Autor Wątek: Mięsiarskie groźby  (Przeczytany 25068 razy)

Online Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 504
  • Reputacja: 1975
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Mięsiarskie groźby
« dnia: 02.03.2018, 08:45 »
Tak się ostatnio zastanawiałem nad częstym argumentem stosowanym w rozmowach o zaostrzeniu limitów, wymiarów, ogólnie przepisów.

Wtedy pada stwierdzenie: że mięsiarze, których jest większość, zbuntują się i wielu z nich nie opłaci składki. Argument ten zostaje przyjęty do wiadomości jako słuszny i stanowiący poważne zagrożenie.

A ja się pytam, co z tego? Przecież mówimy o ludziach, którzy opłacają składkę po to, by z wody wyjąć znacznie więcej, niż do niej "wsadzili". Jeśli ktoś płaci 200 zł, a w ciągu roku wyjmuje ryby za 500... 1000... (zależy od zarybień) to chyba jego obecność w związku się w żaden sposób nie kalkuluje.

Ponadto osoby, które traktują to hobby... jak hobby właśnie, są w stanie zapłacić więcej, by mieć rybniejsze wody, bez osobników wokół tłukących wszystko w łeb.

Temat do przemyślenia.
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline katmay

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 295
  • Reputacja: 562
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łowicz
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #1 dnia: 02.03.2018, 09:09 »
Ktoś ma zestawienie zarybień do ilości ryb wyjętych z jakiegoś zbiornika?

Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

Marcin

Offline DarekM

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 546
  • Reputacja: 67
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łódź / Burzenin
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #2 dnia: 02.03.2018, 09:11 »
Masz rację Michał, to nie jest żaden argument. Mnie martwi coś innego, mianowicie zastosowany w tym temacie również przez Ciebie tak mocny podział na tych co biorą i na tych co nie biorą. Określenie "mięsiarz" - co ono właściwie oznacza? Jeśli ktoś zabierze raz na jakiś czas niewielką ilość to ja pytam, jaką szkodę on wyrządza? Widać w ostatnim czasie jak to forum się radykalizuje pod tym względem, jak często używa się słowa mięsiarz. No kill jest dobre i nic więcej. Nie chcę by ktoś pomyślał, że bronię tu którejś z postaw. Zwracam tylko uwagę na to, że zapomina się o złotym środku moim zdaniem tj. racjonalnym zabieraniu ryb i po prostu zdrowym myśleniu.
Pozdrawiam Darek

Offline Arunio

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 892
  • Reputacja: 521
  • Płeć: Mężczyzna
  • Życie jest krótkie, a łowić się chce!
    • Galeria
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #3 dnia: 02.03.2018, 09:13 »
:beer: :beer: :thumbup:
Arek

Online Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 504
  • Reputacja: 1975
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #4 dnia: 02.03.2018, 09:21 »
Jak nie raz już pisałem...
Nie jestem za powszechnym nokill. Napisałem o zaostrzeniach limitów, wymiarów i tak dalej. Ile można tę samą kwestię wałkować.
Podział...  A nie ma podziału? Jedni chcą wędkować, drudzy idą po rybę i jak nie mogą jej zabrać, to wędkowanie traci dla nich sens. To jest podział, czy go nie ma?
Jeśli zabranie ryby na kolację będzie dodatkiem (który pozwoli populacjom się odrodzić, a dużym rybom przeżyć, by sprawiać frajdę wędkującym) a nie celem pójścia na ryby, to wszystko będzie ok.

Znowu zbaczamy z tematu i wojna o to samo. Czy Polak jest złodziejem, a Murzyn leniem :facepalm:
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline koras

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 797
  • Reputacja: 196
  • Płeć: Mężczyzna
  • Więcej sprzętu niż talentu :D
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #5 dnia: 02.03.2018, 09:24 »
Określenie "mięsiarz" - co ono właściwie oznacza? Jeśli ktoś zabierze raz na jakiś czas niewielką ilość to ja pytam, jaką szkodę on wyrządzi?

Bez przesady. Poza tym w poście Michała jest określone, kogo ma na myśli:

Przecież mówimy o ludziach, którzy opłacają składkę po to, by z wody wyjąć znacznie więcej, niż do niej "wsadzili".
[...]Ponadto osoby, które traktują to hobby... jak hobby właśnie, są w stanie zapłacić więcej, by mieć rybniejsze wody, bez osobników wokół tłukących wszystko w łeb.

