Dzięki!
Dodam, że Chertsey pacyfikowali i pacyfikują w dużym stopniu nasi rodacy. Tamiza to jedna z rzek, gdzie problem zabierania ryb jest bardzo duży. Numerem jeden sa Litwini i Polacy. Odławiany jest węgorz (tego wędzą i nawet sprzedają), popularnością cieszy się leszcz - dość łatwy do złowienia, drapieżnik rzecz jasna. Wielu 'naszych' nie chce przyjąć do wiadomości, że nie wolno zabierać ryb, jest spora grupa 'rżnąca głupa', na bezczelnego okradająca wody, łowiąca wg własnego widzimisię. Łowienie na 4 wędki (oczywiście licencje mają na 2) to normalka, na większa ich ilość to rzecz nie rzadka, rekordzista miał ich 10. Podstawą jest biały robak i rurka antysplątaniowa, i łowione są głównie węgorze, leszcze, płoć, okoń. Jest sporo specjalistów od przepisów, twierdzących, ze 'można' zabierać 15 do 25 ryb dziennie! Nie wiem jak można siedzieć w UK lat na przykład 10 i nie znać przepisów
Ciekawą rzeczą jest te to, że Litwini jak i inne 'post-sowieckie' narody lubią wędzoną rybę, np. leszcza. U nich to towar w sklepach, jak konserwy, tutaj też można to czasem kupić! Jestem przekonany, że w wielu przypadkach ryba jest odławiana i wędzona na miejscu, w UK...
Zasobność Trentu polega na tym między innymi, że brakuje na nim odcinków 'free' (jest ich mało), i kluby opiekują się swoimi wodami, kradzież ryb jest więc o wiele mniejsza. Tamiza zaś to rzeka od Staines kompletnie darmowa, wcześniej zaś odcinki darmowe przeplatają się klubowymi. Londyn to potężna aglomeracja, i jest tam sporo emigrantów z Europy Środkowej i Wschodniej, i Tamiza to ich główny cel. Kontrole sa tam sporadyczne, kto wie czy nie rzadsze niż w Polsce
Dlatego taki wynik na Chertsey to spory sukces. Leszcza tam nie ma wcale dużo, to jedna z moich najlepszych sesji. O drapieżniku na Tamizie słyszę też coraz gorsze rzeczy. Jest, ale to nie jest to co dawniej, rybę naprawdę trzeba wypracować. Wielu moich znajomych z PAA obławia te wody, kliku z użyciem pontonów czy łódek. I wyniki nie powalają. To o wiele słabsze wody w porównaniu do Francji (Tamiza)...