzę inny problem. Odra jest jedną z najbardziej rybnych rzek w Polsce. Jak na całej długości zrobią ją żeglowną, tak aby barki z węglem ze Śląska mogłyby podróżować dalej w świat, to może być po rybach. A nawet jak nie będzie po rybach, to zawsze można będzie tam ulokować rybaków. I to jest chyba dość duży problem, bo cały "myk" Gróbarczyka i spółki z PIS polega na transporcie węgla Odrą.



Arek, a ja to widzę tak, że można coś ugrać na tej inwestycji. Chodzi o to, żeby pokrzyczeć, napisać milion pism do wszyyystkich, pokazać się w mediach i bojkotować temat.
Potem zmięknąć ( bo i tak nie damy im rady ), ale w zamian żądać rekompensat w formie zarybień rzeki.
I teraz sedno sprawy, kto to powinien w imieniu wędkarzy qurła robić? No właśnie... A PZW ma takie działanie głęboko w dupniu :(
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 12.12.2018, 17:55
ZG PZW się nie wychyla ponad to co IRŚ mu każe robić. Taka jest prawda. Komisje się zmieniają, a IRŚ zawsze w nich będzie. Jeżeli chodzi o PZW, to wystarczy zobaczyć kto jest nominowany z PZW do komisji przy ministrze Gróbarczyku. Sami "rybacy" z PZW. Od lat przewijają się 2 nazwiska - albo prezes okręgu toruńskiego PZW, który stoi jednocześnie na czele Organizacji Producentów Ryb Jesiotrowatych albo Dyrektor Gospodarstwa Rybackiego w Suwałkach, więc kto tu ma "szum" robić, skoro jest to im nie na rękę? Czerpią kasę z rybactwa i z Programu operacyjnego Rybactwo i Morze 2014-2020, więc się nie wychylają ::)

BTW. Sami znajomi z forum w komisjach i zespołach :D

http://www.gospodarkamorska.pl/Rybolowstwo/jubileuszowe-posiedzenie-zespolu-do-spraw-zarybiania.html

(http://zmniejszacz.pl/zdjecie/2018/12/12/13822375_zesp2.jpg)
(http://zmniejszacz.pl/zdjecie/2018/12/12/13822376_zesp.jpg)




   
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 13.12.2018, 22:14
Przyszło mi do głowy, że WP mogą wędkarzom pomóc w walce o dobre wody. PZW boi się ich jak ognia, oni wiele mogą. Temat jest wart bliższego rozpatrzenia.

Jędrzej zobacz co wrzucił Piker i sam sobie odpowiedz ;)


https://bydgoszcz.tvp.pl/40407246/dziesiatki-tysiecy-snietych-ryb-wzdluz-brzegow-wisly-kto-zawinil


Dla spostrzegawczych jest tam jedno, bardzo śmieszne zdanko :)

"Kontrola nie wykazała żadnych nieprawidłowości przy prowadzonych przez Wody Polskie pracach."

"Zdaniem przedstawicieli wód polskich za wyginięcie ryb odpowiedzialni są m.in wędkarze i kłusownicy. – Gdyby ludzie nie ingerowali w to, nie doszłoby do szkód , które nastąpiły – dodaje Tomasz Pokropski, zastępca dyrektora Zarządu Zlewni we Włocławku."


Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 14.12.2018, 08:16
No tak Arek, już wszystko rozumiem. Tylko qurła nie rozumiem, dlaczego w tym kraju traktuje się wędkarzy z przymrużeniem oka, jak pozytywnych idiotów dmuchających dmuchawce na jakiejś pieprzonej łące?!

Gdyby w nas było więcej tej legendarnej Solidarności, to byśmy już dawno tych wszystkich dziadów na taczkach wywieźli.
Marzy mi się, aby wędkarze ubrali żółte kamizeli i poszli pod sejm, potem na Twardą.
W kolejnych dniach poszli pod siedziby swoich okręgów.
Syreny, megafony i kilkanaście tysięcy ludzi >:O
Tak mam już dość tych cyganów wszystkich... :(



Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 14.12.2018, 08:33
No niestety... Jeden niósłby transparent "No-Kill!|, drugi "Więcej Zarybień!", trzeci "Jedna składka na kraj!", czwarty "Znieść wymiary ochronne!", piąty "Więcej Karpia!", szósty "Zero Karpia!", siódmy "Zarybienia to Zło, tylko Stada Tarłowe", a ósmy przywaliłby pierwszemu transparentem w łeb. I by się zaczęli wszyscy nawalać. Jak na forach i fejsie...

To jest jeden wielki dramat i lepiej nie będzie. Moim zdaniem nie da się walczyć jako wędkarze. Tu trzeba walczyć o środowisko, o pokazanie patologii jaką jest połączenie IRŚ z PZW. O to, żeby unaocznić odpowiednim ludziom, że ten układzik zrobił sobie stawy hodowlane z najpiękniejszego regionu Europy. Że doprowadził do katastrofy naturalnej. Że chodzi tylko o ciągnięcie dotacji z Unii. Że zabijają rozwój całych regionów, żeby zarabiała garstka ich znajomych...
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: booohal w 14.12.2018, 08:38
Tylko qurła nie rozumiem, dlaczego w tym kraju traktuje się wędkarzy z przymrużeniem oka, jak pozytywnych idiotów dmuchających dmuchawce na jakiejś pieprzonej łące?!
Ale czemu miało by być inaczej?
Wejdźmy w skórę "normalnych" ludzi.  Jeżeli nie mają jakiegoś wędkarza w bliskiej komitywie to nawet nie wiedzą jak nasze wody są zdegradowane pod względem rybostanu.
Potrzebują rybę to idą do sklepu i już.
Nie jesteśmy na tyle znaczącą grupą by się nami przejmować. Niestety.
Co innego gdyby ludzi po pierwsze uświadomić jak bardzo wody są zdegradowane, a po wtóre, jak duże zyski mogą być dzięki turystyce wędkarskiej.
Póki nikt nie zobaczy w nas interesu to będziemy sobie biadolić. Bo jakoś nie widzę tej solidarności w ujęciu ogólnopolskim.
Nawet jeżeli zbierze się kilkadziesiąt osób i pójdzie protestować to będziemy pokazani jako śmieszna ciekawostka w TV.
Gdyby znakomita większość wędkarzy przedstawiała postawę taką jak my, forumowicze to mielibyśmy jakąś siłę. No ale nie czarujmy się - jesteśmy w mniejszości i tak małej grupy.
Nie liczę na jakiekolwiek względy rządzących czy choćby zwykłych ludzi. Ich nie interesują nasze problemy.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 14.12.2018, 08:40

Gdyby w nas było więcej tej legendarnej Solidarności, to byśmy już dawno tych wszystkich dziadów na taczkach wywieźli.
Marzy mi się, aby wędkarze ubrali żółte kamizeli i poszli pod sejm, potem na Twardą.
W kolejnych dniach poszli pod siedziby swoich okręgów.
Syreny, megafony i kilkanaście tysięcy ludzi >:O
Tak mam już dość tych cyganów wszystkich... :(

Tylko, że Solidarność miała jasno określone postulaty, a my nie mamy niczego. Dla jednego reformatora zmiany to koniec z zarybieniami, dla drugiego jedna składka na całą Polskę, dla trzeciego brak limitów i anarchia, czyli łowienie bez PZW i tak dalej i dalej. Nie mamy wspólnego stanowiska i to jest straszne. Obecnie śmiało można nas przedstawiać jako tych co nie wiedzą czego chcą lub wręcz jako niszczycieli środowiska :-\
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 14.12.2018, 08:43

Nie jesteśmy na tyle znaczącą grupą by się nami przejmować. Niestety.

Inaczej, jesteśmy właśnie grupą którą się należy przejmować, bo bardzo liczną. Ale w obecnym stadium dezinformacji ludzi, braku wiedzy,  ich braku chęci do działania, konfliktach i podziałach, można sobie nas póki co 'odpuścić'.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: booohal w 14.12.2018, 08:55

Nie jesteśmy na tyle znaczącą grupą by się nami przejmować. Niestety.

Inaczej, jesteśmy właśnie grupą którą się należy przejmować, bo bardzo liczną. Ale w obecnym stadium dezinformacji ludzi, braku wiedzy,  ich braku chęci do działania, konfliktach i podziałach, można sobie nas póki co 'odpuścić'.

Z tym wytłuszczonym się nie zgadzam.
Powiedzmy, że mamy milion wędkarzy w kraju. tych legalnych i tych nielegalnych.
Ile procent wykazuję taką postawę jak my? 10? 15?
I teraz ile procent z tych procent faktycznie ma taki charakter, że ruszy tyłek? 20? 30?
Bylibyśmy sporą grupą o ile chodziło by nam o to samo. A niestety jest tak jak napisał mostek kilka chwil wcześniej...

Z resztą Twojej wypowiedzi się zgadzam.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 14.12.2018, 09:15


Z tym wytłuszczonym się nie zgadzam.
Powiedzmy, że mamy milion wędkarzy w kraju. tych legalnych i tych nielegalnych.
Ile procent wykazuję taką postawę jak my? 10? 15?
I teraz ile procent z tych procent faktycznie ma taki charakter, że ruszy tyłek? 20? 30?
Bylibyśmy sporą grupą o ile chodziło by nam o to samo. A niestety jest tak jak napisał mostek kilka chwil wcześniej...

Z resztą Twojej wypowiedzi się zgadzam.

Napisz mi o innej  licznej grupie zatem :) Po pierwsze wędkarzy w Polsce jest grubo ponad milion, wszyscy są legalni :) Wielu po prostu nie opłaca składek w PZW, ponieważ nie chce łowić na ich wodach, mieszka w rejonach gdzie są rybacy lub nad morzem, i PZW jest dla nich zbędne.

Po drugie wąskie grupy społeczne potrafią wywalczyć sobie bardzo wiele. Po prostu zasada jest jedna, trzeba skutecznie protestować. Świetnym przykładem sa górnicy, którzy potrafią swoją postawą zawsze postawić na swoim. O wiele większa grupa zawodowa pielęgniarek nie ma takiej mocy, choć tez protestują.

Zapewniam Cię, że jeżeli protestowałby 1% wędkarzy, czyli około 10 tysięcy, mamy to czego chcemy :) Dobrze przemyślane protesty i leca na zbita mordę Bedyńscy, Purzyccy, zaś IRŚ zawija się z PZW i idzie wymyślać program gospodarki wędkarskiej, działającej równolegle do rybackiej.

To, że nie potrafimy wywalczyć sobie normalności jest naszą winą. Straciliśmy kręgosłup, wielu wędkarzy prezentuje poziom świadomości porównywalny z Aborygenami, lub nawet niższy. Nie mamy wiedzy o wodzie i wodnych ekosystemach, co jest wręcz niedopuszczalne. Wielu wędkarzy jest niczym Lepper, który chce się dorwać do wielkiej polityki. Tamten chciał na przykład się zaopiekować rezerwami NBP, uważając, że masa kasy na pilnowanie naszej waluty jest zbędna i należy ją wykorzystać inaczej. Podobnych rzeczy chcą wędkarze teraz, jednej składki na cały kraj. Jak słuchać takich głosów?

Aby coś zmienić, aby coś uzyskać trzeba mądrze działać. Jak na wojnie, podczas bitwy. Trzeba mieć taktykę i umieć wygrać, nie zaś pchać kolejne tysiące żołnierzy do frontalnego ataku, jak to robili Rosjanie. Taki Napoleon walczył z całą Europą i miał ją na kolanach, bo prawie w każdej bitwie był górą, był geniuszem strategii. My nawet nie jesteśmy jak Armia Czerwona, bo nawet nie stajemy do walki, poddajemy się już na początku.

Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: booohal w 14.12.2018, 09:22
Zapewniam Cię, że jeżeli protestowałby 1% wędkarzy, czyli około 10 tysięcy, mamy to czego chcemy :) Dobrze przemyślane protesty i leca na zbita mordę Bedyńscy, Purzyccy, zaś IRŚ zawija się z PZW i idzie wymyślać program gospodarki wędkarskiej, działającej równolegle do rybackiej.
Dla mnie to bujanie w obłokach.
No i porównanie pielęgniarek czy górników do jakiś tam wędkarzy...
Nie, nie i jeszcze raz nie.

Oczywiście bardzo bym chciał by było jak mówisz.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 14.12.2018, 10:23
Ja nie bujam w obłokach :) Ja nie wierzę w protesty jak u górników, bo oni walczą o swoje stanowiska pracy i pensje, my zaś o swoje hobby. Więc mało kto będzie chciał sobie tutaj 'golić yayca' :) Jednak nie znaczy to, ze nie możemy zrobić protestu na 1000 osób w Warszawie, zaś internetowy protest 10krotnie liczniejszej grupy. Jak się wyśle do ministra Gróbarczyka 10 tysięcy maili z petycją, blokując mu konto, to inaczej do nas podejdzie, na pewno zauważy:) Trzeba pójść do mediów.

O to chodzi. Trzeba się zabrać i pokombinować jak działać skutecznie. Ale trzeba mieć zaplecze, pokazać co jest złe, jak powinno być. Trzeba mieć podbudowę naukową, uzasadnienie ekonomiczne. Nie zaś tylko twierdzić, że 'PZW to ciule, bo się płaci coraz więcej z roku na rok'. Aby być partnerem do rozmów, trzeba się nim stać w ten sposób właśnie, mieć za sobą poparcie dziesiątków tysięcy. Obecnie żadnym partnerem do rozmów nie jesteśmy.

I Krzychu jeszcze jedna sprawa. Pamiętasz pierwszy protest z Satim? Było ponad 100-150 osób, a była prasa, telewizja, zaproszono przedstawicieli na rozmowy z Bedyńskim, prezesem OM. Ponad 100 osób uzyskało tak wiele! To znaczy, że jak będzie nas kilka razy więcej, to będzie całkiem inaczej!
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: booohal w 14.12.2018, 10:39
I Krzychu jeszcze jedna sprawa. Pamiętasz pierwszy protest z Satim? Było ponad 100-150 osób, a była prasa, telewizja, zaproszono przedstawicieli na rozmowy z Bedyńskim, prezesem OM. Ponad 100 osób uzyskało tak wiele! To znaczy, że jak będzie nas kilka razy więcej, to będzie całkiem inaczej!
No właśnie nie pamiętam... I w tym cały problem.
Nie ma Nas.

Obym się mylił.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 14.12.2018, 12:11
Kolejna ciekawostka >:O

Rybki w mętnej wodzie

Wędkarz niezrzeszony w PZW musi za przyjemność wędkowania zapłacić 600 zł rocznie i 60 zł za jeden dzień wędkowania; składka pełna członkowska wynosi 62 zł, ulgowa 31 zł. Około 600 tys. Polaków opłaca te składki i inne wymuszone opłaty, choć uregulowania ustawowe mówią tylko o zezwoleniach.

Do 1989 r. stowarzyszenia wędkarskie zrzeszone w Polskim związku wędkarskim organizowały wędkarstwo na wodach publicznych pobierały składki, organizowały regulaminy połowów PZW miało przyznany status stowarzyszenia wyższej użyteczności publicznej.

Sytuację zmieniło wprowadzone w 1989 r nowe prawo o stowarzyszeniach i nowelizacji prawa wodnego w 2001 r.

Jan bez ziemi

Do tego angielskiego króla porównuje dzisiejsze PZW Władysław Walczak biegły sądu okręgowego w Płocku z zakresu wędkarstwa. Wody w większości wróciły do właścicieli, a z tego, co pozostało, utworzono obwody rybackie.

Przepisy prawa stanowią, że PZW jako stowarzyszenie uprawnione do rybactwa są zobowiązane do sprzedawania Polakom, a konkretnie każdemu, kto będzie sobie tego życzył, zezwolenia na uprawianie amatorskiego połowu ryb zgodnie z powszechnym prawem dostępu do wód publicznych i tylko na obwody rybackie. Tymczasem okręgi PZW, nie wprowadzając do obiegu zezwoleń, chociaż zobowiązał je do tego art. 7 ustęp 2 wspomnianej wyżej ustawy, podały do publicznej wiadomości, że każdy, kto chce wędkować, musi należeć do PZW, opłacać składki i stosować się do regulaminu Związku.

- Płocczanie
- pisze w liście do redakcji Niezależna.pl pan Władysław Walczak
– przyzwyczajeni do wędkowania po Wiśle na podstawie karty wędkarskiej i zezwolenia rocznego za 50 lub 35 zł zostali zmuszeni przy pomocy mandatów od policji i straży rybackiej wojewody mazowieckiego Jacka Kozłowskiego zmuszeni do występowania do PZW, opłacania kilku składek i przestrzegania unormowań związku.


Mimo że zmiany w ustawie potwierdziły obowiązek posiadania tylko karty wędkarskiej, a na obwód rybacki dodatkowo zezwolenia, straż rybacka wojewody egzekwowała od wędkarzy łowiących spod lodu poza obwodami rybackimi obowiązek posiadania legitymacji PZW z opłaconymi składkami.

Pazerny związek

Wędkarz niezrzeszony w PZW musi za przyjemność wędkowania zapłacić 600 zł rocznie i 60 zł za jeden dzień wędkowania; składka pełna członkowska wynosi 62 zł, ulgowa 31 zł. Około 600 tys. Polaków opłaca te składki i inne wymuszone opłaty, choć uregulowania ustawowe mówią tylko o zezwoleniach.

Jako biegły sądu okręgowego w Płocku z zakresu wędkarstwa
- twierdzi dalej Władysław Walczak –
nie mogę zrozumieć , że funkcjonariusze Policji i straży rybackich pod groźbą grzywień żądali dotychczas bez instrukcji, a teraz z instrukcją Komendy Głównej, wbrew praw legitymacji PZW i przestrzegania unormowań związku. Zastanawiamy się, wędkarze-obywatele, gdzie prawo, sens i logika, po co i dlaczego komenda Główna Policji z Państwową strażą rybacką wyposażone w środki przymusu, przekraczając swe uprawnienia, chcą na „siłę uszczęśliwić Polaków” posiadaniem legitymacji i płaceniem haraczu na PZW w postaci składek, skoro Polacy decyzjami Sejmu , Senatu i prezydenta mogą łowić ryby poza obwodami rybackimi, posiadając tylko wydaną przez urząd starosty kartę wędkarską, a na łowienie w określonym obwodzie rybackim powinni posiadać zezwolenie za opłatą.