Do tematu: zakładając, że "ktoś" z władz związku bądź poszczególnych okręgów ma coś z zarybień (nie twierdzę, że tak jest, jednak jest taka możliwość), to obecność takich wędkarzy jest dla związku korzystna.
Marcin

Online Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 504
  • Reputacja: 1975
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #6 dnia: 02.03.2018, 09:26 »
Ktoś ma zestawienie zarybień do ilości ryb wyjętych z jakiegoś zbiornika?

Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

To nie jest takie proste. Bo na zarybienia składają się wszyscy. Ty, ja, Marek i Mietek. Oraz setki osób, które raz na jakiś czas pójdą na ryby. A Marek i Mietek to jednostki, które są nad wodą ciągle i trzepią, ile się da. I to takie jednostki najgłośniej krzyczą i grożą, że karty nie opłacą, jak im się zabieranie ograniczy.
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Chub

  • Gość
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #7 dnia: 02.03.2018, 09:30 »
Dla mnie to jest śmiech taki argument: nie zmienimy nic bo ludzie odejdą.
A odejdą dokąd?
Przed telewizor,na komercję czy do rybnego, gdzie ktoś kto chce ryby powinien trafić od razu ?
A może Ci co odejdą zrobią " dobrze" tym co zostaną i wtedy Ci drudzy będą płacić więcej za to, że są ryby co w ostatecznym rachunku wyjdzie na + ?

Offline MarcinD

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 671
  • Reputacja: 279
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Swarzędz/Poznań/Augustów
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #8 dnia: 02.03.2018, 09:33 »
Ja to już pisałem w wątku o polskim obrazie wędkarza. Gość płacąc 350zł w ciągu 3msc wyciąga 20 karpi o wartości co najmniej 800zł. Zabiera też inne ryby jak szczupak, lin i leszcz.

Takich agentów u mnie w stowarzyszeniu jest ok 30 (z czego 18-20 lubiących głównie karpie, reszta pozostałe ryby,4-5 to rekordziści którzy zapełniają karty połowu pod limit). Zdecydowana większość (z biorących ryby) bierze mało, po kilka ryb w roku, jest też bardzo duża ilość pustych rejestrów połowów, zdecydowanie więcej niż tych 30 którzy biorą. Członków w okolicach 230-250. Są osoby które kombinują ale jest to margines, wiemy które i są do odstrzału.

Stowarzyszenie utrzymało by się spokojnie bez tych mięsiarzy, jestem pewien że gdyby poszła fama że się ich pozbyliśmy, przybyło by jeszcze członków którzy byliby zainteresowani łowiskiem No-kill na ich miejsce. Wiele osób zrezygnowało ze względu na "nic nierobienie" z tym mięsiwem.

W tym roku będę bacznie przyglądał się wielu sprawom w stowarzyszeniu, następny rok będzie, jak myślę, przełomowy.

Online Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 504
  • Reputacja: 1975
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #9 dnia: 02.03.2018, 09:34 »
Dla mnie to jest śmiech taki argument: nie zmienimy nic bo ludzie odejdą.
A odejdą dokąd?
Przed telewizor,na komercję czy do rybnego, gdzie ktoś kto chce ryby powinien trafić od razu ?
A może Ci co odejdą zrobią " dobrze" tym co zostaną i wtedy Ci drudzy będą płacić więcej za to, że są ryby co w ostatecznym rachunku wyjdzie na + ?

Właśnie o to mi chodzi. Dlaczego pochylamy się nad groźbami tych, których w działającym na normalnych zasadach związku wędkarskim w ogóle nie powinno być?
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline lragus

  • Użytkownik
  • **
  • Wiadomości: 75
  • Reputacja: 6
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #10 dnia: 02.03.2018, 09:34 »
A ja powiem tak. Zastanawiam się właśnie nad "odejściem" z powodu mięsiarzy, to co się dzieje np. nad Wisłą w Warszawie to jakaś PATOLOGIA! :'(
Mam opłacone pozwolenie na łowisku specjalnym, do tego kilka razy pojadę na komercję i będzie ok.
Ps. Chociaż i tak pewnie opłacę kartę bo będzie mi szkoda uganiania się za okonkami w małych rzeczkach :facepalm:

Offline DarekM

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 546
  • Reputacja: 67
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łódź / Burzenin
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #11 dnia: 02.03.2018, 09:39 »
Ja to już pisałem w wątku o polskim obrazie wędkarza. Gość płacąc 350zł w ciągu 3msc wyciąga 20 karpi o wartości co najmniej 800zł. Zabiera też inne ryby jak szczupak, lin i leszcz.

