Obciążenie na żyłce stosuję zwykle 3,5-4,5 g. Ktoś mógłby powiedzieć, że sporo jak na łowienie na bliskich odległościach. Obciążenie w moim przypadku ma jednak pełnić również funkcję ograniczającą brania małych ryb z toni oraz zapewniającą bezproblemowe rzuty.
Uważam, że możliwość oddawania lekkich i powtarzalnych rzutów nawet przy dużym wietrze często okazuje się ważniejsza od całkowitej czułości zestawu. Nienawidzę śmigać spławikówką z całej siły, wysilając się, żeby zarzucić zestaw.
Antenka jest bardzo ważna.
Mam podobne odczucia co Ty. Kiedyś byłem maniakiem lekkości waggler'owego zestawu, nawet jak łowiłem teleskopem
Jednak obecnie uważam, że stabilność zestawu, powodująca lepszą prezentację przynęty, jest istotniejsza niż sama lekkość zestawu - przynajmniej jeżeli chodzi o większe ryby oraz o wiosenno-jesienny okres połowów. Mniejsze jak biorą, to biorą nawet na "uciekającą" kukurydzę po łowisku. Natomiast te większe już na taki sposób łowienia mi się nie nabierają
Dlatego już przestałem rzucać 1 gramowym spławikiem w siną dal
Z drugiej jednak strony większy spławik wymaga u mnie wzmożonej czujności z uwagi na to, że ponad powierzchnię wody wystaje jedynie malutka część. Dawno temu, jak łowiłem spławikami z antenką jak stąd do Warszawy, to mnie to mało obchodziło, bo czekałem aż w końcu coś go zatopi. I tak sobie czekałem. Teraz to sięgam tak szybko za kij, niczym Zarząd Okręgu Mazowieckiego PZW wyciąga ręce po rybackie dotacje