Z danych publikowanych w prasie i zebranych od obkładanych grzywną wędkarzy wynika, że PZW posiada w 47 obiektach zarybionych schroniska, przystanie i łowiska specjalne. Dlaczego więc gospodaruje na wodach państwowych i pobiera składki od ponad 600 tys. członków, co daje dochód ok. 100 mln zł?

Prawem Kaduka

Nikt z zarządu PZW nie był w stanie odpowiedzieć na sformułowane w tym materiale pytania. Zlekceważono też interpretacje poselskie, chociaż w odpowiedzi na nie minister rolnictwa stwierdził wyraźnie, że legitymacja nie może zastępować zezwolenia, a zmuszanie do uczestnictwa w stowarzyszeniu narusza art. 6 prawa o stowarzyszeniach. Szef resortu dodał też, że opłata za zezwolenie winna być adekwatna do kosztów zarybiania, karta wędkarska jest dokumentem uprawniającym do amatorskiego połowu ryb, a zezwolenie jest dodatkowo potrzebne tylko w obwodach rybackich.

Ze wszystkich przepisów prawnych PZW ceni sobie jednak najwyraźniej prawo Kaduka.


http://www.wykop.pl/ramka/830659/jak-pzw-rabie-wedkarzy-na-kase-i-jest-ponad-prawem/?fbclid=IwAR1KEtPdAxlBF0_0Xs1OkdMq0cIKewx0-ltcTI5jsokCzE1cjnMlwjMNWro

 
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 14.12.2018, 13:16


No właśnie nie pamiętam... I w tym cały problem.
Nie ma Nas.


Niestety mam podobne odczucia. Chyba wielu z nas zbyt poważnie traktuje swoje hobby. Dla społeczeństwa są to wyłącznie ryby... które się je. Nawet co niektórzy "wege" jedzą ryby. Ryba budzi emocje dopiero jak jest żywa i znajduje się ona w reklamówce. Wędkarstwo to jest hobby, a nie sprawa życia i śmierci, jaką jest np. wynagrodzenie za prace, kwestie związane z utrzymaniem rodziny. Komuna też zrobiła swoje. Ryby to pożywienie, a nie coś co należy chronić. Na całym świecie naukowcy w swoich badaniach odnośnie "rybactwa" zwracają uwagę na pewien truizm, że im biedniejsze społeczeństwo, tym większa jest funkcja żywieniowa związana z rybactwem. Czym bogatsze społeczeństwa tym więcej uwagi zwraca się na rekreację, wypoczynek nad wodą. Natomiast w tych najbogatszych społeczeństwach jedną z kluczowych ról odgrywa ochrona ryb, jako element ochrony całego środowiska. Nam daleko do tych najbogatszych społeczeństw. Zasadniczo to dopiero jesteśmy na dorobku jeżeli chodzi o jakiekolwiek kwestie związane z ochroną środowiska, a co dopiero mówić o ochronie wodnego ekosystemu. Dlatego jeszcze przez wiele lat się nic nie zmieni.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: booohal w 14.12.2018, 15:37


No właśnie nie pamiętam... I w tym cały problem.
Nie ma Nas.


Niestety mam podobne odczucia. Chyba wielu z nas zbyt poważnie traktuje swoje hobby. Dla społeczeństwa są to wyłącznie ryby... które się je. Nawet co niektórzy "wege" jedzą ryby. Ryba budzi emocje dopiero jak jest żywa i znajduje się ona w reklamówce. Wędkarstwo to jest hobby, a nie sprawa życia i śmierci, jaką jest np. wynagrodzenie za prace, kwestie związane z utrzymaniem rodziny. Komuna też zrobiła swoje. Ryby to pożywienie, a nie coś co należy chronić. Na całym świecie naukowcy w swoich badaniach odnośnie "rybactwa" zwracają uwagę na pewien truizm, że im biedniejsze społeczeństwo, tym większa jest funkcja żywieniowa związana z rybactwem. Czym bogatsze społeczeństwa tym więcej uwagi zwraca się na rekreację, wypoczynek nad wodą. Natomiast w tych najbogatszych społeczeństwach jedną z kluczowych ról odgrywa ochrona ryb, jako element ochrony całego środowiska. Nam daleko do tych najbogatszych społeczeństw. Zasadniczo to dopiero jesteśmy na dorobku jeżeli chodzi o jakiekolwiek kwestie związane z ochroną środowiska, a co dopiero mówić o ochronie wodnego ekosystemu. Dlatego jeszcze przez wiele lat się nic nie zmieni.
Dokładnie o to mi chodziło. Brak mi tylko takiej elokwencji ;)
 :thumbup:
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 21.12.2018, 11:24
Jeszcze ciepły materiał od naszych Przyjaciół z IRŚ. Piszą o wędkarzach ;D

https://www.facebook.com/IRSOlsztyn/posts/2120344038279005
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Koń w 21.12.2018, 11:47
Jeszcze ciepły materiał od naszych Przyjaciół z IRŚ. Piszą o wędkarzach ;D

https://web.facebook.com/IRSOlsztyn/posts/2120344038279005?__xts__[0]=68.ARCAkdQZzavMN0AZ50wt3Ay85jeucsQ3Sh2_FklBT7e3LMf4MP0JlC0rR1jPA1Ha8DapfOCHXa57s8tJ5VVLYdw8qb5DeevyLOkAzA6ECTla14r5HbmIVvo9gXlP_o-BcVH_C676MsmlPOPtaKdxGHLQgRPPfaHZGE4YaANJT49ef_v9hX8FIGk2k-ea8Gzp5BuPHpwKAyICXB4FcFkwBHR1QKwdz3inukDLTNmsJFhgr-EQZBT7d9mIJnkRHdaAF6uD2SDfrobmhu4VZWI9um_EkQ6W2rau1aqqltivOQE4zrkj4sCmNifulsT6VTodGgv8Wvf2CbGIP5uOCMIrZ54jece5ep_McIV2-PtyyHl9a-d7LFVw7FbT&__tn__=-R

Jędruś, zlituj się z takim linkiem :'( To co zaznaczyłem na czerwono można bezpiecznie usuwać. Już poprawione ;)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 21.12.2018, 12:27
Oki :)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 21.12.2018, 14:29
Piekło zamarza :P Wszystko to co tu na forum od ponad 2 lat było podnoszone, w tym artykule znajduje się już na pierwszych dwóch stronach :o

Naukowiec z IRŚ stwierdza, że ustawa o rybactwie śródlądowym, której współautorami był prof. Wołos i jemu podobni, nadaje się na śmietnik historii :-X  Autor artykułu zauważa nawet problem ze szczupakami w okresie tarłowym. Dodatkowo wskazuje, że nie zawsze zarybienia są konieczne ....że są wręcz zbędne w wielu przypadkach (sic! A co z produkcją ryb jako podwaliną racjonalnej gospodarki rybackiej, którą tak wychwala prof. Wołos ? ).

Notabene z treści artykułu płynie wniosek, że ten cały system operatów rybackich to jedne wielkie kłamstwo, skoro deklarowane dawki zarybieniowe w konkursach ofert - według autora artykułu - często są odbiegające od rzeczywistości :o Jak to więc jest, że podmioty opiniujące operaty np. Instytut Rybactwa Śródlądowego i jego zespół opiniujący operaty, dopuszczają do takich sytuacji ? ;D Czyżby ktoś celowo łamał obowiązujące w Polsce prawo ?

Jednak, żeby nie było tak kolorowo, to rzuca się pewna niekonsekwencja autora. Jak już wcześniej wielokrotnie było wskazywane panowie naukowcy z Olsztyna często dostosowują swoje wnioski w zależności od audytorium do którego kierują swoje badania. Pan Czarkowski na początku artykułu stwierdził, że swój artykuł oparł m.in. na tekście ze swojego wystąpienia w Serocku na konferencji organizowanej przez Okręg Mazowiecki PZW. No więc sprawdziłem tekst z tej konferencji dla wędkarzy i porównałem go z tym opublikowanym w Komunikatach Rybackich. Weźmy np. kwestie problemu szczupaka.

Na konferencji autor wskazuje, że jeżeli chodzi o szczupaka to "obecne zarządzanie zasobami, nie jest prowadzone w sposób dobry oraz, że istnieje realne niebezpieczeństwo degradacji zasobów". O groźbie degradacji zasobów szczupaka nie ma już mowy w artykule opublikowanym w Komunikatach Rybackich. Jest tam mowa jedynie o tym, że "łowi się niepotrzebnie zbyt dużo osobników w celu wyprodukowania określonej ilości materiału zarybieniowego". O tym co się później dzieje z tymi szczupakami też już nie mowy w artykule, a chyba wszyscy dobrze wiemy co się z nimi później dzieje :-\

W dodatku w artykule opublikowanym w Komunikatach Rybackich nie ma już mowy o tym, że "w obecnym systemie administracyjno-prawnym możliwe i najskuteczniejsze wydaje się: uwalnianie ryb po tarle, zakaz wprowadzania na rynek ryb w okresie ochronnym, poprawa efektywności rozrodu kontrolowanego oraz określenie niezbędnej ilości tarlaków"

Czyżby naukowa rybacka cenzura nie przepuściła tych wniosków, czy też może sam autor uznał, że nie nadają się one do publikacji w rybackim czasopiśmie? ;D

Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Modus w 21.12.2018, 15:02
Jeszcze ciepły materiał od naszych Przyjaciół z IRŚ. Piszą o wędkarzach

Piszą, że wedle najnowszych badań skłonność do wypuszczania złowionych ryb przejawia 55% polskich wędkarzy - trzy lata wcześniej pisali, że takową skłonność przejawia 1% polskich wędkarzy. 55-krotny wzrost w ciągu kilku lat to świadectwo niskiej wiarygodności ustaleń rybakoznawców z IRŚ czy raczej cudownego oddziaływania Portalu SiG na polskie wędkarstwo? ;)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 21.12.2018, 15:05
Dla mnie to jest tylko dowód na to, jacy to są bezczelni kłamcy.

Fajne zaczyna być to, że zaczynają być zmuszeni kłamać po naszej myśli, żeby się przy życiu utrzymać.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Enzo w 21.12.2018, 15:07
Jest dobrze :)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 21.12.2018, 15:09

"Global participation in and public attitudes towards recreational fishing: international perspectives and developments"

Jest tam również krótki fragment dotyczący Polski i Czech. Jako ciekawostkę podam, że danych odnośnie polskich wód i polskich wędkarzy dostarczył zespół naukowców z IRŚ t.j. Marek Trella, Tomasz Czarkowski, Andrzej Kapusta oraz nasz forumowy ulubieniec prof. Arkadiusz Wołos.

Ponad 70% wszystkich wędkarzy deklaruje częste lub też każdorazowe wypuszczanie złowionych przez siebie ryb. Wędkarstwo, jak i samo bycie wędkarzem, jest społecznie akceptowane w Polsce. Podobnie jak w Polsce, również i w Republice Czeskiej, postrzeganie wędkarzy przez opinię publiczną jest na ogół pozytywne."


Ciekawe które ich badania są te "nowsze", bo jeszcze kilka miesięcy temu z ich badań wynikało, że 70% wędkarzy w Polsce "deklaruje częste lub też każdorazowe wypuszczanie złowionych przez siebie ryb" ;D

Polska rybacka myśl naukowa made in Olsztyn :facepalm:
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 21.12.2018, 15:29
Dla mnie to jest tylko dowód na to, jacy to są bezczelni kłamcy.

Fajne zaczyna być to, że zaczynają być zmuszeni kłamać po naszej myśli, żeby się przy życiu utrzymać.

Z artykułu płynie jeszcze jeden bardzo ciekawy wniosek:

"Natomiast, jakbyśmy nie zaklinali rzeczywistości, to obecnie rekreacyjne połowy wędkarskie stanowią kluczową formę eksploatacji zasobów ryb w wodach śródlądowych (Arlinghaus i Cooke 2009, Cowx 2015.)"

Piękne. "Zaklinacze rzeczywistości z Olsztyna" :)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Modus w 21.12.2018, 16:23
Nawet 70%? 70-krotny wzrost od czasu powstania Portalu SiG to rewolucja tak gwałtowna, że chyba nawet rewolucyjny ideolog Lucjan się wystraszył! ;D

Zestawienie stosownych badań IRŚ z kilku ostatnich lat wskazuje, że Polska ze światowego marudera stała się niemalże światowym liderem w zakresie C&R. Na dokładkę w świetle najnowszych ustaleń IRŚ radykalnie zmienił się los wypuszczanych ryb: "nasze badania potwierdzają stosunkowo wysoką przeżywalność oraz niską połowową śmiertelność krótkoterminową" ryb karpiowatych (ciekawostka: "ryby bezpiecznie można również wypuszczać łowiąc z lodu, gdyż śmiertelność jest wtedy tylko incydentalna"). To dopiero Dobra Zmiana!

Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Kiełbik w 21.12.2018, 18:01
Na początku chciałbym wszystkich przywitać i aby rozwiać wszelkie wątpliwości, tak pracuję w IRS :) Pracuję w tej jednostce dość krótko, ale już zdążyłem się przyzwyczaić ;)
Generalnie wolny czas wolę spędzać nad wodą, niż śledzić to co się dzieje "w internetach". Do rejestracji i zalogowania się na tym forum skłonił mnie dokładnie ten niniejszy wątek, który zalinkował mi kolega. Mam nadzieję, że choć trochę rozwieję Państwa wątpliwości. Po pierwsze proszę pamiętać, że IRS nie jest instytucją jednorodną, w IRS pracują różni ludzie, również zapaleni wędkarze. Ludzie ci mają różne poglądy, ja cieszę się, że mogę autonomicznie prezentować swoje. Panowie, którzy przede mną podobno udzielali się na tym forum (Pan Rybal i Pan Kotwic) mają zupełnie odmienny pogląd na to jak powinno wyglądać zarządzanie żywymi zasobami wód oraz eksploatacją tychże zasobów (i mają do tego prawo). Nikt mnie nie zmusi do zmiany poglądów, co najwyżej zmienię pracę :) Tego akurat się nie boję. Pracowałem w różnych miejscach, ale zawsze związany byłem z wodą i rybami. Przez długi czas zajmowałem się akwakulturą, czyli chowem i hodowlą ryb. Kiedy zaproponowano mi prace w IRS, miałem mieszane odczucia. Tak, ta instytucja jest nieco skostniała, ale wraz z kilkoma innymi pracownikami (wędkarzami) staramy się ją zmieniać. Czy to się uda? Tego nie wiem... Niestety, nie wszystko mogę napisać na forum... Teraz do rzeczy, 55% + 15% = 70% :) Dla jasności 55% ankietowanych zadeklarowało, że często wypuszcza ryby, 15% że zawsze, 25% rzadko i 5% nigdy. Ot i cała matematyka. Mam "w nosie" co który naukowiec pisał 3 lata temu (nawet prof. Wołos) i na jakiej podstawie wysnuł takie, a nie inne wnioski. Natomiast śmiem twierdzić, że praca z 2018 roku była pierwszą, która poruszała temat C&R w badaniach ankietowych w Polsce. Generalnie raczej interesuję się śmiertelnością ryb oraz uszkodzeniami powstającymi w czasie połowów. Badania ankietowe to temat poboczny, który pozwala sądzić, iż badania fizjologiczne nad C&R są potrzebne. Na koniec, Koledzy proszę zanim zarzucicie komuś kłamstwo, czy manipulację, zajrzyjcie do źródeł ;) Tak jak na tym forum są różni ludzie, prawdopodobnie o różnych światopoglądach, analogicznie w IRS pracują ludzie o odmiennym spojrzeniu na otaczający ich świat, szczególnie świat ryb, wędkarzy i rybaków.
Pozdrawiam serdecznie, uwierzcie, że ja również chciałbym, aby system zarządzania wodami w Polsce wyglądał inaczej niż obecnie. Jeśli mogę w czymś pomóc proszę o info.
PS. Legitymację PZW wyrzuciłem do kosza 15 lat temu ;), łowię głównie na jeziorach użytkowanych przez inne podmioty.
Kiełbik       
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 21.12.2018, 18:27
Czuć, że idą święta, bo nie wierzę w to co widzę :P  W końcu pojawił się tu ktoś z IRŚ, kto nie przyszedł szerzyć swoich prawd objawionych niczym Kotwic i Rybal :thumbup: Nie wiem czy Pan wie, ale swoim artykułem naruszył Pan podwaliny funkcjonowania tego instytutu :P

Ogólnie to mamy problem z badaniami ankietowymi IRŚ :P No bo w oparciu o ankiety wędkarzy (głównie tych "starszej daty" - przynajmniej tak wynika z tych badań) część naukowców rybackich analizuje bilans biogenów w różnych zbiornikach w Polsce, a tym samym stwierdza konieczność prowadzenia odłowów sieciowych w Polsce. Jak widać również C&R jest analizowane w oparciu o ankiety. Jeszcze do niedawna badania olsztyńskiego instytutu wykazywały zupełnie coś innego jeżeli chodzi o C&R, więc trudno nam jest pojąć co się takiego wydarzyło w świadomości wędkarzy w Polsce, że doszło do tak diametralnej zmiany i teraz większość wypuszcza ryby ?

Acha jakbym przeprowadził ankietę na łowiskach na których ja wędkuje (tych "niekomercyjnych") to tak z 90% wędkarzy opowiedziałaby się za zabieraniem ryb, bo "karta musi się zwrócić", więc tym bardziej jestem zaskoczony wynikami tych ankiet ;)

Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 21.12.2018, 18:35
Bardzo się cieszę, że zagościła u nas osoba z IRŚ o poglądach odmiennych od tych głoszonych przez ostatnie kilka dekad przez ten instytut. :bravo:
Mam nadzieję, że jest to mały krok na drodze do zmiany tego chorego systemu.
Proszę, by w ramach wolnego czasu zapoznał się Pan (czy możemy przejść na Ty?) z innymi wątkami w tym dziale. Bo to, co wyrabiał przez ostatnie lata IRŚ na czele z panem Wołosem, to się włos na głowie jeży. I teraz, czytając takie prace, człowiek przeciera ze zdumienia oczy. Bo oto z instytut, który od 30 lat dowodził, że Ziemia jest płaska, zaczyna wypuszcza badania na temat jej kulistości i wpływem grawitacyjnym Słońca na jej orbitę.

