Nie wiem kto lub co stoi za tą błazenadą, kolejny rok z rzędu... Chyba tylko głupota.
Zakup żywej rybki, to taka tradycja w Polsce, jak już zresztą ktoś napisał w postach powyżej.
Po co to jednak?
Najczęściej okazuje się, że delikwent, który kupi żywą rybę nie potrafi jej uśmiercić i sprawić- wiem coś o tym
Ile się nachodziłem po "znajomych", żeby zabić karpia przed wigilią? Nie jestem w stanie policzyć
Poza tym syf, flaki, łeb, płetwy... O ile ktoś nie spożytkuje na zupę (a wielu ludzi nie pożytkuje), czy nie nakarmi kota, to nie ma to sensu. Więcej odpadu niż mięsa.
Ot taka pusta i niezrozumiała tradycja, by karp pływał w domowej wannie.
Ja rodzinkę i znajomych już "przeszkoliłem", dość brutalnie. Kupiłeś sobie żywą rybę - radź sobie sam. Ja kupuję 2 płaty z karpia, by "zachować" tradycję. I tak tego później nie jadam, ale to już inna historia
Najbardziej sensowne rozwiązanie wg mnie, to takie, że w sklepach kupuje się tuszki, filety czy inną formę nieżywej już ryby. Zaś jeśli ktoś chce żywą, niech jedzie na pobliską hodowlę i kupi wprost ze stawu od hodowcy.