Panowie, ja tak trochę prowokacyjnie- czy wędkarze mają monopol na łowienie(dręczenie)i zabijanie ryb? Nie. Daleki jestem od gloryfikacji łowiectwa podwodnego, u mnie tacy spece wyczyścili jeziora z węgorza przed laty. Natomiast chcę powiedzieć, że myśliwi działają tak samo i taka jest na świecie tradycja. (nie jestem, nie zamierzam być myśliwym, drażni mnie to, że mogą prawie wszystko i to ja muszę np. wystąpić z wnioskiem by moje pola i kawałek lasu wyłączyć z obwodu łowieckiego, a nie wystarczy powiedzieć im malowniczego "wyp...")
Tym panom to raczej zafundowałbym wycieczkę do USA, gdzie lokalnie walczy się z karpiem i tołpygą, a u nas roztoczył dyskretnym nadzorem ich działalność, pokazując przy tym ile może kosztować łamanie prawa - nieważne jakiego. Upierdliwymi mandatami można by zniechęcić niejednego.
To też jest rodzaj "hobby" i ci ludzie powinni mieć wyznaczone rewiry swojej działalności, ale na wodach ogólnodostępnych = basta i ścisły nadzór- tylko nie wiem za bardzo kogo.
Niestety, spiralę łowiectwa nakręca internet, filmy na YT i ludzie chcą naśladować podwodne wyczyny. Czasami to myślę, że u nas w wodzie jest taki syf - w większości śródlądzia, że niewiele widać.......)
A dla PZW ci ludzie są użyteczni, bo mogą pomóc w sprzątaniu jezior -często po wędkarzach, niestety. Poza tym skoro prawo nie zabrania, są ramy organizacyjne, wymogi formalne, regulaminy, to znaczy, że ta forma działalności jest legalna.
Jestem ciekaw waszych reakcji na zmiany w prawie na przełomie stuleci, gdy minister PSL zakazał łowienia na żywca. Jak było? Fajnie? A jesteście panowie w stanie wyobrazić sobie zakaz nęcenia, czy w ogóle wędkowania?- bo ktoś z boku może powiedzieć - dręczą ryby, niszczą zbiorniki wodne tonami żarcia.....
To tak nie działa. Umiaru w osądach życzę, bo kto niewinny, niech pierwszy rzuci kamieniem.....