My tutaj naprawdę jesteśmy zdumieni. Proszę zrozumieć, że badania, o których tutaj rozmawiamy, stoją w tak wielkiej sprzeczności z dziesiątkami poprzednich, że któreś z nich zwyczajnie kłamstwem być muszą.
A wszyscy tutaj dobrze wiemy które.

Serdecznie witamy na forum :)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Piker w 21.12.2018, 20:05
:bravo:
Witamy na forum!
Mamy trudność z postrzeganiem IRŚ jako organizmu niejednorodnego, do tej pory z zewnątrz można było ujrzeć tylko jedną "twarz" - właśnie te skostniałą i betonową. Świetnie słyszeć, że i w Instytucie, tak jak w wędkarstwie pojawiają się jednostki czy grupy myślące odmiennie. Bo Kolegi stanowisko, jak nasze w przypadku C&R, jest w zdecydowanej mniejszości.
Moje subiektywne doświadczenia znad wód PZW i innych, też niestety nie zgadzają się z wynikiem ankiety. Ale cóż, bywa.
W kqżdym razie miło widzieć tu osobę, z którą jak mi się wydaje można będzie zwyczajnie porozmawiać. Dlatego prosiłbym forumowiczów może o subtelność i powstrzymanie się z setkami twardych pytań typu "co zrobiliście tu?! Co to za pomysł?! Kto Wam kazał?!", żeby nie zniechęcić nowego kolegi. ;)
Dyskutujmy na poziomie :)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 21.12.2018, 21:14
Szok. Takim słowem mogę jedynie skomentować to co przeczytałem, mowa o artykule i o wpisie naszego nowego forumowicza ;)

Bardzo mnie cieszy takie podejście, ponieważ od kilku lat staramy się jako wędkarze wskazać jak szkodliwa jest obecna polityka państwa, oparta na rybackiej gospodarce wodami. Być może czasami jesteśmy dość agresywnie nastawieni do IRŚ, ale wynika to raczej z faktu, że jesteśmy jako wędkarze mocno oszukiwani. Mieszkając w UK mam okazję widzieć na własne oczy jak kwitną wody (nie mam na myśli zakwitu), korzystam też z ich zasobów bardzo mocno, czerpiąc przyjemność z uprawiania  hobby, jakiej raczej bym nie zaznał na wodach PZW. Jest tak tutaj ponieważ ichtiolodzy ściśle współpracują z wędkarzami.

Mnie ogólnie najbardziej zastanawia sztywne podejście instytutu do wędkarstwa. Jak wielokrotnie pisałem, nie widzę przeszkód aby IRŚ zajmował się gospodarką wędkarską, równolegle do rybackiej, prowadząc odpowiednie badania i wspierając wędkarzy. Sam fakt marginalizowania turystyki wędkarskiej jest dziwny, sprawia bowiem, że IRŚ jak i UWM zakłada sobie pętlę na szyję. Dni rybactwa śródlądowego, takiego jak z lat 80-tych, nie powrócą. To nie lata kryzysu, teraz coraz mniej ludzi chce jeść i kupować ryby z polskich wód, jak już to w grę wchodzi kilka gatunków. Społeczeństwo żyje na całkiem innym poziomie, i nie musi uzupełniać menu takimi pozycjami jak smażony leszcz. Tak jak parówki nie są już stałym składnikiem naszych jadłospisów, tak nie będą nimi ryby z wód śródlądowych :)

Mam nadzieję, że to początek dialogu i moment, kiedy IRŚ zacznie obierać właściwy kierunek. Oby profesor Wołos już szykował się do zasłużonej emerytury (tylu prac nie napisał nikt przed nim chyba, może zgłosić go do księgi Guinessa w kategorii ilości napisanych prac z zakresu rybactwa śródlądowego?), tak aby można było zacząć obalać pewne teorie :) Ogólnie dziwię się, że nie współpracujemy tutaj od dawna. Jednak chyba największym problemem jest pułapka konsekwencji, która zmusza naukowca do bronienia teorii jakie głosił w swoich pracach :) Mało kto chce się przyznać do błędu...

Cieszy mnie też, że być może wędkarze przestaną być problemem dla instytutu (uważanym za takowy - dla wód), i uzna się ich za użytkowników, zachowujących się w pewien sposób, nawet za partnerów. Mieszkam w UK i na przykład rzadko widzę śmieci nad wodą, przestrzega się też tutaj przepisów. To, że w Polsce jest inaczej powinno wskazywać na błędy jakie popełniono - na przykład nie powołanie służby kontrolującej wędkarzy (PSR służy do walki z kłusownictwem), brak kar, nie ukazuje się też przyczyny dla której polski wędkarz zachowuje się nieodpowiedzialnie (nie wypełnianie rejestru, śmiecenie, używanie sporych ilości zanęt). Tym jest fatalne zachowanie PZW, które nie szkoli wędkarzy, nie naucza, nie uświadamia. To co widzimy obecnie nad polskimi wodami, maty, haki bezzadziorowe, fachowe obchodzenie się rybą - to efekt działania mediów społecznościowych, portali, filmów na Youtube. Praktycznie nic nie wyszło od PZW, które jakby nie było współpracuje z IRŚ. Doszło do tego, że można co najmniej połowę wędkarzy uznać za kompletnie nie uświadomionych, mających blade pojęcie o fizjologii ryb, o gospodarce łowiskami. Jak to możliwe, że PZW tu nic nie robi, zaś IRŚ nie wskazuje na konieczność edukowania wędkarzy? Chyba tylko w Polsce jest tak mało szczupaka, i do tego tak fatalnie się podchodzi do jego łowienia. Ta najważniejsza praktycznie w wodnym ekosystemie ryba nie ma wystarczającej ochrony, i jej śmiertelność wynika często z braku elementarnej wiedzy o jej traktowaniu. To włodarze PZW sprawili, że o szczupaka wciąż się nie dba (w artykule jest mowa o śmiertelności sandacza, jednak wg mnie wielki wpływ ma na to fakt, że ten łowiony jest z większych głębokości, i po jego uwolnieniu ryba często zdycha). 

Mam nadzieję, że za kilka lat będziemy pisać już o dobrej współpracy z IRŚ i o widocznej poprawie polskich wód :) Ten artykuł jest niczym XX zjazd KPZR w 1955 roku, gdzie potępiono Stalina, i po którym zakończyła się epoka stalinizmu ;)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Kiełbik w 21.12.2018, 21:19
Dzięki Panowie (chyba faktycznie lepiej jest bez "Panowania"), więc może dzięki Chłopaki ;) za miłe przyjęcie na forum, pomimo mojej jakże problematycznej :D ścieżki zawodowej. Po prawdzie, też nie jestem fanem badań ankietowych, gdyż to jest socjologia, a nie ichtiologia :). Jednakże, na całym świecie preferencje, satysfakcję oraz inne czynniki życia wędkarskiego bada się przez właśnie ankietowanie. Oczywiście ważny jest dobór próby, jej liczebność, reprezentatywność, etc. Sam się zdziwiłem wynikami tych badań, w które trochę zostałem wmanewrowany kiedy przyszedłem do IRS :), aczkolwiek była duża i reprezentatywna, obejmując 936 osób z całego kraju. Generalnie odsyłam wszystkich zainteresowanych do pracy źródłowej, która ukazała się w monografii latem tego roku. Nie wiem, czy ludzie z działu wydawnictw IRS zadbali o to by była w wersji elektronicznej pdf do pobrania, ale się dowiem. Pamiętajmy, że badania socjologiczne należy czytać przez pryzmat tego, iż są to badania opinii. Czasem w badaniach sondażowych preferencji wyborczych uzyskuje się wynik nieco inny niż w czasie wyborów. Dlatego nie lubię socjologii ;) W badaniach było rozbicie na grupy ryb (drapieżne, pospolite karpiowate, łososiowate, okazy, etc.) i tu nie było tak optymistycznie. Ludzie najmniej chętnie wypuszczają drapieżniki, chętniej pospolite karpiowate (być może ktoś kto mieszka w bloku, nie chce się z płotkami bawić w skrobanie - to tylko przypuszczenia). Co znamienne analiza statystyczna wykazała, że skłonność do C&R jest istotnie związana z wiekiem, młodsi chetniej wypuszczają ryby. Podobnie robią "majętniejsi" wędkarze, ale również i ci bardziej skuteczni :)  Aha, muszę dodać, iż inne nasze badania (we współpracy ze studentami UWM) analizujące zachowania wędkarzy z województwa warm.-mazurskiego pokazują, że w Polsce Północno-Wschodniej wędkarze są mniej skłonni do wypuszczania ryb :(
Generalnie myślę, że trend do wypuszczania ryb w Polsce będzie się pogłębiał, co osobiście mnie cieszy z dwóch powodów: pierwszy ten znany nam wszystkim - duże prawdopodobieństwo polepszenia stanu polskich łowisk, drugi - to, że moje badania nad śmiertelnością, urazami, czasem wyhaczania, etc. będą komuś potrzebne ;)
Na różnych łowiskach w różnych częściach kraju sytuacja może kształtować się inaczej, teoretycznie tam gdzie jest biedniej, tam skłonność do zjadania złowionych ryb jest większa. Akurat tych badań nie uważam za bardzo odkrywcze, gdyż po prostu potwierdzają cytowaną przeze mnie w artykule teorię Smitha.
Z innej beczki, nie wiem czy da się radę porozbijać tzw. "beton", który wrósł zarówno w polską naukę, jak też, a może przede wszystkim w struktury pewnej organizacji społecznej, której skrót zaczyna się na literę P, a kończy na W ;D wiem, że próbowac trzeba. Od pewnego czasu mam wolną rękę w wyrażaniu opinii nieco innych, niż te, które słyszeliście przez ostatnie 20 lat :) 
Dla Was być może wyda się to śmieszne, ale wielu z moich kolegów naukowców do tej pory twierdzi, że wszystkie ryby nie przeżywają konfrontacji z wędkarzem. Dla mnie już tak śmieszne to nie jest, ponieważ moje badania, które w zasadzie zaczynam, są dla niektórych co najmniej kontrowersyjne. A świat poszedł w tym kierunku już bardzo daleko...
Teraz jeszcze z innej mańki... dużo z Was łowi skróconym lub whipem? Moja własna historia wędkarstwa, która ewoluowała od pół-wyczynowego spławika, przez spinning, właśnie zatoczyła koło i wróciła do tyczki i bata :) Chyba jednak szkoda mi drapieżników :)
PS. analiza trofii (zasobność w biogeny) odbywa się na podstawie prostych badań fizyko-chemicznych, total P, total N, chlorofil, przewodność, etc, etc. To robimy między innymi w ramach monitoringu jezior, specjalizuje się w tym Zakład Hydrobiologii dr Kapusty. Myślę, że to jest właśnie przyszłość IRS
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: booohal w 21.12.2018, 21:21
...   
Mocno liczę na Twój wkład w forum.
Pamiętaj, że nasze zgorzknienie nie wynika z niczego. Niestety.
 :thumbup:
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 21.12.2018, 21:31
Na forum możemy pomóc w wielu badaniach jakby co ;)

Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Kiełbik w 21.12.2018, 22:10
Mam tylko nadzieję, że po Świętach będę jeszcze na liście pracowników ;D
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Mateo w 21.12.2018, 22:36
Czołem! Witaj na forum SiG! :)

Ja już od dłuższego czasu rozmyślałem nad tym, żeby zachęcić kolegów z forum do przeprowadzenia tego typu badania ankietowego wśród napotykanych nad wodą wędkarzy. Zacząłem już nawet tworzyć kwestionariusz.
Taki kwestionariusz wywiadu jest stosunkowo prostą i tanią metodą badawczą. Niestety, jak wspomniał Kiełbik, niedoskonałością takiego badania jest zależność od prawdomówności respondentów, co przekłada się na stopień wiarygodności wyników. Jednak w przypadku tego typu danych nie ma innej metody badawczej. Można jedynie odpowiednio dopracować ankietę (pytania kontrolne) i dać stosowne wskazówki ankieterom, co pomogłoby w jakimś stopniu poprawić jakość badania.
Wszyscy tu aktywnie wędkujemy. Na pewno potrafimy lepiej niż ktoś niebędący wędkarzem zebrać tego typu dane. Jestem pewien, że gdyby wielu z nas zechciało od czasu do czasu przeprowadzić wywiad z wędkującymi w sąsiedztwie osobami, to moglibyśmy zebrać naprawdę reprezentatywną grupę.
Jest tu wśród nas na forum co najmniej kilku pracowników naukowych, którzy zapewne byliby również pomocni przy tworzeniu odpowiedniego kwestionariusza.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Kiełbik w 21.12.2018, 23:34
Tak, zdecydowanym plusem badań ankietowych jest ich stosunkowo niski koszt. Metodyka może być różna, w zależności czy ankieta jest wypełniana przez ankietera zadającego pytania, czy kwestionariusz jest rozsyłany i badani sami wypełniają rubryki. Ważne, aby badacz miał świadomość i zakładał pewien błąd, który i tak wystąpi. Odpowiednie zaplanowanie badań i dobór próby jest kluczowy. Nie zawsze jest taka możliwość, jak podaje pewien podręcznik do socjologii: lepiej jest wiedzieć coś, niż nie wiedzieć nic. Niestety jest jeszcze jeden minus takich badań, zdecydowanie gorzej się "sprzedają" niż badania ichtiofaunistyczne, czy fizjologiczne. Cytowalność jest dość niska :( Mam za sobą już kilka różnych badań ankietowych, jednakże uważam je za słabsze niz te ichtiofaunistyczne, czy akwakulturowe.






 
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Kiełbik w 22.12.2018, 00:03
C.D.
Wolę chyba jednak badać ryby, niż wędkarzy czy rybaków. Dlaczego? Jest niższe prawdopodobieństwo, że ryby mnie oszukają ;D Prosty przykład, chcę poznać czy psammolitoral i fitolitoral głębokiego polodowcowego jeziora zamieszkuje podobny zespół ryb. albo czy istnieją zmiany sezonowe w występowaniu chronionych gatunków ryb w systemie małych cieków. Stawiam odpowiedni sprzęt badawczy (w tym przypadku zestaw badawczych sieci nordyckich - multimesh) w odpowiedniej ilości, lub przystępuję do elektropołowów skalibrowanym sprzętem. Metodyka jest dopracowana. Następnie obrabiam statystycznie wyniki i w zasadzie finito. Jeśli badania będą odpowiednio nakierowane i prowadzone w odpowiednim kontekście, np. występowania i ochrony gatunków ryb występujących w załącznikach np dyrektywy siedliskowej lub występowania ryb obcych gatunków, jeszcze lepiej tzw. potencjalnie inwazyjnych to prawdopodobieństwo, że ktoś to gdzieś zacytuje jest wyższe.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Koń w 22.12.2018, 09:50
Ot i prezent na święta. Witaj u nas, bardzo się cieszę, że ktoś taki się zarejestrował :)

Ze swoją wiedzą i badaniami na pewno rozwiejesz wiele wątpliwości, o jakie przetaczały się przez forum niemal wojny - zadziory lub ich brak w hakach, wielkość, itd. Super mieć na pokładzie naukowca-wędkarza :beer: :thumbup: :bravo:
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 22.12.2018, 10:24
Mam tylko nadzieję, że po Świętach będę jeszcze na liście pracowników ;D

Cześć! Obawiam się, że tak właśnie może być, jeżeli piszesz szczerze? A z drugiej strony zastanawia mnie, czy Ty czasem nie jesteś wysłannikiem ciemnej strony mocy? Czy nie masz wyznaczonych złożonych zadań, aby ocieplić wizerunek IRŚ po nagłej zmianie ich/waszego sposobu myślenia? Wszyscy dobrze wiemy, że ''oni'' tutaj są i czytają każde słowo, Ty też o tym doskonale wiesz. Dziwnie mi to wszystko wygląda...

Wybacz, że tak do tego podchodzę, podoba mi się Twoje podejście do tematu, ale po tym, co pisali tutaj Twoi koledzy, nie mogę w to wszystko uwierzyć.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 22.12.2018, 10:41

Wolę chyba jednak badać ryby, niż wędkarzy czy rybaków.

A ja mam pytanie z innej beczki ale pokrewne :) Dlaczego IRŚ traktuje po macoszemu temat rzek? Rozumiem, że po części instytut 'obsługuje' jakby rybactwo na dużych jeziorach, przede wszystkim polodowcowych, jednak wywiera spory wpływ na całą gospodarkę wodami w kraju.

Badanie pewnego naukowca z Krakowa bodajże dotycząca brzan wskazuje na to, ze populacja tego gatunku to 20% tego co mieliśmy w latach 80-tych. Ale wtedy rzeki były strasznie zanieczyszczone, brzana miała więc nieodpowiednie warunki do życia. Teraz zaś powinna sobie radzić o wiele lepiej, kto mieszka nad rzekami jak Odra, Warta czy Wisła wie jak czyste są one w porównaniu do stanu sprzed 30 lat.

Mam wrażenie, że w ogóle wiemy mało o polskich rzekach, i gospodarujemy nimi fatalnie, zarybianie sumem chociażby doprowadziło do zaburzeń, o czym informują wędkarze. Podobno na niektórych odcinkach trudniej złowić żywca niż samego suma.

W samym PZW jest w ogóle najciemniej. Wędkarze nie mają pojęcia o gatunkach jakie są w rzekach, w sensie czy jest ich więcej, mniej, jak sobie radzą, jakie powinny być (nie usuwa się karasia srebrzystego). Tak jakby rzeki zostawiono samym sobie. Wygląda jakby nie było żadnego planu. Rybactwo na rzekach to już minimalny procent, jest parę miejsc na Wiśle i Bugu, przy ujściu Odry. Czy to jest powodem, że tak mało wiemy o polskich rzekach?
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 22.12.2018, 10:49
Mam tylko nadzieję, że po Świętach będę jeszcze na liście pracowników ;D

Spokojnie, tam chyba wiedzą dobrze, że zmiany muszą nastąpić i nie można już dłużej ściemniać. NIK w pewnym momencie może dokonać kontroli na przykład, pod innym kątem niż na Mazurach w 2013 (zbadać sens słuszności prowadzenie gospodarki tylko rybackiej, opiniowania operatów, projektów takich jak jesiotr, który wygląda na wielki przekręt, wprowadzanie rybaków na szkodę wędkarzy na Zalew Zegrzyński itd) i może się zrobić 'wesoło'. IRŚ nie może sztywno się trzymać tej samej linii, musi powoli się dopasować do warunków. Chyba coraz więcej osób po UWM myśli już innymi kategoriami. Dotacje unijne zaś nie będą trwać w nieskończoność.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Kiełbik w 22.12.2018, 12:25
Mam tylko nadzieję, że po Świętach będę jeszcze na liście pracowników ;D

Cześć! Obawiam się, że tak właśnie może być, jeżeli piszesz szczerze? A z drugiej strony zastanawia mnie, czy Ty czasem nie jesteś wysłannikiem ciemnej strony mocy? Czy nie masz wyznaczonych złożonych zadań, aby ocieplić wizerunek IRŚ po nagłej zmianie ich/waszego sposobu myślenia? Wszyscy dobrze wiemy, że ''oni'' tutaj są i czytają każde słowo, Ty też o tym doskonale wiesz. Dziwnie mi to wszystko wygląda...

