Ja akurat uważam, że składka mogłaby być dzielona na obowiązkową część okręgową i dopłatę na cały kraj - ale dopłatę całoroczną, a nie tylko wykupywanie poszczególnych dni. Powiedzmy przykładowo: 180 + 120. Trzeba by tylko jakiś sensowny algorytm podziału części krajowej opracować. Do tego więcej stref no-kill i likwidacja połowów sieciowych przez PZW. Tyle, że nawet najlepszy prezes nie poradzi, jeśli ciemnoty uprą się na zrobienie na rzekach "sieci żeglugowej", by spławiać barki z węglem do odbiorców na Karaibach, czy coś w tym guście.
Robson, nie ma szans na ten system, aby był sprawiedliwy. Tu nie chodzi o żadne algorytmy tak naprawdę, ale o to, że dany zbiornik ma określona liczbę ryb. Jeżeli będzie się je odławiać w sposób niekontrolowany, to rozwali się stada tarłowe i jest do bani. Szczupak i sandacz zostaną zdziesiątkowane (mowa o wodzie gdzie są ryby, bo tam będzie presja), a to jest początkiem większych problemów. Trzeba być realistą... Wody musza mieć opiekuna, który będzie dbał o nie, o poziom rybostanu. W przypadku 'jednej składki' jaki jest sens aby się starać? Zarybi się wodę, posprząta, porobi miejsca do wędkowania i co? Przyjedzie zgraja nastawiona na beretowanie i wybiorą ryby, zostawią po sobie śmieci. W takim przypadku lepiej o wodę nie dbać, zaś 'obcym' rysować samochody i przebijać opony, aby nie przyjeżdżali. Znam takie przypadki. Wody wyglądają kiepsko, ludzie mają swoje ukryte pomosty, pozwalają aby wszystko zarastało, aby odstraszyć przyjezdnych... Co lepsze, fani jednej składki to najczęściej ci, co mało robią u siebie, ale uważają, że im się należy...
Dlatego jeżeli na przykład noc na danej wodzie dla członka PZW z innego koła wynosiła by 10 PLN, to wtedy dane koło będzie zabiegać o to, aby przyjeżdżali inni, będą dbać o łowisko, o ryby, o stanowiska. A my będziemy mogli się gdzieś wybrać, wiedząc, że jest tam ryba. Pieniądze mają trafiać do kół, to one mają być gospodarzami. Nie widzę innego sposobu aby ktoś dbał o wody dla innych. Trzeba doceniać pracę tych co dbają o łowiska. No i mieć też świadomość, że takie koło tez chce z tej wody korzystać. Wyobraźcie sobie, co by się działo, gdyby Dzierżno Duże było dla wszystkich. Trudno byłoby o miejsce... Miejscowi wędkarze więc przestaliby się tym opiekować, bo po co to komu jak nie ma gdzie się ustawić z wędką?
Opłata krajowa na wybrane wody będzie miała sens za 20 lat, kiedy ci co zabierają będą w zdecydowanej mniejszości. Wtedy będzie można coś takiego wprowadzić, teraz jest to recepta na zabicie wód.