Robaki to wg mnie przynęta okresowa. Najlepiej działa gdy woda jest zimna, gdy jest ciepło drobnica lub węgorze mogą doprowadzać do szału. Jednak wiele zależy od techniki łowienia. Łowiąc z gruntu białe nie są aż tak potrzebne, zwłaszcza łowiąc na Metodę, co innego spławik. Inaczej jest tez na rzekach lub przy nastawianiu się na pewne gatunki, np. na lina. W Polsce póki co mamy do czynienia z dwoma typami wód - komercjami, gdzie króluje karp oraz wodami PZW, kiepskimi jak siostry Godlewskie
Białe robaki są więc mało popularne i niezbyt skuteczne, i nie ma się co dziwić.
W UK natomiast wody są normalne. Przede wszystkim obecność szczupaka gwarantuje mniejszą ilość drobnicy. Sposób nęcenia też jest ważny. Białych bowiem kupuje się sporą ilość, nie zaś małe pudełko. Zwłaszcza istotne jest zrozumienie, że nęcenie ma też mieć pewien cel. Przy robieniu dywanu zanętowego spora ilość białych dodaje wiele, na rzece znów trzeba sporych ilości madów, aby ruszyć brzanę, klenia i inne gatunki. To brzmi w Polsce jak science fiction, ale łowienie większych ryb za dnia na rzece ma na celu zwabienie ich sporą ilością białych, tak aby przebić się przez drobnicę i zaspokoić apetyt stada takich 5-6 brzan lub kleni, nie mówiąc o leszczach. Mieszkając przy Trencie będę miał już wkrótce okazję sprawdzić jak co działa. Póki co mój poprzedni sezon 'zimowy' dał mi 40 brzan, 20 kleni, ponad 150 leszczy na białe. Pobiłem dwie życiówki (kleń 60 cm i 4 kg oraz brzana 83 cm około 7.5 kg), miałem wiele ryb 'medalowych'. Moi znajomi łowiący na kulki i pellety nie mieli takich wyników, nawet częściowo. Na spotkaniu 'brzanowym' w marcu złowiłem z 20 wędkarzy też najwięcej brzan, bo 4, i to siedząc tylko jedną noc a nie dwie jak inni. Dlatego uważam, że warto kombinować i nie należy zbyt pochopnie skreślać robactwa. Dotyczy to jednak podejścia gdy łowimy pewne gatunki, gdy dopasowujemy swoją taktykę.
Gdy na Bażynie Piotr z Pawłem szaleli i trzaskali karpie, zarzuciłem kilka razy zestaw z białymi, aby zobaczyć czy ryba odnajdzie robaki. Niestety, nie znalazła. Może na tak mulistym łowisku miało to coś na rzeczy? Jakoś nie mam wiary w białe na polskich karpiowych komercjach, zwłaszcza gdy jest ciepło. Co innego zimą
W UK natomiast, białe w takim okresie się sprawdzają gdy łowimy przy brzegu. Pięć martwych białych to klasyk margin fishingu i karp łyka je jak pelikan
Dendrobena też ma swoje 'pięć minut', zwłaszcza przy pewnych taktykach pod takie ryby jak leszcz lub spory okoń. Jednak jest bardziej uciążliwa w użyciu. Rosówka znów to kłopot przy zakładaniu i prezentacji. Jej rozmiary często powodują, że skuteczność zacięcia znacznie spada, rybie też nie jest wcale łatwo ją zassać gdy mamy całą na haku.
Podsumowując - myślę, że zwłaszcza białe robaki mają potencjał, trzeba umiejętnie jednak z niego korzystać. W moim przypadku nęcenie miksem 50/50 zmieszanym z białymi dało takie efekty na Trencie. Dlatego sztuką zapewne jest dopasowanie się do sytuacji. Aby to robić i miec wyniki trzeba kombinować, robić doświadczenia. Dla mnie podstawą wyjściową było to, że na Tamizie w lipcu łowiąc na trzy wędki miałem ileś tam ryb, ale głównie leszcze. Jedyna brzana wpadła bezczelnie na zestaw przeznaczony pod grubą płoć, na białe
Dlatego porównując już w listopadzie dwa zestawy wyraźnie zauważyłem, że brzana, kleń i leszcz wolą białe jako przynętę, nie pellet czy kulki, pomimo, że ryba podchodzi pod miks zanęty na bazie mączek i pellety 2 mm
Polecam więc eksperymenty, zwłaszcza łowienie z większą ilością białych, od pół litra wzwyż oraz kombinacje przynętowo-zanętowe