Wybacz, że tak do tego podchodzę, podoba mi się Twoje podejście do tematu, ale po tym, co pisali tutaj Twoi koledzy, nie mogę w to wszystko uwierzyć.

Myślę, że jednak trochę przeceniacie rolę tego (i innych) forum w kształtowaniu "polityki" IRS :) Generalnie to pewnie 99% pracowników IRS nawet nie wie o jego istnieniu. Myślę, że podobne wątki w internecie obserwuje kilka osób - wędkarzy pracujących w Instytucie, ale generalnie w większości wędkarze z IRS należą do klubu "Passaria" i łowią głównie łososiowate na spinning i muchę oraz drapieżniki to raczej udzielają sie głównie na jerkbait.pl. Z innych osób, które na bieżąco śledzą fora, to są najprawdopodobniej dwaj wasi byli koledzy ;D Musicie też wiedzieć, że funkcjonowanie IRS w głównej mierze zależy od wyników prac badawczych, pozyskanych grantów i funduszy rozwojowych. Czy IRS to "ciemna strona mocy"? Tak bym tego nie nazwał. Tak jak pisałem wcześniej w IRS pracują różni ludzie, o różnych poglądach i obecnie od kilku lat nie ma tzw. jednego stanowiska IRS w sprawach naukowych. Każdy kto jest samodzielnym pracownikiem naukowym ma obecnie prawo do wyrażania własnej opinii naukowej popartej własnymi badaniami. Oczywiście nie wszyscy z tego powodu są mili i radośni, gdyż tak jak Luk wcześniej napisał wiąże ich tzw. konsekwencja naukowa. Jeśli ktoś przez powiedzmy 10 lat próbował udowadniać, iż bez połowów komercyjnych wyginą ryby i wyschnie woda w jeziorach, a szczupak zatracił instynkt rozrodczy i bez rybaków się nie wytrze, to ciężko się teraz z tego wycofać. Tak jak mówiłem w IRS pracują różni ludzie, jedni się cieszą, że mogą ze mną współpracować, inni niestety nie odpowiadają mi "dzieńdobry". Ja akurat trafiłem do Zakładu Bioekonomiki co dość średnio mi pasuje, gdyż tam pracują ludzie, którzy faktycznie wspierają tzw. "racjonalną gospodarkę rybacką", choć coraz więcej argumentów wytrącam im z rąk :) i mam nadzieję, że w końcu zmienią zdanie. Ale są też Zakłady zdecydowanie mniej archaiczne, jak chociażby Zakład Ichtiologii, Hydrobiologii i Ekologii Wód, czy Zakład Ryb Wędrownych. Tam robi się nowoczesną naukę na wysokim poziomie. 
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Kiełbik w 22.12.2018, 12:51

Wolę chyba jednak badać ryby, niż wędkarzy czy rybaków.

A ja mam pytanie z innej beczki ale pokrewne :) Dlaczego IRŚ traktuje po macoszemu temat rzek? Rozumiem, że po części instytut 'obsługuje' jakby rybactwo na dużych jeziorach, przede wszystkim polodowcowych, jednak wywiera spory wpływ na całą gospodarkę wodami w kraju.

Badanie pewnego naukowca z Krakowa bodajże dotycząca brzan wskazuje na to, ze populacja tego gatunku to 20% tego co mieliśmy w latach 80-tych. Ale wtedy rzeki były strasznie zanieczyszczone, brzana miała więc nieodpowiednie warunki do życia. Teraz zaś powinna sobie radzić o wiele lepiej, kto mieszka nad rzekami jak Odra, Warta czy Wisła wie jak czyste są one w porównaniu do stanu sprzed 30 lat.

Mam wrażenie, że w ogóle wiemy mało o polskich rzekach, i gospodarujemy nimi fatalnie, zarybianie sumem chociażby doprowadziło do zaburzeń, o czym informują wędkarze. Podobno na niektórych odcinkach trudniej złowić żywca niż samego suma.

W samym PZW jest w ogóle najciemniej. Wędkarze nie mają pojęcia o gatunkach jakie są w rzekach, w sensie czy jest ich więcej, mniej, jak sobie radzą, jakie powinny być (nie usuwa się karasia srebrzystego). Tak jakby rzeki zostawiono samym sobie. Wygląda jakby nie było żadnego planu. Rybactwo na rzekach to już minimalny procent, jest parę miejsc na Wiśle i Bugu, przy ujściu Odry. Czy to jest powodem, że tak mało wiemy o polskich rzekach?

Gdyby Instytut nie interesował się rzekami nie istniał by Zakład Rybactwa Rzecznego i Zakład Ryb Wędrownych. Nie prowadzilibyśmy monitoringu ichtiofauny rzek (w czym osobiście również biorę udział). Nasza ekipa skupia się głównie na małych rzekach i ciekach między jeziorami. Niedługo ukaże się nasza praca na temat zmian sezonowych w biomasie ryb i strukturze gatunkowej niewielkich rzek łączących jeziora.
Cały monitoring rzek w kraju wykonujemy na zlecenie GDOŚ, gdyż zobowiązuje nas do tego RDW UE. Dane na temat stanu ekologicznego rzek na podstawie badań ichtiofauny są dostępne w GDOŚ. Natomiast monitoring wód nie jest sensu stricte działalnością naukową. My dodatkowo musimy szukać pewnej dynamiki zmian. Trzeba szukać ciekawych rzeczy, które zainteresują nie tylko "nasze" podwórko, ale również świat. Ponieważ nasza grupa obsługuje północny-wschód kraju, to w kwestii brany mogę tylko powiedzieć, że łowiliśmy ją w zasadzie tylko incydentalnie na Narwi, chyba Pasłęce i kilku innych ciekach. Teraz nie pamiętam dokładnie ale jest to do sprawdzenia. Mnie osobiście bardziej martwi brak miętusa w rzekach, w których kiedyś występował masowo, np. w Kośniance. Nasze badania nie potwierdziły już w zasadzie występowania tej ryby na stanowiskach, na których w latach 70-tych ryba ta była dominantem :( Ale zmiany środowiska zaszły tak znaczne, że np. w tych miejscach łowimy inne wartościowe przyrodniczo gatunki, takie jak np. piskorz czy koza.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Kiełbik w 22.12.2018, 13:44
Mam tylko nadzieję, że po Świętach będę jeszcze na liście pracowników ;D

Spokojnie, tam chyba wiedzą dobrze, że zmiany muszą nastąpić i nie można już dłużej ściemniać. NIK w pewnym momencie może dokonać kontroli na przykład, pod innym kątem niż na Mazurach w 2013 (zbadać sens słuszności prowadzenie gospodarki tylko rybackiej, opiniowania operatów, projektów takich jak jesiotr, który wygląda na wielki przekręt, wprowadzanie rybaków na szkodę wędkarzy na Zalew Zegrzyński itd) i może się zrobić 'wesoło'. IRŚ nie może sztywno się trzymać tej samej linii, musi powoli się dopasować do warunków. Chyba coraz więcej osób po UWM myśli już innymi kategoriami. Dotacje unijne zaś nie będą trwać w nieskończoność.
No właśnie wcale nie wszyscy to rozumieją. NIK może sobie szukać łącznie z CBŚ, CBA, ABW i NASA :) a i tak nic nie znajdzie, bo wszystko jest zgodne z prawem. Zrozumcie, że problem tkwi w całym chorym systemie administracyjno-prawnym, a nie w tym, że ktoś łamie prawo, bo go nie łamie. Niestety IRS może trwać w marazmie, w którym się znalazł i być może niektórym osobom to pasuje. Ja wiem jedno: wody i ryby je zamieszkujące są nie są własnością ani wędkarzy, ani rybaków, ani samorządowców. Ani tym bardziej IRS, PZW, PZPN czy komercyjnych gospodarstw rybackich, ani gmin, czy powiatów. Należą do skarbu państwa, a to oznacza, że są własnością Narodu, wszystkich Polaków, niezależnie od tego czy wędkujących, czy spożywających ryby. Ja swoją pracę w IRS rozumiem prosto, muszę dbać o zasoby, robić wszystko by zachowac je w dobrym stanie, tak by nasze dzieci oraz wnuki miały możliwość kąpać się w czystej wodzie rzek i jezior. By mogły łowić piękne ryby, a jeśli będą sobie tego życzyć to również je spożywać. To tylko tyle, niestety nie wszyscy pracownicy IRS tak rozumieją swoją pracę, ale jest nas kilku :D IRS jako instytucja nie musi ocieplać swego wizerunku w oczach wędkarzy, bo to nie ma żadnego wpływu na jej postrzeganie przez urzędników ministerstwa. Natomiast uważam, że we współpracy ze środowiskiem wędkarskim możliwa jest zmiana systemu administracyjno-prawnego, tak by lepiej chronić zarówno wody jak i ryby. Jeśli komuś na tym zależy będzie o to walczył. Moim skromnym zdaniem współpraca naukowców z wędkarzami może przynieść więcej korzyści dla obu stron. Na przeszkodzie może jednak stać organizacja analogiczna do PZPN :) ale to już rola członków tej organizacji aby ją zmieniać. Ja do niej nie należę i jestem szczęśliwym wędkarzem :)
Co do jesiotra ostronosego (bałtyckiego) to tu myślę, iż Luk się jednak mylisz. Niedawno zmarł prof. Kolman, szkoda, bo bym Cię odesłał do źródeł. Ja generalnie nie zajmuję się jesiotrowatymi, ale z tego co mi wiadomo kiedyś na terenach Polski występowały naturalnie dwa gatunki: tzw. zachodni i ostronosy, dość bliski kuzyn ostronosa z Kanady :)     
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 22.12.2018, 15:05
NIK może sobie szukać łącznie z CBŚ, CBA, ABW i NASA :) a i tak nic nie znajdzie, bo wszystko jest zgodne z prawem. Zrozumcie, że problem tkwi w całym chorym systemie administracyjno-prawnym, a nie w tym, że ktoś łamie prawo, bo go nie łamie. Niestety IRS może trwać w marazmie, w którym się znalazł i być może niektórym osobom to pasuje.

My tu na forum rozumiemy dobrze jak wygląda polski system prawa rybackiego ;) (choć wiem, że 99% wędkarzy zrzeszonych w PZW nie ma o nim pojęcia). Problem jest w tym, że to IRŚ wpływa również na jego kształt, a przez opiniowanie takich a nie innych operatów w rzeczywistości dopuszcza się też jego łamania. Sam przecież piszesz o tym, że często deklarowane kwoty zarybieniowe są wzięte z kosmosu. Wystarczy zerknąć w obowiązki statutowe IRŚ oraz akty prawne regulujące jego funkcjonowanie aby zauważyć, że opinie IRŚ mają charakter opinii urzędowych i zespół opiniujący operaty ponosi odpowiedzialność za ich treść. Dlatego IRŚ przyczynia się do tego systemowego marazmu, jeżeli chodzi o polskie wody.

Ja wiem, że państwo stworzyło idiotyczny system gospodarowania polskimi wodami, cedując swoje obowiązki na użytkownika. Jednak jako instytut naukowy macie możliwość lobbowania o jego zmianę. Jakoś prof. W. Radecki może Wam pisać korzystne dla Was opinie, jeżeli chodzi o polskie regulacje prawa rybackiego, a już ze strony naukowców rybackich nie ma mowy o lobbingu w zakresie jego zmiany  :( 

Zauważ, że np. Zespół ds. Zarybiania w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej to też pracownicy IRŚ: Ryszard Bartel, Rafał Bernaś, Tomasz Czerwiński (znany nam z forum Rybal), Piotr Dębowski, Krzysztof Goryczko, Joanna Grudniewska. Do tego w Radach Gospodarki Wodnej danego Regionu Wodnego również zasiadają pracownicy IRŚ.

Jednocześnie wystarczy zerknąć na skład Rady Naukowej przy Zarządzie Głównym PZW

Prof. dr hab. Ryszard Bartel       - emerytowany prof. IRŚ,
Dr inż. Tomasz Czerwiński          - IRŚ,
Prof. dr hab. Piotr Dębowski       - IRŚ,
Prof. dr hab. Mirosław Szczepkowski   - IRŚ,
Prof. dr hab. Wiesław Wiśniewolski   - IRŚ,

Ci ludzie mają wpływ na to jak funkcjonuje w praktyce polskie prawo rybackie oraz największy związek wędkarski (czy może już rybacki ?). Wielu z nich hamuje zmiany. Wystarczy zerknąć na odpowiedzi zarządów okręgów na pytania kół, gdzie okręgi PZW powołują się na Radę Naukową i jej poglądy odnośnie np. ochrony drapieżników (w tym szczupaka). Przecież to jest parodia. Zgodnie z poglądami tej Rady Naukowej, to już dawno w UK nie powinno być ryb i to są ludzie z tytułami :facepalm:

Dodatkowo w samym PZW są osoby pokroju dyrektora biura zarządu okręgu PZW Gorzów Wielkopolski  Andrzeja Zakrzewskiego (notabene ichtiologa), który np. twierdzi, że: "żeby w wodzie były ryby należy prowadzić gospodarkę rybacką z użyciem sprzętu rybackiego. Z tym wiąże się zatrudnienie rybaka, który powinien prowadzić połowy tzw. informacyjne, odchwaszczające, a często nawet gospodarcze przy użyciu sprzętu ciągnionego (przywloką, niewód). To jest tak samo, jak z uprawą ziemi: jeśli się jej nie uprawia, to z czasem będzie ugór. Tak samo jest z dnem jeziora. Jeśli sieć przez kilka lat nie będzie się po nim ruszała, dno nie będzie mogło„odgazować" stanie się nieczynne, zanieczyszczone siarkowodorem i ryby nie będą mogły do tego dna zejść, by tam w naturalny sposób żerować. Jezioro czy inny zbiornik zacznie karleć, a życie w nim zamierać."

Ja osobiście uważam, że jedynie współpraca wędkarzy (tych myślących inaczej od tych że "karta musi się zwrócić", czyli kormoranów w gumofilcach walących wszystko w łeb)  z naukowcami, którzy rozumieją potrzeby nowoczesnych wędkarzy, może cokolwiek zmienić jeżeli chodzi o systemowe regulacje. W tej współpracy widzę jeszcze lokalne samorządy, w których interesie powinny być zmiany w obowiązującym prawie. Wieloletni hejt wędkarzy na IRŚ nie wziął się z nikąd ;) Jako instytut macie wpływ na to jak wygląda realizacja prawa rybackiego w Polsce. Dodatkowo macie środki, aby lobbować o jego zmiany.  Jednak sądzę, że nikomu na tym nie zależy, bo dla wielu oznaczałoby to koniec naukowej kariery.

Tutaj na forum nikt nie pisze, aby w całym kraju były wyłącznie wody C&R, bo to jest głupota oraz totalne oderwanie od rzeczywistości. Zobacz na profilu IRŚ na Facebooku pod Twoim artykułem już zaczęła się polemika, że np. "C&R to rozwiązanie satysfakcjonujące wybraną grupę zainteresowanych", czy też że "w przypadku pytania "idę po ryby" czy "idę na ryby", jeśli wybieram opcję drugą to czy nie należy zadać sobie pytania "może lepiej jak nie pójdę wcale?" :facepalm:

