Nie mam żony,ale mam ukochaną,która pod moim wpływem zaczęła parę lat temu wędkować.Czasem towarzyszy mi w wyprawach nad wodę.Na szczęscie tylko czasem
.Kiedy masz czas albo ochotę mi towarzyszyć,zabieram dla niej dodatkową wędkę i luba łowi sobie obok mnie.Może łowi to za dużo powiedziane,bo ma tak podzielną uwagę,że potrafi robić wiele rzeczy jednocześnie.Rozmawiać przez telefon,narzekać na slabe brania i jeszcze operować wędką:D Ma też talenty,których nie ma chyba żaden wędkarz.Ostatnio np na wspólną wyjazd na ryby,zabrałem dla niej bata.Wybrałem najsolidniejszego i najmocniejszego jaki mam.Wiadomo,lepiej dmuchać na zimne
Bacik z seri Power Carp,główna 0,12,przypon 0.08.Cel - łowienie plotek.No nie da się uszkodzić takiego bata,łowiąc takim zestawem drobnice.Byłem o tym przekonany do wczoraj.Otóż da się i moja pani mi to udowodniła na moich oczach.Zaczep,ona probuje uwolnić zestaw.Szarpie batem coraz mocniej,ten się wygina prawie jak łuk indianina.Myślę sobie kij mocny,zestaw delikatny to pęknie przypon jak będzie mocniej szarpała.No i pękł jak myślałem ale nie przypon,tylko bat,dokładnie w połowie.Wyciągam z wody złamaną część wędki i próbuję uwolnić zestaw.Pociągam i to niezbyt mocno tym kikutem i zestaw uwalnia się bez problemu i to cały z niewielkim kawałkiem spróchniałej już gałęzi na haczyku.
Do dzisiaj zachodzę w głowę jak się jej udało tego dokonać.