Takich agentów u mnie w stowarzyszeniu jest ok 30 (z czego 18-20 lubiących głównie karpie, reszta pozostałe ryby,4-5 to rekordziści którzy zapełniają karty połowu pod limit). Zdecydowana większość (z biorących ryby) bierze mało, po kilka ryb w roku, jest też bardzo duża ilość pustych rejestrów połowów, zdecydowanie więcej niż tych 30 którzy biorą. Członków w okolicach 230-250. Są osoby które kombinują ale jest to margines, wiemy które i są do odstrzału.

Stowarzyszenie utrzymało by się spokojnie bez tych mięsiarzy, jestem pewien że gdyby poszła fama że się ich pozbyliśmy, przybyło by jeszcze członków którzy byliby zainteresowani łowiskiem No-kill na ich miejsce. Wiele osób zrezygnowało ze względu na "nic nierobienie" z tym mięsiwem.

W tym roku będę bacznie przyglądał się wielu sprawom w stowarzyszeniu, następny rok będzie, jak myślę, przełomowy.

To w czym problem Marcin? Wystarczy większością głosów (mówisz, że więcej jest tych z czystym rejestrem) zmienić regulamin połowu na walnym zebraniu stowarzyszenia. Należę do takiego stowarzyszenia i widzę ten problem doskonale i myślę, że jesteś jednak zbytnim optymistą - poddaj taki wniosek pod głosowanie a się przekonasz kogo jest więcej ;)
Pozdrawiam Darek

Offline MarcinD

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 671
  • Reputacja: 279
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Swarzędz/Poznań/Augustów
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #12 dnia: 02.03.2018, 09:42 »
Ja to już pisałem w wątku o polskim obrazie wędkarza. Gość płacąc 350zł w ciągu 3msc wyciąga 20 karpi o wartości co najmniej 800zł. Zabiera też inne ryby jak szczupak, lin i leszcz.

Takich agentów u mnie w stowarzyszeniu jest ok 30 (z czego 18-20 lubiących głównie karpie, reszta pozostałe ryby,4-5 to rekordziści którzy zapełniają karty połowu pod limit). Zdecydowana większość (z biorących ryby) bierze mało, po kilka ryb w roku, jest też bardzo duża ilość pustych rejestrów połowów, zdecydowanie więcej niż tych 30 którzy biorą. Członków w okolicach 230-250. Są osoby które kombinują ale jest to margines, wiemy które i są do odstrzału.

Stowarzyszenie utrzymało by się spokojnie bez tych mięsiarzy, jestem pewien że gdyby poszła fama że się ich pozbyliśmy, przybyło by jeszcze członków którzy byliby zainteresowani łowiskiem No-kill na ich miejsce. Wiele osób zrezygnowało ze względu na "nic nierobienie" z tym mięsiwem.

W tym roku będę bacznie przyglądał się wielu sprawom w stowarzyszeniu, następny rok będzie, jak myślę, przełomowy.

To w czym problem Marcin? Wystarczy większością głosów (mówisz, że więcej jest tych z czystym rejestrem) zmienić regulamin połowu na walnym zebraniu stowarzyszenia. Należę do takiego stowarzyszenia i widzę ten problem doskonale i myślę, że jesteś jednak zbytnim optymistą - poddaj taki wniosek pod głosowanie a się przekonasz kogo jest więcej ;)

I tak zrobię, jestem w stowarzyszeniu które ma ponad 30 lat, raptem od 2 lat, z czego od zeszłego roku strażnikiem. Te dane znam dopiero od miesiąca, nowe limity, wykluczenia itd możliwe są dopiero na walnym zebraniu zarządu za rok.

Offline DarekM

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 546
  • Reputacja: 67
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łódź / Burzenin
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #13 dnia: 02.03.2018, 09:43 »
Jeśli zabranie ryby na kolację będzie dodatkiem (który pozwoli populacjom się odrodzić, a dużym rybom przeżyć, by sprawiać frajdę wędkującym) a nie celem pójścia na ryby, to wszystko będzie ok.

 :thumbup::beer:
Pozdrawiam Darek

Offline Koń

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 606
  • Reputacja: 530
Odp: Mięsiarskie groźby
« Odpowiedź #14 dnia: 02.03.2018, 09:48 »
Osoby które działają w ramach PZW w ten sposób są w oczywisty sposób niepożądane, chociaż stanowią spełnienie marzeń naszych teoretyków rybactwa śródlądowego. Po pierwsze, osoba która wyciągnie z wody ryby za 1500 zł to jako żywo realizator "rybactwa amatorskiego wędką", co więcej - spełnia on bardzo ważną rolę w teorii, w której rybactwo śródlądowe stanowi ważny element gospodarki i wyżywienia narodu. Ile to przecież słoików idzie narobić. Po drugie, ktoś taki trzebi wodę jak prawdziwy kormoran w buciorach - i idealnie wpasowuje się w drugą hipotezę ,zgodnie z którą to wędkarze są dla wody największym zagrożeniem, i trzeba ich działalność kontrować zarybieniami i jednocześnie odłowami sieciowymi - vide Zalew Zegrzyński. Można zjeść ciastko i mieć ciastko?