Nie da się pogodzić żądań wędkarzy większej ilości ryb w polskich wodach bez znajomości przez nich podstawowej biologii ryb, kwestii związanych z ochroną ekosystemów wodnych, jak i wiedzy w zakresie obowiązującego w Polsce prawa. A przez lata współpraca IRŚ z działaczami PZW doprowadziła do tego, że ci jedynie żądają ryb nie wiedząc nawet skąd one się biorą, czy też jak długo rosną :facepalm: IRŚ miało i ma olbrzymi wpływ na to jak wygląda PZW oraz świadomość wędkarzy. 
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Kiełbik w 22.12.2018, 21:02
No niestety, trudno mi się nie zgodzić, przynajmniej z częścią zarzutów Selektora. Tak jak pisałem części ludzi w IRS pasuje obecny system :( Mi i jeszcze kilku osobom zdecydowanie nie pasuje, gdyż mamy świadomość, że w dłuższej perspektywie nie jest on korzystny dla stanu ekosystemów wodnych i ichtiofauny. Niestety, ja i podobnie myślące osoby nie jesteśmy dopuszczani do opiniowania operatów. Wiele z nich lądowałoby w koszu na śmieci. Ale widzę, że nasza "praca u podstaw" powoli przynosi efekty, myślę, że kropla drąży skałę. Coraz częściej się mówi o zmianach w systemie konkursowym oraz o sprawdzaniu efektywności zarybień. Myślę, że nasz artykuł z 2016 roku na temat problemu pozyskiwania tarlaków szczupaka (wtedy jeszcze nie pracowałem w IRS) był początkiem pewnych zmian w myśleniu. Co do zespołu ds. zarybiania najchętniej osobiście bym go rozwiązał, gdyż wydaje się być zbędny. To co jednak martwi mnie najbardziej to wyśmiewanie przez niektórych moich kolegów oraz wierchuszkę PZW takich autorytetów jak np. prof. Arlinghaus. Nikt w Instytucie nie ma takiego dorobku naukowego jak Arlinghaus, a często bywa on krytykowany, szczególnie za swój pogląd na temat zarybień oraz C&R (polecam film z prof. Arlinghausem "C&R - Crime and Reality" odnoszący się do realiów niemieckich). Ogólnie dalekooo nam do nauki niemieckiej, duńskiej, kanadyjskiej, czy amerykańskiej w zakresie tzw. fisheries management. Ale są też u nas rodzynki, jak chociażby prace dr Kapusty, dr Krzebietke, etc. i innych światłych naukowców, którzy mam nadzieję w przyszłości zbudują nowy, lepszy IRS :)
Tak, z całą odpowiedzialnością twierdzę, że lata zaniedbań i ignorancji zrobiły swoje w IRS. Mam jednak nadzieję, że czas tzw. "starych profesorów - wyjadaczy" powoli dobiega końca.
Co do PzW to według mnie jest żenada, już łatwiej mi się dogadać z innymi użytkownikami "prywatnymi", oni przynajmniej nie owijają w bawełnę, że robią biznes. Przez moje nieco odmienne poglądy, niektórzy koledzy pracujący w związku już chyba mnie nie lubią. Odczułem to szczególnie po ostatniej konferencji użytkowników jezior, rzek i zbiorników zaporowych, gdzie miałem okazję wygłosić referat. Pierwszy raz ktoś im przekazał twarde dane wynikajace z badań ankietowych, że prawie 80% wędkarzy jest niezadowolonych ze stanu zasobów ichtiofauny i uważa, że uległy one pogorszeniu w ostatnich latach. Dodatkowo, pierwszy raz powiedział im to ktoś z IRS :)
Tydzień po tej konferencji zadzwonił do mnie Pan Teodor R. nowy prezes, który był rzekomo zainteresowany moim wystąpieniem. Umówiliśmy sie nawet na spotkanie i głębszą rozmowę, ale do niej nie doszło. Miał sie skontaktować, ale już więcej nie zadzwonił, wysłałem mu moją prezentację oraz kilka publikacji... i kontakt sie urwał.
W listopadzie zaproszono mnie na konferencję do Serocka, pojechaliśmy tam z dr Kapustą. Niektórzy wędkarze podchodzili i gratulowali wystąpień, natomiast członkowie zarządu okręgu mazowieckiego byli już chyba mniej zadowoleni.
W każdym bądź razie zdaje sobie sprawę, iż stąpam po dość kruchym lodzie... i, że być może przysparzam sobie wrogów. Dla wędkarzy mam również wiele gorzkich słów prawdy i nie będę cukrzył jacy to wszyscy jesteśmy wspaniali, pewnie jeszcze usłyszycie z mych ust także słowa krytyki :)
Naukowiec musi dążyć do prawdy i tej prawdy szukać, jeśli szuka tylko pieniędzy przestaje być naukowcem. Z drugiej strony musi poruszać się w świecie faktów, twardych danych, liczb i procentów, by idea (nawet ta najszlachetniejsza) nie przysłoniła prawdy, której szuka. Każdą wysnuwana hipotezę musi poprzeć swoimi badaniami, bądź korzystać z danych innych badaczy. Tutaj mogę sobie luźniej popisać, natomiast przygotowując artykuł, nawet nie naukowy, a taki jak ten ostatnio - popularno-naukowy muszę swe twierdzenia oprzeć na faktach.
Co zrobię jak mnie jednak wyrzucą z pracy? Nie wiem, chyba najpierw pojadę nad Kalwę lub Serwent rozłożę wędki... albo ich nawet nie będę rozkładał... popatrzę na wodę... i pomyślę: "warto było" :)   
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 22.12.2018, 22:12
Cholera, ale dyskusja! :bravo: :bravo: :bravo:

Ja swoją pracę w IRS rozumiem prosto, muszę dbać o zasoby, robić wszystko by zachowac je w dobrym stanie, tak by nasze dzieci oraz wnuki miały możliwość kąpać się w czystej wodzie rzek i jezior. By mogły łowić piękne ryby, a jeśli będą sobie tego życzyć to również je spożywać. To tylko tyle, niestety nie wszyscy pracownicy IRS tak rozumieją swoją pracę, ale jest nas kilku :D IRS jako instytucja nie musi ocieplać swego wizerunku w oczach wędkarzy, bo to nie ma żadnego wpływu na jej postrzeganie przez urzędników ministerstwa.

Super podejście. My wędkarze tutaj mamy podobne, może bardziej chcielibyśmy aby tych ryb było sporo. Ja nie zabieram ryb ale rozumiem, że ktoś może chcieć zjeść swój połów. Niestety, dominuje podejście 'nie może się zmarnować' i wszystko się bierze, często bez patrzenia na regulaminy i limity, bez refleksji najmniejszej co dalej. Tak myśli co najmniej połowa wędkarzy. Mam nadzieję, że takich głosów jak Twoje wśród naukowców będzie przybywać.

Co do wizerunku instytutu... Wędkarze się w końcu zjednoczą i zaczną lobbować, poza PZW. Wtedy wiele rzeczy może ulec zmianie. Jeżeli ja byłbym posłem RP, wydałbym wojnę układowi który teraz ma miejsce. IRŚ na tym by raczej nie skorzystał, przynajmniej kierunek innowacyjnej gospodarki rybackiej :) Kwestią czasu jest, kiedy ktoś na górze zacznie dociekać co jest grane i słuchać wędkarzy. Teraz ich przedstawicielem jest PZW dla polityków, ale to się zmieni. PZW obrał kurs na rafy, i dojdzie za rok, kilka, do zderzenia. Fakt, że to wszystko trwa jest spowodowane niewiedzą wędkarzy, których nikt nie uświadamiał. Teraz się to zmienia. My tu na forum przez te kilka lat odkrywaliśmy powoli pewne rzeczy i zależności. Bo nie jest łatwo to rozszyfrować. Ale jak się już to zrobi... :)

Zauważ też, że obecnie za wszystko (ogólnie - bezrybie) wini się wędkarzy lub PZW. Ale to też ulega zmianie. Powoli na wroga nowoczesnego wędkarza wyrasta właśnie IRŚ. Sam się dziwię, jak po pewnych publikacjach naukowych PZW może współpracować z IRŚ. Przecież wyraźnie widać, że dla wielu osób z instytutu wędkarz to zło konieczne. Mając normalne władze, szybko doszłoby do starcia. I dojdzie do niego, ewentualnie do wypracowanie późniejszego porozumienia. Jakbym był prezesem PZW pan Czerwiński nie miały czego szukać w PZW, podobnie jak wiele innych osób z rady naukowej. Rada naukowa składałaby się z takich osób, co rozumieją wędkarzy i chcą im pomóc. Jak ich nie rozumieją to ich miejsce jest gdzie indziej, np. w radzie rybackiej. Ale to też kwestia czasu :) Bo jak długo można mieć jako doradców antywędkarskich naukowców? Sam pamiętam słynne uznanie dużego szczupaka za szkodnika przez tę radę z 7-10 lat temu. Chyba nie trzeba komentować... :)

A tutaj można zapytać - dlaczego w IRŚ nie ma prac o tym, że brak kontroli nad wodami powoduje takie zaburzenia? Przynajmniej się z takowymi nie spotkałem. Wprowadzono poprawki do ustawodawstwa wielokrotnie, dlaczego nie rozszerzono kompetencji PSR i nie powiększono tej służby? Czy od dzierżawcy można wymagać aby sam siebie kontrolował? Przecież musi robić to państwo. To jego zadaniem jest sprawdzanie czy wszystko jest dobrze. A tu mamy narzekanie naukowców na nierzetelnie wypełniane rejestry. To jakby narzekać na nadmierną prędkość na drogach, na których nie ma radarów i kontroli. Przecież to logiczne, że potrzeba kar i samych kontroli, aby wymóc stosowanie się do przepisów. A tu na forum mości Kotwic z Rybalem żalą się na wędkarzy :) Śmiechu warte. Na pytanie dlaczego naukowcy nie wnoszą o zmiany w prawie, usłyszeliśmy, że to nie ich rola. To kto i na jakiej podstawie ma zmienić prawo?

No i najważniejsze. Kotwic z Rybalem uważali, że 'ryby są'. To jest najciekawsze. Wędkarze dobrze wiedzą czy ryba jest czy jej nie ma ;) I okazuje się dlaczego w IRŚ nikt nie bije na alarm, podobnie jak w RZGW. Ryby 'są', ponieważ prawda uderzyłaby w naukowców jak i w urzędników. Rozgrabiono lub roztrwoniono potężne zasoby państwa, ktoś musiałby beknąć, nieprawdaż? ;) Więc powstaje opcja winnych - kormorany, wędkarze, strefy beztlenowe i zanieczyszczenie wód. Ja nie twierdzę, że to są problemy sztuczne. One są, jednak za brak ryb odpowiada w pierwszej kolejności obrany sposób gospodarowania wodami , zrobienie z nich na siłę stawów hodowlanych, mających produkować ryby. Dlatego tak się atakuje no kill, pisze o sadyzmie bzdury. Jeżeli do tego weźmiemy PZW, które jako związek wędkarski prowadzi szeroko zakrojone odłowy sieciowe, z których zyski dzielone są przez ludzi z ZG PZW jak i GR Suwałki, mamy pełen obraz przekrętu ;)

Co do jesiotra ostronosego (bałtyckiego) to tu myślę, iż Luk się jednak mylisz. Niedawno zmarł prof. Kolman, szkoda, bo bym Cię odesłał do źródeł. Ja generalnie nie zajmuję się jesiotrowatymi, ale z tego co mi wiadomo kiedyś na terenach Polski występowały naturalnie dwa gatunki: tzw. zachodni i ostronosy, dość bliski kuzyn ostronosa z Kanady :)     

Osoby jakie stoją za tym programem, jak np. pan Purzycki, wskazują wyraźnie, że mamy do czynienia z czymś, co powinno być dokładnie przebadane przez komisję śledczą. Ja nie mam raczej zamiaru polemizować z samym pomysłem restytucji, ale z tym, ze zaangażowane jest w to PZW. Powinno to być robione przez naukowców tylko i wyłącznie, zaś wędkarze nie powinni mieć z tym nic wspólnego. Ośrodek zarybieniowy PZW nie powinien być angażowany w ten projekt, powinien produkować materiał zarybieniowy dla potrzeb okręgu lub okręgów. My jestesmy związkiem wędkarskim, i nie potrzebujemy jesiotra. Zwłaszcza, że szanse iż się wytrze w takiej Wiśle czy Odrze są małe. Ale tutaj chyba nie chodzi o same ryby, co? Ktoś chyba pod płaszczykiem restytucji (o ile to jest powrót tego gatunku) myśli o biznesie kawiorowym :) I jak na tym skorzystać mają wędkarze? No właśnie... Jak ten projekt jest rozliczany? Kto za co bierze kasę i jak na tym korzysta szeregowy członek PZW? To jest właśnie 'sprawa dla reportera'. Oczywiście jako wędkarze nie wiemy nic (jest to tajne i wędkarz nie ma do tego dostępu), zapewnia się nas tylko, że to projekt szlachetny i słuszny. Jak zrównoważona gospodarka rybacka - też słuszna :) Mam nadzieję, ze rozumiesz o co mi chodzi. Być może pomysłodawca chciał dobrze, ten naukowiec, nas jednak interesują kulisy tej akcji i takie zaangażowanie w nią PZW. Nie ma ryb w wodach a w Grzmięcy/Grzmięcej rozmnażają jesiotry. Tak jak w ZSRR - ludzie głodowali i mieli 'gołe doopy' ale zbudowano największy prom kosmiczny, wywalono masę kasy na program lotów w kosmos.

Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 22.12.2018, 22:53
Kiełbik chłopie nie znam cie ale po kilku twoich postach już cie lubie :beer:.
Być może doczekamy aby tak jak piszesz nasze dzieci cieszyly się z dobra przyrody.... ale obecnie z twych wypowiedzi wniskuje iż masz ląd w ręku chęć go odpalić ale wybych może być mało spektakularny...
Powiedz nam co zrobić aby cały ten układ pzw iśr ktory jest chory mógł ulec zmianie abyśmy my normalni wedkarze przestali pisać o tym jak ma być ... a zaczeli pisać że jest fajnie i normalnie...
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Kiełbik w 23.12.2018, 01:03
Luk, ja nie zajmuję się tropieniem układów, do tego istnieją odpowiednie służby. Jeśli jakiś tzw. układ istnieje i działa poza granicami prawa, należy to zgłosić do odpowiednich organów. Jak już pisałem, uważam, że problem tkwi w złym prawie, a nie w jego łamaniu. Prawa natomiast nie tworzą naukowcy, a już na pewno nie ichtiolodzy. Prawo tworzą urzędnicy, głównie prawnicy, a przyklepują je tzw. wybrańcy Narodu. Mogą się oni co prawda posiłkować opiniami specjalistów, ale nie muszą. Opinie, które są im na rękę zazwyczaj biorą pod uwagę, te które się kłócą z ich interesem odrzucają.
Widzisz Luk, niestety nie jesteś posłem, więc nikomu wojny nie wydasz. Myślę, że błąd, który robisz polega na tym, iż zakładasz, że ktoś z polityków będzie słuchał wędkarzy. Według mnie to jednak za mała grupa wyborców, poza tym, czy myślisz, że ja np. jako zdeklarowany prawicowiec zagłosowałbym na kogoś z PO czy PSL, SLD, etc. tylko dlatego, że obieca mi ryby w wodzie, ale przy okazji wpuści islamskich uchodźców z bliskiego wschodu i afryki? Nie, ponieważ jednak na pierwszym miejscu stawiam przyszłość mojej Ojczyzny i bezpieczeństwo rodziny (a jak się kończy wypaczona tolerancja i liberalno-lewicowa poprawność polityczna widzimy w zach. Europie). Dobro wód i ichtiofauny stawiam dopiero na miejscu następnym. Myślę, że tak postąpi każdy rozsądny Polak-wędkarz. Nawiasem mówiąc, wydaje się, że powinniśmy korzystać z zachodniego modelu zarządzania ekosystemami wód śródlądowych, ale nie widzę takiej potrzeby jeśli np. chodzi o politykę migracyjną, czy sferę światopoglądową, gdyż ta jest tam po prostu słaba i niebezpieczna dla tradycyjnej europejskiej kultury chrześcijańskiej. Nasz obecny rząd jest zdecydowanie bardziej rozsądny w tych sprawach niż rząd Macrona, Merkel czy May. Nasi politycy dobrze wiedzą, że gospodarka rybacko-wędkarska nie będzie rozstrzygać o preferencjach wyborczych.
Wracając jednak do meritum, twierdzisz, że wędkarze dobrze wiedzą, że ryb nie ma (chodzi głównie o duże drapieżniki). Ja np. również to wiem. Jednakże w odróżnieniu od większości wędkarzy mam na to dowody, w postaci badań nisko-selektywnymi narzędziami badawczymi jak zestawy nordyckie czy elektropołowy. Wędka niestety jest jednak bardzo selektywnym narzedziem połowowym. Narzędzie to nie łowi wszystkich ryb będących w zasięgu jego działania, ale tylko osobniki żerujące w chwili działania narzędzia (pisałem o tym kiedyś chyba jakiś artykuł). Dlatego opinia wędkarzy jest tylko subiektywną opinią hobbysty i dla np. urzędnika czy polityka, który ma jako takie pojęcie o badaniach składu i struktury ichtiofauny, pozostaje bez znaczenia.
Natomiast z resztą tekstu (szczególnie końcówką) się z Tobą zgadzam
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Kiełbik w 23.12.2018, 01:26
Mjmaciek, prawdopodobnie jedyną szybką ścieżką jest próba zmiany ustawy o rybactwie śródlądowym. Obecny system przewiduje obywatelski projekt ustawy, który można zgłosić do sejmu. To prawdopodobnie jedyna szybsza droga. Jednakże projekt taki muszą napisać fachowcy. Druga ścieżka, która mi osobiście wydaje się lepsza, to tzw. praca u podstaw, kropla drążąca skałę i powoli acz sukcesywnie krusząca beton. Tu każdy musi wypełniać swoje zadanie, trzeba zmieniać myślenie i nawyki wędkarzy, urzędników, naukowców. Własnym postępowaniem, słowem pisanym i mówionym wpajać zasady EAF, czyli tzw. ekosystemowego podejścia do rybactwa (Ecosystem Approach to Fisheries). Jest to nic innego jak wdrażanie koncepcji zrównoważonego rozwoju do praktyki gospodarowania żywymi zasobami wód :) 
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: mjmaciek w 23.12.2018, 08:15
Mjmaciek, prawdopodobnie jedyną szybką ścieżką jest próba zmiany ustawy o rybactwie śródlądowym. Obecny system przewiduje obywatelski projekt ustawy, który można zgłosić do sejmu. To prawdopodobnie jedyna szybsza droga. Jednakże projekt taki muszą napisać fachowcy. Druga ścieżka, która mi osobiście wydaje się lepsza, to tzw. praca u podstaw, kropla drążąca skałę i powoli acz sukcesywnie krusząca beton. Tu każdy musi wypełniać swoje zadanie, trzeba zmieniać myślenie i nawyki wędkarzy, urzędników, naukowców. Własnym postępowaniem, słowem pisanym i mówionym wpajać zasady EAF, czyli tzw. ekosystemowego podejścia do rybactwa (Ecosystem Approach to Fisheries). Jest to nic innego jak wdrażanie koncepcji zrównoważonego rozwoju do praktyki gospodarowania żywymi zasobami wód :)

Kielbik od wielu lat rozmawiam , słucham -wyciagam wnioski....
Jak by nie patrząc po tych wielu latach doszłem do tych samych wniosków. Zmiana prawa oraz zmiana mentalności według twoich załozen  a według moich po prostu brutalniej odejście wasatych dziadów do krainy wiecznych łowów. Na moich wodach nie ma kłusoli ale za to są wasate stare dziady z wędkami mordują wszystko.co ma łeb i ogon. W ich przypadku zmiana mentalności nie w chodzi w gre.... ale na pewno praca z młodzieżą i kształtowanie nowej w ich glowach świadomości to TAK.
Trzeba czasu aby to wszystko samo sie ustabilizowało.
Obym dozył normalnych czasów. :beer:
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 23.12.2018, 08:46
Uważam, że wędkarze nie powinni się wiązać z żadną partią, wmieszanie się w polityczne układy to błąd i podziały. Wiesz jak jest w UK? Angling Trust rozmawia z każdą partią za wyjątkiem Zielonych (ci się nie liczą i tak, mają jednego (p)osła). Kładzie im się na stole wędkarski program przed wyborami, i wszyscy zapewniają, że będą wędkarzy wspierać (bo jak nie to mogą stracić poparcie). To dlatego premier później spotyka się z przedstawicielami przemysłu wędkarskiego i AT, aby uzgadniać pewne założenia. Każda kadencja to kolejne zmiany prawne, może niezbyt duże ale dla wędkarzy znaczące. Np. jedną z nich była zmiana klasyfikacji czynu - łowienia bez pozwolenia. Teraz jest to traktowane jak kradzież i niesie z sobą spore konsekwencje. Naciska się też na zmianę polityki w sprawie kormoranów, nie uzyskano jeszcze zgody na ostry odstrzał, ale szykuje się pod to grunt.

