Ja jestem nie tylko notorycznym kłamcą, ale i notorycznym hiporytą - jednego dnia mówię - jestem za wprowadzeniem no kill na Wiśle, idę wieczorem na ryby, a tu sumek, taki 70-tak, w sam raz na patelenkę, to ciach go w łeb. Mówię więc sobie, że jednak nie, nie no kill, ale brać trzeba. Idę więc kolejnego wieczora, a tu dorodny sandaczyk i mówię, no nie, chętnie bym cię zjadł kolego, ale popływaj sobie w tej Wisełce jeszcze. I nagle myślę, ze zabieranie jest dla rzeczki fatalne. Mam więc mocne postanowienie poprawy. Idę więc następnego wieczora, a tu sumek, taki 70-tak, w sam raz na patelenkę, to ciach go w łeb. Mówię więc sobie, że jednak nie, nie no kill, nie ma postanowienia poprawy, ale brać trzeba. Idę więc kolejnego wieczora, a tu dorodny sandaczyk i mówię, no nie, chętnie bym cię zjadł kolego, ale popływaj sobie w tej Wisełce jeszcze. I nagle myślę, ze zabieranie jest dla rzeczki fatalne. Mam więc znowu mocne postanowienie poprawy. Idę więc następnego wieczora, a tu sumek, taki 70-tak, w sam raz na patelenkę...
A na dodatek nie wiem, czy piszę o sobie prawdę. NIe mogę brać udziału w tej ankiecie. Nie wiadomo bowiem, czy kłamca notoryczny, którym jestem, może powiedzieć prawdę, to znaczy prawdziwie zaznaczyć opcję, że jest notorycznym kłamcą.
Kurde.