Michał, to jest inny kraj i inna mentalność. Francuzi dużo gotuja i lubią potrawy z ryb, więc dla wielu z nich wędkarstwo może mieć aspekt mocno kulinarny. W UK na jednych zawodach spinningowych PAA opiekunowie wody tez mieli pretensje, że wypuszczane są pstrągi. Bo tam każdy je zabiera, i nie za bardzo im się widziało, że się je łowi i uwalnia
Teraz, dzięki Polakom głównie, większość zaporówek, na których łowienie odbywa się tylko poprzez bailiffów i z wypożyczanych tam łódek, przestawiło się na klienta nie muszkarza, bo ci beretują wszystko (pstrągi i trocie), ale na spinningistę no kill. Bo są o wiele tańsi, i płacą, choć ryby nie tłuką. Łowią zaś wtedy, kiedy łososiowate mają okres ochronny, więc mają extra zarobek.
Tak więc nie wszystko co z UK to no kill
Pamiętam moje zdziwienie, kiedy o 17tej, czyli o godzinie gdy spływają łódki do mariny, nagle na parkingu zrobiło sie tłoczno i zaczęli zjeżdżać dziwni ludzie, jacyś Chinole, Pakistańcy, tez biali Angole ale nie wędkarze. O co kaman? A tu się wyjaśniło - oni kupują ryby od tych co kończą wędkować! Niestety, tego dnia handlu nie było