Tak więc to czego brakuje w Polsce to PZW, które jest od A do Z wędkarskie, i które lobbuje tak jak inne organizacje za granicą. Nas wędkarzy jest ponad milion w Polsce, więc jesteśmy największą grupą hobbystyczną i realną siłą. Teraz tylko się tego nie wykorzystuje :) Wędkarze są przeciwko PZW...

Co do prawicy. Wielu z nas liczyło na to, ze PiS zajmie się układami w PZW. A tu klops, nic takiego nie ma, na dodatek rząd promuje działania skrajnie nieodpowiedzialne, jak program budowy rzecznych autostrad, zamieniających Wisłę i Odrę w żeglowne kanały, których przebudowa odbędzie się kosztem  środowiska, głównie ryb. Sam dobrze wiesz co chcą przepchać, byle wyrwać unijną kasę. Tak na marginesie to przy tym projekcie, miejmy nadzieję na który nie pozwoli UE, PZW nie zabrało głosu. I mamy naszą 'kochaną' organizację - ich włodarzy. Siedzą cicho i nic nie robią. Jak dla mnie pokazuje to dwie rzeczy - boją się rządu (a więc mają wiele do ukrycia) i nie działają dla dobra wędkarzy. Największą głupotą jest działanie jak ruszą roboty :facepalm: No chyba, że chce się uzyskać łapówki :)

Znasz lepiej niż ja realia tam na górze i w IRŚ, jednak ja wierzę w siłę społeczeństwa. W przypadku wędkarzy jest to środowisko rozbite i niezdolne póki co do wspólnego działania. Jednak jak hodowcy ryb potrafią wywalczyć sobie dopłaty (raczej ich nieodbieranie), to dlaczego wędkarze nie mieliby? :) Kilka protestów i jest po sprawie wg mnie. Niestety, problemem jest to, że my nie walczymy o pracę, źródła utrzymania ale o hobby. Ale na pewno stać nas na więcej.

Cieszę się bardzo, że piszesz takie rzeczy :) Widzę, że wreszcie są prawdziwi naukowcy, których można nazwać ichtiologami a nie rybakoznawcami. Wreszcie lód puszcza...

Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 23.12.2018, 09:09
Kiełbik, jeszcze jedna sprawa o którą muszę zapytać... ;)

Dlaczego tak źle wygląda sprawa turystyki wędkarskiej w IRŚ? Przecież wielu wędkarzy wie, że tu się nie korzysta właściwie z zasobów jakie posiadamy. Mazury to nie jest bogaty region, i turystyka jest tu podstawą. Jak więc można rezygnować z wędkarzy? Nie ma ryb, nie ma zaplecza. Lepiej było za komuny! Zamiast do Chorwacji czy do jakieś Turcji, wiele rodzin pojechałoby na Mazury wypoczywać (za namową ojca głównie) - gdyby było gdzie łowić. Do tego sami wędkarze mogliby okupować brzegi jezior, łowić z łódek, poza sezonem turystycznym, mocno zasilając lokalne budżety. A co z innymi wodami Polski? Powinieneś wiedzieć dobrze jak można zarabiać na takiej rzece jak San. Przyjeżdżają tam wędkarze z Europy płacąc niezłą kasę. Takich rzek mamy kilka. W innych możemy mieć suma, brzanę, sandacza, szczupaka i inne ryby które przyciągną wędkarzy. Do tego możemy mieć wiele komercji, z karpiami XL, które tez przyciągną wędkarzy z Polski i Europy. Dla UWM i IRS to może być niezły kawałek tortu, bo przecież jest tu masa do badania. Można kształcić ludzi na UWM pod innym kierunkiem niż rybackie, jak np. zarządzanie łowiskami. Tak jak w rybactwo można wejść w gospodarkę wędkarską, która generować może sporo pieniędzy. Na dodatek można też brać fundusze unijne na różne projekty.

Sam pisałeś, że dla rybackich użytkowników wędkarze stanowią ważną część przychodów, praktycznie decydującą o zysku. Dlaczego tutaj nie sformułowano konkretnych wniosków? :) Skąd te badania o tym, że turystyka wędkarska się 'nie opłaci'? Przecież to jest wręcz skandal, bo wypycha się Polaków na wypoczynek za granicą, zamiast skorzystać z walorów jakie posiadamy. Nawet zlotu forumowego nie możemy zrobić na Mazurach, bo nie ma gdzie. To jakby na pustyni zabrakło piasku ;)

Widzisz, my wędkarze sami się dziwimy, że nie współpracujemy z IRŚ, że nie jesteśmy po jednej stronie barykady ale po przeciwnych. Może wreszcie się to zmieni? :)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Kiełbik w 23.12.2018, 09:51
Mjmaciek i Luk (i wszyscy inni zainteresowani forumowicze) miło dyskutować o sprawach ważnych, czy wręcz kluczowych. Dobrze, że wśród wędkarskiej braci są w końcu ludzie ogarnięci, z którymi być może coś się zdziała w przyszłości :) Ważne również, że ta dyskusja toczy się na wysokim poziomie kultury. Dodatkowo nie padają argumenty typu: "nie! bo nie!" :) Nawet jeśli dyskusje te nie będą miały bezpośredniego przełożenia na szybką zmianę sytuacji polskich wód, to stają się platformą wymiany informacji i poglądów w obie strony. W artykule "Rekomendacje związane z wybranymi problemami gospodarowania zasobami ichtiofauny wód śródlądowych w Polsce, z uwzględnieniem połowów rekreacyjnych. In: Użytkownik wędkarski 2016. Rola gospodarki wędkarskiej na wodach PZW w świetle zasad zrównoważonego rozwoju (Kapusta, Czarkowski, Bogacka-Kapusta 2017) pisałem o potrzebie słuchania wędkarzy i reagowania na wszelkie uwagi, nawet te najbardziej absurdalne :) Taka jest rola zarządzających łowiskami, jeśli ktoś tego nie rozumie nie powinien zostać osobą zarządzajacą i decyzyjną. Na marginesie, zastanawia mnie fakt, czy te rzeczy, które piszę czasem w wydawnictwach PZW i głoszę na ich konferencjach trafiają do szerszego grona wędkarzy?
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 23.12.2018, 10:05
Luk, ja nie zajmuję się tropieniem układów, do tego istnieją odpowiednie służby. Jeśli jakiś tzw. układ istnieje i działa poza granicami prawa, należy to zgłosić do odpowiednich organów. Jak już pisałem, uważam, że problem tkwi w złym prawie, a nie w jego łamaniu. Prawa natomiast nie tworzą naukowcy, a już na pewno nie ichtiolodzy. Prawo tworzą urzędnicy, głównie prawnicy, a przyklepują je tzw. wybrańcy Narodu. Mogą się oni co prawda posiłkować opiniami specjalistów, ale nie muszą. Opinie, które są im na rękę zazwyczaj biorą pod uwagę, te które się kłócą z ich interesem odrzucają.

Rozumiem, że nie tropisz układów, bo jesteś ichtiologiem. Jednak ja piję do konkretnej rzeczy. Aby ktoś zmienił prawo muszą być do tego podstawy. Urzędnik nie wie, że nie ma ryb, i że przyczyną tego jest brak kontroli i niskie kary, patologiczne wręcz zachowania wędkarzy, nie wie tego prawnik. Jeżeli jest sygnał, to można sprawę ciągnąć dalej. Ale muszą być jakieś badania :)  My wędkarze wiemy, że będzie nam ciężko tu uderzyć jeżeli nie ma naukowych podstaw. Ach, gdyby takie były... 8)

Do tego trzeba napisać o uczciwości :) Wg mnie wiele osób w IRŚ nie jest uczciwych względem państwa i obywateli, i po prostu nagina fakty do rzeczywistości, mając w tym własny interes. W ten sposób tworzą też układ. Wiemy Ty i ja dobrze, że wyżywienie narodu rybami już nie powinno być celem IRŚ, że gospodarka rybacka zwana racjonalną się nie sprawdza, że  wciąż dopasowana jest do PRL (była słuszna w latach 80-tych, ale nie po przemianach ustrojowych) zamiast do gospodarki wolnorynkowej. Pewne rzeczy wychodzą na jaw, będzie o nich coraz głośniej. Wędkarze się budzą, kończy się ich uśpienie, jednocześnie słabnie dyktatura wąsatych dziadów z PZW. W takich warunkach ci co kłamią (naginają fakty) będą mieli coraz mniejsze pole działania i ryzyko blamażu będzie oraz większe.

Bardzo ciekawym było zachowanie dr Bzomy i jego wnioski o kormoranach. Ten człowiek ukazał IRŚ w innym świetle, słusznie wg mnie wskazując co się w Polsce wyrabia. Uderzył celnie, czego dowodem jest to jak IRŚ mocno go atakował,  jak się okazuje, to nie jest jego odosobniona opinia. Mój znajomy jest naukowcem  ornitologiem, i dał mi do zrozumienia, że wiele rzeczy o kormoranach  jest wykorzystywana przez IRŚ jako parawan, wręcz zasugerował, że nie chce się odpowiednio działać, stosując półśrodki. Wyraził tez mocną opinię, że oni - ornitolodzy, nie są idiotami, którzy chcą wszystko zrobić aby ptakom było dobrze, kosztem środowiska, w tym ryb. Ale sa za słusznymi działaniami a nie ściemą. Wyraźnie powiedział, ze odstrzał kormorana to tylko większe problemy. Ptak ten bowiem będzie się silniej rozmnażał. Podstawą jest zajęcie się przyczynami problemu (kormoran zastępuje szczupaka którego brakuje, na skutek racjonalnej gospodarki rybackiej i braku kontroli) nie zaś jego skutkami. Po rozmowie z nim i po połączeniu paru rzeczy zrozumiałem, że kormoran jest wymówką dla naukowców IRŚ. Musza mieć kozła ofiarnego, na którego można zwalić wszystko. Bo przecież zasobność wód mazurskich (i nie tylko) się drastycznie zmniejszyła. Czy to rybak zarządza czy PZW, ryb nie ma lub jest ich mało. Na jednym z filmów z YT rybak ze studentami UWM lub Uniwersytetu Szczecińskiego prowadzi odłowy w ramach praktyk i mówi o tym ile dawniej było ryb... Wędkarze ich mu nie odłowili przecież :)

To jest właśnie brak uczciwości naukowej pracowników IRŚ (nie wszystkich) jaką tu wskazujemy. Bronimy się też, bo wskazuje się nas (wędkarzy) jako na sprawców wielu problemów. Praca profesora Wołosa o zanętach, którymi rzekomo wędkarze niszczą wody, jest pokazem  ignorancji i pisania prac na ilość a nie na jakość. Wysnucie wniosku na podstawie badań jakiegoś zachodniego ichtiologa i śmiesznej ankiety, jest nieporozumieniem. Zamiast twardych danych z badań mamy wróżenie z fusów. Na dodatek brakuje podstawowego wniosku, że dawniej wędkarze tyle nie nęcili, bo było tyle ryb, że nie było to potrzebne. A jak nic nie bierze (na Mazurach to normalne, większych ryb jest jak na lekarstwo), to wędkarz nęci coraz mocniej, logiczne. Porównywanie też płytkich wód w UK, które w przypadku wód stojących nie przekraczają zazwyczaj 2 metrów, do znacznie głębszych wód Polski jest po prostu śmieszne. Mając do czynienia z takimi pracami, IRŚ sam sobie strzela w stopę. Używanie zaś tej pseudo pracy naukowej jako źródło do kolejnych prac 'naukowych', jest po prostu przegięciem. Ja, mieszkając w UK wiem ile jest drobnicy w tutejszych wodach (nie ma jej wcale dużo) i ile jest szczupaka i okonia. Teraz w PAA, polskim klubie wędkarskim do którego należę, zgłoszono z tego weekendu kilka okoni 40+, wiele szczupaków powyżej 5 kg, w tym dwa powyżej 100 cm, jeden 110 cm. O tym też nie poczytamy w pracy pana Wołosa (jak szczupak może dobre działać), podobnie jak o tym, że większość biogenów wprowadza się do wód na skutek działalności rolniczej. Suma sumarum pokazano jak to wędkarze niszczą wody. To dlatego jest źle... Na dodatek ci wstrętni no killowcy nie zabierają ryb, zostawiając 'biogeny' w wodzie. Masakra :facepalm:
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 23.12.2018, 10:08
Mjmaciek i Luk (i wszyscy inni zainteresowani forumowicze) miło dyskutować o sprawach ważnych, czy wręcz kluczowych. Dobrze, że wśród wędkarskiej braci są w końcu ludzie ogarnięci, z którymi być może coś się zdziała w przyszłości :)

Trafiłeś na portal postępowy ;) Nam tutaj zależy, by polskie wody znów były rybne. By ludzie zaprzestali grabieży. Ci z siatami i ci z wędkami. Chcemy ochrony wielu zagrożonych gatunków. Chcemy, by przepisy prawa chroniły żywe pomniki przyrody, jakimi są przecież stare ryby, które często mają po kilkanaście lub więcej lat. Gdy wędkarze występują z inicjatywą zmiany prawa, by chronić np. duże drapieżniki, od PZW+IRŚ otrzymują odpowiedź, że to bez sensu, bo nie ma badań, które sugerowałyby, że to coś da. :facepalm: Albo inaczej: że ochrona dużych drapieżników zwiększy presję na te małe :facepalm:
Co to w ogóle są za argumenty? To jest naplucie człowiekowi w twarz.

Na marginesie, zastanawia mnie fakt, czy te rzeczy, które piszę czasem w wydawnictwach PZW i głoszę na ich konferencjach trafiają do szerszego grona wędkarzy?

Do szerszego grona nie trafiają. Bo większość wędkarzy ma wszystko w dupniu, byle tylko karta się zwróciła pod postacią mięcha wyjętego z wody. I zawsze tak będzie. Ale czy to znaczy, że musi tak być? Przepisy nie powinny dopuszczać do tego, by banda idiotów niszczyła naszą wspólną własność. Jakoś nie można sobie wchodzić do lasu i wycinać drzewa na opał, bo już by lasów nie było, prawda?
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Kiełbik w 23.12.2018, 10:19
C.D. Jednakże żeby nie było za słodko... ;) Tak jak wcześniej pisałem, zadowolenie i satysfakcja wędkarzy nie jest moim głównym celem. To jest ważna sprawa, ale nie najważniejsza. Ja przede wszystkim chciałbym, aby wody polskie i zamieszkująca je ichtiofauna była w dobrym stanie. Satysfakcja wędkarzy jest dla mnie sprawą drugorzędną, sami dobrze wiecie, iż czasem trzeba chronić wodę i ryby przed samymi wędkarzami :) Gdyż tak jak wcześniej pisałem, wody publiczne i ryby w nich pływające są dobrem wszystkich Polaków, nie tylko tych wędkujących. Co więcej, w moich badaniach wędkarze sami zauważali destrukcyjne działania swoich kolegów "po kiju".
To był chyba dobry wstęp do tego o czym zaraz napiszę :) w sprawie Mazur i turystyki, szczególnie turystyki wiejskiej na obszarach pojeziernych.
Luk poruszyłeś temat, który jest mi szczególnie bliski, gdyż zajmowałem się nim przed laty :) i pewnie wkrótce do niego wrócę ;) Być może nawet dostaniecie zaproszenie na konferencję, którą mam zamiar zorganizować w tym roku na temat, między innymi turystyki i jej powiązań z gospodarką rybacko-wędkarską w woj. warm-maz. :) (a tak nawiasem mówiąc, naprawdę można zorganizować Wasz zlot SiG na Mazurach - no może bardziej na Warmii)
Nawet nie wiem czy wiecie, ale kiedyś stanowisko gł. specjalisty ds. gospodarki rybackiej znajdowało się w sekcji agroturystyki Warm-Maz. Ośrodka Doradztwa Rolniczego ;) Z tych czasów pochodzi taka mała pracka, którą polecam do poduszki: "Woda i ryby jako znaczące elementy turystyki wiejskiej w województwie warmińsko-mazurskim" (Czarkowski i in. 2014) ukazała się w Komun. Ryb. 4: 1-8. Prawdopodobnie od czasu tych badań z 2013 roku coś się zmieniło, ale myślę, że w pewnym sensie jest cały czas aktualna. Tym bardziej, że nikt inny później nie podjął tego tematu, ale być może niedługo podejmie ;) Jak Bóg da
 
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 23.12.2018, 10:27
C.D. Jednakże żeby nie było za słodko... ;) Tak jak wcześniej pisałem, zadowolenie i satysfakcja wędkarzy nie jest moim głównym celem. To jest ważna sprawa, ale nie najważniejsza. Ja przede wszystkim chciałbym, aby wody polskie i zamieszkująca je ichtiofauna była w dobrym stanie.
 
Wierz mi, nam tutaj też na tym zależy. Gdyby przywrócić w wodach równowagę, gdyby pozwolić stadom tarłowym się odrodzić, gdyby wprowadzić normalne limity i okresy ochronne, które uniemożliwiałyby dewastację rybostanu... bylibyśmy wniebowzięci.

wody publiczne i ryby w nich pływające są dobrem wszystkich Polaków, nie tylko tych wędkujących.
 
Owszem, są dobrem wszystkich Polaków. A na razie te największe okupywane są przez rybaków, którzy robią sobie z nich stawy hodowlane.

