Według mnie trzeba zmieniać rzeczy na kilka sposobów. Edukować oddolnie, pokazywać 'nowe', że należy dbać o ryby (wcale nie oznacza to wypuszczania), pracować nad tym aby były, czyli odbudowa stad tarłowych, górne wymiary ochronne i tak dalej... Odgórnie - poprzez wpływanie na decyzje ludzi kierujących związkiem. Może to śmiesznie zabrzmi - ale w PZW jak się okazuje rządzą mniejszości a nie większości, więc nawet fakt, że jest nas mniej, nie znaczy, że nie mamy na nic szans. Cały czas mamy do czynienia z zarządami, co nie dbają o interesy wędkarzy, już sam ten fakt jest bardzo znaczący. Nawet nowe władze nie wyszły do ludzi, poza samym prezesem. Ja nie usłyszałem obietnic, że będzie lepiej. Przecież tak wiele można zrobić już teraz...
Musimy dążyć do tego, aby władze zaczęły spełniać oczekiwania wędkarzy. Sam program tworzenia wód no kill to recepta na bolączki związku, sama w sobie. Jak włądze okręgów, ZG to podchwycą, już będzie dobrze.Tworzenie łowisk no kill jednak musi iść w parze z większym zarybianiem innych wód, tak aby ci co zabierają nie mieli poczucia, że tracą coś. Jedni muszą dbać o drugich. Krzyk o wody no kill połączone z żądaniami niższych składek nie może mieć miejsca na ten przykład. Dlatego chociażby dobry zarząd okręgu tak może wszystko zrobić, że będzie i wilk syty i owca cała. PZW można naprawiać od ręki, trzeba jednak chcieć. Ja mam jednak wrażenie, że wiele osób inaczej pojmuje 'naprawę'. A ryby się same z siebie w wodzie nagle nie wezmą. Podstawowym programem ludzi rządzących powinno być sprawienie, żeby ryby w wodach było więcej. Tego chce większość. Nie sportu, zawodów, rezygnacji z rybactwa, mniejszych składek. Ludzie chcą rybniejszych wód. Jeżeli władze PZW zrozumieją to i przestawią się na realizację tego celu, będzie dobrze. Więc może wystarczy właśnie czynić tak, aby to zrozumiały?
Docelowo praca nad PZW czy polskim wędkarstwem nigdy się nie skończy. Zawsze będą problemy i jakieś cele do realizowania. Póki co jestesmy w lesie. W porównaniu do myśliwych i PZŁ, jesteśmy jak podczas biegu, w którym oni są na półmetku, my zaś kręcimy się przy starcie. Wkrótce demografia uderzy bardzo mocno w PZW, i siłą rzeczy będziemy się stawać elitarni, bo zacznie brakować ludzi.