Jak dla mnie to RAPR jest potworkiem intelektualnego rozpasania lub ograniczenia jego autorów. Nie mnie oceniać, która z tych cech była wiodąca, ale skutek jest taki sam.
Znając paru prawników i ich zdolności do meandrowania wśród paragrafów i artykułów, wcale nie jestem pewien, czy nie dowiedliby możliwości przechowywania ponadwymiarowych kabanów, nawet w jutowych workach, bo gdzie zdefiniowano pojęcie "specjalistycznego worka karpiowego"?
Prawie każdego dnia mam takie rebusy, ale z innej branży. W większości te wszystkie ustawy, rozporządzenia, regulaminy, przepisy wewnętrze itd... zamiast precyzować, tylko tworzą wątpliwości i stwarzają w zamian okazję do organizowania szkoleń i przepychania własnych patentów na rozwiązanie prywatnego problemu (o ile uczestniczy się w procesie ustawodawczym). Czy wiecie, że pewna zmiana w ustawie o gospodarce nieruchomościami powstała tylko w wyniku telewizyjnego programu, w którym prowadząca wygina nogi jak pająk? Zmiana dotyczyła pewnej konkretnej sytuacji; była reakcją na rzekomą krzywdę bohatera programu, nie rozwiązując jednak problemu w zakresie systemowym, a stwarzając pole do działania cwaniakom.
Czy można prościej? Przykład dekretu Pana Napoleona ws. wysokości podatku od nieruchomości, liczonego od jej wartości, pokazuje, że nie trzeba 40 stron pisaniny