Tym bardziej, że nikt inny później nie podjął tego tematu, ale być może niedługo podejmie ;) Jak Bóg da
 

Kiełbik, tę kwestię podjął pan Czerwiński. Pisząc w swojej pracy naukowej, że turystyka wędkarska w Polsce się nie opłaci, bo po jeziorach pływa za dużo łódek i okres dobrej pogody jest za krótki...
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 23.12.2018, 10:40
Mjmaciek i Luk (i wszyscy inni zainteresowani forumowicze) miło dyskutować o sprawach ważnych, czy wręcz kluczowych. Dobrze, że wśród wędkarskiej braci są w końcu ludzie ogarnięci, z którymi być może coś się zdziała w przyszłości :) Ważne również, że ta dyskusja toczy się na wysokim poziomie kultury. Dodatkowo nie padają argumenty typu: "nie! bo nie!" :) Nawet jeśli dyskusje te nie będą miały bezpośredniego przełożenia na szybką zmianę sytuacji polskich wód, to stają się platformą wymiany informacji i poglądów w obie strony. W artykule "Rekomendacje związane z wybranymi problemami gospodarowania zasobami ichtiofauny wód śródlądowych w Polsce, z uwzględnieniem połowów rekreacyjnych. In: Użytkownik wędkarski 2016. Rola gospodarki wędkarskiej na wodach PZW w świetle zasad zrównoważonego rozwoju (Kapusta, Czarkowski, Bogacka-Kapusta 2017) pisałem o potrzebie słuchania wędkarzy i reagowania na wszelkie uwagi, nawet te najbardziej absurdalne :) Taka jest rola zarządzających łowiskami, jeśli ktoś tego nie rozumie nie powinien zostać osobą zarządzajacą i decyzyjną.

Widzę, ze możemy wiele razem zrobić :) Cieszy to bardzo! Póki co jesteśmy mniejszością (w PZW), Wy (piszę w liczbie mnogiej bo na szczęście nie jesteś sam) również (w IRŚ). Ale czas działa na naszą korzyść, stare pokolenie wkrótce odejdzie i zrobi miejsce nowym. Do tego wspólnie można przeprowadzić wiele badań, w których wędkarze powinni chętnie brać udział. Mam nadzieję, ze samo PZW wiele Wam zleci :)

Na marginesie, zastanawia mnie fakt, czy te rzeczy, które piszę czasem w wydawnictwach PZW i głoszę na ich konferencjach trafiają do szerszego grona wędkarzy?

Nie trafiają. Twój artykuł z Komunikatów Rybackich pojawił się na portalach, u nas również, i wiele osób go przeczytało. PZW zaś robi konferencje o których niewiele się mówi :)

Chętnie nagłośnimy jak coś masz :)

Pamiętajmy, że PZW obecne to część układu, i nie jest po ich myśli publikować i nagłaśniać coś, co by im, włodarzom, zaszkodziło. W przedostatnim numerze na przykład uraczono wędkarzy propagandą mówiącą, że rybactwo powinno istnieć na wodach związku,, wskazując na plusy :)

Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Kiełbik w 23.12.2018, 11:08
C.D. Zostawię na razie problemy agroturystyki, czy w zasadzie tzw. turystyki wiejskiej (bo jest to nieco szersze pojęcie - co kiedyś Wam wytłumaczę). Ogólnie ciężko mi jest odpisywac na wszystkie pojawiające się wątki w dyskusji, bo jest ich i pewnie będzie coraz więcej. Co do uczciwości naukowców, chcę wierzyć i wierzę, że większość z nich jest jednak uczciwa. Gdybym był innego zdania pewnie bym zostawił IRS w cholerę (albo IRS by zostawił mnie ;D). W zasadzie w sumie zagościłem na tym forum, gdyż poczułem się skrzywdzony ogólnym postrzeganiem IRS oraz wrzucaniem wszystkich naukowców do jednego worka. Oczywiście nie twierdzę, że nie ma tam ludzi, którzy pilnują głównie swojego, partykularnego interesu. To tzw. kormorany, czyli typowi oportuniści, lecący tam gdzie jest żer :) Aczkolwiek myślę, ze to jednak margines. Jest tu naprawdę wielu uczciwych, dobrych i zaangażowanych w to co robią ludzi. Ja staram się w ludzi wierzyć oraz dostrzegać wartość w tym co robią. Kwestia naukowej rzetelności, wiedzy i tzw. warsztatu naukowego to inna sprawa. Z tym bywa różnie, ja także pewnie popełniam błędy i nie wszystko wychodzi idealnie. Ciężko jest mi się przebić przez znane nazwiska typu Cooke, Arlinghaus czy Cowx, kiedy prace wysyłam gdzieś w świat do recenzji. To naprawdę nie jest proste, ale mam nadzieję, że w końcu się uda. Tak naprawdę te nasze polskojęzyczne prace w KR czy monografiach konferencyjnych z punktu widzenia światowej nauki są mało znaczące, co więcej jeśli IRS na tym poprzestanie to spadnie do trzeciej ligi. Uwierzcie mi są wśród nas naukowcy z krwi i kości, być może jeszcze bez profesorskich tytułów, ale to nie tytuły czynią z człowieka naukowca (tak jak wędka nie czyni z wędkarza rybaka rekreacyjnego - o czym wielokrotnie pisałem) :)
Wracając do kormoranów, to właśnie oportuniści, zazwyczaj żywią się tym co jest najłatwiej dostępne w wodzie. (kiedyś zajmowałem się ekologią odżywiania akurat nie ptaków, ale ryb i problem tzw. wybiórczości pokarmowej nie jest mi obcy). Daleki jestem od ogólnych poglądów dr Bzomy (znamy się ze studiów :)). Natomiast w jednym nie sposób przyznać mu racji. Skoro zwolniona została nisza pokarmowa, którą wcześniej zajmowały duże ryby drapieżne, to coś musiało wejść na ich miejsce. Dodatkowo, ponieważ zajmowałem się ekologią odżywiania koregonidów, jestem świadom, że żadna populacja nie jest się w stanie rozwijać bez odpowiedniej bazy pokarmowej. Nisza pokarmowa zajmowana w ekosystemach jeziornych przez duże drapieżniki została zwolniona przez ich selektywny, często niekontrolowany odłów. Tu kłania się działalność zarówno rybaków, jak też wędkarzy i kłusowników. Dodatkowo myślę, iż na rozwój populacji kormorana duży wpływ mogą mieć postępujące zmiany klimatyczne, ptaki te często już nie odlatują daleko na zimę. Generalnie nie zajmuję się problemem kormorana, ale sądzę, iż nieco demonizujemy jego wpływ na ichtiofaunę. Kormoranem, w zasadzie zajmuje się w IRS jeden z Waszych forumowych kolegów ;) To akurat bardzo fajny człowiek, pewnie gdybyście go osobiście poznali to wasz do niego stosunek uległby zmianie. Pewnie trochę czasem brakuje mu wiedzy z dziedzin, których osobiście nie bada, ale w sprawach odżywiania kormoranów jest dobry. Podczas prac nad monitoringiem ichtiofauny przegadaliśmy kilka godzin, i w sumie chyba przyznał mi rację :). Być może z rozpędu jak lew bronił wszystkiego co IRS robi, co uważam jest bez sensu. Okopanie się twardo na swoich pozycjach nie służy nikomu, wywiązuje się wtedy długotrwała bitwa, jak ta pod Verdun, gdzie zginęło niemal 350tys. żołnierzy francuskich i podobna ilość niemieckich. Trwała prawie cały rok, a strony wykrwawiały się sukcesywnie. Co najciekawsze żadnej ze stron Verdun nie przyniosło zwycięstwa, a same straty :( Ci co interesują się historią wiedzą, że "piekło Verdun" to jedna z najkrwawszych bitew w historii i chyba najbardziej bezsensowna. Taka analogia, ale jakże istotna w obecnej sytuacji, w której znalazł się Instytut oraz wędkarze :)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Kiełbik w 23.12.2018, 11:32
Koledzy, muszę powoli zbierać się nad jezioro, później wyjeżdżam na Święta, myślę, iż wrócę na forum po Świętach, w N. Roku. Z tej również okazji chciałbym życzyć wszystkim forumowiczom i wędkarzom Spokojnych, Zdrowych i Radosnych Świąt Bożego Narodzenia, takich prawdziwych... polskich, chrześcijańskich... z karpiem, a jakże (bo polskich hodowców tej ryby należy wspierać). Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku, oby przyszły zmiany na lepsze, by wody były czystsze i obfitsze w ryby, by naukowcy, wędkarze i urzędnicy w końcu zrozumieli, że to nasze wspólne dobro, dziedzictwo, które należy szanować i dbać o nie jak o własny dom. Aha... dużooo prezentów pod choinką, co tam sobie zażyczycie... (ja np. już sobie kupiłem nowy top do Endurance :P). Mam nawet dla Was prezent, ot dwie nowe fraszki:

O jazgarzu, rybaku, kozach i naukowcach

Tam gdzie rosną białe brzozy,
jest jezioro... a w nim kozy.

Tyle kóz jest w tym jeziorze,
iż nikt zliczyć ich nie może.

Ichtiolodzy – mądre głowy,
zarządzili w nim odłowy.

Chociaż koza rzadka ryba,
tam matecznik miała chyba.

Sporządzono więc wontony,
oczko piątka, z każdej strony.

Postawiono w końcu sieci,
a naukowcy – jak te dzieci...

uśmiechnięci, podnieceni,
w swym żywiole są spełnieni.

Nadszedł czas rezultat zbadać...
Jaki efekt? Szkoda gadać...

Szef ekipy załamany,
pokrzyżował ktoś mu plany.

Żadnej kozy, nawet wąsa...
Młody rybak się natrząsa:

Profesory, spójrzcie w siatki!
Patrzą… a tam okaz rzadki.

Rybak łapie się pod boki,
w sieciach jazgarz modrooki.

Jedna ryba na sto siatek,
i to jaka... na dodatek.

Załamane profesory,
jazgarz do rozmowy skory,

więc powiada rybim głosem:
Drodzy Państwo, protest wnoszę!

Jakim prawem, czy kaduka?
Dziś kieruje się nauka?

Czy ja niźli koza gorszy?
Niech tam piorun w stado dorszy!

I przeklina, i narzeka,
jazgarz nasz się bardzo wścieka.

Iż ni grama dlań szacunku,
i żadnego poczęstunku.

W końcu rybak się zlitował,
wziął jazgarza, pocałował,

i wypuścił do jeziora,
sieci zaś, schował do wora.

Ichtiolodzy załamani,
nie powiodły się ich plany.

Złowić kozę – rybę rzadką,
wcale nie jest dziś tak łatwo.

A z oddali rybi głos,
to nasz jazgarz mówi coś:

Zanim odjedziecie stąd,
chcę powiedzieć w czym wasz błąd,

teren badań źle dobrany,
pokrzyżował wasze plany.

Słysząc to, ichtiologowie,
myślą, drapiąc się po głowie.

W końcu biorą mapę sporą...
przecież to nie to jezioro,

gdzie powinni łowić byli.
Rybak aż ze śmiechu kwili,

i dodaje pod wąsami:
Tak to jest już z naukowcami.



Informator

Karp karpiowi spojrzał w oczy…
potem mowę swą wytoczył:

Słuchaj stary, nie do wiary,
czemu większe masz rozmiary,

niż my wszyscy tutaj w stawie?
Wszak, nie szukasz dżdżownic w trawie.

Na to tłusty karp powiada,
spoglądając na sąsiada:

Ja z rybakiem żyję w zgodzie,
nie uciekam i nie szkodzę,

lecz donoszę wciąż na ryby...
kto naprawdę, kto na niby...

kto go lubi, a kto nie...
zresztą ja o wszystkim wiem.

Wiem, kto uciec chciał ze mnicha,
wiem, kto na rybaka prycha,

wiem ja wszystko i donoszę ,
o nagrodę się nie proszę,

rybak sam mi paszę wciska,
karmę sypiąc mi do pyska.

A ja rosnę i na wiosnę...
wszystkie karpie tu przerosnę.

Mniejszy sąsiad wąs zagryza
i wydyma się jak pyza:

Coś wydaje mi się chyba,
że na wiosnę wieloryba...

rybak wyhoduje w stawie,
na wigilię zaś w potrawie,

swego ulubieńca poda,
trochę mi cię stary szkoda,

lecz pamiętaj – donosiciel,
zwykle krótkie miewa życie.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 23.12.2018, 11:41
Pięknie dziękujemy :bravo: :)
I oczywiście od nas również moc życzeń! Do rychłego napisania :)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 23.12.2018, 12:26
Ogólnie to nie wierzę w to co tu widzę :P W końcu ktoś spokojnie dyskutuje i sensownie przedstawia argumenty, a nie np. wrzuca pdf'a w języku angielskim jednej z fińskich grup rybackich, z której wynika, że całym złem na świecie są wędkarze, kormorany, no i foki. Problem w tym, że u nas fok w jeziorach nie ma, ale luz jak się ma tytuł, to można więcej ;) Trudno jest dyskutować z kimś kto w jednej pracy pisze "wartość ekonomiczna wędkarstwa w Polsce, czyli suma wszystkich składników tej dyscypliny posiadających wartość ekonomiczną, wynosi około 315 mln euro (tab. 3).", po czym tu na forum publicznie mówi, że turystyka wędkarska w Polsce się nie sprawdzi, że na Mazurach nigdy nie będzie turystyki nastawionej na wędkarzy :facepalm: To skąd on wziął te wyliczenia? ::)

O to ogólnie mamy zarzut do IRŚ, że wielu naukowców z IRŚ nagina metodykę badań do z góry ustalonych wniosków. Jak można np. na podstawie ankiet wędkarskich określać poziom biogenów w zbiornikach w Polsce i wywodzić stąd konieczność ich sieciowania. Jak  widzę badania na podstawie których dochodzi się do wniosków co do konieczności sieciowania polskich wód, z uwagi na zagrożenie eutrofizacją, a opartych m.in. na tym, że 45 % holenderskich wędkarzy nastawia się na płocie, a Czesi wyłącznie na karpie (często te badania są z lat 70 i 80-tych) to mnie krew zalewa :P Prof. Wołos w swoich badaniach liczy sobie średnią (w kg) użytych przez wędkarzy zanęt, a potem pisze, że za eutrofizację polskich zbiorników odpowiadają wędkarze. Tak, bo zbiornik A położony w Wypizdowie będzie taki sam jak zbiornik B położony w Cycowie. Żadnych badań hydrochemicznych wody, jedynie ankiety - i z tego facet wywodzi, że na wszystkich zbiornikach jest tak samo. To już chyba nie do końca jest nauka ::)

Jestem niesamowicie zadowolony, że w końcu pojawił się ktoś z IRŚ kto rzeczowo przedstawia swoje argumenty, a nie macha szabelką i niesie wieść objawioną twierdząc, że Polska rybą stoi, tylko wędkarze nie potrafią łowić. A tam gdzie ryb nie ma, to jest to wynikiem działania kormoranów, no i samych wędkarzy :facepalm:

Moja ocena problemu turystyki wędkarskiej jest taka, że jeżeli chodzi o małe zbiorniki i szeroko rozumianą agroturystykę, to obecnie w kraju panuje boom na tego typu łowiska. Powstaje co raz więcej komercji, łowiska karpiowe przeżywają oblężenie (często oblegane przez cudzoziemców jak np. Gosławice, gdzie zezwolenie jest tygodniowe i kosztuje tysiąc złotych od osoby). Im mniej wód wkoło tym większy biznes na zbiorniku (vide Batorówka, która jest oblegana już przez wędkarzy z całej Polski - gdzie nawet facebookowe społeczności będą organizować w 2019 r. swoje zawody).

Natomiast na dużych zbiornikach turystyka wędkarska wydaje się być nieopłacalną. Zdecydowanie więcej można zarobić na sieciowaniu wód. Ja osobiście winie za ten stan rzeczy takie a nie inne regulacje związane z operatami rybackimi i ogólnie ustawą o rybactwie śródlądowym (oprócz oczywiście pseudo działaczy z PZW, jeżeli chodzi o związkowe wody ;) ) W mojej ocenie kasa z zezwoleń na wędkowanie nie jest w stanie pokryć "kosztów utrzymania zbiornika"  Dobry przykład. Co gdy dany użytkownik posiada np. kilka jezior? Przecież same "koszty" całorocznej "ochrony" tych jezior (a chronić trzeba, bo kłusownictwo w Polsce jest dziedziczne) czynią ten cały biznes nieopłacalnym. W dodatku dochodzą koszty corocznych zarybień oraz innych zobowiązań względem państwa.

I teraz niech danemu użytkownikowi zwali się na łeb 100 wędkarzy dziennie z limitem takim jak w RAPR. Przecież zrobią z tej wody pustynie. To po ile wówczas musiałby być te zezwolenia, bo na pewno nie po 30 zł. I jak mieć wówczas duże okazy ryb w zbiorniku? Jak je chronić?  Należałoby ciągle pilnować przestrzegania regulaminu łowienia. A skąd na to wziąć kasę? Skąd wziąć kasę na rzeszę strażników, ciągły monitoring ? Kary mogą być surowe, ale jak nie będzie kontroli, to Polak jak to Polak dostosuje prawo pod siebie ;) Przykład z zaostrzeniem kar za jazdę po pijaku dobrze ukazuje to o czym mówię. Nadal rodacy chleją i jeżdżą. I jeszcze ci trzeźwi mają pretensje, że Policja ich zatrzymuje do kontroli, bo przecież jakim prawem, jak on nie pił. Jakim prawem chce go ktoś skontrolować. Trzeba to nagrać i wrzucić do internetu, że Policja czepia się praworządnych obywateli :facepalm:

Wracając do tematu. Przeciwieństwem łowisk o których mowa wyżej są łowiska karpiowe, które co do zasady są dużo mniejsze, łatwiej je kontrolować. Tam się płaci dużo za przyjemność kontaktu z naprawdę dużymi rybami i jednocześnie później te ryby wypuszcza. Co by nie mówić o karpiarzach, to jednak większość z nich rozumie prostą zasadę, że jak rybę wpier...dzielisz, to jej dużej nie złowisz. Właściciel karpiowej wody jest w zdecydowanie lepszym położeniu, aniżeli właściciel jeziora nad którego brzegami i na łódkach wędkuje chmara kormoranów w letnich gumofilcach ;)

Dlatego uważam, że wody No Kill to przyszłość dla wielu zbiorników w Polsce, również tych dużych (choć sam jestem za możliwością zabierania ryb). Jednak, ażeby w Polsce mogły one powstawać również na "dużych zbiornikach" muszą być zmiany w prawie rybackim, bo czasy ciągłej produkcji ryb już dawno minęły i nie wrócą. Ogólnie bez zmian w prawie, a potem w ludzkiej świadomości będzie tak jak będzie, czyli że w przyszłym roku zamiast na Mazury jadę zagranicę >:O
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Piker w 23.12.2018, 13:14
Do innych argumentów odniosę się potem, z kompa, bo szykuje się wywód :D
Ale jedna rzecz zwróciła moją uwagę. Na razie dam spokój Kiełbikowi bo go nie ma, ale Luk :
- znamy powody dla których kormoran w Polsce występuje tak gromadnie. Uzupełnia niszę, którą stworzyli gumofilce i rybacy. Padł argument, że odstrzał nie jest rozwiązaniem. Czemu więc w UK jest go tyle i tam planuje się duże strzelanie?
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: robson w 23.12.2018, 18:00
Co do prawicy. Wielu z nas liczyło na to, ze PiS zajmie się układami w PZW. A tu klops, nic takiego nie ma, na dodatek rząd promuje działania skrajnie nieodpowiedzialne, jak program budowy rzecznych autostrad, zamieniających Wisłę i Odrę w żeglowne kanały, których przebudowa odbędzie się kosztem  środowiska...