Ludzi łowiących ryby można generalnie zakwalifikować tak:
  • kłusowników - łowiących wbrew przepisom, czy to z pogardą dla okresów ochronnych, limitów połowu czy łowienia metodami niedozwolonymi - tych powinno się tępić z całą mocą, są jednoznacznym zagrożeniem dla wód
  • "wędkarzy przemysłowych" - wyławiających ile tylko się da, ale zgodnie z przepisami. Ich działalność jest niewiele mniej szkodliwa niż kłusowników, ale działają zgodnie z prawem. I tak jak są niepożądani w związku, tak dopóki nie zostaną zmienione przepisy to trzeba ich tolerować. Można najwyżej apelować do ich rozsądku, ale przeliczenie na złotówki argumentów o słuszności "niewalenia" wszystkiego w łeb, da raczej wiadomy wynik
  • wędkarzy rekreacyjnych - biorących rybkę, bo mogą, ale w rozsądnej ilości i wymiarze - narzucających sobie samym limity, dzięki którym stan wody nie ulegnie pogorszeniu, a może i nawet się poprawi. Moim zdaniem powinniśmy obecnie dążyć do tego, żeby tej grupy było najwięcej, bo jest też teoretycznie najliczniejsza. I tą grupę powinno się uświadamiać o wpływie zabierania ryb na wodę, ale broń boże nie demonizować tego że cokolwiek z niej wyjmują! Trzeba ich nauczyć "gospodarności" ich wodami, i wtedy wszyscy będą szczęśliwi. W gorszym roku będzie się zabierać mniej, dzięki czemu kolejne lata już gorsze nie będą
  • nokillowców - którzy ryb nie biorą wcale, i już. Nie ma co z nich (nas) robić nie wiadomo jakich męczenników za dobro wspólne. Każdy z tej grupy dobrowolnie i świadomie rezygnuje z zabierania ryb, ale to nie daje mu moim zdaniem prawa do potępiania ludzi, którzy zabierają rozsądnie. Za to ta grupa powinna najbardziej pracować nad pokazywaniem innym, że wypuszczanie bardzo często popłaca ;)

Poza tym uważam, że udział w stowarzyszeniu, z samego jego charakteru powinien nieśc za sobą coś więcej niż "płacę mało, biorę dużo". U podstaw stowarzyszania się leży jakaś idea tworzenia wspólnoty, działania na rzecz wspólnego dobra. Zatem ludzie którzy chcą wycisnąć wodę, koło czy związek jak cytrynę, nie powinni w nim się znajdować, a pozostali powinni aktywnie działać na rzecz zmiany ich podejścia, albo jeśli się to nie uda, wykluczenia ze stowarzyszenia. I dotyczy to zarówno "przemysłowców", jak i różnej maści krętaczy na stanowiskach. Tyle że tych pierwszych można ograniczyć obecnie tylko zmianą prawa - zmniejszanie stopniowe limitów nie zaboli zbyt mocno, a głowę dam że i oni zacisną zęby, poklną, a kartę i tak opłacą.

Tak w ogóle, to uważam że obecne limity dzienne powinny zostać zmienione na tygodniowe. Tłuczenie po kilka kilogramów ryb dziennie przez jednego (!) wędkarza to paranoja, ale widać bardzo pasująca władzom związku - bo napędza ich maszynkę do kręcenia lodów.

Dla mnie to jest śmiech taki argument: nie zmienimy nic bo ludzie odejdą.
A odejdą dokąd?
Przed telewizor,na komercję czy do rybnego, gdzie ktoś kto chce ryby powinien trafić od razu ?
A może Ci co odejdą zrobią " dobrze" tym co zostaną i wtedy Ci drudzy będą płacić więcej za to, że są ryby co w ostatecznym rachunku wyjdzie na + ?

Tu jest niestety pewne ryzyko - że tacy ludzie nie odejdą przed telewizor, a na bazar po siatę. Bo w końcu "przemysłowca" od kłusownika często nie różni wcale skala, tylko wykupiona karta i bicie w limicie ;) Ale takimi przechrztami powinni się zajmować strażnicy.