Gdyby był węzeł, to dodatkowo karp mógłby ciągnąć za sobą wędkę. Różny mógłby być scenariusz.
Choć podejrzewam, że może kolega węzeł miał (jednak nieliczni chyba nie wiążą żyłki do szpuli), tylko ryba mogła go zerwać.
A propos ciekawych sytuacji znad wody, to byłem kiedyś świadkiem zmagań pomysłowych wędkarzy. Otóż wywieźli oni zestaw pontonem z nadzieją złowienia dużego karpia. Podczas wywózki skończyła się żyłka na kołowrotku. Wywożący zatrzymał ponton, zaś trzymający wędkę dowiązał żyłkę z nowej szpulki i dał znać, by wywozić dalej. Wywieźli chyba ze 400 metrów. Następnego dnia nad ranem karp wziął. Po pewnym czasie holowania kołowrotek zrobił się pełny i wtedy pojawił się problem
Nie widziałem jeszcze nigdy tak przepełnionego kołowrotka. Trzeba przyznać, że sporo ponad stan udało się nawinąć
Z czasem jednak maszyna była już bezużyteczna. Pozostało holowanie ryby rękami. Nie pamiętam jednak, czy karp został wyholowany.