Widocznie żaden arywista nie chce się "sprawdzić w tym biznesie". Pewnie inne są łatwiejsze i bardziej sexi. A może nie są jeszcze wystarczająco wygłodzeni...
Ten rząd ma wędkarzy tam, gdzie wszystkie inne, ale dodatkowo jest kompletnie niewrażliwy środowiskowo, wręcz z założenia antyekologiczny - bo to przecież lewacki wymysł, nie to, co chemtrailsy... Tak czy inaczej, żadni politycy nie rozwiążą za wędkarzy naszych spraw. Mogą co najwyżej zepsuć coś mimochodem, jak we wspomnianej akcji z rzekami. A zmiana mentalności społecznej, by choćby część rodaków uświadomiła sobie powiązanie jakości życia ze stanem przyrody i kontaktem z nią (choćby na gruncie wędkarskim), to wciąż kwestia dziesięcioleci co najmniej. Zachód to przerobił, ucząc się na błędach. My mamy w porównaniu z nimi niesamowity potencjał i wcale tych błędów nie musimy powielać, ale weź to przetłumacz. Przecież nikt nas nie będzie pouczał - mamy swój rozum i suwerennie wleziemy w bagno, które jest przed nami. To jest mocno dołujące... No, ale temat hardej głupoty narodowej, to nomen omen - rzeka, która wykracza daleko poza ramy tego forum. I nie chcę już flejma polityczno-światopoglądowego rozwijać 😉 Aby do wiosny i kolejnych wypraw.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Wiecho w 23.12.2018, 19:23
Co do kormorana to jest to niewątpliwie gatunek w ekspansji który kilkadziesiąt lat temu był na wyginięciu. Jaka jest przyczyna? Nikt nie wie na pewno. Ornitolodzy jak słyszałem mają wiele sprzecznych hipotez na ten temat.  Jest więcej takich gatunków np. kruk, którego pogłowie szybko rośnie, a jeszcze niedawno był rzadkim ptakiem.  Ale cicho sza... bo IRŚ znajdzie w nim kolejnego sprawcę bezrybia.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 23.12.2018, 19:33
Na razie dam spokój Kiełbikowi bo go nie ma, ale Luk :
- znamy powody dla których kormoran w Polsce występuje tak gromadnie. Uzupełnia niszę, którą stworzyli gumofilce i rybacy. Padł argument, że odstrzał nie jest rozwiązaniem. Czemu więc w UK jest go tyle i tam planuje się duże strzelanie?

Jedną z rzeczy jest fakt, że kormoran przesuwa się z wybrzeża w głąb lądu, do tego do UK coraz częściej przylatuje kormoran z kontynentu, zimować. Tak więc coraz więcej wód może być spustoszonych tutaj, zamiast morskich. W morzach też ryby jest coraz mniej, więc łatwiej jest mu o pożywienie na wodzach słodkich. Kolejna rzecz to dieta kormorana. Tutaj węgorz stanowił jej podstawę, ale od jakiegoś czasu węgorza jest znaczne mniej. Dlatego kormoran przestawił się na płoć na przykład.  Znacznie mniejsza ilość wędkarzy to kolejny powód - a trzeba zrozumieć, że 20 lat temu było ich trzy razy więcej, przy małej wtedy ilości komercji, co sprawiało , że kormoran nie czuł się tak pewnie. To bardzo płochliwy ptak i ja tylko kilka razy miałem okazję obserwować go z odległości 10 metrów. Bliżej nie podpływa, w przeciwieństwie do takiego perkoza. Nie jest więc łatwo go też ustrzelić.

Dlatego odstrzał może przynieść tak dobre skutki, bo kormoran może się nauczyć, że wielu miejsc należy unikać, gnieździć się zaś lepiej blisko morza, tam też polować. Tu nie ma kolonii składającej się z tysiąca par, raczej ptak ten żyje samotnie, w parach lub małych grupach. Jednak na takiej rzece jak Avon może zrobić rzeź i przetrzebić populację płoci chociażby. Albo zimą wybić lina na poszczególnych odcinkach kanałów. Gdyby jeszcze jadł leszcza... :P
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Piker w 23.12.2018, 19:38
Wyczerpująca odpowiedź, dzięki :thumbup:
Obawiam się tylko, że pewni nałkofcy wykorzystają taki odstrzał, by przekonywać, że kormoran już zniszczył nasze wody i poleciał na zachód,  szerzyć śmierć rybom ;)
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Semit w 23.12.2018, 19:39
Gdyby jeszcze jadł leszcza... :P
A myślisz że nie je leszczy? Nie raz obserwowałem stado polujące w Bugu lub Bugonarwi, podstawą ich diety były drobne leszcze i krąpie, nawet widziałem jak takiego krąpia około 25 cm zeżarł bez żadnego problemu i większemu poradzi bez wniku, a żerowały kilkanaście metrów ode mnie i żadne klaskanie , krzyczenie ich nie płoszyło, nawet rzucanie kamieniami, nic nie robiły sobie z mojej obecności.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 23.12.2018, 19:53
U mnie leszcza jest zatrzęsienie, więc dla jaj pisałem, że go nie je 8) Zapewne jednak nie może połknąć większych sztuk, są zbyt garbate. Pamiętam zdjęcie kormorana który się właśnie takim leszczem 30 cm udławił. Nie wiem jaka jest Twoja obserwacja, ale wg mnie szczupak też woli inne ryby. Jednak stadny sposób życia i kształt ciała sprawia, że leszcz pada rzadziej ofiarą drapieżnika. W UK leszcz jest praktycznie na każdej wodzie i wszędzie ma się dobrze, w przeciwieństwie do takiej płoci. Uwierz lub nie, ale wcale nie jest łatwo w UK połowić dobrze płoci. Niby jest wszędzie ale zazwyczaj populacja jest niezbyt mocna. W Polsce płoci jest zatrzęsienie w porównaniu do UK :)

Ciekawa sprawa z tymi kormoranami na Bugu. U mnie te ptaki się trzymają z daleka od człowieka, być może jest to efektem tego, że się do niego czasami strzela (niektórzy mają pozwolenie lub mogą to robić na własnym terenie - prawo w UK jest dziwne).

Trzy lata temu bodajże wywalczono to, że kormorany się obserwuje i liczy, zaś działa ochronnie (dla rybostanu) płosząc je. Ekolodzy nie pozwolili na odstrzał i wypracowano pewne porozumienie, mające na celu sprawdzenie, czy odstraszanie się sprawdza. Przekazano jakąś kasę na ten projekt, ale z tego co słyszałem odstraszanie się nie sprawdza, i być może wkrótce wydane będą zgody na odstrzał.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Semit w 23.12.2018, 20:03
Ciekawa sprawa z tymi kormoranami na Bugu. U mnie te ptaki się trzymają z daleka od człowieka, być może jest to efektem tego, że się do niego czasami strzela (niektórzy mają pozwolenie lub mogą to robić na własnym terenie - prawo w UK jest dziwne).
Zapewne miały niemiłe doświadczenia z ludźmi, dlatego trzymają się z daleka, te nasze nadbużańskie nikt nie niepokoi, dlatego zapewne nie boją się zbytnio człowieka. Rozmyślam jeszcze na tym co napisałeś, że wyjadają węgorze. Nie jestem jakimś tam specjalistą od węgorzy, ale wiem, że węgorze nie przepadają za światłem, to ryba typowo denna. W dzień trzyma się dna i kryje się w różnych kryjówkach, natomiast dopiero wieczorem staje się aktywna. Natomiast kormoran potrzebuje do polowania światła, strasznie to się gryzie ze sobą, jak można zeżreć coś co jest niedostępne.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 23.12.2018, 20:13
Wody w UK są płytkie, rzeki mają zazwyczaj do 2-3 metrów głębokości. Faktycznie, węgorz lepiej żeruje nocą, ale nie znaczy to, że jest w tym czasie nieuchwytny. Trzeba rozumieć, że w UK jest sporo węgorza i nikt nim nie zarybia, tak wiele larw dociera tu z Atlantyku (odławia się go raczej). W Polsce węgorz to rzadkość, jest go trochę, gdyż się nim zarybia. Gdybym chciał, mógłbym łowić wiele węgorzy, ale unikam ich jak ognia ;) A jest ich kilkukrotnie mniej niż dawniej podobno! Sam też widziałem kilka razy jak  kormoran pożerał węgorza. Węgorz występuje nie tylko w wodach słodkich ale i morskich, jest go sporo u ujścia rzek do morza.
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Piker w 23.12.2018, 20:31
Luk, a jak z sumem w rzekach? Tu wiadomo jak jest, a choć podobno leszcza nadal jest dużo, to zauważalnie mniej. Chyba ogółem leszczem najbardziej sum się będzie interesować.
Nie, nie proponuję takich zarybień ;D ;D
Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: selektor w 23.12.2018, 21:24
Wody w UK są płytkie, rzeki mają zazwyczaj do 2-3 metrów głębokości. Faktycznie, węgorz lepiej żeruje nocą, ale nie znaczy to, że jest w tym czasie nieuchwytny. Trzeba rozumieć, że w UK jest sporo węgorza i nikt nim nie zarybia, tak wiele larw dociera tu z Atlantyku (odławia się go raczej). W Polsce węgorz to rzadkość, jest go trochę, gdyż się nim zarybia. Gdybym chciał, mógłbym łowić wiele węgorzy, ale unikam ich jak ognia ;) A jest ich kilkukrotnie mniej niż dawniej podobno! Sam też widziałem kilka razy jak  kormoran pożerał węgorza. Węgorz występuje nie tylko w wodach słodkich ale i morskich, jest go sporo u ujścia rzek do morza.

Z moich rozmów ze Szkotami na temat węgorzy wynikało, że jak chciałbym je łowić to muszę udać się do Anglii, bo tam jest ich od zaje... W Szkocji węgorze rosły powoli z uwagi na ograniczoną ilość składników odżywczych i dużo zimniejsze wody (widziałem kiedyś badania, więc stąd to pamiętam). Teraz węgorz jest tam pod ochroną (trzeba mieć specjalne zezwolenia, aby go łowić).

Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: katmay w 23.12.2018, 23:17
Wody w UK są płytkie, rzeki mają zazwyczaj do 2-3 metrów głębokości. Faktycznie, węgorz lepiej żeruje nocą, ale nie znaczy to, że jest w tym czasie nieuchwytny. Trzeba rozumieć, że w UK jest sporo węgorza i nikt nim nie zarybia, tak wiele larw dociera tu z Atlantyku (odławia się go raczej). W Polsce węgorz to rzadkość, jest go trochę, gdyż się nim zarybia. Gdybym chciał, mógłbym łowić wiele węgorzy, ale unikam ich jak ognia ;) A jest ich kilkukrotnie mniej niż dawniej podobno! Sam też widziałem kilka razy jak  kormoran pożerał węgorza. Węgorz występuje nie tylko w wodach słodkich ale i morskich, jest go sporo u ujścia rzek do morza.
Ile tam mają do pokonania?
Z opowieści świętej pamięci dziadka, latach 60-tych czy 70-tych Bzurą nocą dziesiątki węgorzy przechodziło progiem przy młynie. W latach 80-tych Bzura zmieniła klasę czystości o 3 stopnie na plus. Zamiast ścieku, popłynęła wtedy woda. W latach 90-tych skierniewickie było mega popularne w stolicy i masa wędkarzy wykupiła składki, aby łowić na Bzurze.
Pod koniec lat 90-tych nastąpił odpływ wędkarzy ze stolicy.
Ale.do czego zmierzam?
Przy zadanej presji wędkarskiej - tego pojemnego stwierdzenia w kwestii odlotów wędkarskich nie muszę tłumaczyć, jest pewna liczba wędkarzy, którzy biorą wszystko. Jest pewna ilość wędkarzy, którzy zabierają spontanicznie czasami, oraz jest pewna liczba wędkarzy, którzy łowią, a nie biorą ryb.
Daje to z samych rejestrów pewien pogląd na ilość ryb wyciaganych z wody.

Czy instytut gromadząc choćby informacje z licencji ma wgląd na wędkarską presję i jej odzwierciedlenie na aktualny stan?

Większość wód działa wg założeń. Założenia te sięgają 10 lat. To jest pierwszy problem, który dotyczy naszych wód. Każdy wie, że przez maksymalne 2.lata sytuacja na samej wodzie może się zmienić radykalnie.

Czy naukowcy mogą choćby zaznaczyć fakt, że po roku,.czy 2. Sytuacja może się zmienić? Czy wyniki operatora rybackiego w danej wodzie może wpływać na następne 9 lat,?

Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka

Tytuł: Odp: Wędkarstwo w Polsce w ujęciu globalnym (oczyma IRŚ)
Wiadomość wysłana przez: Luk w 24.12.2018, 09:14
Z moich rozmów ze Szkotami na temat węgorzy wynikało, że jak chciałbym je łowić to muszę udać się do Anglii, bo tam jest ich od zaje... W Szkocji węgorze rosły powoli z uwagi na ograniczoną ilość składników odżywczych i dużo zimniejsze wody (widziałem kiedyś badania, więc stąd to pamiętam). Teraz węgorz jest tam pod ochroną (trzeba mieć specjalne zezwolenia, aby go łowić).

Szkoci się nie pieprzą, węgorz jest pod całkowitą ochrona i nie można go łowić, nastawiając się na ten gatunek. W UK należy go wypuszczać, różnica jest spora. Z drugiej strony oni nie mają takich typowo węgorzowych rzek, bo ryba ta preferuje 'nizinne' wody a nie górskie. Mają jednak kanały, jakies ujścia...

Luk, a jak z sumem w rzekach? Tu wiadomo jak jest, a choć podobno leszcza nadal jest dużo, to zauważalnie mniej. Chyba ogółem leszczem najbardziej sum się będzie interesować.
Nie, nie proponuję takich zarybień ;D ;D

Suma jest tu bardzo mało, jest to gatunek inwazyjny ale obecny w wodach. U mnie na Trencie, na klubowej wodzie mojej złowiono suma 20 kg. Za tydzień każde stanowisko było zajęte, wpadły potem jeszcze dwie sztuki. Ale z jakiegoś powodu sum się nie przyjmuje na rzekach. Brzany łowi masa osób, używając kulek i pelletów, i przyłowów sumowych nie ma. I oby nie było. Chociaż przydałoby się troszkę więcej karpia (nie mówię o dużych zarybieniach, ale o takich delikatnych) aby mieć urozmaicenie.

A co do pokarmu suma. Pamiętam moją klubowa wodę Stillwater Lake należącą do Farnham AS. Łowiąc tam z 8 lat temu miałem do czynienia z masą płoci, okonia. Na spławik łowiło się fantastycznie. Jak się pojawiłem tam z Kamilem dwa lata temu, to nagle okazało się, ze nie ma zadnej drobnej ryby. Wędkarze z tyczką i spławikówkami nie mieli nawet brania! Za to był sum i leszcz. I po rozmowie z kilkoma osobami usłyszałem, ze drobnej ryby już nie ma, że lin to rzadkość, pozostał leszcz, karp, szczupak i właśnie sum. Tego po złowieniu należało umieścić w specjalnych dużych siatkach i zadzwonić po bailiffa, aby rybę przenieść do innej wody. Zrozumiałem, że sum nie delektował się leszczem głównie, którego było wciąż bardzo dużo, ale innymi gatunkami.

A w Polsce zarybia się sumem, są za to dodatkowe punkty i dzięki temu można wygrać przetarg... Dlatego tak ważne są badania wód. Do tego naukowcy muszą rozumieć wędkarzy i wędkarstwo. Bo jak się ktoś opiera na badaniach sprzed 20 lat, to o czym mówimy? Wędkarz dzisiaj ma o wiele skuteczniejszy sprzęt, świetne przynęty i zanęty. A tego naukowcy jakby nie zauważają. Dla mnie zarybienia więc takim sumem (i nie tylko nim) muszą się opierać o jakieś planowanie tego co się wydarzy za 10 lat, nie zaś tylko na tym aby wesprzeć odławianego szczupaka innym drapieżnikiem. Jeżeli wędkarze raportują łowienie sumów do 70-80 cm na nocce, na rosówkę, po kilkanaście sztuk na noc, to chyba to jest sygnał, że coś jest nie tak. A tutaj mamy 10 letni operat. Na takiej Solinie, wędkarze pokazywali jak po zarybieniach sumem zaczęły znikać inne ryby, a tutaj był plan kolejnych zarybień co rok, jak wskazywał operat. Naukowcy więc nie współpracują dobrze z wędkarzami, PZW nie polega na badaniach i nie polega na naukowcach, wędkarze zaś przeszkadzają samym sobie, nie wpisując rzeczy do rejestru. Gdyby na przykład były rubryki takie jak ilość sumów niewymiarowych oraz osobna wymiarowych, wypuszczonych po złowieniu, możnaby lepiej określić populację tej ryby na rzekach, na jej odcinkach i działać. A tutaj zero! Nie mam zamiaru obwiniać tu samego IRŚ, wine ponosimy wszyscy. Jak można nie wypracować odpowiedniej gospodarki wodami, rzeką na przykład? Dlatego wspólne działanie pomogłoby wszystkim. Taki IRŚ mógłby uzyskać dobre dane do badań, samo PZW mogłoby tu coś zlecać, zamiast ładować kasę w głupie zarybienia.