Luk piszesz wcześniej, że nie zrobi tego forum lub jakaś mała fundacja i trzeba pierdyknąć z grubej rury. Teraz piszesz, że coś takiego musiałoby mieć odpowiednie ramy prawne, czyli być fundacją lub stowarzyszeniem. Czyli podzielasz mój pogląd z poprzedniego wątku, że jednak organizacja posiadająca osobowość prawną (np. fundacja) najlepiej nadaje się do tego celu? … tzn. do zawarcia porozumienia wędkarzy i wspierania reform? Czy wg Ciebie taka fundacja miałaby jedynie na celu porozumienie wędkarzy?
Fundacja lub stowarzyszenie musi być, Arek to kiedyś solidnie wytłumaczył, bez tego jesteśmy jakąś grupą nieformalną, co nic nie może, łatwo się podzieli itd. Jednak ja po swoich doświadczeniach z fundacjami zrozumiałem, że najlepiej jest wpierw zawiązać porozumienie, a potem robić fundację. Jak będzie na odwrót, to często 'prezes' zaczyna bawić się w Wałęsę i za chwilę ludzie uciekają
Tutaj zaś trzeba by powiedzieć sobie jasno jakie mamy zamiary, poprzeczka ustawiona wysoko, z całych sił próbujemy szukać porozumienia. Bez solówek. Na celu jest dobro wędkarstwa i przyszłość.
Baco, słusznie prawisz o Wałęsie i Kaczyńskim, o tym co się stało później. Gdyby prawica i nowe centrum w 1989 i 1990 roku się porozumiało, SLD nigdy by nie powróciło do władzy, za to wielu dygnitarzy partyjnych oglądałoby świat zza krat. Ale chłopaki się pożarli, Geremki, Kuronie i Michniki myśleli że są głosem narodu i i najbardziej moralni, Mazowiecki się obrażał, Wałęsa uważał, że to on jest najważniejsza osobą, bo praktycznie sam rozwalił komunę. Inni też się gryźli, zwłaszcza byli oburzeni, ze Wałęsa co zdania sklecić nie umie jest prezydentem a oni nie. Warto zerknąć ile partii wtedy było - zatrzęsienie. A SLD zawiązał sojusz partii lewicowych (i tak byli po jednych pieniądzach) i wszystkich pozamiatał, pomimo, że prawica dostała więcej głosów ogólnie.
Tu jasne, że mogłoby być podobnie. Dlatego zarząd fundacji/stowarzyszenia mógłby wszystko rozsądnie regulować i dbać o dyscyplinę. Byle doprowadzić sprawę do końca
A kogo należałoby usunąć z PZW w pierwszej kolejności lub sprawić aby poszli w odstawkę? To proste jak drut, tych co chcą teraz zjazdu nadzwyczajnego. Kilkadziesiąt nazwisk, podanych jak na talerzu. Niestety, Satiego mało kto słuchał, ludzie wolą bzdurzyć o jednej składce na kraj lub winić za wszystko PZW, że za mało zarybia. Dlatego trzeba jak dzieciom pokazać wszystko od A do Z, kto tu rozdaje karty, jak się zarządza majątkiem związku, jakie zrobiono wały. Jak będzie nas dużo, to wtedy nas nie ruszą, a ludzie się wściekną i zagłosują jak należy. Bo na takiego Bedyńskiego czy Ziemieckiego głosowałby tylko szaleniec.
Tak na marginesie to bardzo ważne jest w PZW aby na zebraniach wyłaniać delegata, który ma robić to czego chce większość. Nie w ten sposób, że nikomu się nie chce, i funkcje tę obejmuje pan Mietek, którego potem się przekupuje obiadkiem zakrapianym wódą i dietą. To kolejna rzecz której wędkarze nie rozumieją. To musi być wędkarz z krwi i kości, najlepiej mający stałą pracę, na tyle dobrze płatną, że nie da się kupić dietą. Bedyński po wygranych wyborach zrobił ciekawą rzecz, zwiększył ilość diet za zebrania z dwóch do trzech. Tak się wygrywa wybory - kupując delegatów, bo to im się więcej dostawało, judaszom.
Tak na marginesie, jeżeli wędkarze nie wiedzą jak się głosuje, jak to jest, że sitwa jest w PZW, to mówimy o sytuacji dramatycznej. Niby wszyscy umieją czytać i pisać, pokończyli szkoły, o rybach co drugi wie 'wszystko' a zachowują się jak analfabeci ze wsi, co w mieście byli raz, na wycieczce do zoo. To można szybko naprawić, zwłaszcza jak się będzie promować akcję głosowania w mądry sposób. Gdyby obowiązywała stara ordynacja wyborcza, mielibyśmy ciężko, ale teraz mamy szeroko otwarte drzwi, przez które trzeba 'tylko' przejść.